Powered By Blogger

Sonntag, 24. November 2019

DAS SECHSTE JUDENEVANGELIUM VON ORWELL

 MICHAŁ GŁOWIŃSKI


Nowomowa władzy
12 GRUDNIA 2006

Obserwujemy radykalne obniżanie się kultury mówienia publicznego. Chodzi zarówno o narastającą niepoprawność, jak i o brutalizację wypowiedzi. A czasami rodzi się podejrzenie, że następuje totalitaryzacja języka.
1.

Wydaje się, że pewna niepoprawność językowa nie budzi specjalnych sprzeciwów, bo jest – by tak powiedzieć – na swój sposób umotywowana i świadoma siebie. Mówienie Lecha Wałęsy, zarówno wtedy, gdy był przywódcą wielkiego ruchu społecznego, jak i wówczas, gdy pełnił funkcję prezydenta Rzeczpospolitej, dalekie było od wzorowości, a jednak nie musiało budzić szczególnych oporów. Było wyrazem jego osobowości, a także ekspresją sytuacji człowieka niemającego formalnego wykształcenia, będącego wszakże wielką indywidualnością, umiejącą wielokrotnie powiedzieć coś trafnie, dobitnie, a niekiedy także zabawnie.

Mówienia Wałęsy nikt, nawet największy jego admirator, nie mógł traktować jako wzoru wysławiania, a zatem na przykład jego sławne „nie chcem, ale muszem” jest całkiem czym innym niż „robiom” i „pójdom”, które teraz wciąż się słyszy. Obniżanie się kultury wysławiania nie dotyczy, rzecz jasna, jedynie wymowy, daje o sobie znać w ogólnej niedbałości, w nieliczeniu się ze znaczeniową precyzją, w wykoślawionej składni.

Odmiennym przejawem obniżania się kultury mówienia publicznego jest jego brutalizacja. Nie chodzi tylko o to, że pojawiają się słowa ostre i wulgarne. Zdarzało się to i dawniej, ostatecznie Marszałek Piłsudski pofolgował sobie, gdy posłów nazwał „zafajdańcami”. Ale tego rodzaju odzywki stanowiły jednorazowy wyskok, na pewno nie były regułą. Do języka polityki i różnego rodzaju publicystycznych polemik przenikały wyrażenia, którym wstęp na salony był zabroniony. Teraz jednak w zasadzie wszystko powiedzieć można, niemal nie ma ograniczeń w nazywaniu przeciwników politycznych czy w ogóle tych wszystkich, których chce się w opinii publicznej pomniejszyć albo się ich po prostu nie lubi bądź nie ceni. W tych brutalnych nazwaniach nie mają na ogół znaczenia odniesienia rzeczowe, chodzi o doraźne efekty. Nie tak dawno brałem udział w radiowej dyskusji o języku z udziałem filozofa o poglądach nader konserwatywnych.

Był on oburzony, że w latach dziewięćdziesiątych rozpowszechniono słowo „oszołom”. Oczywiście, nie było ono zbyt wytworne, ale posługiwano się nim w mowie potocznej, ewentualnie w jakichś polemikach, nie padło ono w wypowiedzi żadnego premiera, niezależnie od tego, z jakiej orientacji się wywodził. Dzisiaj równie ostre, a w istocie ostrzejsze słowa padają z ust najwyższych dostojników państwowych. Więcej, można je usłyszeć tam, gdzie naprawdę trudno ich się spodziewać. Kardynał nazywa księdza, którego działalność ocenia negatywnie, „nad-ubowcem”. Czy mamy tu do czynienia z ogólną wolną amerykanką językową1?

2.

W języku obecnej władzy (można go chyba nazwać pisomową) obserwujemy znaczne, wysoce niekorzystne zmiany, tak w zakresie semantyki, jak retoryki w stosunku do tego, co się działo w ciągu kilkunastu ostatnich lat. Rzuca się w oczy przede wszystkim zaawansowana ideologizacja języka; w tej materii analogie z praktykami obowiązującymi w PRL narzucają się same. Rzecz sformułowałbym tak: w mowie publicznej, tej w każdym razie, którą posługują się rządzący, w istocie przestało być ważne komunikowanie się ze społeczeństwem i funkcjonującymi w jego obrębie grupami, przestała być ważna wymiana (idei, koncepcji, wartości), liczy się i ma swoją wagę coś całkiem innego, to mianowicie, co w języku peerelowskim nazywało się ustawianiem (przeciwnika, ale także sojusznika, czy w ogóle społecznej rzeczywistości).

Tak formowany język sam staje się przedmiotem daleko posuniętej manipulacji, chodzi wszakże – co zrozumiałe – nie tylko o niego, chodzi o odpowiednie manipulowanie rzeczywistością, w tym świadomością społeczną. Procedurą szczególną jest to, co określiłbym jako etykietowanie. Przedmiotem zabiegów jest takie nazywanie ludzi i rzeczy, a także sytuacji, by można było wszystko to oceniać i interpretować w myśl przyjętych z góry arbitralnych zasad i w taki sposób, by rządząca ekipa odnosiła korzyści i realizowała swoje cele. Praktyką nagminną stało się łączenie danego słowa z określeniem wartościującym, które ma być obowiązujące. Wiąże się to z wyraźnym podziałem dychotomicznym, w tym świecie nie ma partnerów, nie ma osób i organizacji, z którymi się dyskutuje czy polemizuje, jesteśmy MY, i to my dysponujemy wszystkim co słuszne i dobre, po naszej stronie są wszelkie racje i wszelkie wartości, no i są ONI, z którymi rozmawiać i nie można, i nie warto, bo w istocie są wrogami.

W takim etykietowaniu w zasadzie nie obowiązują wyraźnie sformułowane reguły, pojawianie się odpowiednich nazw niekiedy wynika z potrzeb chwili, niekiedy jest wynikiem szerszego zamierzenia, wszystko staje się możliwe. Nic nie stoi na przeszkodzie, by na przykład określić dawnych działaczy opozycji demokratycznej, jeśli nie są naszymi zwolennikami, jako zomowców, a w tym wypadku jest to jeden z synonimów wroga, którym można tylko gardzić. Świat dzieli się na nas i komunistów, postkomunistów lub równie negatywnie traktowanych liberałów. Psychoterapeuta Andrzej Nehrebecki w wywiadzie udzielonym „Polityce” (nr 43) rzecz określił niezwykle trafnie jako „funkcjonowanie w biało-czarnym paradygmacie”.

Tak jak w nowomowie: radykalne podziały łączą się z nader swoistym użyciem słów. (Nowomowa to język obowiązujący w totalitarnym państwie opisanym przez George’a Orwella w powieści „Rok 1984”; pojęcie jest używane na określenie wypowiedzi, które posługując się stałym zestawem typowych dla siebie określeń, podporządkowują je ideologii, zubażają język bądź fałszują rzeczywistość; nowomową określano język peerelowskiej propagandy – mistrzem jej analizy był autor niniejszego tekstu – przyp. red.). Skoro przez świat przebiega wyraźna linia graniczna, dająca się porównać bardziej do głębokiego rowu niż do grubej kreski, „odzyskuje się” to, co nasze nie było, ale nasze się stało. Z pozoru niewinna formuła premiera „odzyskaliśmy MSZ” po zmianie na stanowisku ministra mówi wiele tak o sposobach operowania mową, jak i o politycznej mentalności. Czasownik „odzyskać” odnosi się w zasadzie do dóbr, które kiedyś były nasze i o których się sądzi, że nam się należą. Można odzyskać ukradziony samochód, ale też można odzyskać utraconą władzę (jeśli się ją kiedyś posiadało), a nawet dobre imię. Ale w omawianym wypadku – sprawiedliwości i prawu stało się zadość, „my” poszerzyliśmy obręb tego, czym dysponujemy, nie musimy już liczyć się z nie-naszym ministrem, ministerstwo jest już wreszcie „nasze”. I tu charakterystyczne „my”, nadające mowie władzy szczególne zabarwienie, służące wprowadzaniu podstawowych przeciwstawień. Można je nazwać „my partyjnym”.

Podobne mechanizmy ujawniają się w operowaniu słowem kluczowym w wysłowieniu obecnej ekipy rządzącej, chodzi o „układ”. Najpierw zasygnalizujmy to, co najbardziej rzuca się w oczy, a mianowicie fakt, że najczęściej występuje on w liczbie pojedynczej, co ma swoją szczególną wymowę. Ci, którzy są przeciw nam, przeciw zmianom, jakie wprowadzamy, przeciw budowaniu IV Rzeczpospolitej, a także nie życzą sobie ulepszeń w Polsce, są jedną wielką strukturą, działającą kolektywnie, mającą wspólne wrogie nam cele; „układ” to swojego rodzaju złowroga pajęczyna oplatająca nasz kraj (metafora pajęczyny pojawia się również w tego rodzaju kontekstach). Kiedy używa się owego słowa w singularis, tracą wszelką wagę różnice, jakie w obrębie „układu” mogłyby występować.

Sądzić by można, że użycia tego słowa w języku przywódców i ideologów PiS nie odbiegają od norm obowiązujących w klasycznej polszczyźnie. Kiedy jednak bliżej im się przyjrzeć, stwierdzić należy, iż jest to złudzenie. Znakomity wydany przez PWN w 2000 r. „Inny słownik języka polskiego” odnotowuje kilkanaście typów użyć rzeczownika „układ”. Może on się pojawiać w najróżniejszych kontekstach, zakres jego odniesień rzeczowych jest rozległy, występują też użycia metaforyczne. Trudno jednak stwierdzić, że pisowski „układ” po prostu poszerza tę rozległą gamę; gdyby tak było, sprawa nie miałaby większej wagi. Chodzi wszakże o coś innego. Sam w sobie wyraz „układ” jest aksjologicznie nieokreślony, a w pewnych użyciach (na przykład gdy odnosi się do spraw technicznych lub medycznych) w ogóle określony pod tym względem być nie może. Ale w obecnym języku oficjalnym „układ” jest słowem o wyraźnie sprecyzowanym wskaźniku wartościującym: „układ” może być – wbrew praktykom zakładanym w języku polskim – jedynie negatywny. Po prostu dobrego układu nie ma! W obrębie tego języka niemożliwa jest formuła: „układ koalicyjny z partiami Leppera i Giertycha”, skoro koalicja uważana jest za fakt pozytywny. „Układ” staje się swojego rodzaju workiem, do którego wrzucić można wszystkich tych, których kwalifikuje się jako wrogów. Jest to dobry przykład zjawiska, które określiłbym jako jednowartościowość tego języka.

Ale sygnalizuje on też coś więcej. Ujawnia ciekawy mechanizm magii językowej, wysoce charakterystycznej dla omawianych praktyk. Zakłada się, że ów mityczny układ istnieje, nie precyzuje się jednak, na czym on polega, kto konkretnie nim kieruje, kto wchodzi w jego skład. Ważne jest to, by go demaskować w kategoriach najbardziej ogólnych i by mobilizować do walki z nim niczym ze smokiem, to prawda, bardzo groźnym i podstępnym, mimo że nikt go na własne oczy nie widział („Rozbijmy układy” – głosiło jedno z haseł w samorządowej kampanii wyborczej). Świetnie rzecz ujął Ireneusz Krzemiński w artykule opublikowanym w „Przeglądzie Politycznym”, przedstawiając analogie z tym językiem, który władza ludowa wprowadziła w ruch w marcu 1968 r.: „Wszechobecny »układ«, z którym wytrwałą walkę toczą politycy PiS, pełni podobną funkcję co poprzednio »syjoniści«: za parawanem demokracji »oni« (»politycy«, zwłaszcza postkomuniści bądź »elity« III RP) bogacili się oto kosztem »zwykłych obywateli« – ludu, czerpiąc zyski z prywatyzacji i – rzecz jasna – »zdradzając« go i wiążąc z »obcymi siłami«”.

Jak pokazuje Krzemiński, na podobnych zasadach jest używane słowo „elita”, będące przede wszystkim ekspresją ideologii antyinteligenckiej (ze wszech miar podejrzane „wykształciuchy”). Manipulowanie „układem” świadczy o tym, że nie chodzi tu o poznawanie świata w jego realnych kształtach i o przedstawianie go w sposób przynajmniej trochę zbliżony do racjonalnego (choć skądinąd trudno przeczyć, że w każdej rzeczywistości społecznej niezliczone układy istnieją). Etykietowanie ludzi, rzeczy, sytuacji stało się przejawem magii językowej. Ważne nie jest to, jaka rzeczywistość jest, ale to, jak ją władza postrzega, kreuje, ocenia. I – w konsekwencji – jak winni ją postrzegać Polacy.

3.

Nie przypisuje się im jednak czynnej roli, mają oni przyjmować z dobrą wiarą to, co władza obwieszcza, nie są partnerami, wyznaczona im została jedynie pozycja słuchaczy, biernych, posłusznych, wyzbytych wszelkich wątpliwości. Wyraża się to nie tylko w operowaniu najważniejszymi dla tego oficjalnego języka słowami, wyraża się także w formowaniu swoistej retoryki, w kształtowaniu wypowiedzi. Jest ona tak pomyślana, by w możliwie najprostszy sposób narzucić te etykiety i te wartościowania, które uznaje się za jedynie słuszne i jedynie prawidłowe, a zarazem uniemożliwić wszelkiego rodzaju refutacje, polemiki, krytyki. Ta mowa – trzeba to raz jeszcze podkreślić – nie służy poznawaniu świata, nie służy przekonywaniu, jej głównym i w istocie jedynym celem jest narzucanie. I to właśnie jest zasadniczy wyznacznik stosowanej retoryki.

Jako jej pierwszą właściwość wymieniłbym charakter oskarżycielski. Obowiązują tu bezwzględnie podziały dychotomiczne, świat bowiem dzieli się na naszych i na wrogów, trzeba zatem ukazać owych wrogów prawdziwe oblicze. Oskarżać można z każdego powodu, przedmiotem oskarżenia może być wszystko to, co dana osoba robiła dawno temu, i to, co robi teraz, a więc nie opowiada się po właściwej stronie; to, że ma niewłaściwych przodków, nawet niewłaściwych znajomych. Innymi słowy, punktem wyjścia oskarżenia może stać się wszystko, dotyczy to przy tym tak ludzi z pierwszej linii politycznego frontu, jak też postaci z niewiele znaczących obrzeży. Chodzi tu bowiem nie tylko o skompromitowanie takich czy innych osób, gra toczy się również o to, by pokazać, że ci wszyscy, którzy nie są z nami, są figurami podejrzanymi moralnie (i nie tylko moralnie), mają wysoce wątpliwą przeszłość, tak zwane powiązania i oczywiście są „w układzie”. Te procedery propagandowe potwierdzają dobitnie twierdzenia Krzemińskiego na temat związków mowy, jaką posługują się przedstawiciele partii rządzącej, z peerelowskim gadaniem i to w jego ostrej fazie.

Szczególny wyróżnik retoryki oskarżycielskiej stanowi pasja demaskatorska. Nie chodzi bowiem o potępienie tylko tego, co w jakiejś mierze może być bezpośrednio dostępne publicznemu oglądowi, a więc faktu, że opozycja „przeszkadza nam” we wprowadzaniu porządku i sprzątaniu po tym, co zostało z Trzeciej Rzeczpospolitej. Nie chodzi też tylko o zdezawuowanie czynów, o których publicznie się mówi. Przedmiotem zabiegów jest wskazanie, skąd takie zachowania się biorą, co się za nimi kryje. A więc trzeba zdemaskować postkomunistów i liberałów tak, jak w Polsce Ludowej demaskowano rewizjonistów czy kosmopolitów. Nie liczą się tu względy realne, demaskacje są tak pomyślane, by pogrążyć oskarżonego, wskazując na to, co nie jest powszechnie wiadome. Wirtuozem tego rodzaju postępowania jest Jacek Kurski, przypominający w tym publicystów prasy sowieckiej w rodzaju „Prawdy” i „Izwiestii” z okresu stalinowskiego. Ujawnienie faktu, że dziadek przywódcy konkurencyjnej partii służył w Wehrmachcie, stanowić ma demaskację szczególnie efektowną i skuteczną.

W obrębie tej wizji świata przeszłość waży bezpośrednio na postawie człowieka, determinizm ten – podobnie jak w świecie komunistycznym – obejmuje nie tylko osoby będące bezpośrednim przedmiotem ataku, ale także ich przodków. Najwyższy dostojnik państwowy stwierdza, że pani sędzia sporządziła uzasadnienie wyroku w sposób niewłaściwy, bo jej ojciec był wysokim funkcjonariuszem w aparacie propagandy PZPR. W obrębie tej praktyki demaskatorskiej można powiedzieć, że jakaś grupa jest przeciw nam, bo jej członkowie wywodzą się z rodzin, które były związane z Komunistyczną Partią Polski; warto przypomnieć, że została ona zlikwidowana przez Stalina w 1938 r., a więc korzenie sięgają głęboko. Współczynnik czasu nie jest tu uwzględniany, ważna jest genealogia, tak jak było ważne to, co w mowie peerelowskiej nazywało się „złym pochodzeniem społecznym”, czyli należeniem do warstw „wrogich klasowo”.

Osobliwością owych praktyk demaskatorskich jest to, że mają one w wielu przypadkach charakter otwarcie insynuacyjny. Oczywiście, insynuacją jest także zakładanie, iż poczynania i przypadki dziadków, w tym wybory ideologiczne, wpływają bezpośrednio na poglądy i działania ich potomków, mam tu wszakże na myśli nieco inny przypadek. O tego typu insynuacji mówiłbym wówczas, gdy demaskator coś sugeruje, zapewnia, że o czymś wie, ale z takich czy innych względów nie chce, bo uważa, że nie może, podzielić się swoją wiedzą. Ową procedurę insynuacyjną stosowano wielekroć w Polsce Ludowej, a jej kanonicznym i zarazem wyjątkowo obrzydliwym przykładem było to, co Gomułka mówił o Pawle Jasienicy w sławetnym przemówieniu wygłoszonym 19 marca 1968 r. (sugerował, że Jasienica uniknął wyroku, bo zgodził się na współpracę z UB). A więc ten lub ów był w coś wplątany, zrobił coś nagannego, ale co konkretnie, nie wiadomo.

W ogromnej większości tego rodzaju przypadków nie jest celem powiadomienie o czymś, co da się rzetelnie stwierdzić i udokumentować, dąży się do wytworzenia wokół demaskowanego odpowiednio nieprzychylnej atmosfery, do łączenia z jego osobą takich lub innych podejrzeń. Stąd serie oskarżeń, pozbawionych pokrycia w faktach, oskarżeń dotyczących nie tylko postaw i powiązań, ale także czynów, które gdyby były rzeczywiste, musiałyby zainteresować prokuraturę. Niekiedy takie insynuacje tworzone są według zasady, którą można określić za pomocą nader potocznej formuły: „ty wiesz, a ja rozumiem”. Nie trzeba niczego dopowiadać, nie chodzi przecież o konkrety, ale o końcowy efekt. Masz się, szanowny czytelniku, widzu, słuchaczu, domyślać wszystkiego co najgorsze. A w ten sposób demaskowanemu osobnikowi trudno replikować, może bowiem odpowiadać na konkretne zarzuty, nie ma danych, by się bronić przed tym, co jedynie naprowadza na jakieś karygodne czyny, ale ich nie precyzuje. Niekiedy zresztą spotykamy tę praktykę w wersji nieco innej. I ją także można określić za pomocą kolokwialnego powiedzenia: „wiem, ale nie powiem”. A to wiąże się na różne sposoby z tym, co nazwać możemy językiem lustracji.

Sprawa ta wymagałaby odrębnej i szczegółowej analizy. Niestety, jej podjęcie przekracza ramy i możliwości tego szkicu. Warto zwrócić jednak uwagę, że łącznikiem zasadniczym jest tu współczynnik oskarżycielski oparty na bezwzględnej podejrzliwości. W ujęciach skrajnych w istocie, w obrębie tej retoryki, nie ma niewinnych poza samymi lustratorami (zwłaszcza jeśli są ludźmi młodymi) lub – oczywiście – przedstawicielami ekipy trzymającej władzę; nikt nie może znajdować się poza podejrzeniami. A podejrzany jest szczególnie ten, kto lustrację wyobraża sobie inaczej i krytykuje jej poszczególne procedury. Tak postępuje, a więc żyje w strachu, czegoś się obawia, ma swoje niecne tajemnice i liczne grzechy na sumieniu. Tego rodzaju demagogia lustracyjna jest także współczynnikiem obecnie praktykowanej retoryki.

Warto zwrócić uwagę na jeszcze dwa ważne zjawiska w wysławianiu aktualnej ekipy władzy; najpierw na stosunek do szeroko rozumianego języka religijnego. Jak wiadomo, nie jest on kategorią jednoznaczną, gdy patrzy się nań jako na element życia publicznego. Poza tym, oglądany w tej perspektywie język ów jest wysoce zróżnicowany. W pewnym sensie język władzy bliski jest tak zwanemu nurtowi narodowo-katolickiemu, zyskującemu najpełniejszy wyraz w publikacjach skrajnej prawicy, nie osiąga jednak tego zaawansowania, które jest charakterystyczne dla imperium medialnego Tadeusza Rydzyka. Fakt ten trzeba podkreślić, nie da się tego języka sprowadzić w pełni do fundamentalistycznych wzorców. Trzeba jednak powiedzieć, że mamy tu do czynienia z językiem walki i mimo nieustannego podkreślania katolickiej prawowierności niewiele w nim odwołań do kategorii ewangelicznych. A jeśli one się pojawiają, są na ogół przedmiotem ewidentnej manipulacji. Jeden tylko przykład pozwoli ukazać, o jaką procedurę chodzi.

Po odnowieniu koalicji z Lepperem (i po mocnych słowach, jakie padły w procesie jej rozpadania się) pewien poseł, uchodzący za złotoustego eksponenta idei rządzącej partii, zapytany, jak to jest możliwe, że wchodzi się w sojusz z kimś, o kim powiedziało się tyle złego, oświadczył w wypowiedzi telewizyjnej coś mniej więcej takiego: nasza wiara zakłada miłosierdzie i wybaczenie. Powołanie się na zasady miało tu charakter wyraźnie incydentalny, by nie powiedzieć cyniczny. Służyło ratowaniu twarzy tych, którzy o ponownej koalicji zdecydowali. Byłoby oczywiście inaczej, gdyby wybaczenie i miłosierdzie przywołane zostało w innej sytuacji i dotyczyło choćby stosunku do tych, których się uważa za przeciwników politycznych. To wszakże w obrębie retoryki, jaka tu obowiązuje, jest niemożliwe. Nie ma bowiem do niej wstępu nic, co prowadziłoby do łagodzenia oskarżeń, demaskacji, insynuacji, do zacierania tak dla niej ważnego wizerunku wroga. Słowa owego elokwentnego posła zabrzmiały nader fałszywie.

Zjawisko kolejne zasługuje na wzmiankę choćby dlatego, że stanowi niezwykłą osobliwość. Retoryka partii rządzącej jest (i być musi) retoryką zwycięzców w walce politycznej. Tutaj wszakże jest ona kształtowana w takim stylu, jakby była prowadzona w czasie prześladowań, triumfatorzy bowiem wyrażają się tak, jakby byli nieustannie zagrożeni, szkalowani, na różne sposoby sekowani, jakby wszyscy, przede wszystkim zaś opozycjoniści, przeciw nim się sprzysięgli w „oszalałych aktach agresji”. Paradoksalnie, jest to retoryka oblężonej twierdzy. Im kto wyższe zajmuje stanowisko, tym bardziej czuje się gnębiony.

4.

Kiedy poddaje się analizie język związany z życiem politycznym, trzeba się zastanowić także nad tym, jakie z niego słowa lub wyrażenia znikają, mimo że ich obecności można byłoby się spodziewać choćby z tej racji, że do niedawna jeszcze funkcjonowały i zajmowały ważną pozycję. Ograniczę się do dwu przykładów. Po 1989 r. w języku dyskusji publicznych ważne miejsce zajęła formuła „społeczeństwo obywatelskie”. Miała ona charakter programowy, określała wyraźny cel politycznego działania, stanowiła przeciwstawienie „społeczeństwa totalitarnego”, jednakże z wysłowienia obecnej ekipy rządzącej została wyrugowana. Jest fakt ten tym bardziej interesujący i godny zastanowienia, że w niełaskę popadły obydwa słowa.

W oficjalnym słownictwie jest miejsce na „państwo” i „naród” (niekiedy „lud”), ale nie ma miejsca dla „społeczeństwa”, a więc słowa podstawowego w języku demokracji. I znowu przypomina to praktyki z czasów PRL: słowa „społeczeństwo” unikano jak ognia (poza zbitką „społeczeństwo socjalistyczne”), do pewnego momentu posługując się „masami ludowymi”, a w okresie późniejszym eksponując „naród”. „Społeczeństwo” ma dla wszelkiej myśli autorytarnej konotacje podejrzane lub wręcz niebezpieczne. Zakłada podmiotowość tych, którymi się rządzi, przyznaje im rolę partnera, a nie bezwolnego wykonawcy tego, co sobie władza życzy.

Równie charakterystyczne jest odrzucenie przymiotnika „obywatelski”. Tłumaczy się ono nie tylko tym, że nosi go w swojej nazwie partia przyznająca się do liberalizmu i uważana za głównego wroga. Nie chodzi też o to, że słowo „obywatel” i jego pochodne zostały zafałszowane w Polsce Ludowej, przyczyny są głębsze. W sensie, o jaki tu chodzi, „obywatel” jest przeciwstawieniem „poddanego” (ci, którzy zetknęli się z głośną niegdyś powieścią Heinricha Manna „Poddany”, dobrze wiedzą, o co chodzi; tytuł oryginału brzmi Der Untertan). „Obywatel” w tym znaczeniu, łącząc się z takim ukierunkowaniem aksjologicznym, jest wolnym podmiotem, decydującym o swoich sprawach i o problemach grupy, do której należy – od gminy do państwa. „Społeczeństwo obywatelskie” nie tylko jest konsekwentnie usuwane z języka publicznego, jakim posługuje się obecna ekipa trzymająca władzę – niekiedy bywało przedmiotem bezpośredniej krytyki i refutacji. Nie ulega wątpliwości, że fakt ten mówi o niej więcej niż niejedna deklaracja czy takie lub inne programowe oświadczenie.

Przykładem równie charakterystycznym i równie wymownym są obecne losy rzeczownika „tolerancja”. Dla nas ważne są dwa jego znaczenia. Wspomniany już „Inny słownik języka polskiego” tak je charakteryzuje: „1. Uszanowanie czyichś poglądów lub zachowań, zwłaszcza innych niż nasze własne. (...) 2. Pobłażanie dla nagannych zachowań lub zjawisk albo dla osób, które zachowują się nagannie”.

Nietrudno dostrzec, że znaczenia są kontrastowe w stosunku do siebie pod względem wartościowania. Znaczenie pierwsze ma zabarwienie zdecydowanie pozytywne, drugie – wyraźnie negatywne. W sposób wysoce charakterystyczny funkcjonują one w języku politycznym. W nowomowie okresu Polski Ludowej „tolerancja” w znaczeniu pierwszym była kategorią zdecydowanie odrzucaną, traktowano ją jako przejaw ideologicznego oportunizmu i politycznego niezdecydowania lub nawet słabości („nie będzie tolerancji dla...” – słowa te pojawiały się w niezliczonych przemówieniach ówczesnych dygnitarzy). Jako zjawisko pozytywne była ujmowana w tych książkach i studiach, które stanowiły wyraz swobodnego myślenia, by wymienić rozprawy Janusza Tazbira o staropolskiej tolerancji religijnej, traktowanej nie tylko jako wielka tradycja, ale też – pośrednio – wzorzec dla współczesnych, a także prace Jadwigi Puzyniny z lat osiemdziesiątych o historii samego słowa i związanych z nim komplikacjach. Podkreślanie wartości tolerancji jako poszanowania dla poglądów, których się nie podziela, stało się przejawem myślenia antytotalitarnego.

Obecnie wróciliśmy do stanu znanego z mowy PRL, która – jak się okazuje – nie całkiem przeszła do lamusa. Któryś z prawicowych polityków oświadczył wręcz, że wszelka tolerancja jest błędem o wysoce szkodliwych konsekwencjach. „Tolerancja” pojawia się wyłącznie w użyciach negatywnych, co jest wyrazem myślenia fundamentalistycznego („Najbardziej narzucającym się antonimem tolerancji – pisze Puzynina – jako nazwy postawy jest fanatyzm”). Ale też ze względu na odniesienia aktualne. „Zero tolerancji dla...” stało się formułą kanoniczną. I to znaczenie negatywne ma wyrugować znaczenie pozytywne, a może w dużej mierze już je zmarginalizowało.

5.

W ostatnich latach język polityki budził w Polsce stosunkowo mniejsze zaciekawienie. Nowomowa w dużej mierze stała się zjawiskiem historycznym, a to, co stanowiło aktualność w tej dziedzinie, wolne było na ogół od większych nadużyć. Językoznawców (i nie tylko ich) zajął po 1989 r. przede wszystkim język reklamy jako zjawisko nowe i z ogromną siłą się narzucające. Zaszła tu jednak na naszych oczach radykalna zmiana, język polityki stał się znowu przedmiotem wielkiego społecznego zainteresowania. Stało się coś niezwykle charakterystycznego; o ile zdołałem się zorientować, językoznawcy raczej nie zajmują się tą sprawą, natomiast o dzisiejszym języku publicznym wypowiadają się psychologowie, psychoterapeuci, a nawet psychiatrzy.

NOWOMOWA KOMUNIZMU

Renesansowy filozof angielski Franciszek Bacon, autor Novum organum, wiele miejsca poświęcił destrukcyjnej roli słów oraz mechanizmowi przyczyniania się ich do stwarzania złudzeń i błędów umysłu. Pisał: „Ludzie bowiem wierzą, że ich własny rozum rządzi słowami, lecz zdarza się tak, że słowa swoją siłę odwracają i oddziałują na rozum. (...) Słowa całkowicie zadają gwałt rozumowi, wszystko mącą i przywodzą ludzi do niezliczonych jałowych kontrowersji i wymysłów”183.
Destrukcyjna rola słowa została w sposób przemyślany i planowy wykorzystana do budowania XX-wiecznego totalitarnego państwa. Dążąc do przejęcia możliwie najszerszej władzy nad każdym człowiekiem — obywatelem, należało mu wpierw odebrać świadomość jego godności i miejsca w społeczeństwie. Założono więc priorytet „dobra wspólnego” nad dobrem jednostki, a także redukcję indywidualnej ludzkiej egzystencji do bytu społecznego jako „całości”. W ten sposób istnienie jednostkowe uznano w jego osobliwym sensie za nierzeczywiste. Stanowiło to podstawę do niewolniczej ideologii. Aby uzasadnić kłamstwo o człowieku posłużono się słowami — językiem, w którym zatarto różnicę między prawdą a polityczną „słusznością”. Poprzez przyzwyczajanie ludzi do kłamstwa i wpajanie im przeświadczenia, że „nic nie jest prawdziwe samo w sobie i że wszystko może się stać prawdziwe na mocy autorytetu”, stworzono „nowego człowieka” —pozbawionego woli sprzeciwu, ograbionego ze społecznej i historycznej tożsamości184.
To nie przypadkowo Lenin i Mussolini byli dziennikarzami. Już dawno Victor Hugo napisał: „Prasa zastąpiła dziś katechizm”, a aparat propagandy komunistycznej podjął się udowodnienia tej tezy. Wnikliwy polski analityk życia politycznego w Rosji bolszewickiej, Antoni Ossendowski, stwierdził, że „dyktatura proletariatu w istocie swej jest dyktaturą dziennikarzy”. Włodzimierz Sokorski, szef radia i telewizji Polski Ludowej, sformułował tę prawdę krótko: „Kto trzyma mikrofon w swoim ręku, ten ma rząd dusz w swoim kraju”185.

A. Rządy nad słowami

Oficjalna definicja radzieckiego systemu informacji i propagandy określa go jako system, który „w sposób zorganizowany i metodyczny szerzy określony, zorganizowany zespół wzorcowych poglądów (...) za pośrednictwem tekstów również uprzednio przemyślanych i zorganizowanych”. Państwo nadaje słowom sens i decyduje o ich życiu. Słowo określone jest w broszurze „Język w rozwiniętym społeczeństwie socjalistycznym” (Moskwa 1982) jako „główny materialny nośnik idealnej informacji”186.
Jak w każdym systemie totalitarnym język w komunizmie był zdeterminowany, służył propagandzie i wychowaniu mas w duchu konkretnej ideologii187. Został poddany specjalnej obróbce. Język dotąd święty nowi ideolodzy „profanowali bluźnierczo ohydnym szatańskim bełkotem”, bogaty —„chcieli okraść, zredukować do poziomu języka potocznego, użytecznego, mechaniczno-teleologicznego”, wolny — „poddali kastracji i poskramiali”, wspaniały i szaroskrzydły — „gorliwie pozbawiali skrzydła”188.
12 II 1954 r. Rada Zakładowa Związku Zawodowego Metalowców przemysłu ciężkiego wystosowała list do Centralnej Rady Związków Zawodowych i do Centralnego Komitetu Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej z postulatem „przeprowadzenia, w myśl życzeń klasy robotniczej i wiejskiej, upragnionej reformy pisowni polskiej, celem ułatwienia robotnikom i chłopom wysławiania się w piśmie bezbłędnie (pisownia i składnia oryginału) (...) postępowi literaci i czytelnicy Expresu Wieczornego zaproponowali wyrzucić ze szlacheckiej pisowni polskiej litery ch, ó, rz pozostawiając tylko same h, u, i ż. Proszę pomyśleć, po co są litery ch, ó, rz, po to w pisowni pochodzenia szlacheckiego, żeby klasa robotnicza i chłopska robiła więcej błędów ortograficznych w pisowni, celem wyróżnienia uczonych ludzi pochodzenia szlacheckiego, od klasy robotniczej. (...) Obecnie obserwuje się, z błędami ortograficznymi pisze wiele osób, jak młode nauczycielstwo ze szkół powszechnych, kierownicy biur, komendanci milicji obywatelskiej i różni sekretarze pochodzenia robotniczego”189.
Różne manipulacje językiem prowadzono na podstawie „odgórnych zarządzeń”. Dokonywano przede wszystkim zmian w zakresie nazw własnych: nazw ulic, placów, dzielnic miast, rzadziej w zakresie nazw miejscowości. „Katowice”, na krótko, przekształcono w „Stalinogród”. Zawężono i upolityczniono znaczenie wyrazów, np. „solidarność” (w słowniku wydanym w NRD w 1976 r. określano jako „wzajemne ujmowanie się za sobą i wzajemną pomoc ludzi należących do klas uciskanych; relacja ta opiera się na klasowym poczuciu wzajemnych związków oraz na świadomości wspólnoty celów i interesów”)190.
Kłamstwo, które pojawiło się w nowo tworzonym języku komunizmu, było inne niż wszelkie wcześniejsze przypadki nadużycia słów w polityce, znacznie przerastało poprzednie. Kłamstwem posługiwano się od zawsze, w celu pozyskania korzyści politycznych, ale było ono trywialnym, użytym w określonym celu, narzędziem osiągania konkretnych korzyści. Takie kłamstwo pozostawiało jednak w stanie nienaruszonym różnicę między prawdą a fałszem. Natomiast kłamstwo komunizmu stało się samym rdzeniem systemu politycznego, istotą nowej cywilizacji. Ideologia tłumaczyła swoistą funkcję i znaczenie kłamstwa w doskonałym społeczeństwie totalitarnym. Funkcja ta była tak osobliwa i pozornie twórcza, że nawet samo słowo „kłamstwo” brzmiało nieodpowiednio191.
Powieść Aleksandra Zamiatina My z 1920 r. ukazała swym czytelnikom świat przyszłości, w którym cywilizacja ludzka doprowadzona została przez totalitarny reżim do stanu gigantycznego mrowiska, którego mieszkańcy nie mają nawet imion. Używają jedynie numerów. Skutkiem zrealizowania na siłę utopijnych idei jest duchowe okaleczenie poddanych, niezdolnych do podjęcia samodzielnego myślenia, nie mogących starać się o naprawę chorego świata192.
Destrukcyjne działanie totalitarnej machiny opierało się na szczególnego rodzaju prymitywnej filozofii społecznej. Została ona wyrażona w jednej z najbardziej przerażających książek XX wieku: Historii Wszechzwiązkowej Komunistycznej Partii (bolszewików) — Krótki kurs193. Leszek Kołakowski pisał o niej: „Krótki kurs ustanowił nie tylko cały schemat bolszewickiej mitologii, łącznie z kultem Lenina i Stalina, ale także dokładnie zrytualizowane reguły tego kultu: wiadomo było od tej pory, że w omawianiu wszystkich zagadnień, o jakich książka traktuje, partyjni pisarze i propagandziści nie mogą odstąpić od żadnej formuły skanonizowanej i obowiązani są powtarzać literalnie wszystkie wyrażenia dzieła. Krótki kurs nie był po prostu książką historyczną pełną faktów, ale potężną instytucją społeczną: jednym z najważniejszych instrumentów, za pomocą których partia miała sprawować władzę nad umysłami i niszczyć zarówno myślenie krytyczne, jak i pamięć społeczeństwa o własnej przeszłości”194.
Krótki kurs — jak podkreśla wielu badaczy — miał charakter quasi-religijny. W zmitologizowanej narracji zdarzenia miały charakter w maksymalnym stopniu zdeterminowany: każde spotkanie, użyte słowa, zachowanie należały do ustalonego porządku świata — sytuowały się po stronie słusznej lub niesłusznej. Ich sens był z góry założony i nie można go było w żaden sposób kwestionować195.
Za słowami Kursu kryła się tragiczna rzeczywistość — każde z nich było echem zwycięstwa Stalina w czystkach, jakich dokonał on w połowie lat trzydziestych. To one umożliwiły wprowadzenie porządku, który uznał za jedynie słuszny, wcielając w życie „nieśmiertelne zasady marksizmu—leninizmu”. Kurs był mitologicznym zwieńczeniem dzieła, które nadawało sens dotychczasowej historii, ogłaszając światu narodziny nowego społeczeństwa, tworzącego nowy świat, pod kierunkiem wodza. Była to więc funkcja doraźna — książka wykładała ostateczną wersję dziejów, uzasadniającą aktualny stan świata. Hannah Arendt zauważyła: „kiedy Stalin uznał za potrzebne nowe ujęcie dziejów rosyjskiej rewolucji, propagowanie nowej wersji, która zyskała jego aprobatę, polegało na niszczeniu, wraz ze starymi książkami i dokumentami, również ich autorów i czytelników. Opublikowanie w 1938 r. nowej oficjalnej historii komunistycznej było sygnałem do zakończenia superczystki, która zdziesiątkowała całe pokolenie rosyjskich intelektualistów”196.

B. Pojęcie nowomowy

W praktyce w komunizmie zachodziła realizacja języka wyrażająca się „w nasilaniu i kumulacji pewnych znanych i wręcz banalnych środków natury stylistycznej w stopniu przekraczającym wszelkie dotąd istniejące granice”. Tym samym było to nowe, niespotykane wcześniej funkcjonowanie języka, czyli „nowe mówienie” (parole), nazwane potocznie „nową mową” lub jako złożenie „nowo-mową”197.
Termin „nowomowa” (ang. newspeak) pochodzi z powieści G. Orwella 1984 (Nineteen Eighty-Four). Była językiem urzędowym kraju opisywanego w powieści, czyli Oceanii, a została stworzona w celu zaspokojenia ideologicznych wymogów „Anglo-Soc”, czyli angielskiego socjalizmu — totalitarnego ustroju panującego w opisywanym kraju. Pracownicy Ministerstwa Prawdy, gdzie zatrudniony był w 1984 r. bohater powieści Orwella, niszczą zapis przeszłości: drukują nowe, uaktualnione edycje starych czasopism i książek. Wiedzą, że w miejsce poprawionej wersji przyjdzie wkrótce kolejna, na nowo poprawiona. Chcą sprawić, by ludzie zapomnieli wszystko — fakty, słowa, zmarłych, nazwy miejscowości. Z opisu Orwella nie wynika, do jakiego stopnia udaje im się wymazać przeszłość. Wiadomo, że starają się o to usilnie i mają imponujące wyniki. Ideał całkowitego zapomnienia nie został jeszcze osiągnięty, ale należy oczekiwać dalszych postępów. Bohater snuje m.in. następującą refleksję: „Czy zdajesz sobie sprawę, że cała przeszłość datująca się od wczoraj została obalona, zniszczona? Jeżeli z niej w ogóle coś pozostało, to chyba tylko kilka trudnych do zniszczenia i niemych przedmiotów, jak ten oto szklany przycisk z koralem. W tej chwili nie wiemy już dosłownie nic o dziejach Rewolucji, nie mówiąc o epoce przedrewolucyjnej. Każdy zapisek czy dokument został zniszczony lub sfałszowany, każda książka przepisana, każdy obraz przemalowany, każdy pomnik czy ulica mają dziś inną nazwę, każda data została zmieniona. I ten proces trwa ustawicznie, z dnia na dzień. Historia zatrzymała się. Nie istnieje nic poza teraźniejszością, która nie ma granic. W tej bezgranicznej teraźniejszości Partia ma zawsze rację. Ja oczywiście wiem, że przeszłość jest sfałszowana, lecz nigdy nie będę w możności udowodnić tego faktu, nawet wówczas, gdy fałszerstwo popełniłem ja sam. Po dokonaniu fałszerstwa nie pozostaje żaden ślad, ani dowód zbrodni. Jedynym dowodem jest własna pamięć, ale skąd mogę mieć pewność, że ktokolwiek inny pamięta te fakty?”198
Nowomowa służyła do zaspokajania potrzeb ideologicznych systemu totalitarnego, a została skonstruowana tak, że nie można było w niej nazwać pojęć ani poprawnie sformułować wypowiedzi niezgodnych z aktualną polityką rządzącej partii. W przyszłości miała zastąpić wszystkie inne odmiany języka.
Jako zjawisko społeczne o masowej skali oddziaływania pojawiła się dopiero w XX wieku, chociaż użycie języka w celach perswazyjnych było już znane od dawna, np. Tucydydes w Wojnie peloponeskiej ukazał jeden z najbardziej rozpowszechnionych mechanizmów nowomowy: zmianę znaczeń wyrazów w celu usprawiedliwienia nieetycznych postępków („i zwykłe znaczenie słów dla rzeczy zmieniano dowolnie”). Czesław Miłosz interpretując te słowa, napisał: „Pragnąc usprawiedliwić czyny uważane dotychczas za niegodne, zmieniono zwykły sens słów”199.
Dopiero w XX wieku zdano sobie sprawę z wpływu języka na zachowanie i z konsekwencji manipulowania tym środkiem komunikacji. Już w 1919 r. Lew Szestwo stwierdził: „rosyjski bolszewizm to przede wszystkim królestwo słów”. A. Korzybski w 1933 r. zwrócił uwagę na perswazyjną funkcję języka i zjawisko dwuwartościowej orientacji (two-valued orientation), a w strukturze języka, która deformuje obraz rzeczywistości, widział źródło niektórych schorzeń społecznych200.
Analizując zmiany językowe, które zaszły w Trzeciej Rzeszy, E. Cassirer odróżnił „słowa semantyczne” (normalne) od „słów magicznych” — używanych w nowym znaczeniu, dla wywołania określonych skutków. Słowa „niewinne” miały usprawiedliwiać i ukrywać działanie „magicznych”201. Ważnym dokumentem nazistowskiej nowomowy były notatki, robione w okresie od czerwca 1932 do kwietnia 1945 r., przez profesora literatury germańskiej V. Klemperera202. Najpełniej jednak scharakteryzował nowomowę G. Orwell, ukazując, jak w skrajnym systemie totalitarnym język może zastąpić wszystkie formy życia duchowego.

C. Przymioty nowomowy

Według Orwella do cech formalnych nowomowy należą:
1. Hierarchizowanie języka — słownik nowomowy dzieli się na trzy odrębne klasy: słownik „A” zawiera słowa codzienne, „B” — słowa sztucznie stworzone dla celów politycznych, a „C” wyrazy techniczne. Słowo „nauka” nie miało odpowiednika w nowomowie, gdyż uważano, że wszelkie pojęcia dające się zaliczyć do kategorii tego słowa znajdują dostateczny wyraz w określeniu „Anglo-Soc” (oficjalna doktryna). Istnieje też tylko kilka wyrazów, które wchodzą do wszystkich trzech słowników jednocześnie.
Słownik „A” obejmował słowa wyrażające takie czynności, jak: jedzenie, picie, pracę, ubieranie się, wchodzenie po schodach, jazdę autobusem, uprawianie ogrodu, gotowanie itp., usztywniając i ograniczając ich znaczenie przez usunięcie znaczeń pokrewnych. Słów tych nie można było używać do celów literackich, politycznych czy filozoficznych. Ich zadaniem było nazywać proste, docelowe zjawiska, dotyczące konkretnych rzeczy czy czynności.
Słownik „B” składał się ze słów sztucznie stworzonych dla celów politycznych, które miały polityczne znaczenie i służyły narzucaniu używających je formy myślenia uznawanego przez Partię. Aby posługiwać się nimi, trzeba było być znawcą doktryny. Miały one charakter skrótów stenograficznych, często ściągające wiele pojęć w jedno kilkusylabowe słowo, którego precyzja i siła przewyższała normalny język.
Słownik „C”, uzupełniający poprzednie, składał się w całości z wyrazów technicznych. Dołożono jednak starań, by ich znaczenie było jak najbardziej ograniczone i sztywne, by nie nasuwały skojarzeń z innymi wyrazami. Nie były one używane na co dzień ani w życiu politycznym, stanowiąc zamkniętą grupę, samą dla siebie203.
2. Ubóstwo środków językowych — ich zasób stale maleje, eliminowane są wyrażenia mogące budzić nieprawomyślne politycznie skojarzenia.
3. Stosowanie skrótów, m.in. uniemożliwienia niepożądanych skojarzeń, np. wyrażenie „Międzynarodówka Komunistyczna” mogło kojarzyć się z Komuną Paryską, z braterstwem narodów, a „Komintern” jest jakby nazwą techniczną, nie dawał pola wyobraźni.
4. Manicheizm języka: rzeczy pozytywne i negatywne traktowane są zbiorczo. Między nimi nie ma większego związku. Dobro i zło są izolowane; odpowiednio oddzielane. Dba się przy tym o to, by odrębnie określane było to, co złe, i odrębnie to, co dobre.
5. Rola ocen: w słowniku „B” nie ma słów ideologicznie obojętnych. W formułowaniu ocen ważne było stopniowanie przymiotników i przysłówków, superlatywy zaś były istotne w kreowaniu pozytywnego wizerunku doktryny.
6. Rola emocji: słowo winno przywodzić na myśl ślepe, przepojone entuzjazmem oddanie lub sprzeciw. To oddanie powinno być fundamentalną, wewnętrzną zgodą.
7. Wykorzystywanie twardego brzmienia słów i zgoda na jego brzydotę. Zwrócono więc uwagę na brzmieniową warstwę języka.
8. Łatwość tolerowania sprzeczności, zdolność dwójmyślenia. Przechodzenie do porządku nad tym, co ktoś mógłby postrzegać jako sprzeczność.
9. Przemianowanie znaczeń — np. Ministerstwo Pokoju zajmowało się wojną, Ministerstwo Prawdy — produkowało kłamstwo, Ministerstwo Miłości — zajmowało się torturami, a polityka Ministerstwa Obfitości pogrążyła cały kraj w głodzie. Obozy koncentracyjne nosiły nazwę „obozów radości”.
10. Ograniczenie myślenia, automatyzacja i mechanizacja odruchów. Jak pisał Orwell: „Istniała nadzieja, że z czasem uda się przekształcić mowę na rodzaj czynności fizycznej, wykonywanej przez struny głosowe bez współudziału mózgu”.
11. Rzeczy nie nazwane znikają. To, co postrzegano jako tabu polityczne, niepożądane przez określonych polityków, odchodziło w przeszłość. O czym się nie mówi, o tym się nie myśli, a o czym się nie myśli, to nie istnieje.
12. Niemożność nieprawomyślności. Pewnych rzeczy nie można nazwać i o pewnych rzeczach nie można mówić. To, co wolno nazywać, zależy od słownika. To, co można powiedzieć, zależy ponadto od składni. Specjalnie spreparowane słowa i składnia powodują, że nawet, gdy istnieją rzeczy, o których miałoby się ewentualnie mówić, to ograniczenia narzuca składnia, która wprowadziła nowy typ wypowiedzi — reguły emocjonalno-oceniające. Zdanie: „Wielki Brat jest niedobry” nie jest nieprawdziwe, ale jest nieprawidłowo zbudowane i bezsensowne, bo nikt nie zna takiego zwrotu. Na gruncie nowomowy nieprawomyślność stała się nonsensem204.
Nowomowa wymagała od odbiorców posłuszeństwa i zarazem gotowości do zmiany zachowań. Kształtowała nowy typ człowieka, nieświadomego tego, co się z nim dzieje i kim jest. W książce Cienie w pieczarze Tomasza Stalińskiego (pseudonim Stefana Kisielewskiego), czytamy o intencjach tych, którzy posługują się słowami nowomowy: „Słowo kształtuje treść myślową, a nie odwrotnie — oto nowa, olśniewająco jasna i zaskakująco prosta koncepcja. (...) Tak czy owak, czarnoksięskie teksty przeznaczone były dla jakiegoś, abstrakcyjnego choćby, ludu (...) A może lud nigdy sobie nie uświadomi, że się go poniża, skoro nikt w całym zamkniętym kraju nigdy nie pozna innych poglądów, skoro powtarzany i powielany zostanie tylko ten jeden jedyny schemat i nikt nie będzie miał obowiązku ani ochoty konfrontowania go z rzeczywistością obecną, a tym bardziej dawną, planowo już zapomnianą? Czy wszyscy muszą kłamać? Kto nie zna prawdy, ten nie kłamie, zaś nowy język zaklęć i abstrakcji wchodzi w krew”205.

D. Funkcje nowomowy

Funkcją zasadniczą języka jest jego komunikatywność opierająca się na dialogu, który jest główną formą wypowiedzi. W przypadku nowomowy zanika rzeczywistość dialogu, który mógłby naruszyć jej skuteczność, a komunikacja staje się jednokierunkowa, jest monologiem władzy. Jest on zakorzeniony głęboko w naturze tego języka, w ukrytych w nim wewnętrznych mechanizmach (wartościowanie, rytualność, magiczność, arbitralność, niedookreśloność, selektywność), w środkach językowych (emotywność, metaforyczność, tabu, stereotypy). Podstawową funkcją nowomowy jest bowiem jej perswazyjność (funkcja nakłaniająca), przekonywanie odbiorcy o słuszności poglądów nadawcy. Służy ona do blokowania i zagłuszania rzeczywistych informacji — nie jest według niektórych językiem, lecz „szumem werbalnym”206.
Perswazyjność nowomowy jest nowej jakości, wyrasta poza zwykłe rozumienie tego pojęcia, jest bowiem mechanizmem utrzymującym odbiorców w bezwzględnym posłuszeństwie poprzez przekręcanie i zniekształcanie informacji. Stąd M. Broński mówi o funkcji dystorsyjnej207, a inni o funkcji zniewalającej lub paraliżującej208.
A. Besançon podkreślił kreatywną funkcję nowomowy. Stwarza ona w sferze duchowej nową, nadrealną rzeczywistość. Językoznawcy określają tę funkcję jako performatywną; mamy z nią do czynienia w aktach prawnych, zwyczajowych, formułach grzecznościowych, które nakazując pewne określone zachowania, tworzą nową rzeczywistość. Wypowiedzi performatywne, a więc i nowomowa, nie podlegają weryfikacji logicznej, tzn. nie są ani prawdziwe, ani fałszywe209.
Kolejną funkcją nowomowy jest jej nastawienie na kontrolowanie. Samo jej użycie lub nie — służy weryfikacji członków społeczności wedle stopnia lojalności wobec władzy. Sposób posługiwania się nowomową jest sprawdzianem prawomyślności ideologicznej. W samym języku, używanym przez poszczególne jednostki, zawarta jest odpowiedź na pytanie o stopień ich zniewolenia210.
Chociaż odejście od podstawowej funkcji języka — informacyjnej —
w przypadku nowomowy jest oczywiste, to jednak funkcja ta nie zanika całkowicie. Język ten przenosi bowiem pewne informacje, chociaż są one przeważnie zakodowane na różnych poziomach. Jak zauważył L. Kołakowski: „Czytelnicy gazet byli przyzwyczajeni do tego, że mają swoje wiadomości czerpać za pośrednictwem specjalnego kodu, który wszystkim był znany, choć nigdy nie sformułowany wprost”211.
Sam Orwell pisał w 1984: „Nowo-mowa, stanowiąca język urzędowy Oceanii, została stworzona dla zaspokojenia ideologicznych wymogów «Anglo-Soc», czyli angielskiego socjalizmu. W 1984 r. nikt jeszcze nie używał jej jako jedynego języka w mowie czy w piśmie. Artykuły wstępne «Times'a» musiały być z reguły pisane w nowo-mowie, ale autorami ich byli wyłącznie specjaliści językowi. (...) Postęp w tej dziedzinie, choć wolny, był jednak stały, gdyż członkowie Partii silili się na używanie słów i składni nowo-mowy nie tylko w stosunkach urzędowych, ale i w życiu codziennym”212.
Skuteczność nowomowy zależała od wielu czynników. Podstawowymi warunkami jej zaistnienia są: wielokanałowość przekazu, towarzyszące jej formy perswazji niewerbalnej oraz monopol informacji chroniony przez cenzurę. Język ten łączył się z nową obrzędowością, rytuałem i kulturą. Jak pisze E. Cassirer: „Jeśli słowo ma osiągnąć pełen efekt, to musi mu towarzyszyć wprowadzenie nowych obrzędów.(...) W państwie totalitarnym nie ma żadnej prywatności, niezależnej od polityki sfery życia, całe życie człowieka zostaje podporządkowane wzrastającej fali nowych rytuałów politycznych. Są one tak samo uregulowane i obowiązujące, jak wśród społeczeństw pierwotnych. Każda czynność nabiera charakteru politycznego. Tak samo jak w społeczeństwach pierwotnych lekceważenie i nieprzestrzeganie obrzędowości ściąga na delikwenta nieszczęście i śmierć”213.

E. „Mowa-trawa”

Samoobrona społeczna przed nowomową polegała m.in. na jednoznacznym określaniu jej epitetami typu: „trucie”, „mowa-trawa”, „drętwa mowa” lub parodiowaniu jej, opowiadaniu dowcipów językowych czy snuciu aluzji na jej temat. Starano się odkłamać — dla siebie i świata — życie, literaturę i słowa. Twórczość, niezależna i nielegalna, miała być ratunkiem, a także formą terapii, drogą powrotu do dawnej godności słów, które zostały zbrukane w życiu codziennym, masowej komunikacji i propagandzie214.
W nowym języku transformacja znaczenia słów była procesem zwielokrotnionym. Przechwytywano dawne słowa, np. „patriotyzm” i nadawano im nowy sens. Mogło się to dokonywać przez dodanie przymiotnika „socjalistyczny” („socjalistyczny patriotyzm”) i przez skojarzenie z innym określeniem, np. „prawdziwy patriotyzm”. Samo określenie „socjalistyczny” było zakłamane, gdyż zabrane wcześniej przez komunistów partiom socjalistycznym, toteż nabrało nowego znaczenia: „zgodny z decyzjami kierownictwa partii”, „gotowy podporządkować się jego decyzjom”. Tak więc „prawdziwy patriotyzm” to „socjalistyczny” — może być zaaprobowany przez władze i traktowany przez nie jako nieszkodliwy215. Przymiotnik „socjalistyczny” był nazywany również „niwelującym”: każde określenie w połączeniu z nim oznaczało przeciwieństwo, np. „socjalistyczny pokój” to „wojna”, a „socjalistyczny dobrobyt” to „bieda” itp.
Zdania, budowane przez polityków uprawiających nowomowę, niewiele mówiły. Były gładkie, długie, złożone, pozornie poprawne, lecz w istocie nijakie: gubiły podmioty, niedookreślały czasowniki, udekorowane ideologicznymi przymiotnikami gubiły sens. Przykładów można znaleźć wiele — cała twórczość okresu tzw. socrealizmu, a także przemówienia, apele, ogłoszenia, wezwania i mowy polityków i działaczy partyjnych. W jednej z książek skażonych nowomową czytamy: „Powiedziałem więc, że ręka władzy pozostaje niezmiennie szczerze i życzliwie wyciągnięta na spotkanie wszystkim ludziom dobrej woli”; „Garnęli się do partii z potrzeby uczestnictwa, z motywacji, które można określić jako społeczne, patriotyczne”; „Odbyło się udane II pozjazdowe plenum PZPR”; „Armia musi wziąć w swe ręce odpowiedzialność za kraj”216.
Klimat nowomowy dobrze oddaje tzw. „ściąga przemówienia”, za pomocą której można „przemawiać” kilkanaście godzin. Wystarczy jedynie dowolnie łączyć w zdania — z zachowaniem kolejności zbiorów: A-B-C-D —kolejne wyrażenia.
A.
Koleżanki i koledzy/ z drugiej strony/ podobnie/ nie zapominajmy jednak, że/ w ten sposób/ praktyka dnia codziennego dowodzi, że/ wagi i znaczenia tych problemów nie trzeba szerzej uzasadniać, ponieważ/ różnorakie i bogate doświadczenia/ troski organizacji a szczególnie/ wyższe założenia ideowe, a także/
B.
realizacja nakreślonych zadań programowych/ zakres i miejsce szkolenia kadr/ stały wzrost ilości i zakres naszej aktywności/ aktualna struktura organizacji/ nowy model działalności organizacyjnej/ dalszy rozwój różnych form działalności/ stałe zabezpieczenie informacyjno-propagandowe naszej działalności/ wzmocnienie i rozwijanie struktur/ konsultacja z szerokim aktywem/ rozpoczęcie powszechnej akcji kształtowania postaw/
C.
zmusza nas do przeanalizowania/ spełnia istotną rolę w kształtowaniu/ wymaga sprecyzowania i określenia/ pomaga w przygotowaniu i realizacji/ zabezpiecza udział szerokiej grupy w kształtowaniu/ spełnia ważne zadanie w wypracowaniu/ umożliwia w większym stopniu tworzenie/ powoduje docenianie wagi/ przedstawia interesującą próbę sprawdzenia/ pociąga za sobą proces wdrażania i unowocześniania/
D.
istniejących warunków administracyjno-finansowych/ dalszych kierunków rozwoju/ systemu powszechnego uczestnictwa/ postaw uczestników wobec zadań stawianych przez organizacje/ nowych propozycji/ kierunków postępowego wychowania/ systemu szkolenia kadry odpowiadającego potrzebom/ odpowiednich warunków aktywizacji/ modelu rozwoju/ form oddziaływania217.
Na przykład: Koleżanki i koledzy, realizacja nakreślonych zadań programowych zmusza nas do przeanalizowania istniejących warunków administracyjno-finansowych218.
„Mowa-trawa” była bujna, lecz niewiele w niej było „treści”.

F. „Inżynierowie dusz”

Według marksistów życie kulturalne społeczeństwa należało do tzw. nadbudowy, stąd płynął więc wniosek o konieczności dopracowania modelu kultury do zaistniałej po rewolucji nowej rzeczywistości, czyli nowej „bazy”. Stworzenie obowiązujących wzorów kulturowych było jednym z celów tzw. „demokratyzacji”. Twierdzono, że proces ten polega „nie tylko na tym, że wzory kulturowe klas wyższych przenikają do klas niższych, lecz także na tym, że wzory kulturowe tzw. klas niższych przenikają do klas tzw. wyższych i nabierają charakteru obowiązującego dla całego społeczeństwa”219.
Nad całokształtem życia politycznego sprawowany był nadzór polityczny poprzez kierownictwa tzw. polityki kulturalnej. W szczególności sprowadzał się on do różnego rodzaju kontroli wszystkich przejawów życia artystycznego i kulturalnego. Narzędziami polityki kulturalnej stały się: system cenzury i autocenzury, stosowanie całego arsenału biurokratycznych przepisów, likwidowanie grup, placówek i form organizacyjnych, które powstały w sposób spontaniczny, oraz odbieranie fachowcom tych spraw, które władza uważała za najbardziej ważne i drażliwe, a przekazywanie ich w ręce jednostek wykonujących posłusznie i w sposób pozbawiony skrupułów wszelkie polityczne dyrektywy. Zasadą polityki kulturalnej było przedmiotowe, a nie podmiotowe traktowanie odbiorców oraz instrumentalne, a nie celowe pojmowanie sztuki i całej kultury220.
W celu szerokiej realizacji nowej kultury konieczne było zdobycie zwolenników wśród inteligencji. Inną możliwością było całkowite przejęcie kontroli nad tą grupą społeczną. Nowa kultura wymagała twórców nowego typu. Komunizm nie krył swego prawdziwego oblicza i swych zamiarów. Trudno więc mówić o „oszukiwaniu” inteligencji, o zwodzeniu jej przez komunizm. W grudniu 1929 r. K. Gottwald, wkrótce po tym, jak został I sekretarzem KP Czechosłowacji, przemówił w parlamencie: „Jesteśmy awangardą proletariatu czeskiego i słowackiego i nasza kwatera główna znajduje się w Moskwie. Uczymy się od bolszewików, jak wam złamać kark. A jak wiecie, bolszewicy są mistrzami w tej dziedzinie”221.
Jedno z pierwszych uderzeń komunizmu wymierzone było przeciw inteligencji. W liście do Gorkiego z 15 IX 1919 r. Lenin, odpowiadając na jego interwencję w sprawie aresztowania inteligentów, napisał: „w istocie to nie mózg narodu, lecz jego łajno”. Innym zaś razem mówił Gorkiemu: „to jej (inteligencji) wina będzie, jeśli rozbijemy zbyt wiele garnków”. Myśląc o zamachu na swoje życie dokonanym przez Fannę Kapłan, powiedział: „Kulę dostałem właśnie od inteligencji”222.
Niedługo po rewolucji duże grupy inteligencji zaczęły podejmować współpracę z nową władzą. W 1922 r. grupa artystów — realistów postanowiła zwrócić się do KC Partii z oświadczeniem: „oddajemy się do dyspozycji rewolucji i niech KC RKP(b) wskaże nam, artystom, jak mamy pracować”. W 1925 r. do KC zwrócili się z prośbą o obronę najwybitniejsi pisarze, obiecując w zamian lojalnie służyć władzy radzieckiej. W 1928 r. bezpartyjni reżyserzy filmowi ZSRR, m. in. Eisenstein i Pudowkin, apelowali o zwołanie „narady partyjnej w sprawie kina”, o „surową dyktaturę ideologiczną” i „planowe kierownictwo ideologiczne kinematografii”, o przydzielenie „partyjnego działacza kulturalno-oświatowego” do roli organu kierowniczego, podległego wprost KC RKP(b)223.
24 IV 1932 r. władza, chcąc mieć całkowity wpływ na twórczość literacką w ZSRR, utworzyła Związek Pisarzy Radzieckich, którego zadaniem było ukształtowanie twórczości według wzorów narzuconych przez Partię. Związek zrzeszał 3 000 pisarzy (867 w moskiewskim oddziale). Oprócz literatów członkami Związku mogli być tzw. pisarze „z nizin” (nizewoj pisatiel), korespondenci z ośrodków robotniczych (robkorow) oraz korespondenci z kołchozów i sowchozów (sielkorow)224.
Władymir Bukowski w książce I powraca wiatr pisze z ironią i goryczą: „Powiadają, że pewien zdziwaczały Anglik przez 20 lat obcinał szczurom ogony, ciągle oczekiwał bezogonowego potomstwa, nie doczekał się i machnął ręką. Czegóż od niego, od Anglika, wymagać? O nie, w ten sposób socjalizmu się nie zbuduje. Zabrakło mu zapału, zdrowej wiary w świetlaną przyszłość. U nas to co innego: dziesiątki lat ścinano ludziom głowy — wreszcie poczęli się rodzić bezgłowi ludzie nowego typu. Najważniejsze nie tracić ducha, przecież to wszystko w imię powszechnego szczęścia”225.
Radziecka „kultura” to obowiązkowe dziesięcioletnie kształcenie, to szkoła, stawiająca sobie za podstawowe zadanie „formowanie naukowo —materialistycznego światopoglądu i komunistycznych przekonań uczących się”226.
Kultura obejmuje cały byt ludzki, dotyczy więc zarówno duchowej, jak i materialnej, przedmiotowej sfery egzystencji człowieka. Duchowa i materialna kultura Europy została odrzucona przez komunistów. Stwarzając własną „kulturę”, opartą na zasadach socjalizmu, doszli do degradacji i destrukcji człowieka. Całe rzesze ludzi zostały zmienione w niewolników. Spełniły się literackie intuicje Dostojewskiego z Biesów: „Każdy członek społeczeństwa pilnuje drugiego i ma obowiązek denuncjować go (...), wszyscy są niewolnikami równymi w niewolnictwie. W wyjątkowych wypadkach — oszczerstwo i zabójstwo. Lecz zawsze równość. Zaczyna się od zniżenia poziomu wykształcenia, wiedzy, talentów. Ludzi uzdolnionych (...) wypędza się i skazuje na śmierć”227.
Podstawowe działy kultury i nauki zostały zdegradowane i uległy trwałemu zniekształceniu, zostając narzędziami w rękach ideologów. Naczelnymi wyznacznikami modelu nowej oświaty stały się zasadnicze idee komunizmu: kolektywizm, kierownicza rola wychowawcy, intelektualizm i związek z życiem utożsamiający się z upolitycznieniem wychowania.
Zakres pedagogiki sprowadzał się do takich zagadnień, jak: walka klasowa, walka o pokój, kolektywizacja rolnictwa, realizacja planu 6-letniego itp. Włączenie dziecka w te procesy równało się wychowaniu228. Na terenie całego kraju realizowany był ten sam program nauczania; uczniowie korzystali z tych samych podręczników, zestawu lektur. W programach szkolnych, za pomocą odpowiedniego doboru, np. czytanek z języka polskiego, czy sposobu relacjonowania wydarzeń historycznych, podsuwano dzieciom wzory osób godnych podziwu i naśladowania, starano się wpływać na ich odpowiednie rozumienie tak ważnych pojęć, jak: patriotyzm, sprawiedliwość, wolność. Chodziło oczywiście o takie rozumienie, które było zgodne z interesami władzy, aktualnej ekipy rządzącej229.
Według pedagogiki komunistycznej dziecko od początku miało być poddawane intensywnemu procesowi uspołeczniania, rozumieć wymogi życia zbiorowego, np. sprzęty odbierać jako „zawdzięczane” zbiorowemu wysiłkowi klasy robotniczej i postępowi społecznemu, rozwijać te właściwości charakteru, które potrzebne są w państwie demokracji ludowej, mieć „słuszne” poglądy, świat widzieć przez obserwację interpretującą (pozostałości zacofania, osiągnięcia nowego ustroju), mieć żywe zainteresowanie sprawami ogółu, szybko osiągać „wyższy stopień życia” (czyli życie w organizacjach); świat techniki miał być dla niego światem większej fascynacji niż świat przyrody, a dziecko miało być optymistą krytycznym (zjawiska ujemne to wynik niepełnej realizacji systemu, nigdy zaś jego immanentnych błędów). Praca szkoły podlegała ciągłej kontroli prowadzonej zarówno przez czynniki administracyjne, jak i społeczne. Komitety Rodzicielskie miały według instruktażu z 1949 r. zwalczać „wpływy reakcyjne”, „czuwać” nad właściwym pod względem politycznym, kierunkiem pracy szkoły itp.
W przemówieniu na rozpoczęcie nowego roku szkolnego 1947/1948 ówczesny polski minister oświaty i szkolnictwa S. Skrzeszewski stwierdził, że w niektórych szkołach panuje „wroga atmosfera”, że trzeba więcej czujności, że należy zacząć walkę o „duszę nauczycielstwa”. Zwalczał głównie koncepcję „apolityczności szkoły”, forsując tezę, że potrzeby ustroju powinny decydować o kształcie nauczania i wychowania. Od października 1947 r. wprowadzono do szkół przedmiot: zagadnienia społeczno-wychowawcze w wymiarze 1 godziny tygodniowo230.
System pracy szkoły wzmacniał zależność nauczyciela od administracji, pozbawiając go możliwości realizacji własnych inicjatyw wychowawczych. Obciążenie zadaniami formalnymi, wymaganie „rozliczania się” z wykonania zadań pozornych, przeciążenie sprawozdawczością, ocenianie pracy nauczyciela wedle kryteriów pozornych (procent ocen niedostatecznych, wykonanie prac społecznych itp.) — wszystko to osłabiało wpływ autentycznych wychowawców na atmosferę panującą w szkole. Zabiegi manipulacyjne, które uczyniły ze środowiska nauczycielskiego zbiorowość odpodmiotowioną, podatną na zewnętrzne sterowanie, zbiorowość ludzi godzących się na spełnianie funkcji manipulatorskich wobec powierzonych ich opiece uczniów, doprowadziły do tego, że szkoła stawała się miejscem coraz bardziej jałowym wychowawczo, pozbawionym autentycznych wychowawczych kontaktów pomiędzy dorosłym a młodzieżą, miejscem, w którym manipulacja stała się synonimem wychowania231.
W systemie komunistycznym również uczelnia zatraciła swoją autonomię, a środowisko akademickie straciło swoją godność w coraz większym stopniu ulegając demoralizacji. Nie tylko nie domagało się dla siebie pełnych praw, lecz nie korzystało nawet z prawa wypowiadania opinii w sprawach naukowych232.
Historia sztuki totalitarnej zaczyna się zawsze od tego, że ogłasza się ona narzędziem nowej kultury i w rezultacie agresywnie atakuje wszystkie byłe i aktualne jej formy233.
Twórcą znanego sloganu, a zarazem odkrywcą prawdy, że „pisarze są inżynierami dusz” był Józef Stalin. Według kanonów socrealizmu życie artystyczne winno być związane z pracą socjalistyczną. Aby ułatwić pisarzom poznawanie życia, ludzi, procesów produkcyjnych i bieżących przemian, Związek — zrzeszający literatów — organizował zbiorowe eskapady do fabryk, kołchozów, do koszar Czerwonej Armii itp.234
W 1952 r. polski „Przegląd Kulturalny” (nr 4) donosił, że „związki zawodowe posiadają obecnie ponad 1510 brygad artystycznych. Skład takiej brygady bywa 5—9 osobowy: konferansjer, akordeonista, 1 lub 2 dobrych recytatorów, czasem trafi się wesołek dobrze wypowiadający monologi. Wszyscy śpiewają i tańczą. Ubrani różnie — najczęściej dziewczęta występują w strojach ludowych, a młodzież męska w kombinezonach roboczych. W ten sposób brygada pragnie jak gdyby podkreślić sojusz robotniczo-chłopski”235.
W tym samym czasie likwidacji ulegały wszelkie przejawy budowania niezależnego od państwa życia kulturalnego. „Takie akcje, jak koncerty jazzu w Filharmonii, czy koncerty umuzykalniające w szkołach — łączone z prelekcjami — zainicjowane przed laty przez Polskie Towarzystwo Jazzowe, wyciszane były przez władze resortowe, aż zanikły niemal całkowicie”236.
Przykładem interwencji radzieckiej władzy komunistycznej w dziedzinę twórczości mogą być losy Borysa Leonidowicza Pasternaka. W 1955 r. napisał on powieść Doktor Żiwago — o losach inteligencji rosyjskiej i rewolucji w Rosji. Powieść została przekazana w 1956 r. kilku redakcjom czasopism moskiewskich i wydawnictw, jeden egzemplarz — włoskiemu wydawnictwu o charakterze prokomunistycznym Feltrinelli. Pasternaka zmuszono do wysłania telegramu do wydawcy włoskiego z prośbą o zwrot powieści w celu jej przeredagowania. Mimo to w 1957 r. powieść ukazała się we Włoszech. W ciągu dwóch kolejnych lat została przetłumaczona na 24 języki. 23 X 1958 r. Pasternakowi przyznano nagrodę Nobla w dziedzinie literatury. Równocześnie rozpoczęła się przeciw niemu kampania Związku Literatów, działaczy kultury i społeczeństwa. Ci, którzy nawet nie mogli przeczytać powieści, protestowali przeciw niej. W końcu zaszczuty Pasternak napisał list do „Prawdy” z wyrazami skruchy — odmówił przyjęcia nagrody Nobla237.
W 1982 r. w nigdy nie opublikowanej w całości uchwale KC KPZR „O twórczych związkach czasopism literacko-artystycznych z praktyką budownictwa komunistycznego” (streszczona w „Literaturnoj Gazecie” z 4 VIII 1982 r.) czytamy: „Słowo artysty zawsze było najskuteczniejszą bronią w walce o zwycięstwo marksizmu-leninizmu, w ideologicznym zwarciu dwu systemów światowych”. Jurij Andropow niedługo przed swoją śmiercią przypomniał „działaczom sztuki” o „odpowiedzialności za to, aby potężny oręż, jakim dysponują, służył narodowi, służył sprawie komunizmu”. Jurij Bondariew, po udekorowaniu go najwyższym odznaczeniem państwowym, Orderem Bohatera Pracy Socjalistycznej, oświadczył: „Jestem żołnierzem. Byłem nim wówczas, gdy dźwigałem na ramieniu karabin, zostałem nim i dziś — żołnierzem naszej partii, która wyznaje wielką ideę komunizmu”238.
Sztuka stać się miała w komunizmie niewolnicą ideologii.
Do jednego z najwcześniejszych przypadków sądu nad słowem doszło 24 III 1918 r., kiedy to znana gazeta „Russkije Wiadomosti” zamieściła artykuł Sławinkowa Z podróży. Została oskarżona o próbę wpływania na stan umysłów, w artykule znalazło się bowiem m.in. zdanie: „trzeba być szaleńcem i zbrodniarzem, aby poważnie twierdzić, że międzynarodowy proletariat nas poprze”. Na ławie oskarżonych został posadzony sędziwy redaktor P. W. Jegorow. Wyrokiem sądu gazetę wychodzącą od 1864 r. zamknięto na zawsze, a Jegorowa skazano na trzy miesiące izolatki239.
Według zaleceń władz komunistycznych środki masowego przekazu winny służyć wytyczonym przez Partię zadaniom i celom. W przemówieniu Jerzego Morawskiego z dnia 10 IX 1957 r., wygłoszonym na obradach Komisji Prasowej przy KC PZPR, czytamy: „Na pierwszym miejscu wymieniłbym potrzebę szerokiej, skoncentrowanej akcji, przeciwdziałającej nastrojom beznadziejności i zwątpienia. Hasło, które rzucił tow. Gomułka w Krakowie: «Jest lepiej i pójdzie ku lepszemu», musi znaleźć odzew w prasie
i w radiu, w najróżniejszych formach dziennikarskich, w informacji i publicystyce. Hasło to musi znaleźć wszechstronne i pełne poparcie. Powinniśmy wyszukiwać i dobierać fakty i przykłady z życia, a znaleźć ich można niemało, dobrej i mądrej inicjatywy, gospodarności, dobrych wyników pracy. (...) Nie trzeba nikomu wpadać w pesymizm, a tym bardziej nie należy szerzyć pesymizmu”240.
Do celowych działań władzy komunistycznej należało także świadome utrzymywanie „głodu” książki i uzyskiwanie w ten sposób dodatkowego instrumentu wpływania na literaturę, pisarza i gusta literackie. Według danych UNESCO za 1981 r. ZSRR zajmował ostatnie miejsce wśród krajów uprzemysłowionych w dziedzinie „spożycia” papieru na książki i prasę na głowę ludności: USA — 65, 6 kg, RFN — 51, 2 kg, Francja — 37, 7 kg, Japonia — 31, 9 kg, Wielka Brytania — 31, 8 kg, a ZSRR — 5, 1 kg. Należy przy tym pamiętać, że w ZSRR to władza państwowa decydowała, co i w jakiej liczbie będzie publikowane. W latach 1969—1970 nakłady dzieł Lenina
i o leninizmie przekroczyły 76 mln egzemplarzy, w 1979 r. książki Breżniewa osiągnęły nakład 17 milionów egzemplarzy241.
O rozległej i postępującej propagandzie komunistycznej, w którą wprzęgnięto wszystkie dziedziny życia kulturalnego społeczeństwa, pisał Pius XI w encyklice „Divini Redemptoris” (1938): „Szybkie rozpowszechnianie się fałszów komunizmu, docierających niepostrzeżenie do wszystkich krajów, małych i wielkich, wysoko ucywilizowanych i niżej stojących, nawet najodleglejszych zakątków ziemi, tłumaczy się również niecną propagandą, jakiej świat zapewne nigdy dotąd nie widział. Wypływa ona z jednego źródła, a zręcznie dostosowana do warunków poszczególnych narodów, rozporządza ogromnymi środkami pieniężnymi, niezliczonymi stowarzyszeniami, kongresami światowymi i dobrze wyszkolonymi siłami, korzysta z czasopism i broszur, szerzy się w kinoteatrach, ze sceny teatralnej i przez radio, na koniec w szkołach, powoli i w uniwersytetach, ogarniając coraz szersze warstwy społeczne, nawet wartościowsze, tak, że trucizna wciska się skrycie, zatruwając umysły i serca” (DR, 17).

PRZYPISY

183 Za: J. Karpiński, Mowa do ludu. Szkice o języku polityki, Puls Publications, London 1984, s. 57.
184 L. Kołakowski, Totalitaryzm i potęga kłamstwa, Kurs, 1984, nr 5, s. 2—10.
185 P. Skórzyński, Smutna twarz mediów, Ład, 1994, nr 4 (485), s. 1, 7.
186 M. Heller, Maszyna i śrubki, Pomost, Warszawa 1989, s. 227—229.
187 I. Gołomsztok, Język artystyczny w warunkach totalitarnych, Kontynent, 1976, nr 7, przedruk: Vademecum, bm. i br. wyd., s. 31.
188 W. I. Iwanow, Nasz język, w: De profundis. Zbiór rozpraw o rosyjskiej rewolucji, NOW, Warszawa 1988, s. 125.
189 ba., Zniewolone umysły, Silva rerum, Krąg, Warszawa 1981, nr 1, s. 62—63.
190 J. Puzynina, Jak język pomaga manipulatorom, w: Manipulacja. Sesja na Uniwersytecie Warszawskim, Adsum, Warszawa 1981, s. 9.
191 L. Kołakowski, Totalitaryzm i zalety kłamstwa, Kurs, 1985, nr 12, s. 1—9.
192 R. A. Ziemkiewicz, Wielki Brat i Rodzinka, Gazeta Polska, 1995, nr 1 (77), s. 14.
193 Historia Wszechzwiązkowej Komunistycznej Partii (bolszewików) — Krótki kurs, tłum. anonimowe, Warszawa 1948.
194 L. Kołakowski, Główne nurty marksizmu, cz. 3: Rozkład, Londyn 1988, s. 865.
195 M. Głowiński, Rytuał i demagogia. Trzynaście szkiców o sztuce zdegradowanej, OPEN, Warszawa 1992, s. 26—31. Por. M. Eliade, Religia, literatura i komunizm. Dziennik emigranta, tłum. A. Zagajewski, Londyn 1990, s. 224 nn.
196 H. Arendt, Korzenie totalitaryzmu, tłum. D. Grinberg, M. Szawiel, Warszawa 1989, t. 1, s. 271.
197 A. Heinz, Kilka uwag o tzw. nowo-mowie, w: Nowomowa, Zeszyty Edukacji Narodowej, bm. i r. wyd., s. 4.
198 G. Orwell, 1984, tłum. J. Mieroszewski, ABC, Kraków 1981, s. 167.
199 C. Miłosz, Zdobycie władzy, Paryż 1955, s. 6.
200 L. Bednarczuk, Nowo-mowa, w: Nowowmowa..., dz. cyt., s. 21—22.
201 E. Cassirer, Współczesność i mit (tłum. XVIII rozdz.: E. Cassirer, The Myth of the State, New York 1945), w: H. Buczyńska, Cassirer, Warszawa 1963, s. 166 nn.
202 V. Klemperer, LTI. Notizbuch eines Philologen, I wyd., Berlin 1947.
203 G. Orwell, Zasady nowo-mowy (fragm. 1984), w: Nowowmowa..., dz. cyt., s. 75—83.
204 J. Karpiński, Mowa do ludu, Vademecum, Lublin 1985, s. 33—35.
205 T. Staliński, Cienie w pieczarze, Instytut Literacki, Paryż, s. 78.
206 T. Marczak, Poczucie rzeczywistości jako opium, Aneks, 1979, nr 21, s. 106—108.
207 M. Broński, Totalitarny język komunizmu, Kultura, 1979, z. 12, s. 98—99.
208 A. Łuczaj, Zniewolony język, Kultura, 1980, z. 12, s. 100—106. Por. Język propagandy, Zeszyty Towarzystwa Kursów Naukowych, NOWA, Warszawa 1979.
209 A. Besançon, La confusion des langues, Paris 1978.
210 W. Pisarek, Język służy propagandzie, Kraków 1976, s. 23. Por. S. I. Hayakawa, Language in thought and action, London 1965.
211 L. Kołakowski, Główne nurty..., dz. cyt., s. 156.
212 G. Orwell, 1984, dz. cyt., s. 75—76.
213 E. Cassirer, Współczesność..., dz. cyt., s. 166.
214 D. Dabert, Wobec nowomowy. O poezji stanu wojennego, w: Rozgrywanie światów. Formy perswazji w kulturze współczesnej, pod red. I. Iwasiów, J. Madejskiego, Wydawnictwo Naukowe Uniwersytetu Szczecińskiego, Szczecin 1994, s. 157—172.
215 J. Karpiński, Mowa..., dz. cyt., s. 68—69.
216 J. Morawski, Lekcja nowomowy, Spotkania, 1992, nr 24 (75), s. 41—42.
217 „Przepis” w formie jednokartkowego maszynopisu pojawił się w tzw. „drugim obiegu” w okresie stanu wojennego w Polsce jako ciekawostka lingwistyczna.
218 J. Siekierska, Nowy etap pracy kulturalno-oświatowej, Wiedza i Życie, 1949, z. 1, s. 4.
219 W. Sokorski, O funkcji kulturalno-wychowawczej państwa demokracji ludowej, Wiedza i Życie, 1950, z. 1, s. 5.
220 A. Wallis, Kilka problemów polityki kulturalnej lat siedemdziesiątych, Kultura i Życie, 1981, nr 10, s. 7—9.
221 Fideliu, O myśleniu totalitarnym, Aneks, 1984, nr 35, s. 8.
222 A. Sołżenicyn, Archipelag GUŁag, Pomost, Warszawa 1988, t. 1, s. 304—305.
223 M. Heller, Maszyna i śrubki..., dz. cyt., s. 212.
224 J. Dobraczyński, Literatura i sztuka w ZSRR, w: Bolszewizm, Lublin 1938, s. 259.
225 W. Bukowski, I powraca wiatr, CDN, Warszawa 1984, s. 77—78.
226 M. Heller, A. Niekricz, Utopia u władzy, t. 2, Wers, bm. i r. wyd., s. 298.
227 F. Dostojewski, Biesy, w: Dzieła wybrane, t. III, Warszawa 1984, s. 415—416.
228 A. Radziwiłł, Ideologia wychowawcza w Polsce w latach 1948—1956, Nowa, Warszawa 1981, s. 9—14.
229 A. Grzegorzewski, W kręgu nieprawdy. O informacji masowej w Polsce, Zeszyty Edukacji Narodowej, KOS, Warszawa 1987, s. 4.
230 A. Radziwiłł, dz. cyt., s. 27—54.
231 K. Starczewska, Manipulacja czy wychowanie, w: Manipulacja. Sesja na Uniwersytecie Warszawskim 1981, Adsum, s. 80—81.
232 Por. W. Goldfinger-Kunicki, Wywiad. Bez tytułu, Kraków 1981, nr 2, s. 65 nn.
233 I. Gołomsztok, Język artystyczny..., dz. cyt., s. 3. Por. M. W. Czapiński, Artyści w Trzeciej Rzeszy, ABC, Kraków 1997.
234 M. Borowicz, „Inżynierowie dusz”, Zeszyty Historyczne (Paryż), 1963, nr 3, s. 29. Por. M. Leski, Stalinizm jako przygoda literacka, Arka, 1987, nr 18, s. 6—10; S. Murzański, Między kompromisem a zdradą. Intelektualiści wobec przemocy 1945—1956, Volumen, Warszawa 1993; W. P. Szymański, Uroki dworu. Rzecz o zniewalaniu, Arka, Kraków 1993.
235 B. Hajdukiewicz, Brygady artystyczne, Przegląd Kulturalny, 1952, nr 4, s. 11—12.
236 A. Wallis, Kilka problemów..., dz. cyt., s. 8.
237 M. Heller, A. Niekricz, dz. cyt., s. 219—220.
238 M. Heller, Maszyna..., dz. cyt., s. 209—210.
239 A. Sołżenicyn, Archipelag..., dz. cyt., t. I, s. 289—290.
240 J. Morawski, Przemówienie, Silva rerum, wyd. Krąg, Warszawa 1981, s. 66—67.
241 M. Heller, Maszyna..., dz. cyt., s. 219.

opr. ab/ab

Data publikacji: 2003-09-02

Nowomowa

Przejdź do nawigacjiPrzejdź do wyszukiwania
Nowomowa (ang. newspeak) – sztuczny język obowiązujący w fikcyjnym, totalitarnym państwie Oceania, przedstawionym w powieści Rok 1984 (1949) George’a Orwella. Charakteryzuje się tendencją do eliminacji jak największej liczby „niepotrzebnych” lub niekorzystnie (z punktu widzenia ideologii państwowej) nacechowanych wyrazów przez zastąpienie ich sztucznymi ekwiwalentami, w celu strywializowania języka (ogłupienie ludności) oraz wyeliminowania nieprawomyślności przez takie przekonstruowanie języka, by niemożliwe stało się sformułowanie w myśli czegokolwiek, co godziłoby w panujący reżim – zarówno poprzez mowę, jak i myśli (tzw. myślozbrodnia). Np. w celu zlikwidowania wyrazu "zły"(ang. bad) zastąpiono go wyrazem bezdobry (ang. ungood). 
Pojęcie nowomowy z czasem przekroczyło ramy powieści Orwella i używane jest również jako określenie narzędzia (stylu wypowiedzi, quasi-języka) stosowanego przez władzę w państwach totalitarnych, która posługując się stałym zestawem typowych dla siebie określeń, fałszujących rzeczywistość, ma na celu narzucenie swoim obywatelom określonego systemu wartości.

Nowomowa w powieści Orwella[edytuj | edytuj kod]

W opisanej przez Orwella wizji świata z roku 1984 nowomowa jest urzędowym językiem Oceanii, który władze wprowadzają stopniowo, zastępując nim dotychczasowy język angielski – staromowę. W Aneksie do powieści zostały wyjaśnione cele i mechanizmy tworzenia nowego języka. Głównym zadaniem nowomowy było zawężenie zakresu myślenia obywateli, stworzenie języka zdolnego wyrazić światopogląd zwolenników angsocu oraz uniemożliwiającego myślenie w inny sposób niż narzuca to oficjalna ideologia. Wszystkie zabronione poglądy określono mianem myślozbrodni, eliminując nazwy konkretnych ideologii, sprawiono, że nie sposób było je wyznawać czy choćby o nich dyskutować.
Nowomowa była kształtowana poprzez tworzenie neologizmów (np.: seksozbrodnia, dobromyśl), neosemantyzację lub eliminowanie z języka wyrazów nazywających zjawiska, które są niewygodne dla władzy (np.: wolność, honor, sprawiedliwość, moralność) oraz poprzez maksymalne zubożenie i uproszczenie języka. Słowa miały być łatwe do wymówienia i zapamiętania, krótkie, dobitne w treści. Łatwość wypowiadania słów miała iść w parze z ograniczeniem wysiłku myślowego podczas formułowania sądów. Taki sam cel miało stałe ograniczanie zasobu słownictwa. Docelowo chciano przekształcić mowę „w strumień dźwięków wydobywający się prosto z krtani, bez żadnego udziału ośrodków wyższych” (tzw. kwakmowę).
Twórcy nowomowy w kolejnych wydaniach Słownika nowomowy dokonali podziału całego obowiązującego słownictwa na trzy kategorie. Zbiór A obejmował słowa niezbędne w codziennym życiu (np.: cios, bieg, pies, drzewo, cukier), które mogły przekazać konkretne praktyczne informacje, ale były bezużyteczne przy próbach formułowania myśli abstrakcyjnych. Zbiór B gromadził pojęcia o zabarwieniu politycznym. Były to wyłącznie wyrazy złożone i skrótowce, które przedstawiały rzeczywistość ustrojową Oceanii (np.: staromyślak, kwakmowa, angsoc). Wiele z nich było eufemizmami, pod którymi skrywały się sensy przeciwstawne do brzmienia słowa (np.: miłobóz – karny obóz pracy, Minipax – Ministerstwo Pokoju, de facto Ministerstwo Wojny). Częstym zabiegiem było także stosowanie skrótów wzorem totalitaryzmów komunistycznych i faszystowskich, przez co tak utworzone neologizmy były oczyszczone z niepotrzebnych (np. historycznych) skojarzeń, eksponowały jedynie aktualne ideologiczne sensy. Istotne dla zbioru B było wartościowanie słów, miały one zawsze pozytywny lub negatywny wydźwięk. Zazwyczaj wartościowanie było przyporządkowane danemu słowu na stałe, ale istniały też takie wyrazy, które zależnie od kontekstu zmieniały swoje nacechowanie. Zbiór C wypełniała terminologia naukowa i techniczna. Znajomość jej była ograniczona do specjalistów z danej dziedziny. Dbano, aby wyeliminować określenia, przy użyciu których można by formułować interdyscyplinarne refleksje lub dyskutować na temat nauki w ogóle, twórcy Słownika ograniczali się więc do konkretnych specjalistycznych określeń i definicji[1].

Nowomowa w badaniach językoznawczych[edytuj | edytuj kod]

Michał Głowiński określa nowomowę jako quasi-język (z racji, że obejmuje wpływem wszystkie poziomy języka: fonetykęsłownictwofrazeologięskładnię, konstrukcję wypowiedzi[2]), mówi też o niej jako o specyficznym retorycznym stylu językowym, wywodzącym się z odmiany pisanej, a oddziałującym silnie na inne obszary języka[3].

Cechy nowomowy[edytuj | edytuj kod]

Jednowartościowość przekazu
Za główną cechę nowomowy Michał Głowiński uznał tendencję do jednoznacznego wartościowania pojęć i zjawisk, prowadzącą do ich polaryzacji. Podział świata na swój – obcy, dobry – zły, postępowy – wsteczny był w nowomowie istotniejszy niż niesione przez słowa sensy. Epitety i porównania, a nawet same przywoływane tematy, mogły być pozbawione znaczeń, gdyż sens nie jest tak istotny jak zawarte w mowie elementy oceny. Język nowomowy z upodobaniem odwoływał się do metaforyki militarnej (figura wroga szczególnie popularna była w czasach stalinizmu i wypadków marcowych). Licznie występujące przymiotniki wprowadzały z góry określony pozytywny lub negatywny sens (np.: przyjacielska wizytasłuszny kierunekzapluty karzeł reakcji). Także słowa czy związki frazeologiczne w codziennym języku neutralne, w nowomowie mogły zostać silnie nacechowane emocjonalnie. Tak się stało, gdy propaganda PRL, chcąc zdyskredytować autorów Wielkiej Encyklopedii PWN, używała terminu encyklopedyści z pogardą, a frazeologizm woda na młyn miał w języku nowomowy konotacje jednoznacznie negatywne, choć w codziennej komunikacji nie niesie on żadnego wartościowania. Często spotykaną w nowomowie figurą retoryczną była peryfraza, jej użycie ułatwiało wartościowanie pojęć i petryfikowało używane w ten sposób frazy, np.: PPR – przodujący oddział klasy robotniczej. Często odwoływano się także do hiperboli i eufemizmu (które pozwalały wyolbrzymiać własne sukcesy, umniejszając zasługi wroga). Wśród zabiegów językowych twórców nowomowy można było odnaleźć nawet gry językowe (zwrot KOR stanowi margines społeczny wykorzystuje dwuznaczność rzeczownika margines). Słowa niewygodne lub kłopotliwe były marginalizowane. Jeśli nie dało się zdyskredytować jakiegoś określenia, ograniczano jego użycie. Tak potraktowano słowo wolność, unikano go, lub tam, gdzie to było możliwe, zastępowano określeniem wyzwolenie. Nowomowa posługiwała się chętnie sloganem (ze względu na jego apodyktyczność) i symbolem (np.: w okresie stalinowskim coca-cola i Wall Street odnosiły się wprost do amerykańskiego imperializmu). Wartościowaniu mogła służyć nawet kolejność wyrazów, obowiązującą formułą był zwrot partia i rząd, nigdy nie stosowano szyku odwrotnego.
Rytualność
Język nowomowy był językiem rytualnym, jasno narzucał co, kiedy i w jaki sposób można powiedzieć (najsilniej zrytualizowany był język przemówień okolicznościowych). Występowały w nim po wielokroć powtarzane klisze językowe[2]. Dlatego wyróżnikiem nowomowy jest stabilizowanie języka i zachodzących w nim procesów, które prowadzi do ograniczenia możliwości wyborów językowych. Odbywa się to poprzez dążenie do ograniczenia zasobu słownictwa (eliminację z dyskursu zwrotów niewygodnych zbędnych synonimów), ograniczanie znaczenia wykorzystywanych wyrażeń, petryfikowanie wybranych formuł językowych (np.: przejściowe trudności)[3].
Utylitarność i apodyktyczność
Nowomowa była także utylitarna, podporządkowana potrzebom władzy, dlatego też mogła być arbitralnie kształtowana, zmieniana zależnie od okoliczności (tematy, które funkcjonują w publicznej debacie, mogły zniknąć zastąpione przez inne wątki, tak jak to miało miejsce np. w marcu 1968 roku). Narzucane były nie tylko zagadnienia, ale i słowa oraz zwroty, za pomocą których o nich mówiono.
Magiczność
Istotną cechą nowomowy była jej magiczność. Głoszone formuły nie opisywały rzeczywistości, ale miały charakter życzeniowy, mimo że gramatycznie były to zwykle wypowiedzi twierdzące (np.: młodzież zawsze z partią). Slogany partyjne mówiły o rzeczach pożądanych tak, jak gdyby były one już realne; w ten sposób nowomowa predestynowała do kształtowania świata, który opisywała[2].

Stosunek nowomowy do innych odmian języka[edytuj | edytuj kod]

Cele nowomowy
Celem nowomowy jest zajęcie jak najszerszych obszarów komunikacji, wyeliminowanie innych stylów językowych oraz uniemożliwienie użytkownikom języka dokonywania językowych wyborów poprzez zubożenie możliwości wyboru wariantów językowych. Nowomowa prowadzi do dewastacji normalnego języka: słowa przez nią przyswojone nabierają specyficznego ograniczonego sensu, tworząc jedynie pozory naturalnej komunikacji. Utrudnia to dyskusję na tematy dla władzy niewygodne oraz budzi u użytkowników nieufność do języka w ogóle.
Techniki nowomowy stosowane wobec innych odmian języka
Jeśli było to możliwe wobec haseł niezgodnych z polityką władzy tworzono kontrformuły. Niekiedy cytowano przeciwnika, wartościując jednak negatywnie jego wypowiedź (np. używając określenia rzekomy lub rzekomo). Często stosowanym chwytem w nowomowie było „zawłaszczanie” słów używanych przez drugą stronę dyskursu poprzez przesunięcia pól semantycznych. Np. słowo demokracja, zostało pozbawione właściwego znaczenia w nazwie Niemieckiej Republiki Demokratycznej. W latach 80. mianem niezależnych i samorządnych mieniły się także związki zawodowe sterowane przez władzę[2].

Odmiany nowomowy[edytuj | edytuj kod]

Nowomowę można podzielić na trzy odmiany, które wzajemnie na siebie wpływają i uzupełniają się. Wzorcową dla innych typów była nowomowa perswazyjno-propagandowa. Ona też była najbardziej rozpowszechniona. Odmianą pochodną była nowomowa biurokratyczna, która kontynuowała tradycje dawnego stylu kancelaryjnego. Odmiana kiczowo-ludowa pojawiała się w języku gazet oraz ludności, która migrując ze wsi do miast wchodziła w kulturę ogólną i porzucała swój język gwarowy. Nowomowa stawała się dla tych ludzi oznaką awansu społecznego i wzorcem eleganckiego mówienia. Odmiana kiczowo-ludyczna porzucała nacechowanie ideologiczne, rozwijając jednocześnie typowe nacechowanie stylistyczne (peryfrazy, liczne niefunkcjonalne ornamenty językowe)[3].

Reakcje na nowomowę[edytuj | edytuj kod]

Język w swej naturze jest strukturą autonomiczną, kierowane doń postulaty bycia ostoją wartości pozytywnych mają charakter kulturowy[4]. Nowomowa budziła naturalny sprzeciw społeczeństwa.
Wyrażał się on w literaturze i w języku codziennym. Jedną z form jej negacji był język młodzieżowy. Nowomowę określano jako trucienawijanienadawanie. Funkcjonowały także określenia typu drętwa mowa i mowa-trawa. Nowomowa skłaniała do reakcji parodystycznych[2]. Przykładem może tu być ulotka wydana w drugim obiegu w czasie stanu wojennego, zawierająca tabelę z czterema zbiorami fraz zaczerpniętych z nowomowy. Były one pogrupowane w ten sposób, że łącząc dowolne frazy z kolejnych zbiorów (w sekwencje ABCD ABCD…), można było stworzyć nawet wielogodzinne przemówienie[5].
Istotną reakcją na nowomowę były także rozwinięte w Polsce w latach 70. badania językoznawcze, które demaskowały jej mechanizmy i ułatwiały użytkownikom języka dawanie oporu mowie propagandy[6].

Nowomowa w literaturze polskiej[edytuj | edytuj kod]

Socrealizm[edytuj | edytuj kod]

Najpełniejsze realizacje założeń nowomowy w literaturze polskiej można odnaleźć w nurcie socrealistycznym, uchwalonym odgórnie jako obowiązujący na IV zjeździe Związku Literatów Polskich 20–23 stycznia 1949 roku w Szczecinie. Socrealistyczny utwór literacki stawał się jednym z typów wypowiedzi propagandowej, a język nowomowy jego zasadniczym tworzywem.
Utwór socrealistyczny przypominał propagandowy slogan: tak samo zacierał granicę między tym co rzeczywiste a tym co postulowane. W prozie nowomową posługiwali się nie tylko bohaterowie (w tym również wrogowie ludu), ale także narrator, za którym stał sam autor, tworząc w ten sposób świat przedstawiony, w którym wizja rzeczywistości, budowana przez nowomowę, miała status obowiązującej. Język propagandy stawał się metajęzykiem dla pozostałych form wypowiedzi. Choć ze względu na własne ograniczenia i tradycję literacką nie był w stanie całkowicie opanować tekstu, to jednak nasycał go nowomową w znacznym stopniu. Łatwiej było operować nowomową w poezji, gdzie nie trzeba było się martwić o takie elementy zakłócające jej użycie jak fabuła czy konstrukcja bohatera. To właśnie w poezji socrealistycznej można zaobserwować nowomowę w najczystszej formie (słownictwo, frazeologia, retoryka itp.)[7].

Literatura przeciw nowomowie[edytuj | edytuj kod]

Okres odwilży dał możliwość krytycznego odniesienia się do nowomowy w literaturze. Jedni (jak Adam Ważyk w Poemacie dla dorosłych) uciekali się do refutacji i sprowadzali do absurdu socrealistyczne slogany, inni przypuszczali atak na mowę propagandy, stosując parodię i satyrę. Należy tu wspomnieć m.in. tom opowiadań Sławomira Mrożka z 1957 oraz żywo rozwijające się w drugiej połowie lat 50. teatry studenckie. Literatura nie poprzestała na ośmieszaniu poszczególnych elementów nowomowy i przeszła do pełnej krytyki usankcjonowanego stylu mówienia. Nowomowa stała się nie tylko budulcem (jak w socrealizmie), ale również tematem i problemem literatury. Poezja lingwistyczna, aby uwidocznić zabiegi językowe nowomowy, stosowała różnego typu gry językowe (Miron BiałoszewskiZbigniew BieńkowskiTymoteusz Karpowicz). Zakwestionowaną nowomową zaczęli interesować się także poeci niezwiązani bezpośrednio z nurtem lingwistycznym (Czarny polonez Kazimierza Wierzyńskiego, twórczość Czesława Miłosza czy Wisławy Szymborskiej), przenosząc dyskurs ze sfery analizy metajęzykowej w sferę moralności, od krytyki języka do krytyki świata. Nasilenie tego zjawiska widać szczególnie wyraźnie wśród poetów Nowej Fali, debiutujących po wydarzeniach marcowych 1968 roku (Ryszard KrynickiAdam ZagajewskiJulian KornhauserStanisław Barańczak). Demonstrowanie wzorca nowomowy służyło u tych autorów krytyce rzeczywistości społecznej, jaką ona reprezentowała[7].

Zobacz też[edytuj | edytuj kod]

https://epodreczniki.pl/a/nowomowa---jezyk-wladzy-totalitarnej/D3BokWGzS

Newspeak

From Wikipedia, the free encyclopedia
Jump to navigationJump to search

The logotype for Ingsoc from the film Nineteen Eighty-Four (1984), directed by Michael Radford.
Newspeak is the language of Oceania, a fictional totalitarian state and the setting of the 1949 novel Nineteen Eighty-Four by George Orwell. To meet the ideological requirements of English Socialism (Ingsoc) in Oceania, the ruling Party created Newspeak, [1] a controlled language of restricted grammar and limited vocabulary, meant to limit the freedom of thought — personal identity, self-expression, free will — that threatens the ideology of the régime of Big Brother and the Party, who have criminalized such concepts into thoughtcrime, as contradictions of Ingsoc orthodoxy.[2][3][4]
In "The Principles of Newspeak", the appendix to the novel, George Orwell explains that Newspeak usage follows most of the English grammar, yet is a language characterised by a continually diminishing vocabulary; complete thoughts reduced to simple terms of simplistic meaning.[5] Linguistically, the contractions of Newspeak — Ingsoc (English Socialism), Minitrue (Ministry of Truth), etc. — derive from the syllabic abbreviations of Russian, which identify the government and social institutions of the Soviet Union, such as politburo (Politburo of the Central Committee of the Communist Party of the Soviet Union), Comintern (Communist International), kolkhoz (collective farm), and Komsomol (Young Communists' League). The long-term political purpose of the new language is for every member of the Party and society, except the Proles — the working-class of Oceania — to exclusively communicate in Newspeak, by A.D. 2050; during that 66-year transition, the usage of Oldspeak (Standard English) shall remain interspersed among Newspeak conversations.[6]
Newspeak is also a constructed language, of planned phonology, grammar, and vocabulary, like Basic English, which Orwell promoted (1942–44) during the Second World War (1939–45), and later rejected in the essay "Politics and the English Language" (1946), wherein he criticizes the bad usage of English in his day: dying metaphors, pretentious diction, and high-flown rhetoric, which produce the meaningless words of doublespeak, the product of unclear reasoning. Orwell's conclusion thematically reiterates linguistic decline: "I said earlier that the decadence of our language is probably curable. Those who deny this may argue that language merely reflects existing social conditions, and that we cannot influence its development, by any direct tinkering with words or constructions."[7]


Principles[edit]

The political purpose of Newspeak is to eliminate the expression of the shades of meaning inherent to ambiguity and nuance from Oldspeak (Standard English) in order to reduce the language's function of communication, by way of simplistic concepts of simple construction — pleasure and pain, happiness and sadness, goodthink and crimethink — which linguistically reinforce the State's totalitarian dominance of the people of Oceania. In Newspeak, root words function as nouns and verbs, which reduced the vocabulary available for the speaker to communicate meaning; for example, think is both a noun and a verb, thus, the word thought is not functionally required to communicate the concepts of thought in Newspeak; hence, the English word thought is not in the Newspeak vocabulary.
As personal communication, Newspeak is to be spoken in staccato rhythm, using short-syllable words that are easy to pronounce, which generates speech that is physically automatic and intellectually unconscious, thereby diminishing the possibility of critical thought occurring to the speaker.[8] English words of comparative and superlative meanings and irregular spellings were simplified into the regular spellings of Newspeak; thus, better becomes gooder and best becomes goodest. The prefixes plus- and doubleplus- are used for emphasis, plusgood meaning "very good" and doubleplusgood meaning "superlatively good". Adjectives are formed by adding the suffix –ful to a root-word, e.g. goodthinkful means "Orthodox in thought."; while adverbs are formed by adding the suffix –wise, e.g. goodthinkwise means "In an orthodox manner".

Grammar[edit]

The grammar of Newspeak has two characteristics: (i) Interchangeable linguistic functions of the parts of speech; at any time, any word can be used and made to function as a noun, as a verb, as an adverb, as an adjective, etc.; (ii) Inflectional regularity in the construction of usages and of words; the preterite and the past participle constructions of verbs are alike, each ends in –ed; hence, the Newspeak preterite of the English word steal is stealed, and that of the word think is thinked.[9]

Prefixes[edit]

Newspeak has no antonyms, therefore the prefix "Un–" is used to indicate negation; the Standard-English word warm becomes uncold, and the moral concept communicated with the word bad is expressed as ungood. When appended to a verb, the prefix "un–" communicates a negative imperative mood, thus, the Newspeak word unproceed means "do not proceed" in Standard English.
  • "Plus–" is an intensifier that replaces more and the suffix –er; thus, plusgood replaced the English words great and better.
  • "Doubleplus–" is an intensifier that replaces plus– to communicate greater intensity; to that purpose, the Newspeak word doubleplusgood replaced the English words excellent and best.
  • "Ante–" is the prefix that replaces beforeantefiling replaces the English phrase "before filing."
  • "Post–" is the prefix that replaces after.

Suffixes[edit]

In spoken and written Newspeak, the suffix:
  • "–ful" transforms any word into an adjective, e.g., "speedful" instead of the English fastquick or rapid.
  • "–ed" forms the past tense of a verb by eliminating irregular conjugations, e.g., ran becomes runned and drank becomes drinked.
  • " –wise" transforms any word into an adverb, e.g., quickly becomes speedwise; therefore, "He ran very quickly" would become "He runned plus-speedwise."

Vocabulary[edit]

As a controlled language, Newspeak limits the user's communications (thought, spoken, and written) with a vocabulary that diminishes the intellectual range allowed by Oldspeak (Standard English), which is realised by using words that function both as nouns and as verbs; thus, the word crimethink denotes two things: (i) A thoughtcrime (noun), and (ii) the action "to commit thoughtcrime" (verb). The adjective is formed with the suffix "–ful" (crimethinkful), and the adverb is formed with the suffix "–wise" (crimethinkwise).
Newspeak words of irregular form, such as Minitrue (Ministry of Truth), Minipax (Ministry of Peace), Miniplenty (Ministry of Plenty), and Miniluv (Ministry of Love) usually identify government ministries. The superlative meanings of words are formed with the positive prefix "plus–" (plusgood) and with the negative prefix "un–" (ungood). To communicate a greater degree of negativity and of positivity, the Newspeak user affixes the prefix-word double– to the prefixes "plus–" and "un–" to the root word good (doubleplusungood), as in the phrases: "Big Brother is doubleplusgood" and "Emmanuel Goldstein is doubleplusungood".
  • ante — the prefix that replaces before; e.g. antefiling meaning before filing
  • artsem — artificial insemination
  • bb — Big Brother
  • bellyfeel — the blind, enthusiastic acceptance of an idea
  • blackwhite — the ability to believe that black is white, to know that black is white, and to forget that one ever believed the contrary
  • crimestop — to rid oneself of unorthodox thoughts that interfere with believing the tenets of Ingsoc, the ideology of the Party
  • crimethink — the criminal act of holding politically unorthodox thoughts that contradict the tenets of Ingsoc (English Socialism)
  • dayorder — Order of the day
  • doubleplusgood — the word that replaced the Oldspeak words excellentbest, and benevolent
  • doubleplusungood — the word that replaced the Oldspeak words terrible and worst
  • doublethink — the act of simultaneously believing two, mutually contradictory ideas
  • duckspeak — automatic, vocal support of political orthodoxies
  • equal — physical equality
  • facecrime — a person's facial expression, which communicates that he or she has committed thoughtcrime
  • free — the absence and the lack of something
  • –ful — the suffix for forming an adjective
  • good — a synonym for "orthodox" and orthodoxy
  • goodthink — politically orthodoxy as defined by the Party
  • goodsex — sexual intercourse only for procreation
  • ingsoc — English Socialism
  • joycamp — a forced labour camp
  • malquoted — inaccurate representations of the words of Big Brother and of the Party
  • Miniluv — the Ministry of Love where the secret police, interrogate and torture the enemies of Oceania
  • Minipax — the Ministry of Peace wages defensive war for Oceania
  • Minitrue — Ministry of Truth manufactures consent by way of propaganda and altered historical records, and provides culture and entertainment
  • Miniplenty — the Ministry of Plenty keeps the population in continual economic hardship
  • misprints — Factual errors requiring editorial correction to prove the Party always correct and in the right
  • Oldspeak – Standard English
  • oldthink — ideas from the time before the Party's revolution
  • ownlife — a person's anti-social tendency to enjoy solitude and individualism
  • plusgood — the word that replaced the Oldspeak words better and great
  • pornosec — the pornography production section of the Fiction Department of the Ministry of Truth
  • prolefeed — Popular culture for the entertainment of the proletariat of Oceania
  • Recdep — the Records Department of the Ministry of Truth where Winston Smith edits the historical records so they conform to the Party policy
  • rectify — the Ministry of Truth euphemism for the alteration of the historical record
  • ref — to refer (to someone or something)
  • sec — sector
  • sexcrime — sexual intercourse for pleasure
  • speakwrite — a machine that transcribes speech into text
  • telescreen — the two-way television set with which the Party spy upon the population of Oceania
  • thinkpol — the abbreviation for the Thought Police
  • unperson — a dead person, usually executed, whose existence is excised from public and private memory in Oceania
  • upsub — an upwards submission to higher authority; ordered to rewrite fullwise, and upsub antefiling, Winston Smith edits a document so it conforms to the Party policy
  • –wise — the suffix for forming an adverb

A, B, and C vocabularies[edit]

The words of the A vocabulary describe the functional concepts of daily life (eating and drinking, working and cooking, etc.), mostly of Oldspeak words. The words of the B vocabulary are constructed to convey complex ideas; compound words (noun-verb) of political implication mean to impose upon and instill to the user the politically correct mental attitude required by the Party, e.g. the Newspeak word goodthink denotes "political orthodoxy", and is inflected according to the grammar of Standard English. The words of the C vocabulary are technical terms that supplement the linguistic functions of the A and B vocabularies. Distribution of the C vocabulary is limited, because the Party do not want the citizens of Oceania to know more than one way of life and techniques of production; hence, the Oldspeak word science has no equivalent term in Newspeak, instead, there are specific technical words for speaking of technical fields.[10]

Thought control[edit]

The intellectual purpose of Newspeak is two-fold: (i) the expression of the Ingsoc worldview, and (ii) to make impossible all unorthodox political thought. As constructed, the Newspeak vocabulary communicates the exact expression of sense and meaning that a member of the Party could wish to express, whilst excluding secondary denotations and connotations, which eliminates the ways of indirect thinking that allow a word to have second and third meanings. The linguistic simplification of Oldspeak into Newspeak was realised with neologisms, the elimination of ideologically undesirable words, and the elimination of the politically unorthodox meanings of words.[11]
The Oldspeak word free existed in Newspeak, but only to communicate absence and the lack of something, e.g. "The dog is free from lice." and "This field is free of weeds." Politically, the word free could not denote free will, because such a humanist concept is nonexistent in the society of Oceania.[12] The limitations of Newspeak vocabulary enabled the Party's thought control of the population, by allowing the user a narrow range of spoken and written thought; hence, words such as: crimethink (thought crime), doublethink (accepting contradictory beliefs), and Ingsoc (English Socialism) communicated only their surface meanings.[11]
In the story of Nineteen Eighty-Four, the lexicologist character Syme discusses his editorial work on the latest edition of the Newspeak Dictionary:
By 2050 — earlier, probably — all real knowledge of Oldspeak will have disappeared. The whole literature of the past will have been destroyed. ChaucerShakespeareMiltonByron — they'll exist only in Newspeak versions, not merely changed into something different, but actually contradictory of what they used to be. Even the literature of The Party will change. Even the slogans will change. How could you have a slogan like Freedom is Slavery when the concept of freedom has been abolished? The whole climate of thought will be different. In fact, there will be no thought, as we understand it now. Orthodoxy means not thinking — not needing to think. Orthodoxy is unconsciousness.[7]

See also[edit]

Neusprech

Zur Navigation springenZur Suche springen

Um in Ozeanien INGSOC zu verwirklichen (English Socialism), entwickelt „die Partei“ Newspeak als semantisch und sprachtechnisch kontrollierte Ausdrucksform. Dieses sprachpolitische Instrument dient zur Erzeugung und Absicherung politisch korrekter Vorstellungen bei allen Mitgliedern der Bevölkerung.
Neusprech (englisch Newspeak) heißt die sprachpolitisch umgestaltete Sprache in George Orwells dystopischem Roman 1984. Durch Sprachplanung sollen sprachliche Ausdrucksmöglichkeiten beschränkt und damit die Freiheit des Denkens aufgehoben werden. Der fiktive totalitäre Staat Ozeanien entwickelt diese Sprachform, um die Ideologie von „Ingsoc“ (English Socialism) im Unterbewusstsein der Menschen zu verankern.[1]
Neusprech wird im übertragenen Sinne als Bezeichnung für Sprachformen oder sprachliche Mittel gebraucht, die durch Sprachmanipulation bewusst verändert werden, um Tatsachen zu verbergen und die Ziele oder Ideologien der Anwender zu verschleiern.[2]
In der Kognitionswissenschaft wird experimentell erforscht, wie tief verwurzelte sprachlich-metaphorische Frames weitgehend unbewusst die politische Wahrnehmung, die semantische Einordnung und, davon abhängig, das politische Handeln bestimmen.


    Bedeutung im Roman[Bearbeiten | Quelltext bearbeiten]

    Bei Neusprech, in älteren Übersetzungen auch Neusprache genannt, handelt es sich um eine staatlich standardisierte, regulierte und kontrollierte Sprachform, deren Substrat die ursprünglich gesprochene Sprache ist, das Altsprech. Dabei werden grammatische Regeln eingeschränkt und das Vokabular insgesamt verkleinert, vereinfacht und begrenzt. Die einzelnen Worte werden in ihrer Form, Zusammensetzung und Bedeutung festgelegt. Besondere politisch zentrale Termini werden dabei nach bestimmten Regeln der Morphologie neu geschaffen oder modifiziert.

    Sprachpolitische Funktion in Ozeanien[Bearbeiten | Quelltext bearbeiten]

    Diese sprachpolitischen Maßnahmen haben das Ziel, über die Kommunikations- und Ausdrucksmöglichkeiten der Individuen die Gedankenfreiheit und damit die persönliche Identität, den Ausdruck der persönlichen Meinung und letztlich den freien Willen einzuschränken und zu steuern. In der individuellen Freiheit sieht die staatliche Führung eine Gefährdung der angeblich dem gesellschaftlichen Wohl dienenden Ideologie (Ingsoc), der inneren Sicherheit und der Abwehr des möglicherweise fiktiven außenpolitischen Gegners und damit der Machtstellung der Regierung von Big Brother und der Partei. Abweichende Sprachformen werden sanktioniert und kriminalisiert, etwa als Gedankenverbrechen.[3][4][5] Die den „falschen Worten“ entsprechenden „falschen“ Gedanken sollen durch Verhinderung ihrer Ausdrucksmöglichkeiten psychologisch unmöglich gemacht werden. Durch die Sprachregelung soll die Bevölkerung so manipuliert werden, dass sie nicht einmal an Aufstand denken kann, weil ihr die Wörter dazu fehlen. Damit zeigt das Regime seinen totalitären Anspruch, nicht nur das Verhalten von Menschen äußerlich durch Gesetze einzuschränken (autoritär), sondern einen neuen Menschen in einer neuen Gesellschaft zu erschaffen, der glaubt, selbst denken und tun zu wollen, was er denken und tun soll.

    Wortschatz und Grammatik von Newspeak[Bearbeiten | Quelltext bearbeiten]

    Wortschatzsystematik[Bearbeiten | Quelltext bearbeiten]

    Die Lexik wird von den Sprachplanern in drei Bereiche, A, B und C eingeteilt. A betrifft das Vokabular der politik-freien Alltagssprache. Teil B enthält den politischen Wortschatz. Teil C enthält Fachausdrücke für die Arbeitswelt.

    Wortbildung und Flexion[Bearbeiten | Quelltext bearbeiten]

    Die Grammatik von Newspeak zeichnet sich durch zwei Merkmale aus: (i) sprachliche Funktionen sind austauschbar (SubstantivierungDesubstantivierungAdjektivbildung etc.); (ii) Flexionsformen werden vereinfacht, Ausnahmen und Unregelmäßigkeiten abgeschafft.[6]

    Präfigierung[Bearbeiten | Quelltext bearbeiten]

    Newspeak besitzt keine Antonyme, daher wird das Präfix un für die Wortbildung eingesetzt. Aus warm wird unkalt. Die Lexikographen der Partei behalten in der Regel das unangenehm wirkende, negativ oder pejorativ konnotierte Wort, also kalt, um das positive durch Negation zu bilden. Unkalt für warm wird unwarm für kalt vorgezogen. Bei wertenden Begriffen wie schlecht oder böse (engl. bad) wird jedoch das Wort ungut gebildet. Bei der Präfigierung eines Verbs drückt das Präfix ein Verbot aus, das beachtet werden muss. Unproceed (nicht weiter machen) bedeutet dann Do not proceed! (Mach nicht weiter!).
    Plus- und Doubleplus- ersetzen die Steigerungsformen und verstärkenden Ausdrücke.

    Suffixe[Bearbeiten | Quelltext bearbeiten]

    • -ful dient als Suffix zur Adjektivbildung (speedful statt rapid).
    • -ed bildet Vergangenheitsformen und Partizipien, was zu einer extremen Reduzierung und Vereinheitlichung der Worte führt.
    • -wise dient der Bildung von Adverbien (aus quickly wird speedwise).

    Mehrdeutigkeit[Bearbeiten | Quelltext bearbeiten]

    Mehrdeutigkeiten und Nuancen sollen ausgeschaltet werden, einfache Vorstellungen sollen an die Stelle der komplizierten treten, die Sprache soll einfache Gedanken und Empfindungen abbilden: Lust und Schmerz, Glück und Trauer, goodthink und crimethink. Da aus wenigen Wortwurzeln einfache Ableitungen vorgenommen werden können, verschwinden viele Wörter. Das Wort Denk steht für Denken und Gedanke, das Wort Gedanke kann also eliminiert werden.

    Intonation[Bearbeiten | Quelltext bearbeiten]

    Auch die Sprechweise soll zu einem pausenlosen, schnellen und tonlosen Staccato verändert werden. Dies fördert das „automatische“, also gedankenlose und quasi bewusstlose Sprechen, wodurch kritische Gedanken beim Sprechenden unterdrückt werden, in der Beobachtung anderer aber durch verräterische Abweichung von der Sprechweise auffallen. Nur wer im allgemeinen Sprach- und Gedankenfluss mühelos mitschwimmt, fällt nicht auf.[7] Diese Intonation ist auch Merkmal des Duckspeak und wird auch durch die Sprachstruktur der neuen Wörter gefördert.
    What was required, above all for political purposes, was short clipped words of unmistakable meaning which could be uttered rapidly and which roused the minimum of echoes in the speaker’s mind. The words of the B vocabulary even gained in force from the fact that nearly all of them were very much alike. Almost invariably these words — goodthink, Minipax, prolefeed, sexcrime, joycamp, Ingsoc, bellyfeel, thinkpol, and countless others — were words of two or three syllables, with the stress distributed equally between the first syllable and the last. The use of them encouraged a gabbling style of speech, at once staccato and monotonous. And this was exactly what was aimed at. The intention was to make speech, and especially speech on any subject not ideologically neutral, as nearly as possible independent of consciousness. For the purposes of everyday life it was no doubt necessary, or sometimes necessary, to reflect before speaking, but a Party member called upon to make a political or ethical judgement should be able to spray forth the correct opinions as automatically as a machine gun spraying forth bullets. His training fitted him to do this, the language gave him an almost foolproof instrument, and the texture of the words, with their harsh sound and a certain wilful ugliness which was in accord with the spirit of Ingsoc, assisted the process still further.
    Notwendig waren, vor allem für politische Zwecke, kurze abgehackte Wörter mit unmissverständlicher Bedeutung, die schnell ausgesprochen werden konnten und nur ein Minimum von Widerhall im Bewusstsein des Sprechers auslösten. Die Wörter des B-Vokabulars gewannen besonders noch dadurch an Wirksamkeit, dass sie sich fast alle sehr ähnlich waren. Beinahe ohne Ausnahme waren diese Wörter — goodthink, Minipax, prolefeed, sexcrime, joycamp, Ingsoc, bellyfeel, thinkpol und viele andere — zwei-oder dreisilbig und die Betonung lag gleichmäßig zwischen der ersten und der letzten Silbe. Der Gebrauch dieser Wörter führte zu einer plappernden Redeweise, zugleich abgehackt und monoton. Genau das war das Ziel. Die Absicht lag darin, Sprache, besonders die Sprache über ideologisch nicht neutrale Themen, vom Bewusstsein so weit wie möglich abzukoppeln. Für das Alltagsleben war es zweifellos nötig oder manchmal nötig, vor dem Sprechen nachzudenken, aber ein Parteimitglied, das zu einem politischen oder ethischen Urteil aufgerufen wurde, sollte in der Lage sein, die korrekten Meinungen so automatisch herauszufeuern wie ein Maschinengewehr seine Kugeln herausfeuert. Seine Ausbildung befähigte ihn dazu, die Sprache war dafür ein fast narrensicheres Werkzeug und die Struktur der Wörter, mit ihrem harten Klang und der gewissen beabsichtigten Hässlichkeit, die dem Geist von Ingsoc entsprach, unterstützten den Vorgang weiter.

    Langfristige Durchsetzung von Newspeak[Bearbeiten | Quelltext bearbeiten]

    Sprachpolitisches Endziel der Regierung ist es, dass alle Mitglieder der Gesellschaft außer den Proles ausschließlich in dieser Sprachform kommunizieren. Dieses Ziel soll im Jahre 2050 erreicht sein. In den 66 Jahren des Interims soll Oldspeak (das Englisch der 80er Jahre) durch Neusprech immer weitgehender eingeschränkt und zuletzt eliminiert werden.[8] Im Rückblick auf die bisherigen Bemühungen wird erwähnt, dass auch ältere Bücher, z. B. Dramen von Shakespeare, umgeschrieben wurden, um den neuen Anforderungen zu entsprechen. Zur Zeit der Romanhandlung, eben 1984, ist Neusprech noch nicht vollständig ausgereift. Der Anhang beschreibt die bisherigen Versuche, Neusprech durchzusetzen, und ist noch in Standard-Englisch geschrieben (Altsprech in Neusprech).
    Die Romanfigur Syme erläutert im Roman ihre Arbeit an der neusten Auflage des Neusprech-Wörterbuchs.
    By 2050 — earlier, probably— all real knowledge of Oldspeak will have disappeared. The whole literature of the past will have been destroyed. ChaucerShakespeareMiltonByron — they'll exist only in Newspeak versions, not merely changed into something different, but actually contradictory of what they used to be. Even the literature of The Party will change. Even the slogans will change. How could you have a slogan like “Freedom is Slavery” when the concept of freedom has been abolished? The whole climate of thought will be different. In fact there will be no thought, as we understand it now. Orthodoxy means not thinking — not needing to think. Orthodoxy is unconsciousness.
    Bis 2050 – wahrscheinlich sogar früher – wird alles tatsächliche Wissen von Altsprech verschwunden sein. Die gesamte Literatur der Vergangenheit wird zerstört sein. Chaucer, Shakespeare, Milton, Byron – sie werden nur noch in Neusprechversionen vorhanden sein. Sie werden nicht in etwas anderes verwandelt, sondern sie werden das Gegenteil dessen sein, was sie bisher waren. Sogar die Parteiliteratur wird abgeändert. Sogar die Slogans werden ausgetauscht. Wie kann man noch einen Slogan wie „Freiheit ist Sklaverei“ behalten, wenn das Konzept von Freiheit abgeschafft worden ist? Das ganze gedankliche Klima wird ein anderes sein. Genau genommen wird es gar keine Gedanken mehr geben, wie wir sie heute verstehen. Die richtige Gesinnung zu haben, bedeutet, dass man nicht denkt, nicht zu denken braucht. Die richtige Gesinnung ist unbewusst.

    Interpretation von Newspeak in Orwells Roman[Bearbeiten | Quelltext bearbeiten]

    Kritik an totalitären Regimen seiner Zeit[Bearbeiten | Quelltext bearbeiten]

    Orwell war durch seine Arbeit in der Propagandaabteilung der BBC mit den Begrifflichkeiten der sowjetischen wie der deutschen politischen Propaganda vertraut, kannte aber besonders die japanische, die sein Spezialgebiet war. Viele seiner Beobachtungen der Funktionsweise totalitärer Systeme gingen in seine Konzeption von Neusprech ein, besonders die Funktion der Begriffe, das Denken auszuschalten oder in eine bestimmte Richtung zu lenken. Die Abkürzungen der Ministerien wurde sowjetischem Sprachgebrauch nachgebildet.[9]

    Kritik an allgemeinen Tendenzen der Politik[Bearbeiten | Quelltext bearbeiten]

    Orwells Entwurf einer entmenschlichten Sprache ist nicht nur auf seine kritische Haltung gegenüber totalitären Regimen seiner Zeit einzuschränken. Er wollte in seinem Konstrukt auch die sprachlichen Tendenzen seiner Zeit auf die Spitze treiben.

    Satire auf Basic English[Bearbeiten | Quelltext bearbeiten]

    Neusprech hat als Plansprache Ähnlichkeit mit Basic English, einer Sonderform des Englischen von Charles Kay Ogden und I. A. Richards, die Orwell 1942–44 zunächst befürwortete, dann jedoch in seinem Aufsatz „Politics and the English Language“ (1946) ablehnte. Das Hauptargument dabei war der mangelhafte Sprachgebrauch seiner Zeit, nämlich reduzierte Metaphorik und ein prätentiöser und hochgestochener Stil, der sinnlose Worte erzeugt, die das Ergebnis mangelnder Klarheit des Denkens sind. Orwells Schlussfolgerung aus diesen Beobachtungen ist die Diagnose eines allgemeinen Sprachverfalls.[10] Neusprech kann als Satire auf Basic English verstanden werden.[11]

    Orwells Sprachtheorie[Bearbeiten | Quelltext bearbeiten]

    Andrei Reznikow kommt in seiner Forschungsarbeit zu Orwells Sprachtheorie zu dem Ergebnis, dass Orwell in seinen Aufsätzen das Problem der politischen Instrumentalisierung von Sprache als grundlegendes Problem im Allgemeinen betrachtete, nicht nur als Sonderproblem totalitärer Staaten. Reznikow weist darauf hin, dass Orwell sich mit Swifts Sprache der Pferde HouyhnhnmCharles Ogden und Hayeks Schrift über die Knechtschaft beschäftigt habe. Nach Reznikow sah Orwell zwischen Sprachform und Gesellschaftsform einen Zusammenhang in einem Kontinuum zwischen den nicht existierenden Extremen völliger Freiheit oder völliger Knechtschaft. Jede Gesellschaft und jede Sprachform lag seiner Auffassung nach zwischen diesen Extremen und konnte sich in die eine oder andere Richtung entwickeln. Er sah die Lösung des Problems darin, dass bestimmte Wörter zu vermeiden seien und passendere erfunden werden müssten um eine freiere Sprache zu schaffen. Wortforschung sollte zu diesem Zweck so wichtig werden wie beispielsweise Shakespeare-Forschung. Die Freiheit einer Gesellschaft und ihrer Sprache war seiner Auffassung nach beispielsweise daran zu messen, ob sich ihre Ausdrucksmöglichkeiten, besonders der Wortschatz, vereinfachten oder bereicherten.[12][13]

    Orwells Newspeak-Neologismen im Roman 1984[Bearbeiten | Quelltext bearbeiten]

    Neben Zitaten, die die Begriffe der normalen Sprache umdeuten, manifestiert sich Neusprech durch Einführung von Worthülsen. Dabei werden vorhandene Wortstämme zu Begriffen kombiniert, die der herrschenden Ideologie dienlich sind. Außerdem werden eine Reihe von Kontraktionen und Abkürzungen eingeführt. Dabei werden unter anderem vorhandene Wortstämme zu Begriffen kombiniert, die der herrschenden Ideologie dienlich sind. Daneben werden aber auch Euphemismen oder verhüllende Bezeichnungen wie vaporisieren für Töten oder aus dem Gedächtnis Löschen benutzt.

    Doppeldenk[Bearbeiten | Quelltext bearbeiten]

    Doppeldenk, in älterer Übersetzung Zwiedenken (engl. doublethink) bezeichnet die Fähigkeit, zwei einander widersprechende Denkweisen gleichzeitig als wahr zu akzeptieren.

    Deldenk[Bearbeiten | Quelltext bearbeiten]

    Deldenk, in älteren Übersetzungen Undenk oder Verbrechdenk (engl. Crimethink) bezeichnet ein Gedankenverbrechen (thought crime), eine gedachte Kritik an der Doktrin der jeweiligen Regierung oder auch nur ein In-Erwägung-Ziehen von anderen Gedanken.

    Facecrime[Bearbeiten | Quelltext bearbeiten]

    Beim Gesichtsverbrechen zeigt jemand durch seinen Gesichtsausdruck, dass er eines Gedankenverbrechens schuldig ist.

    Quaksprech[Bearbeiten | Quelltext bearbeiten]

    Quaksprech, in älteren Übersetzungen Entenquak (engl. duckspeak) bedeutet zu sprechen, ohne zu denken, also wie eine Ente zu schnattern. Je nach Anwendung kann dieser Ausdruck lobend gemeint sein (bei Personen mit gleicher, regierungstreuer Meinung) oder eine Beschimpfung ausdrücken (bei Personen mit anderer Meinung als der des Großen Bruders).

    Delstop[Bearbeiten | Quelltext bearbeiten]

    Verbrechenstop (engl. Delstop) ist die Methode, Gedankenverbrechen zu vermeiden, indem man den Gedankenstrom automatisch umlenkt, wenn er regierungskritische, ungute Themen berührt.

    Gutdenker[Bearbeiten | Quelltext bearbeiten]

    Ein Gutdenker (engl. goodthinker) ist eine „rechtgläubige“ Person, die auch ohne Anstrengung keine unguten Gedanken hat.

    Vaporisieren[Bearbeiten | Quelltext bearbeiten]

    Vaporisieren (abgeleitet vom lateinischen Wortstamm für verdampfen) bedeutet einen Menschen auszulöschen, nicht nur physisch, sondern auch im Bewusstsein seiner Mitmenschen. Alle Aufzeichnungen und Erinnerungen an eine Unperson müssen aus dem kollektiven Gedächtnis und dem kommunikativen Gedächtnis ausgelöscht werden. Alle müssen vergessen, dass die Unperson jemals gelebt hat. Dies ist eine Analogie zur stalinistischen Praxis, unerwünschte Personen aus Fotos zu retuschieren oder der Großen Sowjetischen Enzyklopädie zu entfernen, welches wiederum eine moderne Variante der bereits in der Antike praktizierten Damnatio memoriae darstellt.

    Unperson[Bearbeiten | Quelltext bearbeiten]

    Unperson bezeichnet eine zu vaporisierende Person. Schon die Erwähnung einer Unperson ist ein Gedankenverbrechen und in Neusprech unmöglich, da das Wort selbst tabuisiert ist. Dies ist ebenfalls eine Analogie zum stalinistischen Umgang mit unerwünschten Personen.

    Freiheit[Bearbeiten | Quelltext bearbeiten]

    Das Konzept von Freiheit im politischen Sinne oder das Wort frei im Sinne von aktiver Handlungs- und Entscheidungsfreiheit gegenüber bestehenden Handlungs-Möglichkeiten wurden entfernt und bedeutet lediglich ohne Behinderung durch etwas (Frei von Läusen, frei von Unkraut).

    Ministerien[Bearbeiten | Quelltext bearbeiten]

    Ministerien werden in Analogie zu sowjetischen Bezeichnungen abgekürzt
    • Miniwahr (engl. Minitrue): Ministerium für Wahrheit (Propaganda)
    • Minipax (engl. Minipax): Ministerium für Frieden (Krieg)
    • Minifülle (in älteren Übersetzungen Minifluss) (engl. Miniplenty): Ministerium für Überfluss (Rationierungen)
    • Minilieb (engl. Miniluv): Ministerium für Liebe (Recht und Ordnung)

    Weitere Ausdrücke[Bearbeiten | Quelltext bearbeiten]

    • Artsem: Artificial insemination.
    • BB: Big Brother.
    • Dayorder: Order of the day.
    • Ingsoc: English Socialism.
    • Issue: Kinder, die durch Gutsex erzeugt wurden
    • Joycamp: Arbeitslager mit Zwangsarbeit.
    • Malquoted: Korrektes Zitat, das aber unerwünscht ist
    • Oldspeak: die alte abzuschaffende Sprachform
    • Oldthink: die alte abzuschaffende Bewusstseinsform vor der Revolution
    • Pornosec: Pornographieabteilung von Minitrue, produziert Pornographie zur Befriedigung der Wünsche der Proles
    • Prolefeed: Kulturangebote für die Proles, die ihrem Geschmack entsprechen
    • Recdep: Minitrue-Abteilung für die Umschreibung aller Dokumente entsprechend der Parteilinie
    • Rectify: Euphemismus für die Umschreibung aller historischen Dokumente und Darstellungen
    • Speakwrite: Eine Maschine, die gesprochene Sprache transkribiert, also niederschreibt.
    • Thinkpol: Gedankenpolizei
    • Upsub: Anpassung von Dokumenten an die Wünsche der Vorgesetzten

    Slogans[Bearbeiten | Quelltext bearbeiten]

    • Krieg ist Frieden
    • Freiheit ist Sklaverei
    • Unwissenheit ist Stärke

    Heutige Verwendung des Begriffs[Bearbeiten | Quelltext bearbeiten]

    Josef Joffe kritisierte in einem Artikel der Zeit die aktuelle Verwendung neu geschaffener Wörter in der Political Correctness zur sprachlichen Verschleierung, wobei er insbesondere Euphemismen hervorhebt. Mit Tocqueville bezieht er die Demokratie in die Problematik der Sprachsteuerung ein:
    Die Arbeit der Gedankenpolizei leiste die Demokratie selber, indem sie die „richtige Geisteshaltung oktroyiert, schrieb der hellsichtige Franzose vor 180 Jahren. "Die Mehrheit umringt die Meinungsfreiheit mit einer hochragenden Mauer." Drinnen könne einer alles sagen, aber wehe, wenn er ausbricht. „Ihm droht zwar nicht der Scheiterhaufen, aber doch die Verachtung.[14]
    2008 dozierte Martin Haase auf dem Chaos Communication Congress über Neusprech im Überwachungsstaat.[15] Kai Biermann nahm dies auf und verfasste einen Artikel in Zeit Online,[16] der den Impuls für die Einrichtung eines gemeinsamen Blogs gab.[17][18] Für den Neusprechblog erhielten sie 2011 einen Grimme Online Award in der Kategorie Wissen und Bildung.[19] Inhalte des Blogs wurden 2012 in Buchform veröffentlicht: Sprachlügen: Unworte und Neusprech von „Atomruine“ bis „zeitnah“. Haase kritisierte das heutige Neusprech als „Politikersprache, bei der Strategien verwendet werden, um Nebel zu erzeugen und Unpopuläres angenehm darzustellen.“  Wenn etwa Verantwortliche heute sprachlich oft als „Entscheidungsträger“ bezeichnet würden, verschwinde damit auch das Konzept der Verantwortung. Neusprech erkenne man an betonten Übertreibungen, sonderbaren Formulierungen, Passiv-Konstruktionen, die den Akteur verhüllten und Wortneubildungen, etwa englische Ausdrücke wie Targeted killing, die es im englischen gar nicht gebe.[20]
    Der Ausdruck alternative Fakten ist eine von der US-Präsidentenberaterin Kellyanne Conway 2017 geprägte Floskel für „widerlegbar falsche Behauptungen“. Ihre Äußerung wurde als Form des Neusprech von Orwells Roman her interpretiert, da sie schlicht gelogen habe, dies aber mit dem Ausdruck verhülle. Auch der Sprachstil von Präsident Donald Trump wurde mit Neusprech in Verbindung gebracht: „Trumps Kindergebrabbel ist eine zeitgemäße Form von ‚Neusprech‘“.[21]
    Neusprechvokabeln werden in vielerlei Richtungen kritisiert, am Sprachgebrauch der Regierung wie der Regierungsgegner und aller politischen Gruppen untereinander. Die Kritik an Neusprechvokabeln wird auch mit Populismus assoziiert.[22]

    Parallelbildungen[Bearbeiten | Quelltext bearbeiten]

    Bankspeak[Bearbeiten | Quelltext bearbeiten]

    In den Berichten der Weltbank stellten der Historiker Dominique Pestre und der Literaturwissenschaftler Franco Moretti sprachliche Veränderungen fest. Verantwortliche würden nicht benannt, die Darstellung sei unkonkret und nebulös, Verben seien durch Substantive ersetzt worden und Worte wie Armut seien verschwunden, ebenso wie Zeitbezüge, die 20 Jahre zuvor noch durch Adverbien und Zeitformen von Verben deutlich gemacht wurden. Andererseits würde der Wortschatz aber nicht wie in Orwells Vorstellung verkleinert, sondern aufgebläht, etwa durch eine Flut von Abkürzungen. Komplexe Begriffe wie Regierung würden durch nichtssagende eindimensionale und rein positiv wirkende wie governance ersetzt, statt von Armut werde von Nahrungsmittelsicherheit gesprochen.[23]

    Marketing-Sprech[Bearbeiten | Quelltext bearbeiten]

    Josef Joffe kritisierte den Jargon des Marketing ausgehend von der Sprachdarbietung auf den Folien von Powerpoint-Präsentationen. Es fehle alles, was Verständigung ausmache.
    „Gedanken werden zerhackt, die Beziehungen zwischen ihnen eliminiert (»beseitigt«). Was ist wichtig, was kommt vorher, was nachher? Vorgegaukelt durch die rigorose Struktur wird geordnetes Denken; tatsächlich werden Kausalitäten und Prämissen plattgemacht, wird der Zuhörer manipuliert.“
    Als Merkmale identifiziert Joffe das Generische, also den Gemeinplatz und die Redundanz. „Doch stumpfe Sprache stumpft auch das Gehirn ab – des Redners wie des Zuhörers.“[24]

    Polit-Sprech[Bearbeiten | Quelltext bearbeiten]

    In ihrem kleinen "Mythen-Lexikon" wollen Stephan Hebel und Daniel Baumann erkennbar machen, welche geheimen Absichten und Machtverhältnisse sich hinter den Euphemismen des Politsprech verbergen. Politiker reden "in einer Art Ikea-Sprache: jede Floskel ein vorgefertigter Bausatz." Der Leser soll lernen, die Codes der Macht in der „Lingua Blablativa“ (Niklas Luhmann) zu durchschauen, die nicht nur einen Nebelschleier vor der Ideologie bildet, sondern auch die Vorstellung von der Wirklichkeit verändert und formt, wie Hebel im Anschluss an BourdieuGreiffenhagen und Eppler ausführt. Er zitiert Nietzsche: „Es genügt, neue Namen und Schätzungen und Wahrscheinlichkeiten zu schaffen, um auf die Länge hin neue ,Dinge‘ zu schaffen.“ Themen der Gute-Macht-Geschichten sind etwa Flexibilisierungdemografische KatastropheSchwarze NullSozial Schwache, Senkung der Lohnnebenkosten und Bürokratieabbau.[25]

    Sprache und Politik in der Kognitionswissenschaft[Bearbeiten | Quelltext bearbeiten]

    Kognitive Linguistik und Kognitionswissenschaft erforschen, wie politische Sprache das Denken beeinflusst. „Unser vermeintlich freies Denken wird durch diejenigen beeinflusst, die bewusst bestimmte Metaphern in die öffentliche Diskussion einführen, konstatieren George Lakoff und Elisabeth Wehling. Mit der Macht des besseren Arguments jedenfalls sei es nicht weit her. Das menschliche Gehirn funktioniere anders. Frames, kollektive kognitive Deutungsrahmen, die tief in uns verankert seien, prägten unser Denken.[26]
    Wehling arbeitet heraus, wie Sprache über ihre Metaphorik und Anbindung an kognitive Frames das politische Denken und Handeln unbewusst bestimmt. Metaphorische Begriffe sind hier nicht nur Stilmittel, sondern sind konzeptuelle Metaphern. Menschen können abstrakte Sachverhalte immer nur durch Verbildlichungen wahrnehmen, interpretieren und handelnd bewältigen, die auf Erlebnisse in der eigenen Lebenswelt zurückgehen. Wehling analysiert nach Epplers Einschätzung, wie politischen Themen durch Schlüsselwörter ein Frame verpasst worden ist, der sie den dominierenden Interessen gefügig macht.[27]
    .. in politischen Debatten (sind) nicht Fakten an und für sich entscheidend…, sondern gedankliche Deutungsrahmen, in der kognitiven Wissenschaft Frames genannt. Frames werden durch Sprache im Gehirn aktiviert.[28]

    Beispiele für heutige Neusprech-Begriffe und Slogans[Bearbeiten | Quelltext bearbeiten]

    • robuster Stabilisierungseinsatz statt Krieg[29]
    • Sparpaket statt eines Gesetzpakets mit Ersparnissen: Kürzung von Ausgaben meist im Bereich Bildung und Soziales, selten bei den Militärausgaben[30]
    • Alternativlos statt Ablehnung jeder anderen Möglichkeit aus politischen Gründen[31]
    • Kollateralschaden oder Begleitschaden statt Inkaufnahme unvermeidlich scheinender Tötungen oder Verletzungen unbeteiligter und unschuldiger Menschen[32]
    • Steueroase: impliziert, dass „Steuerflucht“ unschuldig und verständlich ist, da Steuerzahlen mit Wüste und Steuervermeidung mit der Rettung vor dem Verdursten assoziiert wird.[33]
    • Gefährder: Sprachliche Neuprägung aus dem Innenministerium. Es sind zum großen Teil Unschuldige, die aufgrund allgemeiner Persönlichkeitsmerkmale verdächtigt werden. Der Begriff unterhöhle die Unschuldsvermutung, so die TAZ. „Der Begriff soll es möglich machen, Menschen, die nichts Strafbares getan haben, wie Kriminelle zu behandeln, und ist damit Teil einer sprachlichen Aufrüstung, die von Medienschaffenden nicht undifferenziert nachgeplappert werden sollte.“[34]

    Siehe auch[Bearbeiten | Quelltext bearbeiten]

    Literatur[Bearbeiten | Quelltext bearbeiten]

    Zu Orwells Neusprech[Bearbeiten | Quelltext bearbeiten]

    Zu modernem Neusprech allgemein[Bearbeiten | Quelltext bearbeiten]

    Weblinks[Bearbeiten | Quelltext bearbeiten]

    WiktionaryWiktionary: Neusprech – Bedeutungserklärungen, Wortherkunft, Synonyme, Übersetzungen
    • Neusprech.org: Website mit aktuellen Neusprech-Wörtern
    • Martin HaaseNeusprech im Uberwachungsstaat. (PDF-Datei; 151 KB)
    • Roman 1984 mit Neusprech-Anhang, ebook. (englisch)
    • Roman 1984 mit Neusprech-Anhang, Bibliowiki. (englisch)
    • Elisabeth Wehling: Politisches Framing – Wie Deutschland sich politische Wahrheiten einredet
    • Neoliberaler Neusprech auf einen Blick

      Gastbeitrag von Thomas Bölke & Nadine Schomburg, FAIRändern e.V. (www.fairaendern.org)
      Neoliberale Politik verwendet eine verwirrende Vielfalt an Wörtern und Wendungen. Sprache erschafft Realitäten, sie ändert das Denken und Handeln von Menschen. Im neoliberalen Sprachgebrauch nennt sich das „Mentalitätswandel“. Nachdem wir vor kurzem Viktor Klemperers „Lingua Tertii Imperii“ angeschaut hatten, fragten wir uns prompt: Welche Wörter und Wendungen werden im neoliberal geprägten Zeitalter benutzt, um den oben angesprochenen Mentalitätswandel durchzusetzen? Und: wie häufig?
      Ziel unserer Arbeit war es, die häufigsten Begriffe zu sammeln und sie anschließend via Google auf ihre (internet)mediale Präsenz zu untersuchen. Als Grundlage dienten uns Reden von Politikern, Wirtschaftswissenschaftlern und Bankern sowie Presseartikel, Blogs und Kommentare (1). Die so gewonnenen Daten haben wir zu guter Letzt via Wordle in eine Stichwortwolke (tag cloud) verwandelt, wobei die Schriftgröße mit den Treffern korreliert.
      Neusprech_X_HPStichwortwolke „Neoliberaler Neusprech“ (FAIRändern e.V.)
      Da wir weder Sprachwissenschaftler noch Wirtschaftsexperten sind, haben wir uns zunächst auf diese rein quantitative Analyse beschränkt. Hier einige Zahlen:
      Insgesamt 174 neoliberal geprägte Begriffe wurden aufgenommen Der häufigste Begriff war „die Märkte“ mit 25.800.000 Treffern. Mit 552 haben die „Belegschaftsaltlasten“ die wenigsten Treffer. Alle Begriffe zusammen hatten 195.382.884 Treffer. Die häufigste Nennung aus der Reihe „Unwörter des Jahres“ wies die „Ich-AG“ mit 3.580.000 Treffern auf. Guido Westerwelles Satz „Leistung muss sich wieder lohnen“ ist mit 3.280.000 Treffern der häufigste Satz aus Politikermund. Die von Angela Merkel ausgerufene „marktkonforme Demokratie“ kommt auf 24.300 Treffer.

    Keine Kommentare:

    Kommentar veröffentlichen