Powered By Blogger

Sonntag, 22. Januar 2023

DO PREZYDENTA I URZĘDU MIASTA GRUDZIĄDZA

"NARÓD, KTÓRY SIĘ OBURZA, MA PRAWO DO NADZIEI.
ALE BIADA TEMU, KTÓRY GNIJE W MILCZENIU."
Cyprian Kamil Norwid


 

Maciej Glamowski Prezydent Grudziądza

17 stycznia 2023

Wyjątkowa kolacja dla dwojga z widokiem na Wisłę - to moja tegoroczna propozycja dla wszystkich licytujących w ramach 31 finału WOŚP

Bliska Ci osoba obchodzi niedługo swoje urodziny? Planujesz zaręczyny i chcesz oświadczyć się w wyjątkowym miejscu? Ta licytacja jest właśnie dla Ciebie 😊

Już 29 stycznia Orkiestra zagra dla wszystkich – małych i dużych. Zebrane pieniądze zostaną wykorzystane na zakup sprzętu do szybkiej identyfikacji bakterii, którymi zakażenie może doprowadzić do sepsy.

Wraz z Hotel Rudnik, zapraszam do licytacji kolacji na Wieży Klimek. Miejsce to na co dzień można zwiedzać, ale jeszcze nikt nie miał go na wyłączność, co czyni inicjatywę jeszcze bardziej wyjątkową i ekskluzywną 👍

Szef kuchni przygotuje dla Państwa 3-daniowe menu – zupę, danie główne oraz deser, a termin kolacji jest do uzgodnienia do końca września tego roku

Serdecznie zapraszam do licytacji, która odbywa się pod linkiem

https://allegro.pl/.../wyjatkowa-kolacja-dla-dwojga-z...

#GrudziądzMiastoOtwarte

#PokochajGrudziądz

#StawiamNaGrudziądz

#RazemWspieramyGrudziądz

 #Grudziądz

Jerzy Chojnowski 

Jeżeli chcesz się ośmieszyć, zjedz kolację w tej szkaradnej wieży, która wyrosła na gnoju niedouczonych przedstawicieli władz miasta i zaśmieca odtąd panoramę Grudziądza. 😡 

Maciej Glamowski Prezydent Grudziądza > Jerzy Chojnowski 

Szanowny Panie, Wieża Klimek jest symbolem Naszego Miasta. To wyjątkowe miejsce na mapie Grudziądza. Wieża jest rekonstrukcją części zamku krzyżackiego z XIII wieku. Jej finalny wygląd jest wynikiem wnikliwych prac archeologicznych na terenie Góry Zamkowej. Wieża Klimek jest atrakcją, a z jej szczytu można podziwiać panoramę Miasta. Zachęcam wszystkich do dyskusji pod udostępnianymi postami, ale proszę, aby były one publikowane z kulturą i szacunkiem. Pozdrawiam serdecznie 🙂 


******************

26. lutego 2023 r.


Jerzy Chojnowski 

z listem otwartym do Prezydenta, 

Urzędu Miasta i Rady Miejskiej Grudziądza

ul. Ratuszowa 1

86-300 Grudziądz

Tel.: +48 56 451 02 00

sekretariat@um.grudziadz.pl

Rada Miejska: Komisja Skarg, Wniosków i Petycji 

Radny Rady Miejskiej Andrzej Zygmunt Wiśniewski 

bip@um.grudziadz.pl 

Prezydent RP Andrzej Duda 

listy@prezydent.pl 

Minister Kultury i Dziedzictwa Narodowego Piotr Gliński 

esp@kultura.gov.pl

Dyrektor Departamentu Ochrony Zabytków Katarzyna Pałubska 

doz@kultura.gov.pl 

Kujawsko-Pomorski Wojewódzki Konserwator Zabytków 

mgr Sambor Gawiński 

torun@torun.wkz.gov.pl 

Dziennikarz Gazety Pomorskiej Piotr Bilski 

online@pomorska.pl 

redakcja.grudziadz@pomorska.pl 

Głos Wielkopolski 

wydawca@glos.com 

Telewizja Polska S.A.

sekretariat.bydgoszcz@tvp.pl

Polskie Radio S.A.

sluchacze@polskieradio.pl

Prawo i Sprawiedliwość

biuro@pis.org.pl


Szanowni Adresaci!

Pod podanym linkiem

https://gtvrg.blogspot.com/2023/01/do-prezydenta-i-urzedu-miasta-grudziadza.html

opublikowałem list otwarty z długą listą skarg na działania i rażące zaniedbania urzędowe obecnego Prezydenta Miasta Grudziądza Macieja Glamowskiego przynoszące Miastu i jego mieszkańcom dotkliwe szkody.

Nie wydaje się, iż problemy w tym liście przedstawione mogą zostać rozwiązane na drodze stosowania lokalnych procedur demokratycznych, bowiem te w panującym systemie demokracji pośredniej jak dotąd zawiodły. Konieczne jest zatem podjęcie kroków administracyjnych, które ten nienormalny stan rzeczy zmienią i uniemożliwią w przyszłości recydywę, czyli ponowne popadnięcie w podobną sytuację zakazaną prawem, obowiązkiem urzędnika państwowego, logiką zdrowego rozsądku i normą moralną. Dlatego list ten kieruję również do podanych Adresatów z kręgu administracji państwowej z prośbą o odpowiednią interwencję na drodze służbowej.

Zależy mi także na tym, żeby list ten dotarł poprzez media do szerokiej opinii publicznej, która ma prawo, a nawet obowiązek, ustosunkować się do postawionych zarzutów. I w związku z tym proszę o jego jak najszersze udostępnienie.

Chętnie odpowiem na zapytania, które mogą się ewentualnie nasunąć przy lekturze listu.

Pozostaję z poważaniem

Jerzy Chojnowski

***********

1. POZOROWANA GOTOWOŚĆ DO DYSKUSJI To doprawdy wyraz wielkiej wspaniałomyślności i szczodrobliwości, że zachęca Pan Glamowski do dyskusji na tematy witalnie interesujące i ważne dla mieszkańców miasta i jego przyszłości. Dziwi mnie bardzo, nawiasem mówiąc, ta zachęta w kontekście szeroko praktykowanego, również w Grudziądzu, zwyczaju, kiedy to w panującym systemie tzw. demokracji pośredniej (tzn. połowicznej albo żadnej) głos obywatela na temat aktualnych spraw miasta się dla władz w ogóle nie liczy i jest permanentnie ignorowany, a władze - żyjące z pieniędzy podatnika i sprawujące kontrolę nad tą kasą – robią, wydając bezsensownie pieniądze na prawo i lewo, co im się żywnie podoba jak im podpowiada ich własna nieudolność i według ich własnego widzimisię z pominięciem interesów miasta i jego obywateli. W Grudziądzu mamy do czynienia – przynajmniej wnioskując z tego, co mi się rzuca w oczy – z taką właśnie (normalną) sytuacją. Normalną i powiedziałbym nawet szeroko rozpowszechnioną gdzie indziej, tak jak różnego rodzaje choroby i perwersje (w tym te systemu politycznego, a raczej jego praktykowania) stają się czymś normalnym i nad czym ludzie przechodzą do porządku dziennego. I tak staje się z czasem perwersja normą powszechnie akceptowaną. To po pierwsze tytułem wstępu. 

2. KULTURA WYPOWIEDZI DLA ZAMYDLENIA OCZU A po drugie, jeżeli już Panu Glamowskiemu bardzo zależy na kulturze wypowiedzi, to powiedziałbym tak. Kulturalnego człowieka poznać od razu, jak i gbura się od razu poznaje, jeżeli się on sprytnie nie maskuje, ale to bardzo szybko wyjdzie jak szydło z worka. Kultura języka to jedno i nie jest ona bynajmniej tożsama z uprzejmym komentowaniem nieudolności osób piastujących urzędy publiczne czy niewydolności działania instytucji państwowych. Oczywiście, jest rzeczą jasną, iż każdy polityk czy urzędnik państwowy życzy sobie być zawsze w tej komfortowej sytuacji, kiedy to obywatel mający wszelkie powody ku temu, by być na nich wściekły, tak się opanuje eliminując całkowicie na siłę własną emocjonalność wypowiedzi, że z jego pierwotnie zamierzonej ostrej krytyki pozostanie tylko jej cień w postaci uprzejmie komunikowanych wyrzutów. Jest oczywiście również rzeczą jasną, że politycy nie mają w systemie politycznym demokracji żadnych praw do zagwarantowania im takiego komfortowego roszczenia i samopoczucia. Innymi słowy: To, co im obywatel wygarnie prosto z mostu, mając ku temu uzasadnione pretensje, muszą oni przyjąć do wiadomości i przełknąć w takiej, a nie innej przeżutej i upiększonej formie. Bo taki jest ich obowiązek służbowy i takie ma prawo obywatel zagwarantowane konstytucją: prawo do wolności słowa i ekspresji, również w nieprzyjemnej, a nawet tym bardziej w nieprzyjemnej dla nich postaci. Reakcje na fakty dla kogoś, kto jest za nie odpowiedzialny, są przyjemne lub nieprzyjemne. Bycie przyjemnym lub nieprzyjemnym powinno być zawsze podporządkowane kryteriom prawdy i adekwatności wypowiedzi. Każda stosowna rzeczowa wypowiedź musi być adekwatna do sytuacji lub zgodna z rzeczywistością, musi ona być słuszna lub prawdziwa. A będzie ona taka tylko wówczas, kiedy będzie się komunikowało rzeczy budujące w sposób przyjemny, a destruktywne w sposób nieprzyjemny. Taka jest logika prawidłowej, tzn, niezniekształconej komunikacji. A co do czci, honoru i szacunku, to nie są to cechy przysługujące komuś z urodzenia, aczkolwiek w Polsce szlacheckiej tak to mniemano w odniesieniu do szlachty i kultura osobista wychodzi z tego właśnie założenia. Jest jednak raczej tak, że człowiek ma tylko tyle honoru i czci, jaka jest mu okazywana przez innych z tytułu jego zasług lub innych walorów. I tą niekomfortową sytuację musi przyjąć każdy polityk również do wiadomości, jeżeli ma być wiarygodny i nie chce się ośmieszyć publicznie stylizując swój własny kult jednostki. 

3. PRAWO BARANIEJ GŁOWY Czy tą zachętę do dyskusji należy brać poważnie? Oczywiście że nie. Jest to pusty frazes, który nic nie znaczy i do niczego nie zobowiązuje. Juz sama jej lokalizacja na prywatno-służbowej stronie internetowej FB, na której tematy prywatne i służbowe pomieszane są jak groch z kapustą (co właściwie jest niedopuszczalne, bowiem taki portal musi z konieczności mieć charakter albo służbowy, albo prywatny, a w żadnym razie prywatno-służbowy) jest poronionym pomysłem. Z wielu powodów. Po pierwsze jeżeli portal jest firmowany nomenklaturą służbową (jak widać), to nie ma tam miejsca na to, co dzisiaj żarł kot albo pies, albo co dzieci dostały na święta pod choinkę, itp. A po drugie do tak pomyślanej dyskusji nigdy tam nie doszło, czego dowodem są moje i nie tylko moje wpisy, a zatem i w przyszłości nie dojdzie. Pomijając fakt lawinowego efektu śmieciowych wpisów, na które nie warto w ogóle poświęcać czasu, jest tak dlatego, że naczelnik miasta z nikim dyskutować nie chce oprócz z sobą samym lub najwyżej z tymi, którzy mu prawią komplementy. Żaden przepis i żadne prawo go do tego zresztą nie obliguje. Po trzecie FB to medium komunikowania prywatnych wrażeń i wydarzeń, medium dodam po czwarte z technicznie ograniczoną objętością komentarzy, a zatem nie jest stosowną platformą do tego rodzaju dyskusji. Po piąte administrator portalu zatroszczył się już zapobiegawczo o to, by nie akzeptował on ani zewnętrznych linków ani załączników ilustrujących tekst, a zatem by do rzeczowej, podpartej materiałem faktograficznym dyskusji w ogóle nie doszło. I po szóste dodam na koniec chyba ten największy mankament stanowiący przeszkodę w normalnej komunikacji międzyludzkiej. Jest on manifestacją tego, co nazwałbym fatum ciążącym na conditio humana. Polega ono na tym, że kto się baranem urodził, ten nim na zawsze pozostanie. Jest to nie tylko przykre ale i tragiczne w skutkach, niestety. Można przeciw temu protestować i z tego powodu się pienić, ale nikt i nic tego zmienić nie może. Jest to prawo natury (znane pod nazwą: Prawo Baraniej Głowy), którego zmienić tak samo nie sposób jak i pozostałych znanych nam praw natury. Wszystko co tu zdziałać można, to dołożyć starań, by ograniczyć jego zasięg działania i jego zgubne skutki, także stosując metody prewencji. Po tym ogólnikowym wstępie przejdę teraz do konkretów. 

4. PREZYDENCI EN MASSE Zacznę od nomenklatury. Tak jak w PRLu chciał każdy zostać dyrektorem, tak po transformacji ustrojowej wydaje się, że chce teraz każdy zostać prezydentem. No i tak się tych prezydentów namnożyło, że zdeprecjonowano przez to jego znaczenie. Właściwie powinno to określenie być zarezerwowane dla prezydenta sprawującego najwyższy urząd w państwie i pełniącego tym samym funkcję głowy państwa. Ale według obecnego stanu prawnego są i prezydenci miast jako naczelnicy organu wykonawczego miasta i jego administracji publicznej. Mimo tego, że od XIII wieku wybierano na tą funkcją burmistrza i zawsze mi się takie miano kojarzyło z szefem administracji miasta, postanowiono wbrew konwencji historycznie ustalonej namnożyć prezydentów. Prościej byłoby tak: naczelnik państwa: prezydent – województwa: wojewoda – powiatu: starosta – miasta: burmistrz – gminy: wójt – wsi: sołtys. Prawdopodobnie ta terminologiczna mania prezydencka wzięła się z jęz. angielskiego, w którym każdy przewodniczący czegoś tam mianowany jest albo mianuje się sam prezydentem. I tak są prezydenci klubów i organizacji sportowych, sądów, firm itp., a zatem każdy może zostać tam prezydentem, nawet firmy, która czyści buty lub wywozi śmieci. Stosowane we Francji określenie mer, które jest odpowiednikiem polskiego wójta, burmistrza lub prezydenta miasta, przyjęło się też w innych krajach. Ale w Polsce tak się nie stało, bowiem mieliśmy swoje własne dobre nazewnictwo funkcji państwowych samorządu terytorialnego. Mimo tego ustalono inaczej, tak że wg stanu prawnego obowiązującego współcześnie ma Grudziądz nie burmistrza tylko prezydenta miasta.  Nie jest zatem wykluczone, iż kiedyś dojdzie do takiego prezydenckiego spotkania, przy którym odwiedzi Grudziądz prezydent państwa, witany przez prezydenta miasta w towarzystwie prezydenta miejscowego klubu piłkarskiegi z okazji meczu zorganizowanego przez prezydenta Pomorskiego Związku Piłki Nożnej sponsorowanego przez prezydentów lokalnych firm oraz prezydenta lokalnej izby przemysłowo-handlowej. Szczęść Boże wszystkim tym i innym prezydentom! Ale jak wiemy, na ten stan rzeczy nie miał obecny prezydent miasta wpływu i stąd nie można mu z tego tytułu robić zarzutów, że został prezydentem miasta, a co najwyżej jakim został i jest prezydentem. I tu dochodzimy powoli do sedna sprawy. 

5. GRUDZIĄDZKIE NAZEWNICTWO URZĘDOWE Niestety dotyczy owo sedno sprawy między innymi ponownie nazewnictwa i to tym razem skandalicznego. 

Ostatnia droga Juliusza Słowackiego

W Grudziądzu (woj. kujawsko-pomorskie) w połowie schodów prowadzących z miasta na Błonia Nadwiślańskie, pomiędzy spichrzami wmurowana jest tablica. Widnieje na niej napis: „22 czerwca 1927 r u brzegu Wisły/ zatrzymał się na jedną noc/ statek wiozący trumnę z prochami/ Juliusza Słowackiego/ Na pamiątkę tego wydarzenia społeczeństwo Grudziądza/ składa hołd prochom poety./ Tablicę zniszczoną przez okupanta zrefundowano w 1958 r.” 

Jak wyglądała ostatnia droga poety?

Juliusz Słowacki zmarł w 1849 roku w Paryżu i tam został pochowany. Idea sprowadzenia jego prochów do kraju i złożenia ich na Wawelu zrodziła się w pierwszych latach XX wieku. Powstał wówczas komitet obywatelski, który zebrał odpowiednie fundusze. Pod koniec marca 1909 roku Francja wydała zgodę na ekshumację, ale… biskup krakowski kardynał Jan Puzyna, nie wyraził zgody na pochowanie prochów Juliusza Słowackiego na Wawelu. Twierdził, że Wawel to nie miejsce dla wierszokletów (sic!) i przypominał, że poeta miał konflikt z Watykanem oraz wadził się w swych poematach z Bogiem. Mimo nacisków opinii publicznej, Puzyna zdania nie zmienił. Zastanawiano się wówczas nad pochowkiem m.in. w katedrze św. Jana w Warszawie czy… w jaskini w Tatrach (to pomysł Henryka Sienkiewicza). Ostatecznie jednak zrezygnowano z planów. 

Powrócono do nich w 1926 roku. Inicjatywa wyszła wtedy od rządu, ale za sprawą stał Józef Piłsudski, który sprawował wówczas funkcję premiera, wielki miłośnik twórczości Słowackiego. Nie żył już wówczas Puzyna, biskupem krakowskim był Adam Sapieha. Po naciskach zgodził się on na pochowek poety na Wawelu. Scenariusz całego wydarzenia przygotował Antoni Waśkowski, krakowski dramaturg i kuzyn Stanisława Wyspiańskiego, u którego pobierał pierwsze lekcje rysunków. 

Uroczystości rozpoczęły się 14 czerwca 1927 roku w Paryżu. W grobie na cmentarzu Montmartre znaleziono wprawdzie niewiele szczątków poety: kilka kości, czaszkę i pukiel włosów, do trumny dołożono więc ziemię z grobu. Kilkupiętrowy karawan powiózł ją do kościoła Wniebowzięcia NMP, gdzie odprawiono nabożeństwo żałobne. Następnie wielotysięczny kondukt przeszedł do gmachu ambasady polskiej w Palais Tokyo, na Trocadero. Trumna stała tam osiem godzin i w tym czasie tłum oddawał hołd poecie. Wieczorem 14 czerwca trumna została wysłana furgonem do Cherbourga (port w Normandii). W porcie szczątki poety przeniesiono uroczyście na pokład polskiego okrętu wojennego „Wilja”. Po pięciu dniach podróży, 20 czerwca 1927 roku przybił on do portu w Gdyni. Tego samego dnia wieczorem, na pokładzie torpedowca „Mazur” trumnę przewieziono do Gdańska i przeniesiono na pokład statku rzecznego „Mickiewicz” (mówiono później, że „Mickiewicz wiózł Słowackiego”).  Statek natychmiast popłynął w górę Wisły. 

Pierwszym przystankiem był Tczew, kolejnym Gniew.  22 czerwca 1927 roku statek dotarł do Grudziądza. Trumna spoczywała na statku na wysokim sarkofagu, otoczonym czterema zniczami. Na Błoniach były tłumy, przyjechała także delegacja ludności polskiej z Warmii (jeszcze wtedy niemieckiej). Nad brzegiem Wisły ustawiły się szeregi żołnierzy. Złożono wieńce, wygłoszono okolicznościowe mowy, młodzież recytowała wiersze. Następnego dnia statek popłynął dalej. 

Zatrzymał się jeszcze w Solcu, Toruniu, Nieszawie, Ciechocinku, Płocku, Włocławku, Wyszogrodzie i Czerwińsku. Na ostatnią noc przed przybyciem do Warszawy trumnę z prochami poety złożono w twierdzy w Modlinie. 26 czerwca statek przybił do przystani w Warszawie, skąd orszak pogrzebowy przeszedł do katedry świętego Jana. Nazajutrz przewieziono ją na Dworzec Główny. Stąd pojechała pociągiem do Krakowa. 28 czerwca na Wawelu odbyła się uroczysta ceremonia pogrzebowa. „W imieniu Rządu Rzeczypospolitej polecam panom odnieść trumnę Juliusza Słowackiego do krypty królewskiej, bo królom był równy” - powiedzieć miał Józef Piłsudski. Prochy Juliusza Słowackiego zostały złożone obok Adama Mickiewicza w Krypcie Wieszczów Narodowych w Katedrze na Wawelu. Na pamiątkę tych wydarzeń w kilku miastach pojawiły się tablice. Takie właśnie jak w Grudziądzu.>> 

https://proszewycieczki.wordpress.com/2020/12/14/grudziadz-droga-slowackiego-na-wawel/

Grudziądz - Skąd się tu wziął Juliusz Słowacki?

Autor, fot: Marek Nowak 

Schodząc z ulicy Spichrzowej schodami na Błonia Nadwiślańskie w Grudziądzu, gdzieś tak w połowie drogi, na pewno zobaczymy na murze tablicę z wizerunkiem Juliusza Słowackiego. 

Czytam: 22 czerwca 1927 r. u brzegu Wisły zatrzymał się na jedną noc statek wiozący trumnę z prochami Juliusza Słowackiego. Na pamiątkę tego wydarzenia społeczeństwo Grudziądza składa hołd prochom Poety. Tablicę zniszczoną przez okupanta zrefundowano w 1958 r. 

Lektura napisu na tablicy skłoniła mnie do prześledzenia, jak to ze sprowadzeniem prochów wieszcza było. I jaką rolę miał Grudziądz. Sprowadzanie prochów do kraju jest naszą narodową specjalnością. 

Pierwsze podejście

Juliusz Słowacki (1809-1849) zmarł w Paryżu i został pochowany na cmentarzu Montmartre. Gdy zbliżała się setna rocznica urodzin poety postanowiono przenieść jego prochy do Krakowa i złożyć w podziemiach katedry wawelskiej. Poczyniono w tej sprawie poważne kroki: zebrano fundusze, uzyskano zgodę Francji na ekshumację. Na przeszkodzie planom stanęła decyzja biskupa krakowskiego kardynała Jan Puzyny, który na pochówek zgody nie dał i mimo nacisków zdania nie zmienił.  Sprawa upadła. 

Drugie podejście

Do pomysłu powrócono w 1927 roku. Polska była już niepodległa, władzę trzymał Józef Piłsudski, wielki miłośnik poezji Juliusza Słowackiego, na krakowskim stolcu biskupim zasiadał już inny kardynał ? Adam Stefan Sapieha. 14 czerwca 1927 ekshumowano szczątki Słowackiego. Przewieziono je do francuskiego portu w Cherbourgu. Tu z wielką pompą załadowano je  na polski statek „Wilja” i wyekspediowano do Gdyni. 

Długa podróż

21 czerwca statek zawinął do portu, skąd po kilkugodzinnym postoju odpłynął do portu Westerplatte, gdzie trumnę przeniesiono na statek „Mickiewicz”, który wyruszył Wisłą w górę rzeki do Warszawy. Po drodze zatrzymał się w Tczewie, Grudziądzu, Toruniu, Włocławku, Płocku.  Czwartego dnia wiślanej podróży statek przybił do przystani przy moście Poniatowskiego w Warszawie. Trumnę przetransportowano do stołecznej katedry, a potem już koleją wyekspediowano do Krakowa. Pociąg zatrzymywał się na króciutkie postoje na stacjach  Skierniewice, Koluszki, Piotrków, Częstochowa, Ząbkowice, Katowice. Na innych zwalniał biegu. Na całej i wiślanej, i kolejowej trasie kondukt spotykał się z zainteresowaniem. W Krakowie, po dwudniowych uroczystościach pochowano poetę w Krypcie Wieszczów, obok Mickiewicza. W imieniu Rządu Rzeczypospolitej polecam panom odnieść trumnę Juliusza Słowackiego do krypty królewskiej, bo królom był równy - powiedzieć miał Józef Piłsudski. 

Warto wiedzieć

Współczesna tym wydarzeniom prasa donosiła, że równolegle na wileńskim cmentarzu na Rossie wydobyto ziemię (nie ciało)  z grobu ojca poety Euzebiusza, profesora uniwersytetu wileńskiego. A w Krzemieńcu wydobyto uroczyście ziemię z grobu matki. Wysypano ją na trumnę poety. 

https://www.krajoznawcy.info.pl/skad-sie-tu-wzial-juliusz-slowacki-36360

W jednym z portali Grudziądza zamieszczono na ten temat wpis ze zdjęciem schodów pod podanym linkiem: „Schody Słowackiego w Grudziądzu. Wiecie skąd ta nazwa?” Skomentowałem to wówczas m.in. następująco: „Owszem. Ileż to razy schodził po nich i wspinał się stromo w górę Słowacki... Nie tylko zresztą on. Bo towarzyszył mu przy tym Mickiewicz wspierając się często to z lewej to z prawej strony na poręczach. Stąd poręcze tych schodów noszą obecnie nazwę Poręczy Mickiewicza. Ot, takie grudziądzkie śmieszne nazewnictwo, z którego tylko się pośmiać.“ 

https://www.facebook.com/kochamgrudziadz/posts/10158215442667736/?paipv=0&eav=AfaGYbIO4huM0V5oIbyhcfUh-Q1n0kmqusd_1MCnvhWMzeypSCwbXgsK4xzB0wGKMBc&_rdr 

Tak naprawdę to nie ma się tu z czego śmiać. Bowiem nadanie primitywnym ceglano-betonowym schodom imienia narodowego wieszcza jest bezprecedensowym świadectwem zbeszczeszczenia imienia i wiekopomnego dzieła tego koryfeusza polskiej poezji, który „królom był równy” – jak miał powiedzieć Józef Piłsudski, a mówiąc to miał rację. Nie może być ono jedynie postrzegane w terminach braku wrażliwości i wyczucia językowego do adekwatnego używania polskiej mowy, lecz jest po prostu nazewniczym barbarzyństwem deprecjonującym imię i zasługi naszego wieszcza. Za to barbarzyństwo powinni zostać pociągnięci do odpowiedzialności wszyscy ci, na których gnoju ono wyrosło. Jest rzeczą oczywistą, iż prezydent miasta jest współodpowiedzialny za tolerowanie tego skandalu. Aby głupota lokalnych władz włożyła sobie sama koronę na głowę, wystarczy już tylko uhonorować toaletę publiczną w centrum miasta imieniem... Zygmunta Krasińskiego.

Są nawiasem mówiąc i inne powody ku temu, aby się zżymać na to dziwaczne i irytujące urzędowe grudziądzkie nazewnictwo i na związany z nim urzędowy niedowład umysłowy. I tak patronem Biblioteki Miejskiej został Wiktor Kulerski – polski działacz społeczno-polityczny i dziennikarz, wydawca Gazety Grudziądzkiej, a nie Ignacy Łyskowski polski działacz narodowy na Pomorzu, który w 1869 założył w Toruniu Towarzystwo ku Wspieraniu Moralnych Interesów Ludności Polskiej pod Panowaniem Pruskim, zajmującym się kolportażem polskich książek, organizowaniem czytelni i bibliotek. A więc człowiek zasłużony w tym zakresie na niwie krzewienia kultury polskiej w trudnych czasach zaborów i germanizacji narodu w taki właśnie sposób, jaki by jego właśnie prededestynował na ten wybór. Ale tak się nie stało. Kto to zrozumie?... A był jeszcze inny Ignacy Łyskowski, bardzo utytułowany i ceniony profesor prawa, rektor Uniwersytetu Warszawskiego rodem z Ziemii Pomorskiej. Przy Al. 23 Stycznia miał przed wojną Kulerski swoją drukarnię. I tak ta nazwa ulicy pozostała do dziś. No, ale co stało się 23. stycznia? I którego roku? Dlaczego się ta aleja nie nazywa 1 Grudnia albo 5 Sierpnia tylko 23 Stycznia? Już ten sam skrót brzmi głupio i jest głupi, powiedziałbym urzędowo-głupi. Chodzi tu może o pomyłkę? Bo wybuch powstania styczniowego był 22 stycznia 1863 r. Okazuje się, że nie. 23 stycznia 1920 roku wkroczyło wojsko polskie do Grudziądza i miasto wróciło w granice Polski po wielu latach zaborów. To bardzo ważna data w historii miasta, ale kto się od razu pokapuje, o co tu właściwie chodzi?  A zatam chodzi tu o datę 23 stycznia 1920 r. – i tak się ta aleja, a przed wojną najbardziej okazała ulica miasta, powinna nazywać. Nazwy związane z ważnymi wydarzeniami lub osobami w historii kraju i miasta powinny komunikować to w sposób klarowny, logiczny i dla wszystkich zrozumiały. W Grudziądzu tak nie jest. Może za wyjątkiem tego, że była też w Grudziądzu swego czasu równie głupio nazwana ulica 3 Maja (ta dzisiejsza aleja 23 Stycznia), ale poprawiono tą głupotę – chwała Bogu – i obecna jakaś inna ulica nazywa się Konstytucji 3 Maja.

6. SCHODY GRUDZIĄDZKICH KRETYNÓW Jeżeli już jesteśmy przy temacie schodów, to pozostańmy przy nim, bo i pozostać z konieczności musimy. Bowiem od w/w schodów w odległości rzutu kamieniem znajdują się dopiero co na gnoju prezydenta miasta wyrosłe inne schody prowadzące od strony Wisły do Muzeum Handlu Wiślanego.  Muzeum Handlu Wiślanego "Flis" to – jak czytamy w Gazecie Pomorskiej – jeden ze sztandarowych projektów prezydenta Macieja Glamowskiego, którym się szczyci. Jak przekonuje, to element upiększania grudziądzkiej Starówki. A oto jak owo szpetne i perwersyjne barbarzyństwo rodem z kolekcji architektury jaskiniowej ocenili mieszkańcy Grudziądza...

Zewnętrzne schody do muzeum

"Masakra", "kit", "dramat" - tak mieszkańcy Grudziądza oceniają schody do muzeum "Flis". Wiemy jaki był ich koszt

Aleksandra Pasis, 30 listopada 2021, Gazeta Pomorska

Radny PiS-u z Grudziądza, Andrzej Wiśniewski apeluje: - Do rozbiórki!

Władze Grudziądza przekonują że obecne schody to tymczasowe rozwiązanie, a po ich demontażu będzie można tę konstrukcję użyć w innych miejscach (Piotr Bilski)

Po zaprezentowaniu na łamach "Pomorskiej" zdjęć nowo wybudowanych schodów prowadzących do Muzeum Handlu Wiślanego "Flis" nad Wisłą wielu komentujących internautów nie mogło uwierzyć, że jest to prawda. A jednak... Mieszkańcy ostro skrytykowali tę "budowlę", która w opinii zdecydowanej większości nie wkomponowuje się w zespół zabytkowych spichlerzy. Do sprawy odniosły się służby prezydenta Glamowskiego. Interpelację złożył radny PiS-u, Andrzej Wiśniewski. A my sprawdziliśmy ile ta konstrukcja kosztowała. 

Głosy internautów są bezlitosne. Oto wybrane z nich z naszego profilu Facebook’owego "Gazeta Pomorska Grudziądz": 

Karol: "To nie może być prawda".

Marian: "Konserwator zabytków chyba był wstawiony i nie wiedział co mu podsunęli do podpisu czy akceptacji... czepia się o deskę bo nie z odpowiedniego drewna... a tu bach i jest kolejny gniot nad Wisłą..."

Adam: "Trzeba było zrobić konsultacje społeczne, a nie szpecić spichlerze. Odpowiedzialna osoba, która podpisała zgodę na takie coś za własne fundusze powinna odpowiadać. Wstyd, niszczenie wizerunku miasta"

Krzysztof: "Porażające..... Jak można było tak oszpecić kilkusetletnią panoramę miasta. Proszę ujawnić "twórcę", projektanta tego koszmarnego rozwiązania. Gdzie Ci "esteci", którzy mówią o dbałości o miasto?"

Mikołaj: "Kit to mało powiedziane. To jest jakiś architektoniczny koszmarek! Szkaradztwo, które trwale oszpeci całą panoramę Grudziądza..."

Marzena: "Czy to żart na prima aprilis... Żenada"

Muzeum Handlu Wiślanego "Flis" to jeden ze sztandarowych projektów prezydenta Macieja Glamowskiego, którym się szczyci. Jak przekonuje, to element upiększania grudziądzkiej Starówki. Prace remontowo-budowlane spichlerza, w którym będzie działał "Flis" są w toku. W ich ramach od strony Błoni Nadwiślańskich wykonano schody, które prowadzą do tego Muzeum. Po tym jak mieszkańcy oburzyli się ich wykonaniem i wyglądem, zareagowały służby włodarza Grudziądza. 

Władze Grudziądza: - To tymczasowe rozwiązanie

- Schody prowadzące do Muzeum Handlu Wiślanego FLIS są rozwiązaniem tymczasowym, a nie docelowym - wyjaśnia Karol Piernicki, rzecznik prasowy prezydenta Grudziądza. - Są wykonane z konglomeratu. Mają strukturę rozbieralną, co oznacza, że będą mogły być wykorzystane w innych miejscach. 

Dopytaliśmy rzecznika o koszt tej instalacji? - Z informacji jakie posiadam, szacunkowy koszt schodów (na podstawie kosztorysu) to około 30 tysięcy złotych - odpowiada Karol Piernicki. 

Schody prowadzące do Muzeum Handlu Wiślanego w Grudziądzu. Hit czy kit?

Z informacji rzecznika Karola Piernickiego wynika, że pierwszy projekt zatwierdzony przez Kujawsko-Pomorskiego Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków, przewidywał wejście do budynku po istniejącym nasypie. Jednak po wizji lokalnej na wskazanie tego samego Wojewódzkiego Konserwatora, postanowiono obniżyć skarpę, by wyeksponować ceglaną część spichlerza. I też to na jego polecenie wykonano projekt zamienny, umożliwiający wejście do budynku od strony Wisły, który potem Wojewódzki Konserwator Zabytków zatwierdził. 

Jak zaznacza Karol Piernicki, jeszcze w tym tygodniu planowane jest spotkanie prezydenta Glamowskiego z Samborem Gawińskim, Wojewódzkim Konserwatorem Zabytków aby ustalić nową koncepcję, a także kompleksowe rozwiązania dostępności do kolejnych spichlerzy dla osób z niepełnosprawnościami oraz rodzicami z wózkami dziecięcymi. Dodajmy, że w poniedziałek 29 listopada miasto także stało się właścicielem Spichlerza nr 37, sąsiadującego z Muzeum Handlu Wiślanego "Flis". - Dzięki temu możliwe będzie zastosowanie docelowego rozwiązania w kwestii instalacji bardziej funkcjonalnych oraz estetycznych schodów" - tłumaczy Karol Piernicki. 

Radny PiS: "Do natychmiastowej rozbiórki!"

Schody skrytykował na swoim profilu Facebook-a, Andrzej Wiśniewski radny PiS: "Powiedzieć o tym "skandal" to nie powiedzieć nic. Do natychmiastowej rozbiórki!" . We wtorek, 30. listopada radny Wiśniewski złożył interpelację. Domaga się w niej, aby na sesji 1. grudnia zostały przedstawione dokumenty potwierdzające tymczasowość tej budowli, kosztorys schodów i ich likwidacji, komplet korespondencji dotyczącej uzgodnień z Wojewódzkim Konserwatorem Zabytków. 

Ponadto radny PiS-u, pisze w interpelacji: "Z uwagi na to że rozporządzeniem Prezydenta RP z 22 listopada 2017 roku "Grudziądz zespół zabytkowych spichlerzy z panoramą od strony Wisły" został wpisany na listę Pomników Historii proszę o udostępnienie pełnej korespondencji z Ministerstwem Kultury i Dziedzictwa Narodowego w sprawie tak istotnej i kontrowersyjnej ingerencji w obiekt uznany za Pomnik Historii". 

Andrzej Wiśniewski zastrzega, że o sprawie powiadomi: 

Prezydenta RP, Andrzeja Dudę

Generalnego Konserwatora Zabytków

Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego >>

https://pomorska.pl/masakra-kit-dramat-tak-mieszkancy-grudziadza-oceniaja-schody-do-muzeum-flis-wiemy-jaki-byl-ich-koszt/ar/c1-15929363 

Schody prowadzące do Muzeum Handlu Wiślanego w Grudziądzu. Hit czy kit?

Piotr Bilski, 26 listopada 2021

- To co zobaczyłem spacerując nad Wisłą w mojej ocenie jest skandalem! Piękne spichlerze, które są na liście Pomników Historii zostały "okraszone" schodami! Przecież one w ogóle nie wkomponowują się w ten zabytek! Ten, kto to projektował i zatwierdził chyba nie wiedział co czyni - dzieli się swoją opinią Czytelnik "Pomorskiej".

Schody prowadzące do Muzeum Handlu Wiślanego "Flis" znajdują się od strony Błoni Nadwiślańskich. W spichlerzu ma znaleźć się również winda dla osób niepełnosprawnych, która połączy ul. Spichrzową z Błoniami Nadwiślańskimi. Na utworzenie Muzeum Handlu Wiślanego miasto Grudziądz zdobyło dofinansowanie w wysokości 9 mln zł z Regionalnego Programu Operacyjnego.

https://pomorska.pl/schody-prowadzace-do-muzeum-handlu-wislanego-w-grudziadzu-hit-czy-kit-zdjecia/ar/c1-15923605

Grudziądz. Krytyka schodów do Muzeum Handlu Wiślanego "Flis"

30.11.2021 

Czy mieszkańcy Grudziądza dowiedzą się kto jest odpowiedzialny za budowę schodów w sąsiedztwie grudziądzkich spichlerzy? 

Ile to to będzie kosztowało? Czy budowa realizowana jest zgodnie z prawem? (Przypominamy, że Prezydent Grudziądza realizował budowę kawiarenki na Górze Zamkowej bez wymaganych pozwoleń) 

Takie pytania zawiera interpelacja  radnego Andrzeja Zygmunta Wiśniewskiego 

W związku z bulwersującą betonową konstrukcją, jaka pojawiła się w bezpośrednim sąsiedztwie najcenniejszego zabytku urbanistycznego Grudziądza oraz oburzenia, jakie wywołała wśród mieszkańców naszego miasta proszę Pana Prezydenta o przygotowanie do wglądu podczas najbliższej sesji Rady Miejskiej następujących dokumentów: 

1. Dokumentacji technicznej z wrysowanym wariantem schodów oraz zapis potwierdzający jego tymczasowość (jeśli prawdą jest informacja o jego tymczasowości). 

2. Przedstawienie kosztorysu wykonawczego w/w konstrukcji oraz kosztów jej likwidacji. 

3. Dokumentacji technicznej zawierającej docelowy wariant wejścia do obiektów spichrzy oraz ich kosztorysu. 

4. Kompletu uzgodnień i korespondencji z Wojewódzkim Konserwatorem Zabytków. 

5. Z uwagi na to, że Rozporządzeniem Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej z 22 listopada 2017 r. „Grudziądz – zespół zabytkowych spichlerzy wraz z panoramą od strony Wisły” uznany został za pomnik historii” proszę o udostępnienie pełnej korespondencji z Ministrem Kultury i Dziedzictwa Narodowego (ewentualnie Kancelarią Prezydenta RP) w sprawie tak istotnej i kontrowersyjnej ingerencji w obiekt uznany za pomnik historii. (Treść rozporządzenia w załączeniu). 

Z uwagi na wagę problemu oraz wzburzenie, jakie wśród grudziądzan wywołała tak bezprecedensowa ingerencja w najbardziej rozpoznawalny symbol naszego miasta oraz z uwagi na to, że proszę jedynie o udostępnienie istniejących bez wątpienia dokumentów – prosiłbym o przygotowanie ich do wglądu na sesji RM w dniu 1 grudnia 2021 r. 

Równocześnie chciałbym poinformować Pana Przewodniczącego Rady Miejskiej oraz Pana Prezydenta Grudziądza, że na skutek licznych głosów mieszkańców naszego miasta zobowiązałem się do przekazania w/w interpelacji z odpowiednim listem przewodnim do wiadomości: 

- Prezydenta Rzeczpospolitej Polskiej Pana Andrzeja Dudy, 

- Wicepremiera i Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego Pana Piotra Glińskiego 

- Generalnego Konserwatora Zabytków, wiceministra KiDN Pani Magdaleny Gawin. 

Z poważaniem 

Andrzej Zygmunt Wiśniewski 

Radny Rady Miejskiej 

A oto komentarz Pana Wiśniewiskigo na TT:

Andrzej Zygmunt Wiśniewski
vor etwa einem Jahr

Co za kretyn to zaprojektował? Kto zezwolił na realizację tego koszmaru?
Co na to Pan Prezydent Andrzej Duda, który o ile pamiętam objął patronatem unikalność widoku grudziądzkich spichlerzy?
Powiedzieć o tym "SKANDAL" to nie powiedzieć NIC.
Do natychmiastowej R O Z B I Ó R K I !!!
Do dzisiejszego poranka uważałem to za "fake-foty". Rzeczywistość okazała się gorsza.


https://grudziadz365.pl/pl/11_wiadomosci/79560_grudziadz-krytyka-schodow-do-muzeum-handlu-wislanego-flis.html

Pytania nasuwają się same: Co za kretyn to wymyślił? Co za kretyn to zaprojektował? Co za kretyn temu przyzwolił? I co za kretyn to wykonał?Oczywiście maczał swe palce w tej perwersyjnej ohydzie nie tylko prezydent miasta lecz i pomagali mu w tym współodpowiedzialni za to tzw. konserwatorzy zabytków, którzy jak widać są albo kulturowymi analfabetami, albo bezwolnymi kukiełkami w rękach polityków, a może nawet, co gorsza, podzielają oni ich perwersyjne preferencje estetyczne lub, kto wie, są członkami obcej wrogiej Polsce żydoagentury mającej na celu uczynić miastu jak najwięcej szkód. Analfabeci, pajace, zboczeńcy, szkodnicy... obojętnie jakie hasło wyjaśniałoby ten stan rzeczy, każde z nich dyskwalifikuje tych, którym należy je przypisać, do sprawowania urzędu państwowego. 

7. KRETYŃSKA "REWITALIZACJA" Po tych wstępnych ustaleniach z kim mamy tu do czynienia, udajmy się na dalszy rekonesans mający na celu potwierdzenie tej wstępnej diagnozy. I znajdujemy je tuż nieopodal w odległości następnego rzutu kamieniem w dokładnie przeciwnym kierunku od pierwotnego. Temat schodów znajduje i tu swoją kontynuację. Kolejne schody prowadzące do kolejnego tzw. spichlerza (odcinający się swą bielą na historycznym widoku z Góry Zamkowej w załączeniu), oszpeciły jeszcze dodatkowo wygląd tego intruza nie pasującego do całości. Ów rzekomy spichlerzem nawiasem mówiąc nigdy  spichlerzem nie był – tak naprawdę (jak widać po dużych prostokątnych oknach i otynkowanych ścianach nie pasujących w ogóle do stylu grudziądzkich spichlerzy) był to budynek pierwotnie zbudowany i potem dalej zaadaptowany do celów mieszkalnych. Właśnie tam, przy ul. Spichrzowej 57, dokonany został przez unrzędujących kretynów (przy współudziale pewnej kretyńskiej firmy z Poznania) następny zamach na dziedzictwo kulturowe miasta i to miejscami w podobnym stylu jak w poprzednim wypadku. Jak widzimy na załączonych zdjęciach: bryła budynku nie pasująca ani stylem ani wymiarem do sąsiednich zabytkowych; zewnętrzne schody;  zewnętrzna winda, taras; tynk na elewacji; nowo wybite prostokątne otwory drzwiowe; ponadwymiarowe i prostokątne otwory okienne na nie pasujących do siebie poziomach; nie pasujący do sąsiednich spichlerzy płaski dach, a więc karygodne pominięcie odpowiednich kątów nachylenia dachu i wysokości kalenicy; nowoczesne elementy nośne łamiące pierwotny historyczny styl spichlerzy; prymitywne, tuzinkowo-modernistyczne urządzenie wnętrza łącznie z drzwiami i oknami z seryjnej produkcji dla koszmarnej architektury tzw. wielkiej płyty  a jedno szpetniejsze od drugiego... jak widzimy zrobiono tu wszystko, by złamać pierwotny styl całości na korzyść szkaradnych bubli szpecących to, co Grudziądz identyfikuje jako swoją wizytówką miasta i nazywa „niekwestionowanym symbolem Grudziądza”. 

Grudziądz. Tak po remoncie będzie wyglądał spichlerz nr 57. Grudziądz zdobył pieniądze na jego modernizację i adaptację 

Dotacja niemal w całości pokryje planowane wydatki. Spichlerz przy ul. Spichrzowej 57 ma być przeznaczony na cele społeczne. Znajdzie się w nim także kawiarenka. 

Koszt zaadaptowania spichlerza do nowych funkcji ma wynieść około 9 mln zł. Teraz realizacja pomysłu jest praktycznie przesądzona. Projekt, przygotowany przez miejskich urzędników pod przewodnictwem Ewy Niewiadomskiej-Roman, zyskał dofinansowanie w wysokości 8,5 mln zł. 

- Przy niewielkim wkładzie własnym, kolejny z naszych spichlerzy, zyska nowy blask i zatętni życiem. Tak duże wsparcie ze środków europejskich to nasz olbrzymi sukces, na którym skorzystają wszyscy mieszkańcy naszego miasta - napisał na facebookowym profilu prezydent Maciej Glamowski. 





https://grudziadz.naszemiasto.pl/grudziadz-tak-po-remoncie-bedzie-wygladal-spichlerz-nr-57/ar/c1-8315584 

W Grudziądzu trwa remont kolejnego spichlerza. Swoją siedzibę będą miały w nim stowarzyszenia

2022-10-05, spichlerz grudziadz

Autor: Łukasz Piekarski

Tym razem remontowany jest spichlerz nr 57 w Grudziądzu. Już niebawem zapełnią go pozarządowe organizacje z Grudziądza. Remont Spichlerza nr 57 wchodzi w ostatnią fazę. Prace wewnątrz budynku są już praktycznie na wykończeniu. Nieco dłużej potrwają te związane z elewacją i budową nowych schodów od strony Błoni Nadwiślańskich. 

Spichlerze są niekwestionowanym symbolem Grudziądza. Po latach mają odzyskać dawny blask. Trwa remont zabytkowego Spichlerza nr 57. W jego wnętrzach swoją siedzibę będą miały m.in. organizacje pozarządowe. 

Mamy porobione już wszystkie zabudowy gipsowe, instalacje również są porozprowadzane. Teraz czekamy na montaż opraw od oświetlenia. Działa już także instalacja od wentylacji. Zostały nam do wykonania na pewno jeszcze roboty malarskie - mówi Krzysztof Sokołowski, kierownik budowy. 

Spichlerz dostępny będzie zarówno od strony ulicy Spichrzowej, jak i z terenu błoni nadwiślańskich. W tym drugim przypadku do wykonania zostały jeszcze m.in. nowe schody. 

W tamtym miejscu roboty dopiero zostały rozpoczęte. Musieliśmy znaleźć wspólne stanowisko z nadzorem autorskim oraz konserwatorem zabytków. Powstał projekt zamienny. Obecnie wykonujemy mikropale, które mają zapewnić stateczność skarpy - dodaje nasz rozmówca. Nieco więcej do zrobienia jest jeszcze na zewnątrz. Mamy obecnie wykonaną już elewację od strony rzeki Wisły, a jeśli chodzi o elewację od strony ulicy Spichrzowej to potrzebujemy jeszcze z dwóch lub trzech tygodni - mówi Sokołowski. 

W spichlerzu nr 57 mają powstać pomieszczenia biurowe, sale konferencyjne, winda i taras z widokiem na Wisłę. Prace mają zakończyć się do końca bieżącego roku.​ 

https://www.eska.pl/grudziadz/w-grudziadzu-trwa-remont-kolejnego-spichlerza-swoja-siedziba-beda-mialy-w-nim-stowarzyszenia-aa-xg6h-5XaB-NX32.html

Dermiug Project S.A.

Urząd Miejski w Grudziądzu, szukając miejsca dla swoich działań wspierających lokalnych przedsiębiorców i społeczników, postanowił wykorzystać do tego celu jeden z zabytkowych Spichlerzy rozciągających się wzdłuż Wisły. Projektu podjęli się projektanci z Demiurg Project. 

Panorama Grudziądza znana jest przede wszystkim z rozciągającego się wzdłuż Wisły średniowiecznego zespołu spichlerzy. Dwadzieścia sześć przylegających do siebie obiektów tworzy, ustanowiony przez Prezydenta RP w 2017 roku, Pomnik Historii. Charakterystyczne ceglane elewacje z widocznymi przyporami ustawiono na skarpie okalającej rzekę, przez co wydają się jeszcze wyższe i bardziej majestatyczne. Ich historia sięga początku XIV wieku, gdy stanowiły część systemu obronnego miasta, współtworząc mury obronne Grudziądza. 

Ze względu na klasę zabytku, takie obiekty rzadko przystosowywane są do całkowicie nowoczesnych funkcji, a wszelkie ingerencje architektoniczne są zwykle minimalizowane. Jednakże Urząd Miejski w Grudziądzu, szukając miejsca dla swoich działań wspierających lokalnych przedsiębiorców i społeczników, postanowił wykorzystać do tego celu właśnie jeden z tych obiektów. Najmłodszy ze Spichlerzy – ponieważ w dużej mierze przebudowany na początku XX wieku, trafił do projektantów firmy Dermiug Project S.A. z Poznania. 

Lokalizacja:   Grudziądz

Inwestor:      Urząd Miejski w Grudziądzu

Architekt       Zespół projektowy DEMIURG Project S.A. (Kierownik projektu: Paulina Figura; Architektura: Krzysztof Nikisch, Inga Rolek, Dominika Szymanowska, Wiktor Smogór; Konstrukcja: Hubert Maciejewski, Marta Jaracz-Plucińska, Monika Kamińska, Rafał Sól)

Powierzchnia:         400 m²

Budynek można podziwiać od strony punktu widokowego, który znajduje się po drugiej stronie Wisły. Wyróżnia się otynkowaną elewacją oraz dużym tarasem wychodzącym na rzekę. Prace architektów poprzedziły kompleksowe badania konserwatorskie dr Anny Zaręby, potwierdzające, iż najniższa kondygnacja budynku jest częścią pierwotnej XIV-wiecznej zabudowy. Na starych pocztówkach i rycinach widoczne były także tarasowe zejścia i zabudowania prowadzące od budynku do samego brzegu rzeki. Niegdyś port rzeczny tętnił życiem, a spichlerze stanowiły bramę dla wielu towarów trafiających do miasta. Rewaloryzacja obiektu miała przywrócić ten zapomniany szlak komunikacyjny. 

Największym wyzwaniem w prowadzeniu projektu przebudowy zabytkowych obiektów jest konieczność dostosowania go do aktualnych przepisów oraz pogodzenie potrzeb trzech stron - inwestora, konserwatora i projektanta. Rola konserwatora jest niezwykle ważna - nie pozwala on na dewastację zabytków i projektowanie na skróty. Jednocześnie inwestorowi i projektantowi zależy na optymalnym wykorzystaniu przestrzeni i wygodzie użytkowania obiektu. Komunikacja i wzajemne zrozumienie są w tym procesie kluczowe. Ostatecznie cel jest wspólny - utrzymać zabytkowe obiekty w dobrym stanie technicznym i jak najdłużej cieszyć się ich pięknem – Paulina Figura, Kierownik Projektu 

Centrum Aktywności Społecznej w zabytkowym spichlerzu 

W zrewitalizowanym obiekcie powstanie Centrum Aktywności Społecznej (CAS), umożliwiające podniesienie aktywności społecznej mieszkańców, integrację różnych środowisk społecznych oraz bezpośrednie włączenie mieszkańców w proces zmian społecznych. W ramach działalności CAS prowadzona będzie kawiarenka obywatelska, która będzie prowadziła m.in. działania z zakresu animacji społecznej, wspierania lokalnych liderów i organizacji społecznych, a także organizowała spotkania, pogadanki i wykłady z zakresu partycypacji społecznej i bezpieczeństwa publicznego. 

Ponadto w ramach CAS prowadzone będą szkolenia, warsztaty i doradztwo dla lokalnych organizacji pozarządowych i mieszkańców zamierzających utworzyć podmioty społeczne. W Centrum Aktywności Społecznej powstanie również Punkt Informacji Gospodarczej, obsługiwany przez Gospodarza Starówki, który będzie dysponował bazą lokali komunalnych przeznaczonych na prowadzenie działalności gospodarczej oraz informował o instrumentach pobudzających aktywność gospodarczą. 

Ponadto w zabytkowym spichlerzu funkcjonować będzie kawiarenka gastronomiczna prowadzona przez podmiot ekonomii społecznej. Do obsługi kawiarenki zaangażowane zostaną osoby wykluczone z rynku pracy z powodu niepełnosprawności. Kawiarenka, oprócz pysznej kawy i ciast oferowanych mieszkańcom i turystom, będzie prowadziła dla lokalnej społeczności warsztaty i spotkania integracyjne oraz wystawy prac artystycznych osób niepełnosprawnych. 

Nowoczesne elementy w kontraście z zabytkową tkanką

Od strony Wisły zaprojektowano dwupoziomowy taras połączony z nadwiślańskimi błoniami, dzięki wijących się po skarpie schodom. Będzie on wykorzystywany przez kawiarnię mieszczącą się w zabytkowym przyziemiu, gdzie ceglane ściany i kolebkowe sklepienia zostaną odkryte i pokazane gościom. Ze względu na to, że obiekt wymaga znacznych wzmocnień konstrukcyjnych, wszystkie nowe elementy wykonano w postaci wewnętrznych stalowych ram i słupów, widocznie kontrastujących z zabytkową tkanką. Trzymano się zasady, by pierwotne elementy obiektu maksymalnie wykorzystać i pokazać, ale odróżnić je od współczesnych ingerencji. 

Powyżej kawiarni, we wnętrzu zaplanowane zostały sale konferencyjne i szkoleniowe, w których będą mogły być także prezentowane prace lokalnych amatorów i artystów. Pomieszczenia biurowe będą udostępniane organizacjom współpracującym z miastem, a także zostaną wykorzystane do prowadzenia inicjatyw zrzeszających lokalnych przedsiębiorców. Parter, który stanowi bezpośrednie połączenie budynku ze Starówką oraz Rynkiem Głównym wykorzystano, tworząc Punkt Informacji Gospodarczej. 

Wszystkie opisane funkcje nie mogłyby efektywnie działać w poprzednim układzie - wąskich mieszkalnych pomieszczeń. Założono więc likwidację wszystkich wewnętrznych podziałów powyżej przyziemia i stworzenie nowego układu konstrukcyjnego, maksymalnie odciążającego zabytkowe sklepienia, a jednocześnie umożliwiającego bardziej elastyczną aranżację pomieszczeń. Ślad po poprzednim układzie ścian zostanie jednak odzwierciedlony za pomocą metalowych linii prowadzonych w drewnianej posadzce. Część najwyższej kondygnacji podniesiono także o wysokość nieużytkowego poddasza, tworząc wysoką i doświetloną salę konferencyjną. Na jej suficie widoczna jest nowa drewniana więźba dachowa, gdyż pierwotna była w bardzo złym stanie i nie nadawała się do dalszego użytkowania. 

Największe zmiany czekają jednak zewnątrz budynku. Elewacja od strony ul. Spichrzowej zostanie kompletnie odtworzona na podstawie badań konserwatorskich oraz architektonicznych. Na ścianach przywrócone zostaną oryginalne sztukaterie i boniowania. Wszystkie drewniane okna będą wykonane na wzór jedynego pierwotnego elementu stolarki, który pozostał. Nadany zostanie im także oryginalny kolor butelkowej zieleni, która widocznie wybije się na tle jasnych tynków. 

Obiekt dostępny dla wszystkich – bez wyjątku 

Na tylnej elewacji, widocznej od strony Wisły ingerencja architektów Demiurg Project S.A. będzie najbardziej widoczna. Zachowanie pełnej dostępności dla osób w różnym wieku i o różnym stopniu sprawności, było dla Inwestora priorytetem. Cała funkcja obiektu ma sprzyjać integracji mieszkańców. Nie można zatem było sobie pozwolić na wykluczenie jakiejkolwiek grupy - w miejscu obecnego wystającego aneksu, powstanie przeszklona panoramiczna winda. 

Ze względu na niewielką powierzchnię obiektu postanowiono wystawić ją na zewnątrz, a przy okazji wykorzystać potencjał miejsca. Nowoczesna stalowa konstrukcja obudowana zostanie szkłem, a na nim umieszczony będzie perspektywiczny rysunek poprzedniego fragmentu zabudowy. W ten sposób z jednego, oznaczonego miejsca na tarasie, będzie można zobaczyć pierwotne proporcje obiektu, a ślad historii zostanie utrwalony na współczesnej architekturze. Pozostała część elewacji zostanie przywrócona na podstawie badań konserwatorskich, wzmacniając kontrast materiałów. 

– Tak ambitny projekt nie powstałby bez ścisłej współpracy z Biurem Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków oraz Inwestorem – Urzędem Miejskim w Grudziądzu. Dzięki mobilizacji projektantów oraz konserwatorów udało się zaplanować rewaloryzację obiektu, umiejętnie łącząc elementy poddane renowacji, odtworzone na podstawie badań oraz nowoczesne nadające nową funkcjonalność i dostosowujące do współczesnych wymagań – podkreśla Inga Rolek, Architekt. 

https://www.propertydesign.pl/architektura/104/zabytkowy_spichlerz_w_grudziadzu_przemieni_sie_w_przestrzen_do_integracji_spolecznej,33115.html

Poznańska firma Demiurg Project S.A. zajmie się adaptacją pomieszczeń zabytkowego spichlerza w Grudziądzu na cele społeczne. W budynku powstanie m.in. kawiarnia z widokiem na Wisłę i Miejski Punkt Informacyjny. Budynek wzniesiony w 1901 r. pełnił funkcje mieszkalne. Wkrótce w przyziemiu powstanie kawiarnia z tarasem z pięknym widokiem na Wisłę. Na parterze zlokalizowany zostanie Miejski Punkt Informacyjny oraz informacja Straży Miejskiej. Natomiast na piętrach będą mogły odbywać się spotkania organizacji społecznych. Obiekt jest elementem zespołu unikatowych spichrzów nadwiślańskich, powstałych w połowie XIV w. Większość spichrzów spłonęła w XVII w., ocalało jedynie sześć.

Wizualizacja spichlerza nr 57 w Grudziądzu po jego gruntowym remoncie. Projekt opracowali we współpracy z konserwatorem zabytków i inwestorem - urzędem miejskim w Grudziądzu, architekci z Demiurg Projekt z Poznania. Materiały Prasowe /Demiurg Projekt 

https://www.propertydesign.pl/architektura/104/drugie_zycie_zabytkowego_spichlerza_w_grudziadzu,28783-106869.html#img 




Internauci komentują nowy wygląd spichlerza w Grudziądzu: 

"Ale wizualna porażka!"

24 stycznia 2021 

"O matko, to jakaś masakra. Mam nadzieję, że to tylko projekt... " - takie komentarze mieszkańców Grudziądza pojawią się pod postem profilu miasta na Facebook-u gdzie zamieszczono wizualizację spichlerza nr 57 - drugi od strony Góry Zamkowej - po jego gruntownym remoncie. 

W spichlerzu nr 57 ma mieścić się Centrum Aktywizacji Zawodowej, a w jego ramach: m.in. kawiarenka z tarasem widokowym na Wisłę i resztę spichlerzy. Kontrowersje jednak wśród komentujących budzi m.in. szklana, zewnętrzna winda do której aby się dostać trzeba będzie dojść stromymi i krętymi schodami. Ponadto dowiadujemy się, że elewacja pozostanie otynkowana. Wewnątrz jednak, tam gdzie to możliwe, wyeksponowana ma zostać cegła. Takie rozwiązanie też nie podoba się mieszkańcom. 

Pan Zbigniew komentuje: "Atrakcją Grudziądza są średniowieczne spichrze. Ten pomysł rujnuje naszą wartość". 

Pani Ilona uważa: "Ale wizualna porażka!"

Internauci dopytują: Gdzie jest konserwator zabytków? 

Pani Teresa zauważa: A gdzie konserwator zabytków?!?!?! Tynk i zewnętrzna winda ? Wstyd panie konserwatorze. Cegły powinny być odsłonięte i zabezpieczone przed erozją, a jeśli już musiała być winda, to wewnątrz budynku. Uczcie się od mądrzejszych, macie do Torunia blisko. 

Jak zostanie zagospodarowany odnowiony spichlerz?

Oprócz CAZ i prowadzonej w jego ramach kawiarenki powstać ma także Punkt Informacji Gospodarczej, którym będzie zawiadował gospodarz starówki. Będzie on dysponował bazą lokali komunalnych przeznaczonych na prowadzenie działalności gospodarczej oraz informował o działaniach "pobudzających aktywność gospodarczą". Od strony Wisły zaprojektowano dwupoziomowy taras połączony z Błoniami Nadwiślańskimi, dzięki wijących się po skarpie schodom. 

We wnętrzu zaplanowane zostały także sale konferencyjne i szkoleniowe, w których będą mogły być także prezentowane prace lokalnych amatorów i artystów. Pomieszczenia biurowe będą udostępniane organizacjom współpracującym z miastem, a także zostaną wykorzystane do prowadzenia inicjatyw zrzeszających lokalnych przedsiębiorców. 

https://grudziadz.naszemiasto.pl/internauci-komentuja-nowy-wyglad-spichlerza-w-grudziadzu/ar/c1-8103115

Z powyższych wyjaśnień wynika, że Miasto – zatrudniając do tego karygodnego występku eksternistycznego wspólnika – nie posiada ani własnych zdolności do ekspertyzy w dziedzinie statyki budowlanej, ani w zakresie architektury wnętrza ani w zakresie komputerowego wspomagania projektowego przedsięwzięć budowlanych. Dla baranich urzędasów mają pieniędzy dość - na zatrudniene fachowców pieniędzy nie ma. Czas stanął w Grudziądzu zatem gdzieś w epoce jaskiniowej. Ten wspólnik podporządkował się oczywiście wymaganiom grudziądzkich baranów, co jednak nie znaczy, że nie przyczynił się sam do tej architektonicznej perwersji, wręcz przeciwnie. Wyrosła ona też na gnoju owych patologicznych doradców, którym jak widać również brak fachowych kompetencji do realizacji takich projektów. Nie dziwi mnie to. Już Platon pisał o mocy sprawczej podobieństwa: Podobny znajdzie podobnego i tak swój znajdzie swego i z nim się pobrata. I tak baranie głowy stąd i stamtąd się znalazły i pobratały, czego efekty są widoczne jak na dłoni. Znane jest wszystkim powiedzenie, że najmniejszy kundel najgłościej szczeka. I w tym kontekście nie sposób pominąć tego rzucjącego się w oczy nadużycia terminologicznego graniczącego z bluźnierstwem widocznego w nazwie współpracującej firmy, która nazwała się zgoła nieskromnie „Demiurg” – słowo zapożyczone z greki, ściślej mówiąc z terminologii filozoficznej począwszy od Platona określające stwórcę świata i wszechświata. A zatem ta firma architektonicznych analfabetów, nieudaczników i partaczy stawia się we własnym patologicznym mniemaniu na równi z Panem Bogiem. Proboszcz lub wikary z kościoła farnego w Grudziądzu (Bazylika św. Mikołaja) powinien kijem pogonić tych poznańskich bluźnierczych fanfaronów i ich z ambony zbanować z miasta po wsze czasy. Mamy tu do czynienia więc z bandą fałszerzy, czego dodatkowym dowodem jest nazywanie tego obiektu "spichlerzem" – co jest ewidentnym fałszem. I tym fałszem karmią obywateli miasta wszyscy w tą modernizującą dewastację zamieszani i okłamują też przy tym sami siebie. Jest to zatem nie tylko banda baranów ale i łgarzy i oszustów kłamiących bezczelnie bez żenady w żywe oczy. Po tej "rewitalizacji", na którą wyrzucono w błoto masę pieniędzy, budynek nadaje się do częściowej rozbiórki i kapitalnego remontu – jak wszystkie zmaterializowane kretyńskie pomysły urzędu miasta i jego naczelnika.

8. GRUDZIĄDZKA WIZYTÓWKA I NOWY CUD POLSKI Idźmy dalej tą przez barany wydeptaną ścieżką. Prowadzi ona nas wstecz do pozostałych spichlerzy będących w zdewastowanym stanie. No, w końcu stanowią one wizytówkę miasta. Plotyn powiadał, że piękno należy postrzegać syntetycznie. Chodzi tu mianowicie o domniemane piękno tej wizytówki. I to byłoby po myśli tych grudziędzkich nieudaczników, którzy się tą wizytówką chwalą, aby na panoramę Grudziądza patrzeć z odległości nie mniejszej jak 2 kilometry. Ale nie idźmy tu za radą Plotyna lecz wybierzmy jej analityczne przeciwieństwo. Oto ta wizytówka postrzegana z bliska nie przez różowe okulary...

Co na niej widzimy?... Widzimy na niej to, co szumnie nazwano w plebiscycie National Geographic „jednym z 7 nowych cudów Polski” i wpisano w 2017 r. na Listę Pomników Historii Prezydenta RP, która jak widać do niczego nie zobowiązuje, a na pewno nie do ochrony i również nie do odbudowy zabytków. Wiadomo, że grudziądzkie spichlerze ulegały zniszczeniu wskutek pożarów i wojen, ale wiemy też, że w każdym razie zostawały one odbudowywane w takiej czy innej postaci. Tak było od wieków, ale nie jest obecnie. I tak w całej tej dyskusji na temat spichrzy nie znajdzie się ani słowa o odbudowie właśnie tego spichlerza, który stanowił wespół z innymi część całego ich pasma pełniącego dodatkowo funkcje okrężnego muru obronnego i stał na styku Spichrzowej i Ratuszowej. Zbudowano na jego miejsce (żeby było prościej) po prostu... schody (!), schody na Błonia Nadwiślańskie, o których powyżej była mowa. Nikogo to w Urzędzie Miasta nigdy nie raziło i jak dotąd nie razi. Ale widzimy oprócz tego i masę innych rzeczy składających się w sumie na tą grudziądzką wizytówkę. Oto one... 














Widzimy na tych zdjęciach zaiste imponujące fragmenty tej grudziądzkiej wizytówki. Coś, co dyskwalifikuje się mianem typu 'wandalizm', 'dewastacja', 'upadek', ‘bez ładu i składu’: przerwanie jednorodności stylowej; elewacje pokiereszowane niedopuszczalnymi prostokątnymi oknami i resztkami balkonów z okresu, kiedy wywieszano na nich do suszenia bieliznę; podupadłe popękane i podziurawione mury z ubytkami cegły; dobudówki nadające się do natychmiastowej rozbiórki nic nie mające wspólnego z zabytkową substancją; dachy z przeróżnymi kominami i bez kominów i z oknami dachowymi lub bez nich; fasady udekorowane antenami telewizyjnymi i kablami elektrycznymi prowadzące do mieszkań lub do reflektorów oświetlenia zewnętrznego; popękany tynk na jednych murach – surową cegłę przeróżnej jakości i różnego wyglądu na innych;  betonowe murki tarasów; prowizorycznie zamurowane dzrzwi i zabite okna jak w opuszczonych ruderach lub slamsach... Jak widać, od czasów PRL-u udało się władzom miasta jedynie zlikwidować te okropne balkony oszpecające fasadę. Ale nie udało się jeszcze tym chorym na śpiączkę przywrócić fasadzie spichlerzy ani ich pierwotnych otworów okiennych ani nawet zreperować elewacje odpowiednią cegłą, na co wystarczyłoby postawienie rusztowania, kupno pasownej cegły i zaprawy i zatrudnienie dwóch umiejętnych murarzy. Niestety przerasta takie wyzwanie siły i zdolności tego skandalicznego Urzędu Miasta.

To, co miało być w założeniu nobilitującą wizytówką Grudziądza przypominającą świetność Korony z okresu jej największego rozkwitu w XVI wieku, z czasów, kiedy to na przełomie XVI/XVII wieku – to wtedy zaczynały powstawać spichrze nad Wisłą, i to nie tylko w Grudziądzu ale w większości miast zlokalizowanych nad królową polskich rzek – Królestwo Polskie było mocarstwem i potęgą ekonomiczną Europy, a co za tym idzie także głównym eksporterem zboża, które trzeba było składować i z braku dróg  najłatwiej było transportować drogą wodną (spichrze te służyły zatem głównie do magazynowania transportowanego rzeką zboża)... a więc to, co miało stać się świadectwem rozkwitu i potęgi Polski w Europie, kiedy to po rozprawieniu się z Zakonem Krzyżackim zaczyna się właściwa historia obecnych spichrzy, a więc po 1466 roku, gdy Grudziądz po zwycięstwie nad Państwem Krzyżackim zostaje włączony do Polski... to wszystko stanowiąc widoczny dla każdego obraz opuszczenia, utraty zabytkowej jakości, upadku i rozpadu grożącego zawaleniem... to wszystko, co stało się po większej części ruiną, jest świadectwem destrukcji, nędzy i rozpaczy i doszło do skutku pod rządami grudziądzkich kretynów i nieudaczników. I na próżno szukać w internecie pod łatwo dostępnymi linkami na temat stanu grudziądzkich spichlerzy właściwych opinii na ten temat. Jeżeli zatem w opisach zabytków miasta w przewodnikach dla turystów pisze się o spichrzach w Grudziądzu, że „to wizytówka tego miasta jak i całego regionu, to jeden z najlepiej zachowanych kompleksów spichrzowych na terenie Polski”, i jeżeli pojawia się tam pytanie: „Co powinniśmy wiedzieć o tym zabytku?” – na to pytanie trzeba odpowiedzieć tak, jak w tym komentarzu, jeżeli nie chcemy się rozminąć z prawdą.

Istnieje jednak i inna, mniej widoczna strona tego medalu, która staje się taką, jeżeli ktoś zada sobie trud przeprowadzić dochodzenie w tej sprawie. I taka kwerenda na ten temat prowadzi nas do ogłoszeń typu: 

Spichlerz na sprzedaż 

Spichlerz z XV wieku, na wprost rynku z widokiem na Wisłę. 

Spichlerz pięciokondygnacyjny o łącznej powierzchni użytkowej 364,50 mkw., każda kondygnacja o powierzchni 72,90 mkw. i wysokości 2,80 m, stojący na działce o powierzchni 378 mkw. W sprzedaży również sąsiadujący, nieco mniejszy czterokondygnacyjny spichlerz o łącznej powierzchni użytkowej 183,60 mkw.; każda kondygnacja o powierzchni 45,90 mkw. i wysokości 2,80 m, stojący na działce o powierzchni 207 mkw. Spichlerz mniejszy możliwy do zakupu w cenie 800 000 zł. Dach częściowo wyczyszczony. Spichrze te sąsiadują ze sobą i można je połączyć. Są one zaopatrzone w instalację wodno-kanalizacyjną, elektryczną i gazową. Stan obecny pochodzi z okresu XVI-XVIII w. Część w XIX-XX w. przebudowana na cele mieszkalne. Aktualnie po starannej adaptacji część z nich pełni funkcję obiektów muzealnych, niektóre w dalszym ciągu są magazynami różnych instytucji. Ulica Spichrzowa jest wizytówką miasta. 

Szczegóły ogłoszenia

Typ oferty:budynek użytkowy na sprzedaż

Cena:1 300 000 zł (3 566,53 zł/m²)

Rynek:wtórny

Dostępny:do uzgodnienia

Forma własności:własność, księga wieczysta

Budynek:364,50 m², 4 pomieszczenia, brak łazienki

obiekt handlowo-usługowy, 5 pięter; rok budowy: 1500; stan: do remontu

technika budowy: tradycyjna; materiał budowy: cegła; pokrycie dachu: dachówka

instalacje: częściowo wymienione; okna: drewniane

wejście z ulicy

przeznaczenie usługowe

Powierzchnia dodatkowa:piwnica 20 m², strych

Działka:378 m²

kształt: prostokąt; teren zróżnicowany, linia brzegowa

dojazd drogą asfaltową, działka nieogrodzona

Media:prąd, woda miejska / wodociąg, gaz, siła, kanalizacja

opomiarowanie wody

Bezpieczeństwo:monitoring/kamery

Parking:parking publiczny / na ulicy

Źródło: biuro nieruchomości: Nieruchomości Budynek sp. z o.o., zaktualizowane: 05.11.2022

numer ogłoszenia: WD0128 

https://www.okolica.pl/komercyjne/sprzedam/grudziadz/

https://grudziadz.nieruchomosci-online.pl/lokal-uslugowy,do-remontu/22776765.html

Miasto chce odkupić i remontować spichrze w Grudziądzu

16 listopada 2018

Piotr Bilski, Gazeta Pomorska 

Dwa grudziądzkie spichlerze - będące w rękach prywatnych - zostały wystawione na sprzedaż. Miasto natomiast złożyło wniosek o dotację na zagospodarowanie całego kompleksu. 

W interenecie pojawiło się ogłoszenie sprzedaży dwóch spichlerzy. Cena wywoławcza? Dwa miliony złotych. 

Z zamiarem odkupu spichlerzy z rąk prywatnych nosi się miasto. - Część spichlerzy już odkupiliśmy. Dopinamy szczegóły w sprawie odkupu kolejnego - mówi Marek Sikora, wiceprezydent Grudziądza. 

Odkup obiektów z rąk prywatnych to priorytetowe założenie projektu zakładającego renowację całego kompleksu zabytkowych budynków. Miasto stara się o dotację na tę inwestycję z Unii Europejskiej. Złożony już został projekt w urzędzie marszałkowskim w tej sprawie. Ratusz liczy na pozyskanie nawet dziewięciu milionów zł dotacji. 

https://pomorska.pl/miasto-chce-odkupic-i-remontowac-spichrze-w-grudziadzu/ar/13669374

Co to oznacza? Ano to, że Urząd Miasta wbrew zapewnieniom, że  "prowadzimy prace związane z uregulowaniem stanu prawnego obiektów", dołożył jak na razie wszelkich starań, aby deklarowana przez niego wizytówka miasta padła ofiarą żydolichwiarzy (ponoć z Niemiec) i 32 lata po transformacji ustrojowej nawet nie zatroszczył się o takie uregulowanie stosunków własnościowych, które zagwarantowałoby stan prawny umożliwiający Miastu decydowanie o tym, kto ma mieć wpływ na stan tej wizytówki. W obecnej sytuacji mogą to być osoby prywatne, którym zależeć może li tylko na posiadaniu lub przejęciu własności do celów spekulacyjnych, podbijających w żydolichwiarski sposób cenę sprzedaży z pominięciem troski o obiekt i interesy pobliczne, co w prostej linii prowadzi do jego dewastacji. Ten stan rzeczy jest pochodną tego, że do takiej troski nikt nikogo w Grudziądzu nie zmusza: ani prawnie, ani urzędowo, ani medialnie, ani moralnie – taka troska obca jest samemu Urzędowi Miasta, czego niezbitym dowodem jest status quo i przedstawiony tu materiał faktograficzny. Jest rzeczą oczywistą, iż  tylko Miasto może być tu właścicielem obiektu wpisanym do księgi wieczystej – żaden inny podmiot prawny czy fizyczny; ten ma tylko prawo wynajmu obwarowane surowymi przepisami ochrony obiektu i troski o jego stan. Ale widzimy, że jest inaczej i jakie są tego konsekwencje.

Jak wyremontowano jeden tzw. spichlerz i jakich kretyńskich ekscesów się tam dopuszczono, o tym napisałem powyżej. Jak sprofanowano wejście do innego od strony Wisły będącego siedzibą Muzeum Flis, o tym też była mowa. Obejrzyjmy sobie jeszcze jego drugą stronę...



Co uderza tu na pierwszy rzut oka? Kominki i odpowierzniki dachowe, drzwi wewnętrzne, napis na murze... wszystko to rodem ze średniowiecza, a wystrój wewnętrzny aż nim tchnie, jednak tylko wtedy, gdy się za dużo wypiło. Te prymitywnie zrobione drzwi zewnętrzne pomalowano farbą chyba również znaną w średniowieczu, a kupionę po przecenie u ALDI'ego. Okna standardowe jak prosto z handlu detalicznego materiałami budowlanymi; typowych dla epoki okiennic brak; dachówka i cegła chyba tuzinkowe z regału używane masowo do budowy supermarketów takich jak ALDI; o rozwiązaniu problemu pojemników na śmieci dekorujących dodatkowo ową wizytówkę miasta nikt nie pomyślał; zielonej architektury oczywiście nie uświadczysz. Tak się odbudowywuje, lub w żargonie urzędniczym "rewitalizuje", zabytki w Grudziądzu. Czy coś się przy tej rewitalizacji udało? Owszem: Nie zainstalowano na szczęście paneli fotowoltaicznych na dachu. Prezydent RP nie powinien być raczej dumny z tej topornej rewitalizacji reżyserowanej przez grudziądzkie i inne barany, a i z tego, jak grudziądzcy włodarze szastają jego imieniem.

Oprócz pasma spichrzy stanowiących integralną część murów obronnych ostał się  jeszcze jeden spichlerz (ceglano-drewniany) przy ulicy Podgórnej, którego zdewastowany stan jest podobny do wielu innych spichrzów.



Znalazłem w internecie następującą wypowiedź: „Grudziądzkie spichlerze będą Pomnikiem Historii. Nareszcie!” To gruba pomyłka i całkowita iluzja, którą karmi się jej autor i zapewne nie tylko on. Grudziądzkie spichlerze to pomnik głupoty miejscowych kretynów i antykulturowych wandali i poletko, na którym pastwią się oni nad historyczną substancją miasta. Wezwanie Pani Teresy „Uczcie się od mądrzejszych, macie do Torunia blisko!” odbija się od głuchych i tępych baranich głów jak groch o ścianę. Przykład Elbląga (a wcześniej Warszawy i Gdańska), gdzie w sposób pokazowy wybudowano lub odbudowano w sposób stylowo wierny od podstaw całą starówkę, nie dotarł jeszcze do Grudziądza, bo i odległość spora i tempo przemieszczania się baranów nadzwyczaj powolne. Niestety działa tu permanentnie wspomniane powyżej Prawo Baraniej Głowy.

9. CO POZOSTAŁO PO OBRONNYCH MURACH I BRAMACH MIEJSKICH I PO STARÓWCE? Nie jest to niestety koniec tych wandalistycznych ekscesów, tego, jak stado baranów pod komendą Urzędu Miejskiego Grudziądza i jego naczelnika Glamowskiego potrafi dewastować unikalne lokalne zabytki po to tylko, żeby je za drogie pieniądze pod wdzięcznie brzmiącym hasłem szkaradnie "rewitalizować". A oto dalsze tego przykłady. 

Rozwalające slę Mury Miejskie




Tak na ten temat pisał swego czasu na FB naczelnik miasta i tak w następstwie tego to wówczas krótko skomentowałem...

Maciej Glamowski Prezydent Grudziądza

4. August 2022

Nie ustajemy w trosce o stan zabytkowej architektury naszego miasta. Obecnie trwają prace konserwatorskie przy południowo-wschodnim fragmencie średniowiecznych murów miejskich z wieżyczką wodną i basztą. W tym tygodniu odbyła się komisja konserwatorska z udziałem Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków Sambora Gawińskiego, podczas której omawiano postępowanie z poszczególnymi fragmentami murów. Wieżyczka wodna była częścią systemu, który dostarczał do miasta wodę pitną z Trynki. Z wieży wodnej woda była rozprowadzana wodociągami po mieście. Wartość zadania wynosi 607 546 zł, z czego 30 000 zł stanowi dotacja z budżetu Województwa Kujawsko-Pomorskiego.

Jerzy Chojnowski 

😡WSTRZĄSAJĄCY WIDOK! Te obrazki ilustrujące katastrofalny stan zabytkowych murów pokazują dobitnie, jaką wartość ma ochrona zabytków u władz miasta... ŻADNEJ!😡

Odpowiedzialnych za to konserwatorów zabytków pod sąd i do pierdla, a potem wilczy bilet na całe życie. Odpowiedzialnych za to pozostałych przedstawicieli władz miasta wykopać z urzędu, skazać na banicję i na koniec, jeżeli nie wytarzać w smole i pierzu (jak to było w średniowiecznym zwyczaju), to co najmniej poszczuć psami.👈😡

Dodajmy do tego krótki rys historyczny. Obronne mury miejskie (Obiekt wpisany jest do rejestru zabytków pod nr rej.: A/1749 z 27.03.1935) zostały wzniesione z cegły w XIV i XV wieku. Składały się z czterech bram i dziesięciu wież/baszt. Do miasta prowadziły cztery bramy: Wodna, Toruńska, Boczna i Łasińska. Z miasta do zamku można było dostać się przez Bramę Zamkową (od strony północnej), która łączyła się z przedzamczem krzyżackiej warowni. Przez wieki mury były systematycznie rozbudowywane, podwyższane i umacniane. Pod koniec XIX wieku, wskutek rozbudowy miasta, mury częściowo rozebrano. Do dnia dzisiejszego zachowała się jedynie (odbudowana po wojnie) Brama Wodna łącząca mury z kompleksem spichrzy. A z murów ich fragment z wieżyczką wodociągową od strony południowej, południowo-wschodni narożnik z przyziemiem baszty, fragment wschodniego odcinka murów przy kościele ewangelickim, mury przy Al. 23 Stycznia (zasypane), ulicy Groblowej, Zamkowej, Klasztornej, Murowej (tam kamienica pod nr 16 z uwidocznionymi fragmentami dawnych murów miejskich), Tkackiej i Podgórnej. 

Oto, co na ten temat znajdujemy w Wikipedii: Wkrótce po lokacji Grudziądza w 1291 r. przystąpiono do otaczania prostokątnego powiększonego obszaru miasta systemem fortyfikacji złożonych z linii murów obronnych i fosy, połączonych w części płn.-zach. z wcześniej wzniesionymi obwarowaniami zamku krzyżackiego. Przyjmuje się, że pierwsze odcinki ceglanych gotyckich murów powstały na początku XIV w. Jeszcze w okresie średniowiecza były kilkakrotnie podwyższane i modyfikowane, m.in. w XV w. Składały się w większości z podwójnej linii murów z 4 bramami obronnymi: – Toruńską przy dzisiejszej ul. Klasztornej od południa (kierunek Chełmno i Toruń); – Łasińską przy ul. Starej i ul. Podgórnej (kierunek Kwidzyn, Malbork) od północy; – Wodną przy ul. Spichrzowej w narożniku płd.-zach. (prowadzącą do portu wiślanego i młyna) oraz – Boczną przy ul. Mickiewicza od wschodu (prowadzącą na łąki i pastwiska miejskie). Ponadto była Brama Zamkowa, łącząca oba organizmy obronne. Już w XIV w. pojedynczy mur na krawędzi skarpy od strony Wisły został stopniowo zastąpiony linią obronnych kilkukondygnacyjnych spichrzów. W ciągu murów wzniesiono 10 baszt obronnych. W 2. połowie XIX w. w związku z dynamicznym rozwojem miasta większość fortyfikacji została rozebrana. Przetrwały znaczne odcinki narożnika wspólnych murów odgraniczających zamek od miasta przy ul. Tkackiej i Zamkowej. Dodatkowe informacje znajdzie zainteresowany Czytelnik pod podanymi linkiami

https://medievalheritage.eu/pl/strona-glowna/zabytki/polska/grudziadz-miejski-mur-obronny/

https://bydgoszcz.tvp.pl/61835171/rewitalizacja-mury-obronne-w-grudziadzu









Grudziądzka Starówka

Poniższe dwie fotografie przedstawiają rekonstrukcję obronnych murów miejskich i model miasta z około połowy XVIII wieku (Muzeum w Grudziądzu) To, co w ścisłym sensie za Starówkę uważać należy to fosa, mosty, bramy i mury miasta i wszystko to, co w ich obrębie pierwotnie zbudowano jako architektonicznie jednorodny kompleks miejski.



Załączone zdjęcia ilustrują fragmentarycznie jej stan obecny. A stan ten jest w miarę zadowalający jedynie na Rynku Głównym i w paru innych miejscach. Odbudowa tych kamieniczek po zniszczeniach wojennych nastąpiła jednak zaraz po wojnie, tak że obecny Urząd Miasta nie może sobie tego zapisać w poczet własnych zasług.



Przykładem oryginalnie własnej tzn. śmieciowej architektury, którą kreowały tu  obecne władze, jest grudziądzki oddział PZU na Ul. Pańskiej, a poza obrębem śródmieścia znajdująca się właśnie w budowie nowa Remiza Straży Pożarnej przy ul. Łyskowskiego, do której budowy w stylu najprymitywniejszym z prymitywnych prezydent miasta żywi szczególną sympatię - jak zresztą do wszystkich przez niego kreowanych lub forsowanych śmieci, które wyszły spod ręki tego urbanistycznego śmieciarza, zaśmiecającego przestrzeń publiczną niewydarzonym kiczem. Szczęście w nieszczęściu, że ta nowa Komenda jak i inne okazy grudziądzkiej śmiecioarchitektury typu pudło-karton (dla przykładu Osiedle Strzemięcin) nie wyrosły (jak dotąd) spod ziemii w bezpośrednim sąsiedztwie Starówki, żeby ją tym samym dodatkowo oszpecić. Władze miasta nie mają nawiasem mówiąc żadnej koncepcji na to, jak należy w ramach historycznej stylizacji powrócić do pierwowzoru wyglądu miasta z okresu jego świetności.



Brak modelowej i wizjonerskiej koncepcji urbanistycznego uporządkowania Starówki manifestuje się m.in. tym, że samochody zapychają jej ulice; a przecież nigdy nie była ona pomyślana i zbudowana jako parking czy bieżnia dla samochodów, które degradują ją estetycznie, zasmradzają spalinami i niszczą tym samym jej wygląd.




Są jeszcze i inne problemy na Starówce związane z komunikacją miejską. Manifestują się one dodatkowo tym, że nie pasujące do niej tramwaje, które przewalają się z łoskotem i przeraźliwym piskiem tuż przed oknami mieszkańców zdanych na tolerowanie tego piekielnego hałasu o każdej porze dnia i nocy, że tramwaje te przeciskają się przez ciasne jej ulice niszcząc ich nawierzchnię, a ich rozpruwanie i remont pochłania krocie pieniędzy i paraliżuje nie tylko komunikację miasta ale i normalne życie miejskie. Do tego dochodzi rażąco niedbały brak zrozumienia władz dla bezpieczeństwa pieszych wszędzie tam, gdzie tramwaj ociera się dosłownie o chodniki będąc potęcjalnym zagrożeniem powodującym wypadki śmiertelne przechodniów lub ich ciężkie okaleczenie. Na tą karygodną niedbałość zwracałem uwagę władzom już wielokrotnie, ale przemawiać twardogłowym do rozumu to tak, jak rzucać groch o ścianę w oczekiwaniu, że się ona przesunie.



Rozpruta ulica. Bo czas stanął w Grudziądzu w miejscu: Jak było, tak jest... i tak pozostanie. Jaki rybak, takie sieci, jaki gospodarz, takie gospodarstwo. Jakiegoście wybrali gracza, takiegoście macie: Maćka-Rozpruwacza.



10. CO POZOSTAŁO Z DAWNEGO ZAMKU KRZYŻACKIEGO?
 
Prawa miejskie otrzymał Grudziądz w 1291 roku. Ale już w latach 1250-1299, na wzgórzu górującym nad miastem, wzniesiono zamek krzyżacki. Dziś zostały po nim tylko ruiny w plenerze i studnia o pierwotnej głębokości 50m i średnicy 2,5 m, która znajduje się na byłym dziedzińcu zamkowym. Sztucznie wyglądającą rekonstrukcję wieży zamkowej, zwaną potocznie Klimek, postawiono w roku 2014 pośrodku tego rumowiska reliktów zamku w postaci wykopalisk. Jest ona dokładnie tym, jak ją nazwałem: tanim bublem opasającym studnię mającym imitować, że coś się tu zrobiło - niestety bez głowy. Wstępne informacje na temat zamku są dostępne pod podanym linkiem
















11. CO POZOSTAŁO Z WILII VICTORIUSA? Boczna ulica, przy której się ten "jeden z naszych najcenniejszych zabytków" znajduje, nazywała się kiedyś Michajłowa, a teraz nazywa się Armii Krajowej. Był to kiedyś jeden z urokliwszych, spokojnych i schludnych zakątków miasta. A stał się za sprawą jego obecnych włodarzy przysłowiową jaskinią zbójców. Jest rzeczą oczywistą, iż każda administracja miasta ma, powinna i musi mieć środki i metody regulujące jej stosunek do prywatnej własności w interesie publicznym. I tak nikomu nie powinno się pozwolić (bez wydania zgody miasta) przykładowo na karczowanie drzew na działkach prywatnych, na składowanie tam materiałów wybuchowych, na głębokie wykopy zagrażające stabilności znajdującej się tam nieruchomości czy budynków sąsiednich i tak samo na dewastację obiektu. Rzeczywistość wygląda jednak tak, że w Grudziądzu nie tylko osoby prywatne dewastują w sposób niedopuszczalny i karygodny obiekty, ale i czyni to samo w podobny sposób sama administracja miasta, jak to już wcześniej uczyniła choćby z Browarem Miejskim i Zakładami Mięsnymi. I w tej sytuacji jest tak, jak w tym przysłowiu, że kruk krukowi oka nie wykole, albo że (jedna dewastująca) ręka (inną dewastującą) rękę myje.

Willa Victoriusa




I tu na ten temat  wypowiedzi na FB naczelnika miasta i mój korespondujący z nimi komentarz...

Maciej Glamowski Prezydent Grudziądza

Ruszyły prace związane z jednym z naszych najcenniejszych zabytków - Willą Victoriusa 😊Zadaniem Wykonawcy jest takie zabezpieczenie obiektu, aby nie postępowała jego degradacja. Niezależnie od tych robót, wciąż mamy plany rewitalizacji tego obiektu. Będziemy aktywnie poszukiwać środków na ten cel 💰 Przypominam także, że wszelkie prace przy tej inwestycji wymagają uzgodnień z Wojewódzkim Konserwatorem Zabytków 🤝

Jerzy Chojnowski 

TAK GRUDZIĄDZ PIELĘGNUJE ZABYTKI. Oto kolejna wizytówka administracji miasta.

Maciej Glamowski Prezydent Grudziądza > Jerzy Chojnowski 

Szanowny Panie, uprzejmie informuję, że wyłącznie dzięki staraniom Miasta, podjętym w ostatnich latach, udało się odzyskać ten obiekt, by móc w niego zainwestować i przywrócić dawny blask. Co więcej, także w ostatnich latach, wydajemy rekordowe środki finansowe na rewitalizację grudziądzkich zabytków, czego najlepszymi przykładami są choćby Spichlerze czy też Mury Miejskie. Pozdrawiam

Jerzy Chojnowski

Wielka szkoda, ale taka to już tępa administracja miasta, pozbawiona elementarnej wrażliwości na pielęgnację jego spuścizny historycznej.

12. CO POZOSTAŁO Z BROWARU? Długa i piękna historia grudziądzkich browarów, w których już od końca XIII w., a co najmniej od 1850 roku (w browarze Kuntersztyn), a więc od 150 lat produkowano piwo, zakończyła się, kiedy wkroczył do akcji Urząd Miasta. Od tego czasu budynki popadały w ruinę, były niszczone przez wandali i złomiarzy. W 2021 roku wyburzono dużą część budynków, pozostawiono tylko te wpisane do rejestru zabytków. Po grudziądzkim browarze i jego niegdysiejszej świetności i tradycji został więc tylko charakterystyczny komin, dwa niewielkie budynki i dziury w ziemi.

Browar Grudziądz





13. CO POZOSTAŁO Z GRUDZIĄDZKICH MŁYNÓW? Na zdjęciu widzimy, jak 600 lat historii Grudziądza zdewastował najpierw prywatny właściciel, a potem Urząd Miasta. Historia tego młyna rozpoczyna się w 1404 r., gdy dokument Konrada von Jungingena (wielkiego mistrza zakonu krzyżackiego) o tym nowym młynie mówi. I przez 600 lat miał sie on dobrze dopóki dostał się w łapy grudziądzkich wandali z urzędu.
Młyn Górny 







Obecnie planują ci urzędowi wandale na spółkę z równie jak oni kretyńskim architektem dobudówkę w nowoczesnym stylu, która zdewastuje optycznie ostatecznie ten obiekt o długiej historii i wielkiej wartości historycznej. Planowane tam centrum będzie kolejną wizytówką władz miasta i województwa i nosić ma wymowną nazwę: Młyn Kretyńskiej Energii. Szczegóły tego wandalistycznego projektu ze zdjęciem aktorów odpowiedzialnych za ów kolejny zamach na dziedzictwo historyczne miasta pod podanym linkiem



Kolejny młyn parowy, dolny, istniejący do 1945 roku, zwany "Pod Orłem"/Adler F. Rosanowskiego znajdował się przy ujściu Trynki do Wisły. Zostały po nim tylko ceglane mury fundamentów. W czasie walk o wyzwolenie Grudziądza w lutym i marcu 1945 roku solidny budynek młyna był silnie broniony i został zniszczony.


14. CO POZOSTAŁO Z FOSY I TRYNKI? Kanał ten widoczny jest już na zdjęciach dotyczących byłego grudziądzkiego browaru i młyna. Do tego ostatniego wpływa Trynka na styku ulic PCK i Marii Skłodowskiej-Curie i - z jaskrawym pogwałceniem jej historii - ginie ona wkrótce po jej ujściu z młyna pod ziemią. Poprzednio z biegiem czasu i inne odcinki fosy zasypano, a w ich miejscu wytyczono ul. Groblową i ul. Małogroblową. A w latach powojennych wpuszczono Trynkę w rurę i zasypano urządzając tam deptak spacerowy. I tak spacerując dziś Aleją Biskupa Chrystiana wzdłuż ciągu murów południowych nie zdaje sobie niepoinformowany spacerowicz i turysta sprawy z tego, że kilkanaście metrów pod jego stopami płynie Trynka, która w tym miejscu pełniła rolę fosy, a w dalszym jej przebiegu w stronę ujścia do Wisły przepływała pod kolejnym młynem.

Odgrywała ona osobliwie ważną rolę w historii miasta, której należy tytułem wstępu poświęcić nieco więcej miejsca. Średniowieczne miasto usytuowane zostało na wysokim, wschodnim brzegu Wisły, wyniesionym na skarpie ponad teren Kotliny Grudziądzkiej. Od strony Wisły linię muru już w XIV wieku zastąpiły piętrowe, wysokie spichrze, pełniące równie dobrze, a może nawet lepiej funkcje obronne, posiadały bowiem w grubych zewnętrznych murach szereg niewielkich otworów i strzelnic. Na tym zachodnim odcinku z powodu wysokich, nadrzecznych skarp i masywnych spichrzów utworzenie fosy było zbędne. Natomiast po wschodniej i południowej stronie miasta teren obniżał się i wykopanie fosy było niezbędne. Od połowy XVI wieku dopływ wody do fosy następował kanałem Trynka, poprowadzonym od rzeki Osy, znajdującej ujście do Wisły po północnej stronie miasta. Przed wieżami bramnymi znajdowały się mosty przerzucane nad fosą, przy czym most przed bramą Toruńską bardzo wcześnie otrzymał formę murowaną.

Kanał Trynka czerpie wody z Jeziora Tarpieńskiego, z którego wypływa, wijąc się malowniczą strugą wpadającą do Wisły przy rzeźbie flisaka na skwerze im. Andrzeja Wajdy. Ów flisak nie ma z Trynką jednak nic wspólnego, a Andrzej Wajda tyle z Grudziądzem i tamtejszym skwerem jego imieniem nazwanym, że tam krecił sceny do swego filmu, o czym jeszcze parę słów poniżej. Ale to pokrętne grudziądzkie nazewnictwo jest już nam skądinąd znane. Co prawda Trynka to nie rzeka, lecz sztuczny kanał, ale jako kilkusetletni obiekt wodny jest mocno związana z krajobrazem podgrudziądzkim, historią i współczesnym obliczem samego miasta, że nie sposób z jej pominięciem mówić o historii i panoramie miasta.

Kanał Trynka




Gdy w pierwszej połowie XVI wieku zaczęły wyczerpywać się źródła, z których od 1386 roku Grudziądz pobierał wodę pitną za pomocą Rowu Hermana, zaistniała konieczność znalezienia nowych rozwiązań. Jeszcze za życia Zygmunta I Starego mieszczanie słali do Krakowa prośby o pozwolenie przekopania nowego kanału przez tereny starostwa grudziądzkiego. Jednak dopiero następny monarcha – Zygmunt August wydał odpowiedni przywilej i w ten sposób w 1552 roku powstał kanał mający około 8 m szerokości i 8 km długości. Sama nazwa funkcjonująca do dziś pochodzi od niemieckiego słowa trinken – pić, albo raczej Tränke – wodopój. Trynka rozpoczyna swój bieg przy dawnym młynie na Osie we wsi Kłódka. Czerpie wody z Osy i płynąc w stronę Grudziądza wpada do jeziora Tarpieńskiego. Następnie zasilana wodami tego jeziora płynie dalej w kierunku miasta, gdzie po wschodniej stronie obwarowań dawnego Grudziądza łączyła się z potokiem młyńskim zwanym w źródłach Muhlgraben. Już na początku XV wieku miasto posiadało urządzenia wodociągowe (Wasserkunst) rozprowadzające wodę wśród jego mieszkańców. Zachowała się wieżyczka wodociągowa na murze południowym, która jest świadectwem jednego z najstarszych systemów wodociągowych w Polsce. Nowy kanał w połowie XVI stulecia nie tylko dostarczał wody pitnej, ale także poruszał starościńskie młyny (Nagórny i Nadolny), folusze sukiennicze oraz cztery fontanny, które powstały w tym czasie na terenie Grudziądza. Kanał Trynka pełnił swoją rolę do XIX wieku i nawet po tym okresie dostarczał wody dla celów przemysłowych. 

Trynka ma zatem swój początek w Kłódce przy śluzie na Osie, następnie płynie wzdłuż drogi Grudziądz - Ostróda, by od północy wpłynąć do Jeziora Tarpno. Wypływa z jego zachodniego brzegu w Wielkim Tarpnie, by wzdłuż ulicy Trynkowej dopłynąć do ul. Paderewskiego. Przecina ulice Karabinierów i Kruszelnickiego i ciągnie się wzdłuż ulicy J. Piłsudskiego do Alei 23 Stycznia. Od tego miejsca, tzw. górnego młyna, płynie pod powierzchnią ziemi. Do Wisły wpływa poniżej Pałacu Opatek i Bramy Wodnej, w pobliżu rzeźby flisaka. Niegdyś Trynka miała duże znaczenie gospodarcze dla życia miasta. Jak już powiedziano dostarczała wody pitnej jego mieszkańcom, ożywiała miejskie fontanny, poruszała sukiennicze folusze i dwa młyny: górny, w miejscu zakrętu przy ul. Młyńskiej i dolny, u jej ujścia do Wisły. W okresie międzywojennym u jej brzegów założono Miejski Ogród Botaniczny. Wzdłuż całego niemal odcinka miejskiego w latach powojennych powstały planty i pasaże spacerowe ocienione starymi rozłożystymi drzewami. Ostatni odcinek kanału, to jest dawny kanał młyński przed ujściem do Wisły został w latach 1976-1982 ujęty w betonowe kręgi i zasypany. Niestety - dewastacja substancji historycznej miasta ma tutaj długą historię. Dziś jest to, co z Trynki pozostało, elementem krajobrazowym upiększającym oblicze miasta. Wzdłuż Trynki ciągną się alejki spacerowe. 

Według legendy, Kanał Trynka został zaprojektowany przez Mikołaja Kopernika w czasie jego pobytu w Grudziądzu na Sejmiku Generalnym Prus Królewskich w 1522 r. Otwarcie Kanału nastąpiło w 1552 r., podczas pobytu króla Zygmunta Augusta w Grudziądzu. O tym, jak Mikołaj Kopernik zaprojektował kanał Trynka: Gród obronny, który następnie Krzyżacy przekształcili w miasto Grudziądz, położony był nad Wisłą. Jednak wody Królowej Polskich Rzek nie nadawały się do picia. Z tego powodu mieszczanie w XIII wieku doprowadzili do miasta wody z jeziora Tuszewo, które znajdowało się na wschód od średniowiecznego miasta. Mieszkańcy w tym celu poszerzyli strugę płynącą z jeziora ku Wiśle. W ten sposób powstał wartki strumień, który mógł napędzać krzyżackie młyny, stąd jego późniejsza nazwa Potok Młyński. Jednak wody jeziora szybko się wyczerpały i trzeba było znaleźć inne źródło wody pitnej. Znaleziono źródło w lasach koło osady Węgrowo, na trenie dzisiejszej wsi Pastwiska. W 1386 roku mieszkańcy przystąpili do budowy ośmiokilometrowej długości kanału, który nosi nazwę Rowu Hermana od imienia swego stwórcy. Po połączeniu z Potokiem Młyńskim nowy kanał zapewniał dopływ wystarczającej ilości wody pitnej przez następne 150 lat. Na początku XVI wieku i te źródła się wyczerpały i nad miastem zebrały się czarne chmury, ponieważ zaczęło brakować wody, zaś wody Wisły powodowały epidemie cholery. W marcu 1522 roku w Grudziądzu odbywał się sejmik generalny, na który 21 marca przybył zakonnik Mikołaj Kopernik, wielki medyk, matematyk, fizyk, geograf i przede wszystkim astronom. Gdy dowiedział się o kłopotach mieszkańców Grudziądza kazał podać sobie mapy okolic Grudziądza. Po dokładnym ich przestudiowaniu zaproponował wybudowanie kanału, który by prowadził wody z rzeki Osy do miasta i dalej do Wisły. Mieszkańcy wysłali więc do Zygmunta I Starego supliki o pozwolenie przekopania nowego kanału, jednak dopiero jego syn, Zygmunt August, wydał pozwolenie na wybudowanie kanału. Otwarcie kanału nastąpiło w 1552 roku podczas pobytu króla w Grudziądzu. W ten oto sposób Mikołaj Kopernik - inżynier - ocalił miasto przed brakiem wody.

Trynka u wylotu z młyna



Most nad zasypaną Trynką przed bramą Toruńską




Z fosy zatem nie pozostało nic, a z Trynki jej skanalizowane resztki, np. przy jej ujściu, gdzie znajduje się Skwer Andrzeja Wajdy. To właśnie tutaj, przy ujściu Trynki die Wisły, w 2008 roku, realizował Wajda film  "Tatarak". Ot, wystarczy przyjechać do Grudziądza i nakręcić tu parę kadrów, żeby zostać czegoś tam patronem. Jeżeli i Ty, Czytelniku, chcesz zostać patronem np. grudziądzkiego tataraku, przyjedź tu, nad jezioro Rudnik, gdzie tataraku  pod dostatkiem, zrób kamerą dobrej jakości wideoklip i prześlij go do władz miasta z prośbą o nadanie Ci tego patronatu.


15. CO POZOSTAŁO Z DAWNEGO DWORCA KOLEJOWEGO? Oto inny przykład degradacji historycznej substancji miasta: budynek nowo zbudowanego Dworca Kolejowego na miejsce jego wyburzonego historycznego poprzednika. Oprócz spełnienia kryterium funkcjonalności nie spełnia on - jak i żaden inny optycznie śmieciowy obiekt - żadnych innych kryteriów uprawniających do jego egzystencji. Żeby całej tej kretyńskiej urzędowej farsie włożyć koronę na głową, wpisano go jeszcze do Rejestru Zabytków. Obiekty tego typu mają to do siebie, że zaśmiecają przestrzeń publiczną stanowiąc tym samym bezprawną ingerencję władz w prawo obywatela do życia w otoczeniu, które cechuje ekologiczny i estetyczny ład. A ten w każdym mieście o tak długiej historii jak Grudziądz musi mieć z konieczności oblicze historyczne. Obywatel jest jak wiadomo słusznie karany za zaśmiecanie otoczenia, które łatwo usunąć. Władze miasta nie są jednak karane za to, że to otoczenie zaśmiecają i to w sposób trwały szkodząc tym samym interesom miasta przez jego estetyczną degradację. Ten nienormalny stan rzeczy należy zmienić!

Dworzec Kolejowy




Końcowy wniosek z powyższych wywodów jest krótki: Glamowski&Co tak obcują z historią miasta jak to widać na tych obrazkach rozwalonych starych murów, pozostałych po tych, które wcześniej rozebrano lub zniszczono. Nie mają oni dla tej historii, która koniec końców zapewnia im dostatnie życie przy korycie, żadnej empatii, a jeszcze mniej woli i zdoności jej fachowej restauracji, odbudowy i pielęgnacji. Poza ich tanim wodolejstwem na temat historii miasta nie ma tam nic, co miałoby jakąś substancję godną uwagi. To, co nasi mądrzy przodkowie zbudowali, ich póżniejsi głupi następcy zdewastowali.

16. POCHWAŁA INICJATYWY PRYWATNEJ niechaj będzie tu zilustrowana na trzech przykładach. Pewien opuszczony dwór w Polsce popadł w ruinę. Ale po zaledwie pięciu latach przywrócono mu dawną jego urodę. Barokowy Pałac Brauchitschdorf wzniesiono w latach 1723-1728 i rozbudowano w 1909 r. Po II wojnie światowej budynek splądrowała Armia Czerwona. Pożar we wrześniu 1976 roku dodatkowo zniszczył budynek. Polski przedsiębiorca Dariusz Miłek odkupił ruiny od państwa polskiego i rozpoczął odbudowę pałacu. Taki jest tego efekt końcowy.

Dla kontrastu


Istnieją marzenia, które wydają się zbyt wielkie dla pojedynczej osoby - tym bardziej imponujące, gdy mimo to stają się rzeczywistością. Taki sen może podziwiać każdy, kto przejedzie w stronę Kartuz około 40 kilometrów z Gdańska do małego miasteczka Łapalice. A raczej to, co z niego zostało do dziś. Polski artysta Piotr Kazimierczak miał wizję. To było na początku lat 80tych. Wizję tą można by określić jako ambitną - lub po prostu megalomańską. Kazimierczak chciał wybudować nie tylko własny dom, ale zamek. W 1984 roku w końcu zaczął budować wznosząc ogromną, pełną symboliki posiadłość: 365 okien, tyle ile jest dni w roku, 52 pokoje, po jednym na każdy tydzień roku. Jest i dwanaście wież, z których każda ma przedstawiać apostoła z Biblii. Gigantyczny projekt, który wkrótce rozprzestrzenił się na około 6000 metrów kwadratowych. Niestety Kazimierczak miał pozwolenie na budowę tylko na działkę o powierzchni 1000 m². W latach 90tych sprawa utknęła w miejscu. Czy marzenie jego się jeszcze spełni? Od tego czasu Kazimierczak wielokrotnie składał wnioski o pozwolenie na dalszą budowę zamku, ale jak dotąd wszystkie zostały odrzucone. A jednak, po prostu ze względu na swoje niewiarygodne rozmiary, niedokończona budowla stała się atrakcją turystyczną, którą co roku odwiedzają tysiące ludzi. Spojrzenie na dawny wspaniały budynek z zewnątrz jest również przeżyciem samym w sobie. Ale jest teraz nadzieja, że Zamek Łapalice mógłby zostać ukończony pewnego dnia w niezbyt odległej przyszłości: Rada Miejska Kartuz zgodziła się na opracowanie pomysłów dla przyszłego wykorzystania zamku, prawie 40 lat po tym, jak marzenie zaczęło się spełniać i przybierać kształt, a Kazimierczak wyraził już zainteresowanie współpracą.


Słusznie można i należy się zżymać na niedopuszczalny i karygodny pomysł budowy takiego obiektu, jak ten poniżej, i jego realizację pośrodku obszaru ekologicznie chronionego w sercu Puszczy Noteckiej. Ale czapki z głów przed rozmachem przedsięwzięcia, inwencją twórczą inicjatywy prywatnej autorów pomysłu, zdolności projektantów, konstruktorów i budowniczych i ich materialnym widocznym tu efektem. Jest to inny przykład tego, że Polak (jednakże nie urzędnik!) potrafi. 

Gdyby taką inwencję twórczą wykazały władze Grudziądza, to jakiś taki zamek w pasownym stylu epoki, choć niekoniecznie w optycznie ciężkim i zwalistym, przytłaczającym stylu zamków krzyżackich, zamek o nowych funkcjach przydatnych dla miasta, powstałby na grudziądzkiej Górze Zamkowej właśnie tam, gdzie go brakuje, gdzie kiedyś był tam zamek krzyżacki, a teraz straszą odkopane jego ruiny, które są jeszcze pieczołowicie chronione, jak gdyby przedstawiały one jakąkolwiek wartość godną takiej kretyńskiej, bezideowej procedury.


17. O KONSERWACJI I OCHRONIE ZABYTKÓW Ponieważ obecny prezydent miasta w sposób nagminny, nieuprawniony i fałszywy nadużywa do swoich celów w odniesieniu do pojedynczych zabytkowych obiektów określenia "rewitalizacji", które w jego rozumieniu jest faktycznie równoznaczne z ich oszpeceniem, będzie nie od rzeczy przyjrzeć się z bliska temu, jak się prawidłowo definiuje zarówno to pojęcie jak i inne tematycznie z nim związane oraz jak można i należy obchodzić się z zabytkową substancją miasta, a kiedy już jej brak, z adekwatnym do epoki wskrzeszeniem jego historii - najpierw w sposób pojęciowo poprawny, czego brak w elementarny sposób w grudziadzkich urzędach. Zacznijmy zatem od pracy u podstaw.

Konserwacja i restauracja zabytków to badanie, inwentaryzacja i utrzymywanie obiektu zabytkowego w dobrym stanie technicznym przez jak najdłuższy czas. Dziedzina ta związana jest z historią sztuki, archeologią i muzealnictwem. Posługuje się ona szerokim wachlarzem zabiegów, z których najczęściej stosowane są: konserwacja (rozumiana jako jeden z zabiegów konserwatorskich), restauracja, rekonstrukcja, adaptacja, odbudowa, anastyloza, rewaloryzacja, stylizacja historyczna i rewitalizacja. 

Konserwacja zabytków

Konserwacja zabytków kieruje się dwoma fundamentalnymi zasadami: zasadą minimalnej interwencji polegająca na zastosowaniu jak najskromniejszych środków, które mają wpływ na istniejącą tkankę zabytkową i zasadą odwracalności interwencji polegająca na tym, że zawsze winna istnieć możliwość zlikwidowania skutków zabiegu konserwatorskiego, gdyby zaistniała potrzeba powrotu do stanu sprzed interwencji. W tym znaczeniu konserwacja zabytków polega na działaniu, którego celem jest zapewnienie zabytkowej tkance dzieł sztuki (obrazów, rzeźb, wyrobów rzemiosła, a także obiektów architektonicznych, całych zespołów urbanistycznych, zabytkowych parków, stanowisk archeologicznych itp.) możliwości jak najdłuższego istnienia w niezmienionym stanie. Konserwację taką przeprowadza się po dokładnym zinwentaryzowaniu obiektu, przeprowadzeniu badań archiwalnych, historycznych i techniczno-naukowych mających na celu ustalenie stanu dzieła, wieku i wartości zabytkowej poszczególnych elementów obiektu, zakresu prac, określenia, niezbędnych dla osiągnięcia celu projektu, zabiegów konserwatorskich. Badania pozwalające na wykonanie restauracji, a nawet rekonstrukcji brakujących elementów przy jednoczesnym usunięciu późniejszych, czasem mniej wartościowych, naleciałości mogą stanowić istotną część interwencji konserwatorskiej. Podstawowym celem konserwacji jest jak najskuteczniejsze zwolnienie procesu degradacji oryginalnych elementów zabytku. Konserwacja w większości przypadków polega na: 

zabiegach chemicznych, m.in. przywracających równowagę kwasową obiektu, usuwających szkodliwe mikroorganizmy, przywracających pierwotny wygląd zabytku i wzmacniających jego strukturę.

działaniach fizycznych, m.in. usuwających mikroorganizmy (np. promieniami rentgena), wzmacniających strukturę obiektu (np. nasycanie roztworami żywic), osuszających lub nawilżających obiekt.

Konserwacja ma zawsze charakter zachowawczy, bez uzupełniania brakujących fragmentów zabytku. 

Restauracja zabytków 

Restauracja zabytków to zespół działań zmierzających do przywrócenia uszkodzonej lub zmienionej budowli jej dawniejszej formy architektonicznej, wartości artystycznej i użytkowej; prace restauratorskie przeprowadzane są na podstawie zachowanych materiałów archiwalnych w postaci planów, zdjęć itp. z użyciem oryginalnych detali i zachowaniem ocalałych fragmentów budowli. W przypadku konieczności uzupełnienia brakującej tkanki zabytkowej, zabieg konserwatorski poszerza się o rekonstrukcje, a całość interwencji nabiera charakteru restauracji obiektu. W zabiegach restauratorskich dopuszcza się rekonstrukcje – pod warunkiem, iż po interwencji istnieje możliwość stosunkowo łatwej identyfikacji elementów dodanych do zabytkowej tkanki. W wielu przypadkach konserwacja zabytków zaleca uzupełnianie brakującej tkanki zabytkowej współczesną formą zharmonizowaną z charakterem zabytku w wymiarze estetycznym i materiałowym. 

Rekonstrukcja zabytków 

Rekonstrukcja to odtworzenie zniszczonego, zabytkowego budynku lub jego nieistniejących już detali do stanu sprzed zniszczenia, które dokonywane jest na podstawie zachowanych planów, projektów, fotografii lub szkiców. Może towarzyszyć konserwacji zabytków, gdy wymaga tego potrzeba zachowania większej części oryginalnych elementów. Rekonstrukcji poddawane są obiekty (oprócz budynków mogą to być również np. pomniki) o dużej wartości historycznej, kulturowej, krajobrazowej, estetycznej lub duchowej i symbolicznej dla społeczeństwa. Po częściowych rekonstrukcjach dokonywanych w XIX wieku, jak np. niektóre zabudowania zamku w Malborku, czy elementy średniowiecznych fortyfikacji miasta Carcassonne za pierwszą kompletną rekonstrukcję można uznać odbudowanie dzwonnicy na Placu Św. Marka w Wenecji, która zawaliła się w 1902 roku. Kolejne rekonstrukcje prowadzono po zniszczeniach I wojny światowej (np. Sukiennice w Ypres). 

Szczególne znaczenie zagadnienie rekonstrukcji zniszczonych zabytków zaczęło mieć po zakończeniu II wojny światowej. Jan Zachwatowicz 1 września 1945 roku na Ogólnopolskiej Konferencji Historyków Sztuki powiedział: 

Nie mogąc się zgodzić na wydarcie nam pomników kultury, będziemy je rekonstruowali, będziemy je odbudowywali od fundamentów, aby przekazać pokoleniom, jeśli nie autentyczną, to przynajmniej dokładną formę tych pomników, żywą w pamięci i dostępną w materiałach. (...) Poczucie odpowiedzialności wobec przyszłych pokoleń domaga się odbudowy tego, co nam zniszczono, odbudowy pełnej, świadomej tragizmu popełnionego fałszu konserwatorskiego.

Przykładem rekonstrukcji związanych z przywracaniem struktury architektonicznej zniszczonej w wyniku działań wojennych było odbudowanie Starego Miasta w Warszawie w latach 1948-1953, a także w późniejszych latach Długiego Targu w Gdańsku, Starego Miasta w Poznaniu, Starego Miasta we Wrocławiu, zamku w Szczecinie i zamku w Malborku. W latach 1971-1974 odbudowano Zamek Królewski w Warszawie, co spotkało się z uznaniem UNESCO, które odbudowany zespół warszawskiego Starego Miasta i zamku wpisało w 1980 roku na Listę Światowego Dziedzictwa. Rekonstrukcje dokonywane na terenie Warszawy odwoływały się również do kształtu wcześniejszego niż stan sprzed zniszczenia (np. Pałac Biskupów Krakowskich w Warszawie). Pomimo kładących nacisk na ochronę autentyzmu substancji zabytkowej zapisów Karty Weneckiej (w szczególności jej interpretowanego jako zakaz rekonstrukcji artykułu 9., postulującego zastępowanie rekonstrukcji stosowaniem formy, materiałów i technologii charakterystycznych dla danego czasu powstania), a także krytyki realizowania rekonstrukcji przez zwolenników budowy obiektów wyłącznie w stylach współczesnych zarzucających „fałszowanie historii”, rekonstrukcje są prowadzone nieprzerwanie w wielu europejskich krajach szczególnie od zakończenia II wojny światowej, podczas której zniszczono budynki o ogromnym znaczeniu duchowym, krajobrazowym i kulturowym dla społeczeństw europejskich. Po 1990 roku szczególnie dużo rekonstrukcji zniszczonych budynków prowadzonych jest w Niemczech, pomimo tego, że od ich zburzenia minęło ponad pół wieku (np. zamek w Berlinie, kamienice przy Neumarkt w Dreźnie, kamienice staromiejskie we Frankfurcie nad Menem). Prowadzone są także rekonstrukcje budynków zniszczonych kilkaset lat temu, mających znaczenie emocjonalne dla społeczności, jak np. będący w ruinie od XVII wieku zamek w Trokach czy zniszczony w XVIII wieku Zamek Dolny w Wilnie. Ze względu na elementy emocjonalne oraz tożsamościowe, rekonstrukcja jest uważana za najbardziej polityczny spośród wszystkich modeli zagospodarowania przestrzeni historycznej. Decyzja o rekonstrukcji jest w zasadzie synonimem decyzji politycznej, podyktowanej oczekiwaniami społeczności lokalnych lub narodowych - często sprzecznymi ze współczesnymi doktrynami artystycznymi środowisk specjalistycznych. Rekonstrukcje prowadzone są także na skutek zniszczenia zabytku w wyniku katastrofy budowlanej (np. wspomniana wcześniej Dzwonnica św. Marka w Wenecji) lub wobec zabytków zniszczonych wskutek klęsk żywiołowych (np. historyczna zabudowa miasta Venzone). Dokonuje się ich również w celach edukacyjnych i dydaktycznych, aby przedstawić wygląd obiektów zniszczonych wiele wieków temu, np. wille rzymskie (np. Villa Getty), gród w Biskupinie, fragmenty rzymskiego Limes (np. Saalburg pod Bad Homburg vor der Höhe, Walzheim, Biriciana) i inne. 

Modernizacja zabytków

Modernizacja to unowocześnienie, uwspółcześnienie produktu, trwałe ulepszenie, np. istniejącego obiektu budowlanego prowadzące do zwiększenia jego wartości użytkowej. Obejmuje ona prace związane z podnoszeniem walorów estetycznych i użytkowych budynku lub innego produktu. W ramach modernizacji może zostać wzbogacona architektura budynków, projektowanych niegdyś według uniwersalnego wzorca, prowadząc do nadania budynkowi wyrazu odpowiadającemu panującym aktualnie modom i gustom. Modernizacja oznacza unowocześnienie środków trwałych, zmierzające wyraźnie do zwiększenia wartości użytkowej (np. realizacja w budynku robót polegających na wykonaniu instalacji wodnej, kanalizacyjnej, centralnego ogrzewania, ciepłej wody, gazu przewodowego lub jednego elementu w budynku, w którym tych instalacji przed modernizacją nie było). 

Remont zabytków

Remont to przywrócenie wartości użytkowej obiektu (maszyny, urządzenia, budynku). Należy odróżnić remont i naprawę (remont nieplanowy), która również polega na przywróceniu wartości użytkowej, ale – obiektu uszkodzonego. Racjonalna gospodarka remontowa ma za zadanie nie dopuszczać do uszkodzenia obiektu poprzez stosowanie systemu remontów planowo-zapobiegawczych. Prace remontowe realizowane są w cyklu remontowym.

Rodzaje remontów planowych: przegląd – międzyremontowe sprawdzanie stanu technicznego, połączone z regulacją, usuwaniem drobnych usterek; remont bieżący; remont średni;remont kapitalny.

Fazy technologiczne remontu: oczyszczanie, demontaż, weryfikacja części, weryfikacja zespołów, naprawa zespołów, regeneracja części, montaż, badania.

Remonty w budownictwie

Remont budowlany jest to wykonywanie w istniejącym obiekcie budowlanym, robót polegających na odtworzeniu stanu pierwotnego (art. 3 pkt 8 prawa budowlanego). Taka definicja odróżnia remont od robót polegających na modernizacji, rozbudowie, nadbudowie czy przebudowie obiektu budowlanego. Dopuszcza się przy remoncie stosowanie innych wyrobów niż były użyte w stanie pierwotnym. Bieżąca konserwacja nie jest remontem w rozumieniu prawa budowlanego.

W budownictwie remonty dzielą się na:

bieżące – polegające na wykonywaniu okresowych przeglądów i prowadzeniu prac konserwatorsko-profilaktycznych, niezbędnych dla utrzymania obiektu (budynku) i jego otoczenia w należytym stanie technicznym. W ramach tego typu remontów wykonywane są naprawy, likwidacje przyczyn ewentualnych uszkodzeń elementów budowlanych i wyposażenia budynków.

interwencyjne – wykonywane są w przypadku wystąpienia uszkodzeń spowodowanych różnymi, zazwyczaj nagłymi powodami (np. pęknięcie rury, wybuch (gazu), pożar itp.)

kapitalne – polegające na wymianie i naprawie wszystkich zużytych, zniszczonych lub uszkodzonych elementów budynku i wyposażenia. Remonty kapitalne przeprowadzane są w celu przywrócenia pierwotnej wartości budynku lub budowli. Remonty kapitalne często przeprowadza się równolegle z modernizacją, która polega na wykonaniu np. nieistniejących wcześniej instalacji centralnego ogrzewania. 

Adaptacja zabytków 

Adaptacja (łac. adaptatio – przystosowanie) to przebudowa pomieszczeń lub budowli w celu spełniania innych niż dotąd funkcji użytkowych. Adaptacja może polegać także na przystosowaniu istniejącego obiektu do nowych wymagań, bez zmiany jego funkcji (np. stary budynek mieszkalny zostaje wyposażony w nowoczesne instalacje ogrzewania w miejsce dawniejszych pieców; wzmocnienie konstrukcji zabytkowego mostu w celu umożliwienia współczesnego ruchu komunikacyjnego itp.). Adaptacja zachowuje wszystkie walory stylowe istniejącej budowli. Adaptacja budynku lub obiektu budowlanego polega na zachowaniu częściowej struktury lub kubatury tego obiektu, w celu przystosowania do innego użytku niż obecnie. W zakresie działań adaptacyjnych możliwa jest jego przebudowa, rozbudowa i nadbudowa. 

Kreacja zabytków: 

Stylizacja historyczna (retrowersja)

Rekonstrukcje, które zawsze są oparte na materiale ikonograficznym sporządzonym w przeszłości i prowadzone według wskazówek historyków sztuki, a często też przy wykorzystaniu materiałów stosowanych w przeszłości, należy odróżnić od budowy obiektów, które nie posiadają ikonografii przedstawiającej ich wygląd sprzed zniszczenia (np. część południowa zamku w Poznaniu, zamek w Tykocinie, zamek w Gostyninie) i które są jedynie kreacją przypuszczalnego wyglądu z przeszłości lub świadomą stylizacją. Tego typu kreacje powstawały często także w XIX wieku w Niemczech (Neuschwanstein) i we Francji (zamek w Pierrefonds) w związku z popularnością idei romantycznych, jednak, z uwagi na koncentrowanie się przy ich budowie na malowniczości, a nie walorach naukowych, należy odróżnić je od rekonstrukcji sensu stricto. Budynki takie określa się jako zbudowane w stylistyce historyzmu, kreacji historyzującej lub stylizacji. Stylizacje historyczne były stosowane też po 1918 roku, gdy odbudowywano zniszczone podczas I wojny światowej miasta, tj. Kalisz, Kazimierz nad Wisłą, Niedzica, Działdowo, a także po 1945 roku, np. podczas budowy jednej z pierzei rynku w Sandomierzu, przy wznoszeniu osiedla Mariensztat w Warszawie, przy uzupełnianiu zabudowy na Podzamczu w Lublinie, na rynku w Raciborzu czy na rynku w Gliwicach. Za rekonstrukcje nie można uznać nowych budynków, wybudowanych w zgodzie z zasadami dawnej urbanistyki na obszarach historycznych centrów takich miast jak np. Kołobrzeg, Szczecin, Głogów czy Elbląg, które wzniesiono, pomimo posiadanych dokładnych informacji co do formy i kształtu budynków istniejących w tym miejscu wcześniej. Takie budynki są określane jako zbudowane w stylu retrowersji.

Anastyloza zabytków

Anastyloza to metoda rekonstrukcji obiektów budowlanych w naturze, ponowne zmontowanie zrujnowanej budowli lub odbudowa jej części przy użyciu zachowanych oryginalnych fragmentów. W obrębie Akropolu ateńskiego po raz pierwszy operację taką przeprowadził Nicolas Balanos przy rekonstrukcji Partenonu. Następnie przy restauracji Erechteionu, Propylejów i świątyni Nike Apteros. Anastyloza jako metoda renowacji zabytków dopuszcza także stosowanie nowego materiału budowlanego pod warunkiem, że jest on identyczny jak oryginał czyli, że jest to na przykład nowy biały marmur pentelicki z tego samego kamieniołomu co w starożytności do budowy świątyń Akropolu.

Rewaloryzacja zabytków 

Rewaloryzacja to działanie konserwatorskie mające na celu przywrócenie wartości użytkowych i ekspozycję dziedzictwa kulturowego zarówno zabytków architektury jak i zespołów urbanistycznych. Pojęcie rewaloryzacji w odniesieniu do obiektów architektury zawiera połączenie zabiegów konserwatorskich (takich jak oczyszczenie, rekompozycja, reintegracja czy odbudowa) z całym repertuarem zabiegów adaptacyjnych. Rezultatem tych działań jest dostosowanie istniejących lub zdegradowanych założeń, z możliwie maksymalnym zachowaniem walorów historycznych, do wymogów współczesnych użytkowników, dostosowanie funkcjonalne oraz integrację z kontekstem urbanistycznym. Rewaloryzacja w połączeniu z całokształtem działań gospodarczych i społecznych związanych z poprawą funkcjonalną i użytkową nazywana jest rewitalizacją.

Rewaloryzacja jako metoda działań konserwatorskich dzieli się na trzy etapy: 

1. poznanie i udokumentowanie zespołu w jego rozwoju historycznym i aktualnym stanie, zawiera: prace studialne i analizy, inwentaryzacje, Badania architektoniczne i, w zależności od potrzeb, Badania archeologiczne; przeprowadzenie rzetelnych prac dokumentacyjnych jest niezbędne, ponieważ w wyniku procesu budowlanego znaczna część oryginalnego stanu jest usuwana,

2. ustalenie zakresu, kierunków ochrony i sposobu prowadzenia prac, przez: waloryzację i wyznaczenie stref ochrony zespołu historycznego, opracowanie wniosków i wytycznych konserwatorskich, opracowanie koncepcji wraz z programem funkcjonalnym integrujących substancję zastaną z wprowadzaną funkcjonalnością,

3. wykonanie planów i projektów realizacyjnych wraz z uzyskaniem uzgodnień niezbędnych służb. 

Przykładem działań rewaloryzacyjnych jest przywrócenie historycznego wystroju architektonicznego elewacji oraz wnętrz wraz z adaptacją i dostosowaniem obiektu do wymogów obowiązujących przepisów. 

Rewitalizacja/reaktywacja obszarów miasta/gminy (nie zabytków!) 

Rewitalizacja (łac. re- + vita – dosłownie: „przywrócenie do życia, ożywienie”), ang. revitalization, urban renewal, urban redevelopment, gentrification – zespół działań urbanistycznych i planistycznych, koordynowanych przez lokalną administrację samorządową, których celem jest społeczne, architektoniczne, planistyczne i ekonomiczne korzystne przekształcenie wyodrębnionego obszaru gminy będącego w stanie kryzysu wynikającego z czynników ekonomicznych i społecznych. Niektóre programy rewitalizacyjne nakierowane są na ożywienie zdegradowanych obszarów miast które utraciły swoją pierwotną funkcję, np. poprzemysłowych; celem wówczas jest znalezienie dla nich nowego zastosowania i doprowadzenie do stanu, w którym obszary zmieniają swoją funkcję. 

Definicja pojęcia

Rewitalizacja stanowi proces wyprowadzania ze stanu kryzysowego obszarów zdegradowanych, prowadzony w sposób kompleksowy, poprzez zintegrowane działania na rzecz lokalnej społeczności, przestrzeni i gospodarki, skoncentrowane terytorialnie, prowadzone przez interesariuszy rewitalizacji na podstawie gminnego programu rewitalizacji. 

Ustawa o rewitalizacji z dn. 9 października 2015 stanowi, że działaniom rewitalizacyjnym może zostać poddany obszar gminy znajdujący się w stanie kryzysowym z powodu koncentracji negatywnych zjawisk społecznych, w szczególności bezrobocia, ubóstwa, przestępczości, niskiego poziomu edukacji lub kapitału społecznego, a także niewystarczającego poziomu uczestnictwa w życiu publicznym i kulturalnym, w przypadku występowania na nim ponadto negatywnych zjawisk w sferze gospodarczej, środowiskowej, przestrzenno-funkcjonalnej lub technicznej. 

W języku polskim pojęcie rewitalizacji nadużywane bywa jako nazwa wszelkich remontów, adaptacji, modernizacji itd. Tymczasem pojęcie to odnosi się do działań podejmowanych w dużej skali (dzielnica, część miasta) i w odniesieniu do wielu płaszczyzn funkcjonowania przestrzeni miejskiej (architektonicznej, społecznej, ekonomicznej, kulturowej itp). Dlatego błędem jest określanie mianem rewitalizacji np. przebudowy lub adaptacji pojedynczego budynku, lub remontu części miasta (placu, ulicy) mającej wyłącznie charakter budowlany, nawet jeśli przyjmowane jest założenie, że same działania budowlane mogą przynieść wielopłaszczyznowe skutki. Rewitalizacja mylona jest z pojęciami takimi jak: remont, modernizacja, rewaloryzacja, adaptacja, konserwacja, restauracja, rekultywacja. Są to działania, które mogą składać się na rewitalizację, lecz jej nie zastępują. 

Pierwsze projekty rewitalizacji realizowane były w Europie i USA od II poł XIX wieku. Wśród nich można wymienić takie jak: 

Wielka przebudowa Paryża w latach 1852–1870 zrealizowana przez Haussmanna. W jej ramach wyburzono średniowieczną zabudowę, wytyczono nową siatkę szerokich ulic, placów, parków i bulwarów.

Projekty rewitalizacji w Wielkiej Brytanii w dzielnicach robotniczych pod koniec XIX w. Często inwestycje realizowane były w formule filantropijnej, tak jak fundowane w dużej części przez George’a Peabody’ego projekty, które zmieniły charakter dzielnicy Westminster (1862–1882).

W warunkach amerykańskich od lat 60. pojęcie to odnosiło się głównie do działań podejmowanych przez lokalną administrację ze współpracy z prywatnymi firmami, które na celu miały ekonomiczne ożywienie miejskiej dzielnicy, i powiększenie uzyskiwanego z niej dochodu. Sztandatowym przykładem takiego projektu, który zakończył się dużym sukcesem jest rewitalizacja Pittsburgha. Jej inicjatorem był multimilioner Richard King Mellon(ang.). Przebudowa w latach 50. i 60. centrum najbrudniejszego miasta w USA jest uważana za jedną z modelowych rewitalizacji. 

W ostatnich dziesięcioleciach pojęcie rewitalizacji zaczęto rozumieć szerzej, uwzględniając działania mające na celu ochronę wartości kulturowych i materialnych zabytków. Obecnie działania rewitalizacyjne rozumiane są jako działania prowadzące do poprawy jakości życia mieszkańców obszaru rewitalizowanego, w tym walki z wykluczeniem społecznym i mające na celu odzyskania przez słabsze grupy społeczne zdolności do ich reintegracji na rynku pracy i uczestnictwa w sferze konsumpcji, kultury i rekreacji. 

Istotną sprawą w trakcie realizacji programów rewitalizacji jest pozyskanie partnerów społecznych – organizacji pozarządowych realizujących działania należące do sfery społecznej procesu rewitalizacji. Partnerzy tacy poszukiwani są przez podmioty realizujące proces wśród organizacji już istniejących. W przypadku słabości takich na obszarze rewitalizowanym bądź nawet ich braku podejmowane są działania zmierzające do ich kreacji. Podejmowane środki przeznaczone na realizację działań rewitalizacyjnych nie mogą być odseparowane od użytkowników przekształcanego terenu, którzy świadomi zmian zachodzących w ich otoczeniu muszą być włączani w ciąg przemian, których celem jest nie tylko zagospodarowanie obszaru będącego polem działań, ale jak już wspomniano, aktywizacja społeczności lokalnych, dzięki której poprzez kontakt z nimi (a co za tym idzie, zdobywanie informacji nt. potrzeb) następuje poprawa jakości korzystania z przestrzeni. 

Zgodnie z art. 52 Ustawy o rewitalizacji do 31 grudnia 2023 roku możliwe jest posiadanie przez gminy zarówno lokalnych programów rewitalizacji, jak i gminnych programów rewitalizacji, po tej dacie będzie można posługiwać się jedynie gminnymi programami rewitalizacji. Przyjęcie gminnego programu rewitalizacji pozwala korzystać ze specjalnych narzędzi prawnych wskazanych w ustawie, takich jak miejscowy plan rewitalizacji czy specjalna strefa rewitalizacji. 

Praktyka rewitalizacji

Rewitalizacja jest pojęciem stosowanym najczęściej w odniesieniu do części miasta lub zespołu obiektów budowlanych, które w wyniku przemian gospodarczych, społecznych, ekonomicznych i innych, utraciły częściowo swoją pierwotną funkcję i przeznaczenie. Rewitalizacja jest w tym znaczeniu zespołem działań z zakresu budownictwa, planowania przestrzennego, ekonomii i polityki społecznej, których celem jest doprowadzenie do ożywienia, poprawy funkcjonalności, estetyki, wygody użytkowania i jakości życia w rewitalizowanym zespole. 

Istnieje kilka grup problemów, na których skupia się rewitalizacja miast we współczesnej Polsce: 

- Ożywienie opustoszałych śródmieść, które utraciły swoją rolę jako centra handlowe miast.

- Poprawa jakości życia i odtworzenie więzi społecznych w wielkich osiedlach – „blokowiskach”.

- Zagospodarowanie terenów poprzemysłowych lub opuszczonych przez wojsko.

Pierwsze większe działania rewitalizacyjne podjęto dzięki środkom Zintegrowanego Programu Operacyjnego Rozwoju Regionalnego 2004-2006. Szczegółowe rozwiązania opracowywane były kompleksowo w tzw. „lokalnych programach rewitalizacji”, przygotowywanych przez władze lokalne w oparciu o wytyczne Narodowego Planu Rozwoju 2004-2006. W ramach tych działań podpisano łącznie 222 umowy na kwotę dofinansowania w wysokości 434,5 mln zł. Przykładami miast w Polsce, które opracowały Lokalny Program Rewitalizacji są: Bydgoszcz, Poznań, Gdańsk, Łódź, Kraków, Żyrardów, Bielsko-Biała, Elbląg, Głogów, Słupsk, Kołobrzeg, Radom, warszawska Praga-Północ, Węgrów, Szczecin, Wolin i Zamość. 

W dużo większej skali projekty rewitalizacyjne finansowane ze środków europejskich zostały uwzględnione w okresie programowania 2007-2013. W Regionalnych Programach Operacyjnych na zintegrowane projekty na rzecz rewitalizacji obszarów miejskich i wiejskich, przeznaczono prawie 4,3 mld zł (w 15 z 16 RPO zaplanowano działania ukierunkowane na rewitalizację, wyjątkiem jest RPO województwa podlaskiego). Podstawę programową dla tych projektów stanowiły Narodowe Strategiczne Ramy Odniesienia 2007-2013, w których szczególnie podkreśla się połączenie działań technicznych z rozwojem gospodarczym i społecznym, w oparciu o kompleksowe plany rozwoju miast. 

Do większych projektów zrealizowanych w tym okresie należą: 

rewitalizacja obszaru powojskowego przy Al. Niepodległości w Poznaniu poprzez budowę części dydaktycznej Wydziału Prawa i Administracji UAM, etap I inwestycji został wyceniony na ponad 11 mln zł, z czego dofinansowanie z UE wyniosło ok. 5,3 mln zł;

budowa kładki pieszo-rowerowej przez Wisłę „Kazimierz-Podgórze” na odcinku pomiędzy mostami Piłsudskiego i Powstańców Śląskich, wartość inwestycji wyniosła ok. 5,7 mln zł, w tym dofinansowanie z UE prawie 2 mln zł,

budowa ul. Głogowskiego w Głogowie w celu poprawy dostępności do strefy aktywności gospodarczej oraz nowych terenów inwestycyjnych o wartości 4,4 mln zł, w tym z UE ok. 1,8 mln zł,

kompleksowe zagospodarowanie przestrzeni publicznej w centrum wsi Złockie (gmina Muszyna) zgodnie z funkcją turystyczno-uzdrowiskową, wartość projektu wyniosła prawie 4 mln zł, z czego dofinansowanie z UE ok. 2,8 mln zł,

rewitalizacja Osiedla Północ w Staszowie o całkowitej wartości ok. 2,7 mln zł, w tym 1,6 mln zł z UE,

rewitalizacja miasta Trzebinia, polegająca w etapie I na przebudowie płyty rynku wraz z budową parkingu oraz renowacji gminnych budynków w centrum miasta, pierwsza część inwestycji oszacowana została na 2,7 mln zł, z czego ponad 1 mln zł pochodził z UE.

rewitalizacja osiedla Księży Młyn w Łodzi, pierwszy etap, w skład którego weszły m.in. wymiana infrastruktury podziemnej (sieć wodociągowa, ciepłownicza, kanalizacja, odwodnienie), remont trzech budynków, nasadzenia drzew i krzewów, uporządkowanie przestrzeni publicznej i odtworzenie historycznej nawierzchni; prace kosztowały 5,5 mln.

W obecnym okresie programowania działania rewitalizacyjne realizowane będą przede wszystkim poprzez Regionalne Programy Operacyjne poszczególnych województw. Ewentualne źródła finansowania na poziomie krajowym wskaże Narodowy Plan Rewitalizacji, którego założenia zostały opublikowane w lutym 2014 roku. 

W lipcu 2014 rozpoczął się pilotażowy program rewitalizacji realizowany na zlecenie Ministerstwa Infrastruktury i Rozwoju przez miasto Łódź, którego celem jest przygotowanie miasta do procesu rewitalizacji i wypracowanie modelowych rozwiązań możliwych do zastosowania w innych miastach. Na obszarze Nowego Centrum Łodzi poza przebudową dworca Łódź Fabryczna, w ramach projektu EC1 Łódź – Miasto Kultury, w zrewitalizowanym budynku EC1 Zachód zostanie uruchomione Centrum Nauki i Techniki EC1 (styczeń 2018), a we wschodniej części kompleksu powstało największe w Polsce Planetarium EC1 otwarte w styczniu 2016 roku. 

W marcu 2016 roku rozstrzygnięto konkurs Modelowa Rewitalizacja Miast, w ramach którego 20 miast realizować będzie pilotażowe programy rewitalizacji podobne do łódzkiego. 

Studia na kierunku Rewitalizacja miast

W semestrze zimowym 2017/2018 po raz pierwszy w Polsce na dwóch uczelniach łódzkich (Uniwersytecie i Politechnice) utworzono nowy kierunek studiów II stopnia (2,5 roku) – Rewitalizacja miast. Przewidziane specjalizacje to profil ekonomiczno-gospodarczy albo społeczno-partycypacyjny na Uniwersytecie i specjalizacja architektoniczno-budowlana na Politechnice. 

Forum rewitalizacji

Organizacją pozwalającą wymieniać doświadczenia dotyczące rewitalizacji jest Stowarzyszenie „Forum Rewitalizacji” mające siedzibę w Krakowie. Stowarzyszenie skupia najbardziej aktywne samorządy, organizacje i osoby. Organizuje konferencje i szkolenia dla podmiotów realizujących Lokalne Programy Rewitalizacji. (Źródło: Wikipedia)

Ochrona zabytków służy ochronie historycznych zabytków kultury i kompleksów kulturowo-historycznych (ochrona zespołowa). Ma ona na celu ich trwałe zachowanie.  Celem jest zapewnienie ich długoterminowego funkcjonowania w sposób optycznie niesfałszowany, nieuszkodzony, nieosłabiony, który zapobiega ich zniszczeniu. W ten sposób te dobra kultury są trwale zabezpieczone. Ochrona zabytków jest częścią ochrony dóbr kultury. Środki, które są niezbędne do utrzymania zabytków kultury, określa się jako konserwację zabytków. Dziedzictwo kulturowe społeczeństwa ma funkcję dostarczania informacji o historii społeczeństwa na podstawie materialnych i zmysłowo dostrzegalnych dowodów historycznych, a tym samym zachowania żywego obrazu architektury i sposobu życia minionych czasów na obszarze zabytku. Ochrona zabytków może być także postrzegana jako element utrzymania jakości życia oraz zachowania tożsamości kulturowej. 

Istnieją międzynarodowe i krajowe podstawy prawne ochrony zabytków. Prawną definicję i ramy ochrony zabytków określa ustawa o zabytkach. Zadaniem organów ochrony zabytków jest również inwentaryzacja zabytku w ewidencjach zabytków. Podstawą międzynarodową jest konwencja w sprawie ochrony światowego dziedzictwa kulturalnego i naturalnego, która została przyjęta przez Konferencję Generalną UNESCO 16 listopada 1972 r. Wytyczne operacyjne Konwencji szczegółowo opisują praktyczne wdrażanie Konwencji światowego dziedzictwa i wskazują Państwom-Stronom, jak ją stosować. To międzynarodowe przedsięwzięcie uświadomiło, że na całym świecie istnieją pomniki, ale także budynki czy miejsca, których zachowanie leży w interesie całej ludzkości, gdyż stanowią one unikalne świadectwa historii człowieka, przyrody i kultury. W rezultacie wiele państw podjęło również działania w zakresie rozwoju lub doskonalenia krajowych przepisów dotyczących ochrony zabytków. 

Na arenie międzynarodowej ochrona zabytków w ramach ochrony dóbr kultury polega na zachowaniu szczególnie wrażliwej pamięci kulturowej, narastającej różnorodności kulturowej, podłoża historycznego i ekonomicznego państwa, regionu lub społeczeństwa. Istnieje również związek między zniszczeniem tych fundamentów, a przyczynami ucieczki z kraju, jak wyjaśnił Karl von Habsburg, prezes Blue Shield International, podczas misji ochrony dóbr kultury w kwietniu 2019 r. w Libanie: „Dobra kultury są częścią tożsamości ludzi żyjących w określonym miejscu. Jeśli zniszczysz ich kulturę, zniszczysz także ich tożsamość.“ Brak tożsamości kulturowej jest równoznaczny z utratą identyfikscji z miejscem urodzenia a więc z utratą ojczyzny, brakiem perspektyw życiowych i w konsekwencji stanowi presję migracyjną.

18. KWALIFIKACJA PRAWNA Pan Marcinkowski zadał szefowi Urzędu Miasta na jego stronach FB bardzo słuszne i na czasie pytanie: Kiedy urzędnicy będą w końcu odpowiadać prawnie i materialnie – a ja dodałem dla uściślenia – za te szkody, które wyrządzają miastu?... Szkody te to dewastacja substancji historycznej miasta i brak należnej troski o nią, które są rezultatem destruktywnych działań urzędników, czyli czynów prawnie zabronionych i przez prawo sankcjonowanych. Zajmijmy się zatem kwalifikacją prawną i moralną ich występków.

Umyślność bądź nieumyślność czynu 

Art.  9. KK [Strona podmiotowa czynu zabronionego: umyślność i nieumyślność]

Czyn zabroniony może zostać popełniony: umyślnie (art. 9 § 1 kk), nieumyślnie (art. 9 § 2 kk):

§  1. Czyn zabroniony popełniony jest umyślnie, jeżeli sprawca ma zamiar jego popełnienia, to jest chce go popełnić albo przewidując możliwość jego popełnienia, na to się godzi. Istotą umyślności jest zamiar popełnienia czynu zabronionego. Oznacza on świadomość sprawcy i jego wolę urzeczywistnienia swoim zachowaniem (działaniem lub zaniechaniem) znamion czynu zabronionego.

§  2. Czyn zabroniony popełniony jest nieumyślnie, jeżeli sprawca nie mając zamiaru jego popełnienia, popełnia go jednak na skutek niezachowania ostrożności wymaganej w danych okolicznościach, mimo że możliwość popełnienia tego czynu przewidywał albo mógł przewidzieć.

§  3. Sprawca ponosi surowszą odpowiedzialność, którą ustawa uzależnia od określonego następstwa czynu zabronionego, jeżeli następstwo to przewidywał albo mógł przewidzieć.

Umyślność - dwie postaci zamiaru

Kodeks karny wyróżnia dwie postaci zamiaru: zamiar bezpośredni (dolus directus) i ewentualny (dolus eventualis). Zamiar bezpośredni polega na tym, że sprawca chce popełnić czyn zabroniony. Jeżeli skutek należący do znamion czynu zabronionego jest nieuchronny albo jego prawdopodobieństwo jest duże, a sprawca sobie to uświadamiał, to należy przypisać zamiar bezpośredni. W przypadku niepewności co do nastąpienia skutku w grę będzie wchodził zamiar ewentualny, o ile ta niepewność znajdowała uzasadnienie w okolicznościach sprawy, które mogły uzasadniać wątpliwość sprawcy. Zamiar ewentualny polega na tym, że sprawca ani chce, ani nie chce popełnienia czynu zabronionego. Przewidując jednak możliwość jego popełnienia, godzi się na to. Godzenie się, najogólniej rzecz ujmując, oznacza akceptowanie mogącego nastąpić stanu rzeczy. Nie stanowi jednakże zamiaru ewentualnego przekonanie sprawcy o nieuchronności popełnienia czynu zabronionego. Jest to wówczas zamiar bezpośredni. 

Nieumyślność - definicja

Zgodnie z art. 9 § 2 kk czyn zabroniony popełniony jest nieumyślnie, jeżeli sprawca nie mając zamiaru jego popełnienia, popełnia go jednak na skutek niezachowania ostrożności wymaganej w danych okolicznościach, mimo że możliwość popełnienia tego czynu przewidywał albo mógł przewidzieć. Istotą nieumyślności jest więc brak zamiaru. Z art. 9 § 2 kk wynika, że przypisanie nieumyślnego czynu zabronionego wymaga ustalenia naruszenia reguły ostrożności. Chodzi oczywiście o skonkretyzowaną regułę. Taką, którą sprawca swoim zachowaniem naruszył i która miała zabezpieczać dobro prawne, które zostało przez niego naruszone przed takim naruszeniem lub narażeniem na niebezpieczeństwo. Reguły te mogą dotyczyć: kwalifikacji sprawcy, użytego narzędzia, sposobu realizowania czynności, wymaganego wyposażenia w trakcie podejmowania określonej działalności, reguł zespołowego działania. Należy badać reguły ostrożności wiążące grupę podmiotów, które reprezentuje sprawca. Jeżeli nie naruszono żadnej reguły ostrożności w trakcie postępowania, zachowanie należy uznać za społecznie akceptowalne. 

Niedbalstwo (łac. negligentia, culpa) 

To pojęcie z zakresu teorii prawa oznaczające nieumyślne spowodowanie szkody lub czynu zabronionego. Jest synonimem lekkomyślności, która jest postacią nieumyślności. Przeciwieństwem niedbalstwa jest staranność, troska (łac. diligentia). Szczególne znaczenie prawne ma tzw. rażące niedbalstwo, niezachowanie staranności człowieka sumiennego i zapobiegliwego, jaka powinna była być zachowana w danych sytuacjach. Według polskiego prawa cywilnego niedbalstwo jest nieumyślnym stopniem winy. Nieumyślność w prawie cywilnym polega na niezachowaniu należytej staranności. W prawie karnym niedbalstwo uznawane jest za formę winy nieumyślnej (nieświadoma wina nieumyślna), przeciwstawianą lekkomyślności (nieumyślności świadomej). Ten rodzaj winy występuje w sytuacjach, gdy sprawca nie miał zamiaru popełnienia czynu zabronionego i następnie nie był też świadomy zaistnienia czynu zabronionego. Mimo to popełnił go, gdyż powinien był dołożyć staranności, by zachować się z należytą ostrożnością, i mógł przewidzieć, że jego zachowanie nosi znamiona czynu zabronionego. W tym ujęciu powinność zachowania staranności oceniana jest wspólnie dla osób znajdujących się w zbliżonych sytuacjach, natomiast możność przewidywania oceniana być powinna indywidualnie, w zależności od poziomu wiedzy, cech osobowości i inteligencji konkretnego sprawcy. Sytuację, gdy sprawca nie przewidywał możliwości popełnienia czynu zabronionego, określa się jako nieświadomą nieumyślność. Odróżnia się ją wyraźnie od winy. Po ustaleniu, że sprawca popełnił czyn zabroniony nieumyślnie, należy mu jeszcze przypisać winę. Czyn zabroniony popełniony jest nieumyślnie, jeżeli sprawca nie mając zamiaru jego popełnienia, popełnia go jednak na skutek niezachowania ostrożności wymaganej w danych okolicznościach, mimo że możliwość popełnienia tego czynu przewidywał albo mógł przewidzieć. 

Rażące niedbalstwo (niem. grobe Fahrlässigkeit, ang. gross negligence) w prawie anglosaskim i niemieckim 

Gross negligence is the "lack of slight diligence or care" or "a conscious, voluntary act or omission in reckless disregard of a legal duty and of the consequences to another party." In some jurisdictions a person injured as a result of gross negligence may be able to recover punitive damages from the person who caused the injury or loss. 

Negligence is the opposite of diligence, or being careful. The standard of ordinary negligence is what conduct deviates from the proverbial "reasonable person". By extension, if somebody has been grossly negligent, that means they have fallen so far below the ordinary standard of care that one can expect, to warrant the label of being "gross". Gross negligence may thus be described as reflecting "the want of even slight or scant care", falling below the level of care that even a careless person would be expected to follow. While some jurisdictions equate the culpability of gross negligence with that of recklessness, most differentiate it from simple negligence in its degree.

Obszerna wykład na ten temat pod podanymi linkami

https://en.wikipedia.org/wiki/Gross_negligence

https://en.wikipedia.org/wiki/Negligence

Grobe Fahrlässigkeit (Definition) - Was bedeutet grob fahrlässig im Strafrecht und im Zivilrecht? 

Es wird grob fahrlässig gehandelt, wenn ein Schaden durch einfache und naheliegende Verhaltensweisen hätte verhindert werden können und diese außer Acht gelassen wurden. Das heißt, der Täter verletzt die erforderliche Sorgfalt nach allen Umständen in ungewöhnlich hohem Maße. Nach § 276 Absatz 2 BGB handelt fahrlässig, wer die im Verkehr erforderliche Sorgfalt außer Acht lässt. Grobe Fahrlässigkeit liegt dementsprechend vor, wenn die verkehrserforderliche Sorgfalt in besonders schwerem Maße verletzt wird, indem schon einfachste, ganz naheliegende Überlegungen nicht angestellt werden sowie das nicht beachtet wird, was im vorliegenden Fall jedem hätte einleuchten müssen. 

I. Fahrlässigkeit

Der Begriff der Fahrlässigkeit ist in § 276 Absatz 2 BGB [Bürgerliches Gesetzbuch] legaldefiniert. Danach handelt fahrlässig, wer die im Verkehr erforderliche Sorgfalt außer Acht lässt. Der Begriff wird dennoch nicht nur im gesamten Zivilrecht verwendet, sondern auch im Strafrecht. Abweichend vom Strafrecht wird im Zivilrecht nach ganz herrschender Meinung jedoch kein individueller, sondern ein auf die allgemeinen Verkehrsbedürfnisse ausgerichteter objektiv-abstrakter Sorgfaltsmaßstab herangezogen.

m Zivilrecht wird in der Regel zwischen den folgenden zwei Formen der Fahrlässigkeit unterschieden: Fahrlässigkeit und grober Fahrlässigkeit. Im Strafrecht wird hingegen zwischen den folgenden zwei Arten unterschieden: Fahrlässigkeit und Leichtfertigkeit. 

1. im Zivilrecht

Die Fahrlässigkeit entspricht der Definition in § 276 Absatz 2 BGB. In allen Fällen ist ein auf die allgemeinen Verkehrsbedürfnisse ausgerichteter objektiv-abstrakter Sorgfaltsmaßstab maßgeblich. Der entscheidende Grund dafür ist der Gedanke des Vertrauensschutzes: Im privatrechtlichen Rechtsverkehr muss grundsätzlich jeder darauf vertrauen können, dass die andere Person die für die Erfüllung seiner Pflicht erforderliche Fähigkeit und Kenntnis besitzt. Die sehr weit gefasste Definition des Begriffs der Fahrlässigkeit bedarf jedoch einer Konkretisierung: 

Erforderliche Sorgfalt

Die erforderliche Sorgfalt entspricht nicht notwendigerweise der üblichen Sorgfalt. Eine Nachlässigkeit ist jedoch bereits ausreichend für die Verneinung der erforderlichen Sorgfalt, ebenso wie das Bestehen eines „verbreiteten Brauchs“. Eine erforderliche Sorgfalt ist jedenfalls immer dann gegeben, wenn man sich so verhalten hat, wie es von kompetenten Fachleuten empfohlen wurde. Die Sorgfaltsanforderungen sind jedoch für die einzelnen Handlungstypen unterschiedlich. Sie sind nach dem jeweiligen Verkehrskreis (Alter, Bildung etc.) zu bestimmen. Ferner ist die besondere Lage des Betroffenen zu berücksichtigen, in der er sich zum streitgegenständlichen Zeitpunkt befunden hat. 

Vorhersehbarkeit

Nach allgemeiner Ansicht ist auch die Vorhersehbarkeit eine wesentliche Voraussetzung für die Fahrlässigkeit. Sie bezieht sich jedoch nur auf den Haftungstatbestand, nicht auf die weitere Schadensentwicklung. Außerdem genügt eine allgemeine Vorhersehbarkeit des schädigenden Erfolgs; der konkrete Ablauf muss also gerade nicht vorhersehbar sein. 

Vermeidbarkeit

Darüber hinaus liegt nur dann eine Fahrlässigkeit vor, wenn der Eintritt des schädigenden Erfolgs vermeidbar war. 

2. im Strafrecht

Im Strafrecht ist gem. § 15 StGB [Strafgesetzbuch] ist fahrlässiges Handeln nur dann strafbar, wenn das Gesetz es ausdrücklich mit Strafe bedroht: die fahrlässige Tötung (§ 222 StGB) oder die fahrlässige Körperverletzung (§ 229 StGB) sind strafbar. 

Die Fahrlässigkeit im Strafrecht kann mit § 276 Absatz 2 StGB definiert werden, folgt dabei jedoch anderen Regeln: Neben der objektiven Voraussehbarkeit und Vermeidbarkeit erfordert eine Strafbarkeit des Täters wegen eines Fahrlässigkeitsdelikts, dass der konkrete Täter nach seinen individuellen Fähigkeiten und Kenntnissen subjektiv sorgfaltswidrig gehandelt hat. Im Strafrecht wird innerhalb der einfachen Fahrlässigkeit unterschieden zwischen der unbewussten Fahrlässigkeit und der bewussten Fahrlässigkeit. 

Die unbewusste Fahrlässigkeit (sog. negligencia) ist dadurch gekennzeichnet, dass der Handelnde den Erfolg nicht voraussieht, ihn aber doch bei der im Verkehr erforderlichen und ihm zumutbaren Sorgfalt hätte voraussehen und verhindern können. Demgegenüber rechnet der Handelnde bei der bewussten Fahrlässigkeit (sog. luxuria) mit dem möglichen Eintritt, vertraut aber pflichtwidrig und vorwerfbar darauf, dass der Schaden nicht eintreten wird. Insoweit ergeben sich regelmäßig Probleme bei der Abgrenzung der bewussten Fahrlässigkeit mit dem Eventualvorsatz (sog. dolus eventualis). Dabei hält der Täter nach der sog. Billigkeitstheorie den Taterfolg ernsthaft für möglich und nimmt ihn zugleich billigend in Kauf. Anders gesagt, bei einer bewussten Fahrlässigkeit denkt sich der Täter „es wird schon gut gehen“), bei einem Eventualvorsatz denkt er sich hingegen „na wenn schon“). 

II. Grobe Fahrlässigkeit/schwere Versäumnis

Eine Definition für die grobe Fahrlässigkeit besteht nicht. Nach allgemeiner Ansicht liegt sie jedoch immer dann vor, wenn die verkehrserforderliche Sorgfalt in besonders schwerem Maße verletzt wird, indem schon einfachste, ganz naheliegende Überlegungen nicht angestellt werden sowie das nicht beachtet wird, was im vorliegenden Fall jedem hätte einleuchten müssen. 

Beispiele für grobe Fahrlässigkeit: 

Eine Person geht aufgrund von zu viel Alkoholgenuss schlafen, ohne vorher die brennenden Kerzen zu löschen, weswegen es zu einem Wohnungsbrand kommt.

Ein Fahrer eines Kraftfahrzeuges stellt das Fahrzeug an einem Hang so ab, dass er damit rechnen muss, dass das Fahrzeug hinunterrollen könnte  

Führen eines Kfz nach erheblichem Alkoholgenuss.

Überschreiten der zulässigen Höchstgeschwindigkeit um mehr als 100 %, bei Nacht bereits um mehr als 50 %.

Einfahren in eine Kreuzung, obwohl die Lichtanlage ‚rot‘ zeigt. 

III. Leichtfertigkeit

Der Begriff der Leichtfertigkeit wird im Strafrecht anstelle der ‚groben Fahrlässigkeit‘ verwendet. Nach allgemeinem Verständnis handelt es sich dabei um einen besonders schweren Pflichtverstoß, bei dem der Handelnde sich in krasser Weise über die gebotene Sicherheit hinwegsetzt. Eine Person muss demnach die gebotene Sorgfalt in einem besonders hohen Maße verletzen. Es handelt sich also um „einen erhöhten Grad von Fahrlässigkeit, die nahe an den Vorsatz grenzt und nicht nur bei bewusster, sondern auch bei unbewusster Fahrlässigkeit vorliegen kann“. Objektiv lässt sich die Leichtfertigkeit also dennoch mit der groben Fahrlässigkeit gleichsetzen.

Dewastacja to umyślne i bezprawne spowodowanie szkody w mieniu, niszczenie czegoś w wyniku celowego działania lub następujące wskutek zaniedbań. W myśl prawa dewastacja jest zniszczeniem mienia i jest czynem zabronionym. 

Zniszczenie mienia (rzeczy) to występek, czyn zabroniony przez art. 288 k.k. i art. 124 k.w. polegający na niszczeniu cudzej rzeczy, uszkodzeniu jej lub uczynieniu niezdatną do użytku. Pod pojęciem uszkodzenia rozumie się każde naruszenie materii rzeczy, natomiast uczynienie rzeczy niezdatną do użytku to pozbawienie jej w całości lub w części dotychczasowych cech użytkowych bez powodowania uszkodzeń (np. wetknięcie metalowego pręta w tryby maszyny). Typ kwalifikowany dotyczy mienia znacznej wartości i dobra o szczególnym znaczeniu dla kultury, a uprzywilejowany – wypadku mniejszej wagi. W pierwszym przypadku sprawca podlega karze pozbawienia wolności od roku do lat 10, natomiast w drugim – grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do roku. Nieumyślne zniszczenie mienia, uszkodzenie lub uczynienie rzeczy niezdatnej do użytku nie jest ani przestępstwem, ani wykroczeniem – chyba że jednocześnie wyczerpane zostaną znamiona innego czynu zabronionego (np. sprowadzenie katastrofy, sprowadzenie zdarzenia powszechnie niebezpiecznego, niszczenie lub uszkodzenie zabytku) – i stanowi wyłącznie delikt cywilny (art. 415 k.c.).

Destrukcja ma wiele przejewów i imion i kojarzy się nam z niszczeniem, rozpadem, unicestwianiem czegoś, doprowadzaniem do rozsypki i obracaniem w pył. Mówiąc o procesach destrukcyjnych, na przykład w kontekście przedmiotów, budowli czy maszyn, mamy na myśli często powolny ale konsekwentny rozpad prowadzący do całkowitego zniszczenia. Procesy destrukcyjne kojarzą nam się jednak najczęściej z destrukcyjnymi działaniami ludzi, które je spowodowały lub powodują. W tym kontekście mówiąc o destrukcji mamy zwykle na myśli celowe i bezmyślne uszkodzenie czegoś, które czyni coś bezużytecznym, nieprzydatnym, a także sam proces niszczenia czegoś jako skutek zaniedbań prowadzących do jego kompletnego zniszczenia czyli unicestwienia. Nie chodzi tu o całkowity samoistny rozpad czegoś, (jak np. erozja, skutki erupcji wulkanu etc.) przez działanie praw natury lecz raczej niszczenie lub zniszczenie czegoś na skutek działalności ludzkiej jak wojna, katastrofa zawiniona wskutek karygodnego niedbalstwa przez człowieka (dla przykładu masakra tsunami 26. grudnia 2004 r. w Tajlandii, podwójna katastrofa: tsunami i nuklearna 11. marca 2011 r. w Japonii itp.). Destrukcja ma konotacje wyłacznie negatywne i dotyczy nie tylko całkowitego lub częściowego zniszczenia rzeczy martwych ale i ludzkiego życia, ekosystemu czy systemu politycznego demokracji (czego byliśmy i jesteśmy naocznymi światkami). Szczególnym przypadkiem destrukcji jest autodestrukcja, która dąży do samozniszczenia. Najprościej mówiąc to wyrządzanie krzywdy samemu sobie. Choć takie działanie wydaje się zupełnie pozbawione sensu – w końcu kto chciałby zniszczyć samego siebie lub otoczenie, w którym żyje – jest zjawiskiem dość częstym. Trzeba bowiem wiedzieć, że skłonność do autodestrukcji tkwi głęboko w każdym człowieku. W przypadku ludzi można mówić o osobowości destrukcyjnej, która dąży do autodestrukcji (czyli rujnowaniu swojej psychiki) czy też o osobowości, która (świadomie bądź nieświadomie, umyślnie i celowo bądź niemyślnie i bez zamiaru), swoim tokiem myślenia, zachowaniem i stosunkiem do innych ludzi dąży do niszczenia swojego otoczenia. Ekscesy grudziądzkich urzędników są właśnie tego dobitnym przkładem.   

Wandalizm jest najogólniej rozumiany jako ślepa destrukcyjność, a wandal to ktoś. kto ma obsesję na punkcie bezsensownej destrukcyjności.  Wandalizm to jedno z imion destrukcji – umyślne niszczenie bez wyraźnego powodu cudzego mienia, zwłaszcza publicznego, jak to ma miejsce z urzędu w Grudziądzu. Wandalizm jest zwykle ścigany pod zarzutem przestępstwa zniszczenia mienia i kosztów usuwania szkód majątkowych. Wandalizm z urzędu nie jest jednak prawie nigdy karany, co jest oczywiście łamaniem prawa i moralną perwersją.

Pochodzenie terminu wandalizm wywodzi się od ludu Wandalów, germańskiego plemienia, które w 455 roku pokonało zachodniorzymskiego cesarza Petroniusza Maksymusa, najechało Rzym i splądrowało miasto. Jego znaczenie wiąże się również z ich wcześniejszymi zniszczeniami i grabieżą podczas inwazji Galii w 406 r. Szczególnie w południowo-zachodniej Francji, u podnóża Pirenejów, germańscy najeźdźcy w 409 roku zachowali się jak najgorsi niszczyciele, mordercy i gwałciciele. Od czasów nowożytnych włoscy i francuscy humaniści potępiali Gotów i Wandalów jako przysłowiowych niszczycieli kultury i cywilizacji, barbarzyńców. Podobnie jak w przypadku wstrząsów reformacji, gwałtowne ekscesy rewolucji francuskiej doprowadziły do ​​​​ obrazoburstwa. Robespierre i jemu podobni, to byli w ich oczach nowi wandale, którzy podobnie jak ich historyczne wzorce, chcieli zniszczyć francuską kulturę. Etymologia terminu jako ślepej destrukcyjności pochodzi od Henri-Baptiste Grégoire, biskupa Blois. W swoim piśmie opublikowanym w 1794 r., użył tego neologizmu do potępienia bezsensownych morderstw oraz zniszczenia chrześcijańskiej sztuki i ikonografii przez radykalnych jakobinów podczas rewolucji francuskiej. Już w 1798 r. Académie française włączyła ten termin do swojego słownika, a termin został przyjęty we wszystkich językach europejskich.  W tym pejoratywnym znaczeniu używany jest do dzisiaj jako synonim antkultury: antykulturowego barbarzyństwa i antycywilizacyjnego niechlujstwa. Wandalizm z reguły przynosi wymierne szkody, a z racji zmasowego ich występowania szkody te bywają znaczne i powodują ubożenie osób, firm i społeczeństw. 

Termin „wandalizm” w najszerszym znaczeniu opisuje celowe, nielegalne lub naruszające normy uszkodzenie lub zniszczenie cudzej lub publicznej własności. 

Konstytutywne cechy wandalizmu:

Wandalizm, nawet, jeżeli mówimy tu w sensie normatywnym o bezmyślnym działaniu, ma miejsce jako wynik celowego, świadomego zamiaru lub niedbalstwa, a powstała szkoda jest świadomie akceptowana. 

Wandalizm jest czynem niezgodnym z prawem lub normą, jest on zawsze przejawem perwersji, braku skurpułów moralnych i kultury. Jeśli obiekt zabytkowy zostanie zburzony lub zdewastowany przez właściciela lub zostanie złomowany jest to również akt wandalizmu.

Wandalizm nie ogranicza się do aktów niszczącego lub uszkadzającego działania ale obejmuje także zachowania umyślnego zanieczyszczania i zaśmiecania przestrzeni publicznej w sensie materialnym i immaterialnym.

W szczególności umyślne niszczenie dóbr i przedmiotów w przestrzeni publicznej jest określane mianem wandalizmu. Obejmuje to na przykład niszczenie obiektów użyteczności publicznej, również niszczenie drzew ale i wartości moralnych. 

Termin wandalizm jest również często używany w przypadku umyślnego usuwania lub zakłócania treści cyfrowych, na przykład na blogach, ale także w związku z Wikipedią. Treść i artykuły są celowo usuwane lub zmieniane, wiele aktów wandalizmu zawiera wulgaryzmy. Wiele mediów, na których można komentować artykuły lub inne treści, przestawiło się na przeglądanie komentarzy i w razie potrzeby skracanie ich lub usuwanie, lub zezwalanie na komentowanie tylko zalogowanym użytkownikom.

Ze względu na motywy i cel można wyróżnić następujące typy wandalizmu: 

zaborczy (acquisitive) – niszczenie w celu uzyskania korzyści majątkowej, np. okradanie automatów z monet, instalacji z miedzianych kabli (np. sieci trakcyjnych), kradzież papieru z toalet przenośnych itp.;

taktyczny (tactical) – zwracający uwagę na czyjeś postulaty, np. zniszczenie stołówki przez zbuntowanych więźniów, zniszczenie szyby przez bezdomnego w celu spędzenia zimy w areszcie, zepsucie lampy, aby w ciemności móc dokonać włamania;

ideologiczny (ideological) – protest o charakterze politycznym, np. namalowanie antyrządowych haseł na murach;

mściwy (vindictive) – mający na celu rewanż za domniemaną krzywdę, np. zniszczenie przedmiotu należącego do nasyłającego policję sąsiada, zniszczenie mienia szkolnego przez niesprawiedliwie – w swoim mniemaniu – ukaranych uczniów;

zabawowy (play) – niszczenie dla zabawy (dominującym motywem jest nuda), np. kto zbije najwięcej lamp ulicznych, przewróci najwięcej toalet publicznych, lub nabazgra największą ilość wszelkiego rodzaju napisów;

złośliwy (malicious) – wyrażenie złości i frustracji, np. demolowanie mienia przez kibiców po przegranym meczu, niszczenie narzędzi przez protestujących robotników;

religijny (religious) – niszczenie obcych miejsc kultu oraz przedmiotów kultu, będący jednym z przejawów fanatyzmu.

Dodajmy do tej typologii szczególny rodzaj wandalizmu urzędniczego manifestującego się w antykulturowych, destrukrywnych działaniach lokalnej biurokracji prowadzących do degradacji zabytkowej substancji miasta.

Alexander Demandt: Wandalizm – przemoc wobec kultury. 

Wandalizm (anty)kulturowy to umyślne niszczenie lub uszkodzenie dóbr kultury. W najszerszym znaczeniu oznacza to każdy rodzaj działania, które umyślnie lub za zgodą powoduje uszkodzenie lub nieodwracalne uszkodzenie dzieł sztuki, takich jak obrazy, rzeźby, architektura, krajobrazy miejskie lub kulturowe, nauka, literatura, dzieła muzyczne lub niematerialne dobra kultury. Dzieła kultury o charakterze materialnym lub niematerialnym są uważane za świadków pamięci kulturowej i są obecnie ogólnie klasyfikowane jako szczególnie godne ochrony. Poważny wandalizm kulturowy można zatem uznać za zbrodnię przeciwko całej ludzkości, ponieważ w najgorszym przypadku skutkuje on utratą kultury, czyli całkowitym wymazaniem pamięci o dobrach kultury i ich twórcach. Niszczenie dziedzictwa kulturowego jest sankcjonowane jako przestępstwo przez Konwencję haską o ochronie dóbr kultury w czasie konfliktów zbrojnych z 14 maja 1954 r. Wandalizm kulturowy może być motywowany religijnie, ideologicznie, politycznie, ekonomicznie lub indywidualnie.  

Termin „wandalizm kulturowy” (właściwie antykulturowy) został w dużej mierze pojęciowo ukuty przez historyka Alexandra Demandta w jego książce Vandalism, opublikowanej w 1997 roku, w której autor pojął go jako przemoc wobec kultury. Demandt definiuje ten termin jako „niszczenie lub usuwanie dzieł sztuki i pomników w szerszym kontekście politycznym, ideologicznym lub ekonomicznym, z zamiarem lub skutkiem zmiany świadomości, tj. gwałtownej próby usunięcia lub zmiany pamięci”. 

Bezmyślne niszczenie dóbr kultury można podzielić według motywu: 

Religia: W szczególności religie monoteistyczne wywodzące się z judaizmu – chrześcijaństwo i islam – mają zakaz obrazowego przedstawiania Boga (zakaz wizerunków) oraz zakaz kultu wizerunków. W tych religiach zakaz wizerunków jest przez niektóre nurty interpretowany radykalnie, tak że obrazy o charakterze świeckim lub religijnym były i są celowo niszczone. 

Polityka: Damnatio memoriae, przeważnie pośmiertne karanie władców poprzez zacieranie wszelkich upamiętniających ich pomników, posągów i inskrypcji, znane jest od starożytności, zwłaszcza starożytnego Egiptu i Cesarstwa Rzymskiego. Politycznie motywowane może być również niszczenie dóbr kultury jako środek wojny w celu osłabienia morale wroga lub pozbawienia go dóbr kultury lub upokorzenia pokonanego wroga. 

Ideologia: Niszczenie dóbr kultury jest często motywowane nie tylko politycznie, ale także ideologicznie, na przykład usuwanie pomników podczas rewolucji francuskiej, kościołów i klasztorów po rosyjskiej rewolucji październikowej lub obalanie pomników w ramach protestów Black Lives Matter w 2020 roku. Z kolei wiele socjalistycznych pomników Lenina i Stalina usunięto po upadku bloku wschodniego. Należą do nich m.in. palenie książek w celu zniszczenia idei, wiedzy historycznej, dysydentów politycznych lub wiedzy naukowej; czyniono to również tylko symbolicznie (spalenie książek 1933 w Niemczech). 

Gospodarka: Grabież dóbr kultury ma motywy ekonomiczne, czy to w formie grabieży państwowej na dużą skalę (zrabowane dzieła sztuki), czy pojedynczych aktów wandalizmu na małą skalę, takich jak grabież Irackiego Muzeum Narodowego w Bagdadzie w 2003 r. Planowane przez państwo grabieże dzieł sztuki, takie jak grabieże grupy zadaniowej Reichsleiter Rosenberg w okresie narodowosocjalistycznym, służyły nie zniszczeniu, ale raczej wywłaszczeniu skradzionych dóbr kultury. 

Indywidualny heroizm: Poszczególni sprawcy wciąż pojawiają się w historii. Jej pierwowzorem jest Herostratos, który podobno podpalił świątynię Artemidy w Efezie, aby zapisać swoje imię w historii. Destrukcyjne działania wobec dóbr kultury występują też ze strony osób chorych psychicznie, które często cierpią z powodu kompleksu niższości lub błędnego poczucia misji. Imię Herostratos stało się synonimem osoby, która z pragnienia uznania zniszczyła dobra kultury lub dopuściła się innych irracjonalnych czynów. W związku z tym kojarzony jest on i jego naśladowcy z osobą, która popełnia występki tylko po to, by stać się sławnym. Pojedynczy sprawcy niszczący dzieła sztuki pojawiają się także w czasach nowożytnych.  Obecnie przejawem tego są ataki kwasem na obrazy i dewastacja innych dzieł sztuki, Jak widzimy różne są obecnie warianty i rózne były formy wandalizmu w przeszłości.

W dyskusji tematu poświęca się wiele miejsca na chuligańskie fenomeny destrukcji i wandalizmu, które są skutkiem działania pojedynczych osób. Pomni powiedzenia, że to właśnie samo państwo zawsze okazywało się największym zbrodniarzem w historii, musimimy tą asymetrię zrelatywizować i do tej typologii dodać jeszcz jeden fenomen, mianowicie wandalizmu państwowego i państwowej destrukcji płynących z niedowładu, korupcji i chaosu organizacyjnego administracji państwowej i z kretynizmu urzędników. Wspomniane dwie katastrofy, w których zgineła masa ludzi (w katastrofie tsunami 2004 r, zginęli również Polacy), co było do uniknienia, doszły do skutku i nabrały tak niszczącego wymiaru katastrofy humanitarnej w jednym oraz humanitarnej i ekologicznej w drugim wypadku tylko dlatego, że służby państwowe odpowiedzialne za bezpieczeństwo obywatela nie stanęły na wysokości zadania i zawiodły kompletnie w sposób kriminalny. Na takie dobre określenia tego stanu rzeczy jak w jęz. niem. Staatsversagen i w jęz. angielskim state failure oraz failing state nie ma w jęz. polskim nawet adekwatnych hasłowych odpowiedników, wskutek czego zmuszeni jesteśmy stosować tu rozwlekłą opisowość. 

Żeby nie być gołosłownym podajmy parę dalszych przykładów tej państwowej destrukcji i urzędniczego wandalizmu: wandalizm wojenny związany z programowym i systematycznym niszczeniem dorobku kulturowego okupowanego kraju; wandalizm antyekologiczny to destrukcja związana z tolerowaniem spuszczania ścieków do rzek, zanieczyszczenia powietrza spalinami i gleby toksynami chemicznymi, biologicznymi i promieniotwórczymi (jego szczególnym przypadkiem jest wandalizm paramilitarny zezwalający wojsku na masową degradację środowiska naturalnego bez obowiązku jego rekultywacji, wyrzucanie toksycznych odpadów bez ich utylizacji, zatapianie w morzu amunicji itp.); wandalizm wirtualny przejawiający się tym, że miejsce hakerów w Internecie przejmuję służby państwowe stosujące cenzurę polityczną umyślnie usuwającą lub zakłócającą treści cyfrowe w cyber-przestrzeni, na przykład na blogach lub polegającą na manipulacji opublikowanych artykułów obcymi treściami - treść i artykuły są celowo usuwane lub zmieniane, wiele aktów wandalizmu zawiera wulgaryzmy; wandalizm antynarodowy manifestuje się wszędzie tam, gdzie państwo daje priorytet, np. na drodze masowej imigracji, elementom etnicznie obcym lub preferuje generalnie obce a nawet wrogie Polsce elementy w administracji i strukturach państwa na jego szkodę i szkodę narodu; wandalizm antykulturowy polega np. na zniszczeniu lub zasypaniu zabytku, na perwersyjno-śmieciowej jego modernizacji i rewaloryzacji, na preferowaniu konserwacji zabytków obcych kulturze narodu lub na budowie śmieciowej nowoczesnej architektury w towarzystwie obiektów historycznych; wandalizm finansowy prowadzi do marnotrawstwa w wielkim stylu ograniczonych środków publicznych na realizację śmieciowych projektów; wandalizm amoralny wchodzi w grę, gdy przez władze państwowo promowana jest moralna degrengolada i ideologia moralnej perwersji.

19. KWALIFIKACJA MORALNA Zwróćmy się teraz do zapowiedzianej już kwalifikacji moralnej destruktywnej działalności grudziądzkich urzędników.

W portalu internetowym Urzędu Miasta szukam Urzędu Skarg i Wniosków... ale takiego w wyszukiwarce nie ma; szukam dalej i znajduję Komisję Skarg, Wniosków i Petycji. Do jej zadań należy rozpatrywanie i opiniowanie skarg na działania Prezydenta Miasta. To ta, która wykazała się jak widać dotąd bezczynnością w wymienionych kwestiach - to bedzie jeden z adresatów mojego listu. Na wykazie urzędów natrafiam najpierw na  KODEKS ETYCZNY PRACOWNIKA URZĘDU MIEJSKIEGO W GRUDZIĄDZU. O, to bardzo chwalebne i budujące, że taki kodeks istnieje. z którego osiem paragrafów z Art. 2 (Wykonywanie obowiązków) warto zacytować:  

§ 1 Pracownik ma obowiązek przedstawiania rzeczywistości zgodnie z prawdą niezależnie od swoich przekonań i poglądów politycznych. 

§ 2 Pracownik wykonując powierzone mu obowiązki musi podejmować decyzje i inicjatywy dla dobra mieszkańców kierując się zasadą rzetelności, sumienności oraz kompetentności. 

§ 3 Pracownik ma obowiązek traktować jednakowo wszystkich przyjmowanych interesantów z zachowaniem odpowiednich zasad kultury i dobrego wychowania. 

§ 4 Pracownik ma bezwzględny obowiązek poszanowania godności każdego interesanta, jego praw, dóbr osobistych, a w szczególnosci prywatności i dobrego imienia. 

§ 5 Pracownik rozpatrując sprawy musi to robić zgodnie z obowiązującym prawem i bez zbędnej zwłoki. 

§ 6 Pracownik ponosi odpowiedzialność za jakość wykonywanej przez siebie pracy niezależnie od rangi zajmowanego stanowiska. 

§ 7 Pracownik powinien unikać rzeczywistych lub potencjalnych konfliktów interesów i działań wymierzonych w powagę i autorytet swojego bezpośredniego przełożonego oraz wykonywać jego polecenia ze szczególną starannością, dobrą wolą i najlepszą wiedzą o ile nie są sprzeczne z obowiązującymi przepisami. 

§ 8 Pracownik wykonując swoje obowiązki musi kierować się zasadą otwartości i sprawiedliwości, stosując zasadę oddzielania własnych sądów i emocji od stanu rzeczywistego.

Już sama forma ujęcia tych norm w postać paragrafów sugeruje, że chodzi tu o kodeks postępowania podlegający jurysdykcji sądowej. Tak jednak nie jest. Nawet nie jest stosując § 5 obligujący urzędnika do postępowania zgodnie z prawem. A jest tak dlatego, bo po pierwsze istnieją prawa konkurencyjne do danych, na które urzędnik się zwykle powołuje, po drugie ich właściwą interpretację przypisuje on sobie samemu i po trzecie ich niewłaściwą interpretację imputuje on petentom. Ilustracją tego jest przedstawiony tu materiał, gdzie urzędnicy twierdzą, iż ich postępowanie było i jest z tym prawem zgodne, podczas gdy jest on dowodem na postępowanie faktycznie sprzeczne z prawem.

Czytam dalej pod § 2, że urzędnik wykonując powierzone mu obowiązki musi podejmować decyzje i inicjatywy dla dobra mieszkańców. Ładnie to brzmi, ale nic z tej powinności por forma nie wynika, bowiem jak wykazałem na podanych przykładach (a i te nie wyczerpują listy zarzutów pod adresem urzędu miasta i jego szefa) nie może być tu mowy ani o dobru mieszkańców, ani miasta, ani zabytków. Jest wręcz przeciwnie: są to ewidentne działania na ich szkodę.

§ 6 stanowi: Pracownik ponosi odpowiedzialność za jakość wykonywanej przez siebie pracy. Jest rzeczą oczywistą, że jakość jego pracy przekłada się automatycznie na status quo tego, co się w mieście dzieje. A jak ten status quo wygląda, to widzimy na załączonych obrazkach. Nie wiadomo jednak o jaką odpowiedzialność tu konkretnie chodzi: karną, cywilną, dyscyplinarno-służbową, finansową, polityczną czy moralną? I skoro taką odpowiedzialność ponosi, to powinien ponieść on np.  koszta rozbiórki i ewentualnie złomowania czy utylizacji tych wszystkich bubli i śmieci, które wyrosły na jego gnoju, a także odpowiedzialność za wszystkie zaniechania i karygodne niedbalstwo, które poczyniły szkody dla miasta i dobra publicznego. Czy taka odpowiedzialność ma miejsce? Nie. A więc jest to jeszcze jeden pusty frazes, który do niczego nie zobowiązuje.

§ 4 wskazuje na obligujący urzędnika bezwzględny obowiązek poszanowania godności petenta. Tzn. że inne jego obowiązki nie są bezwzględne tylko względne, zależne i zrelatywizowane do czegoś, czego się nie wymienia albo przemilcza, co stwarza pole do dowolnej interpretacji ram i treści tych obowiązków.

§ 1 zobowiązuje urzędnika do przedstawiania rzeczywistości zgodnie z prawdą. Czy to ma w przypadku Grudziądza miejsce? Częściowo tak. A zatem częściowo nie. Prawda niewygodna dla Urzędu Miasta nie jest ani eksponowana ani wymieniana, a co najwyżej połowicznie wzmiankowana. Jej kulisy nie są mieszkancom miasta ani komunikowane ani przejrzyście dokumentowane. A prawda skandaliczna jest skrzętnie przemilczana. Koliduje to z § 8 stanowiącym, że urzędnik wykonując swoje obowiązki musi kierować się zasadą otwartości i sprawiedliwości, stosując zasadę oddzielania własnych sądów i emocji od stanu rzeczywistego. Najchętniej obcują urzędnicy z prawdą demonstrowaną na wydawanych przez nich błyszczących prospektach lub panoramicznych ujęciach widoku miasta z dużej odległości. I o tej preparowanej i polerowanej, kiedyś się mówiło lakierowanej, prawdzie i rzeczywistości mówią oni, że jest wizytówką miasta, a ta z kolei ich zasługą. 

§ 3 informuje o powinności urzędnika traktowania jednakowo wszystkich petentów. No, to szczytna zasada równości, ale mija się ona z praktyką, a więc z rzeczywistością. Jest rzeczą bardzo wątpliwą, że babcia, która chce złożyć jakieś tam podanie o zasiłek jest i będzie traktowana na równi z przemysłowcem, który ma zamiar zainwestować w mieście grube pieniądze, tym bardziej, że takie równe traktowanie w ogóle ani nie jest możliwe ani zamierzone. A więc nie mydlmy sobie oczu kolejną nieżciową, nierealną, obcą rzeczywistości iluzją równości.

Najbardziej obszerny w tym artykule § 7 celujący w bezkrytyczną lojalność urzędnika obliguje go do unikania konfliktów wymierzonych w swojego przełożonego oraz do starannego wykonywania jego poleceń.... o ile nie są one sprzeczne z prawem. Tak to w typowo wojskowo-pruskim stylu pomyślana zasada ślepej lojalności tłamsi już w zarodku krytyczne myślenie współpracowników, bo nie jest ono jak widać w ogóle pożądane. Z drugiej strony wiadomo, że każdy podwładny, który chce zachować pracę i nie wystawić się na groźbę dyscyplinarnego wydalenia ze stanowiska, namyśli się dziesięć razy zanim powie lub zrobi coś, co nie jest po myśli jego przełożonego. Ten ślepy konformizm i oportunizm był, jest i pozostanie na stałe wykładnią i etykietą przyklejoną do dysfunkcjonalnego działania biurokracji.

Pozostaje jeszcze do skomentowania ta część § 2 mówiąca o tym, że urzędnik wykonując powierzone mu obowiązki musi podejmować decyzje i inicjatywy dla dobra miasta kierując się zasadą rzetelności, sumienności oraz kompetentności. Wszyscy mieszkańcy Grudziądza i obserwatorzy jego sceny politycznej dobrze wiedzą, w jak szczególny spasób interpretuje tą zasadę naczelnik miasta i urzędu Pan Glamowski. Nie ma on, z tego co widać, żadnych fachowych kompetencji ani też niezbędnej wrażliwości estetycznej, które by go predestynowały do zajmowania głosu i podejmowania konkretnych działań w sprawie właściwej konserwacji i ochronie zabytków. Jego działania w tym zakresie stanowią jaskrawą kompromitację i dodatkowo jeszcze wymierną szkodę dla miasta. Jest to wynikiem sytuacji, w której uzurpuje on sobie takie kompetencje, których naprawdę nie posiada. Sprawę pogarsza jeszcze fakt jego znanej wszystkim manii prześladowczej do świętowania rocznic i dni w tak zmasowany sposób, iż trudno sobie wyobrazić, że ten rozrywkowy urzędnik, który świętuje każdego dnia pod publiczkę jakąś rocznicę, ma w ogóle czas i ochotę na zajęcie się sprawami miasta i wypełnianie swoich obowiązków służbowych jak ów kodeks od niego wymaga:  rzetelnie i sumiennie.

20. "GRUDZIĄDZ - MIASTO OTWARTE" Kończąc tą sekwencję wstępnych rozważań nie sposób pominąć w nich ideologii, tzn. orientacji politycznej, w której służbie działa prezydent miasta i jego poplecznicy. Zająłem już stanowisko w sprawie tego głupiego sloganu, wyrosłego na lewacko-glamowskim i żydo-globalistycznym gnoju; jest ono dostępne pod podanym linkiem https://gtvrg.blogspot.com/2021/10/grudziadz-miasto-otwarte.htmlWrócmy jednak do lekcji historii żeby sprawdzić, czy ona nas czegoś nie uczy.

Muzułmanie i Krzyżacy, czyli czego uczy nas historia 

Ilekroć drogi żeglarskich rejsów wiodły mnie do Gibraltaru, kojarzył mi się jego los i koleje losu całego Półwyspu Iberyjskiego z losem Polski. Kto się na tym półwyspie w czasach historycznych nie zadomowił?... Najpierw Grecy z pojedynczymi koloniami na wybrzeżu śródziemnomorskim, potem Fenicjanie, potem Rzymianie, a po upadku Rzymu zachodni Goci, zwani z niemiecka Westgoten, a po polsku Wizygoci... aż do czasu, kiedy to próby ekspansji na Europę Imperium Omajadów doprowadziły w kwietniu 711 r. do lądowania islamskich Berberów pod wodzą Tarika, do wyparcia chrześcijańskich Wizygotów i zdobycia prawie całego półwyspu (w ciągu zaledwie 17 lat), a nawet połaci ich ziem po drugiej stronie Pirenejów, w celu utworzenia tam kalifatu, który przeszedł do historii pod nazwą El Andaluz. Podbój Półwyspu Iberyjskiego nie dokonał się w wyniku jednego najazdu, był efektem wielu kampanii dokonywanych przez Arabów i Berberów. Za początek podboju przyjmuje się zazwyczaj rok 711, ale pierwsze próby i wyprawy miały już miejsce wcześniej od 705 r., kiedy to muzułmanie opanowali Tanger. Islamskie panowanie trwało prawie 800 lat, aż do długiej i krwawej rekonkwisty i wyzwolenia Granady w 1492 r. za panowania Izabeli Kastylijskiej. Tak więc podbój Półwyspu Iberyjskiego biorący początek w Tangerze i Ceucie trwał 17-21 lat, a jego rekonkwista po upadku Grenady w styczniu 1492 r. 770 lat lub przyjmując że podstawę rachunku początek konfliktu w zaokrągleniu 800 lat. W tym czasie formowała się Hiszpania jako państwo i Hiszpanie jako naród. Tak to było w Hiszpanii. A co było w Polsce?...

W 1226 r. polski książę z rodu Piastów Konrad I Mazowiecki zwrócił się do Zakonu Krzyżackiego o pomoc w walce z Prusami o Ziemię Chełmińską (Kulmerland). Po niefortunnych doświadczeniach z Węgrami, skąd go ze względu na jego zaborczość wypędzono, Zakon tym razem zabezpieczył się prawnie. Został odznaczony Złotą Bullą przez cesarza Fryderyka II i papieża Grzegorza IX, która miała mu gwarantować, że po ujarzmieniu i prozelityzacji ziem bałtyckich, czyli Prusów, podbity kraj poddany zostanie pod władztwo Zakonu. Zakon miał również otrzymać zapewnienie, że jako władca tego obszaru będzie podlegał tylko papieżowi, ale nie żadnemu świeckiemu panu. Po długich wahaniach Konrad I Mazowiecki pozostawił Ziemię Kulmerską Zakonowi „na zawsze” w Traktacie Kruszwickim z 1230 roku. Zakon Krzyżacki stosował ten traktat (którego brzmienie i autentyczność zostały zakwestionowane przez niektórych historyków) jako instrument stworzenia niezależnego panowania w Prusach. W 1231 roku Landmeister Hermann von Balk przekroczył Wisłę z rycerzami i w tym samym roku zbudował pierwszy zamek w dzisiejszym Toruniu (Thorn). To stąd Zakon zaczął stopniowo podbijać tereny na północ zamieszkałe przez Prusów. Pod koniec XIV wieku Państwo Krzyżackie zajmowało już obszar około 200 tysięcy kilometrów kwadratowych. Pierwszymi miastami założonymi na prawie chełmińskim/lub jak kto woli magdeburskim w państwie zakonu krzyżackiego były: Chełmno – 1233, Kwidzyn – 1233, Stare Miasto Toruń – 1233 (Nowe Miasto Toruń - 1264) i Grudziądz – 1291.

W tym samym czasie, kiedy to Hiszpania uporała się z problemem muzułmańskiego potopu zmagała się Polska z Państwem Zakonnym. Powtarzam: W 1226 r. zaprosił Konrad Mazowiecki Krzyżaków do Polski, a pod koniec 14 wieku obejmowało wrogie Polsce Państwo Zakonne już obszar 200.000 km². Po scedowaniu władzy ostatniego komtura Zakonu na księcia, a więc na władzę świecką, powstały w 1525 roku Prusy Książęce/Księstwo Prus (wówczas był Zakon w Europie jedynym, który na plądrowaniu Prusów tak się wzbogacił, że nie tylko nie miał żadnych długów, ale był najbogatszym z nich); potem w 1701 roku Prusy Królewskie; po nich w 1871 roku Niemiecka Rzesza; a z tej hitlerowska  III Rzesza - każde z nich agresywne, zaborcze i wrogie Polsce. Kiedy Polska uporała się z problemem niemieckim?... Dopiero po 4 rozbiorach, krwawych powstaniach i dwóch wojnach światowych: w 1945/1947 r., a więc po 719/721 latach - przyjmując dla uproszczenia okrągłą liczbę, po 700 latach.

Reasumując: Obecną Hiszpanię opanował w przeciągu kilkunastu lat obcy i wrogi jej element, na którego pozbycie się potrzebne było 800 lat; Polska sprowadziła do własnego kraju z własnej i nieprzymuszonej woli obcy jej i wrogi element, który w krótkim czasie rozpanoszył się i prowadząc agresywną politykę doprowadził w końcu do upadku państwa polskiego, a sam problem niemiecki został rozwiązany z cudzą pomocą dopiero po 700 latach. 

Takie ja widziałem paralele w historii Hiszpanii i Polski i takie mi asocjację krążyły po głowie, kiedy potrzałem na skałę Gibraltaru. A teraz przychodzą mi znowu na myśl patrząc na na ten głupi i zgubny w skutkach slogan grudziądzkich i innych durnych biurokratów na szczytach władzy, którzy przez swoją głupotę chcą znów sprowadzić nieszczęście na kraj, naród, a zatem i na mieszkańców samego miasta. 

Polityka otwartego miasta nie różni się przy tym na jotę od zgubnej polityki otwartych granic USA forsowanej tam przez infiltrowaną przez Żydów tzw. Partię Demokratów (faktycznie żydoagentów), polityki otwartych granic poszczególnych państw UE, w których żydokracja zastąpiła demokrację i polityki podminowanych przez żydowskiego wywrotowego magnata finansowego Sorosa organów UE proklamujących hasło Europy bez granic. Jest to przedłużenie w prostej linii znanej nam agendy żydokomuny, na której gnoju wyrósł zbrodniczy żydobolszewizm, który w XX wieku na drodze krwawej dyktatury i bestialskiego Czerwonegio Terroru mordując na całym świecie nie mniej niż 150 milionów niewinnych ludzi (tzw. wrogów klasowych) dokonał największego masowego ludobójstwa w historii ludzkości, a teraz usiłuje wszelkimi siłami i sposobami zniszczyć państwa narodowe, żeby objąć nad nimi pełną kontrolę, stosując metody nowej, czy raczej (po epoce przymusowych deportacji i etnicznych roszad) ulepszonej broni masowego rażenia zwanej bronią M, jak migracja. Ta ulepszona broń masowej zagłady działa jednak na drodze niby pokojowej, legalnej, powoli, stopniowo lecz z nieubłaganą i nieodwracalną destrukcją zmieniającą na trwałe strukturę demograficzną kraju na korzyść obcych przybłędów, a na niekorzyść narodu. Z tych wszystkich przyczynowo-skutkowych powiązań, implikacji i zgubnych skutków nie zdaje sobie sprawy jak widać ani Urząd Miasta, ani jego lewacki naczelnik, który wysługuje się Żydom (ojcom tej zgubnej ideologii) i ich hołubi w sposób ostentacyjny, przyjmując wylewnie z otwartymi ramionami przedstawicieli ich krajowej V Kolumny. Na zdjęciu poniżej, z lewej, jeden jej bezbożny wysłannik promujący moralną perwersję spod znaku LGBT i nabazgraną przez siebie szmirę, otumaniający słuchaczy głupotami i łgarstwami swojego wykładu związanego rzekomo z praworządnością i prawami człowieka, a zatem z tym, co on i jego żydowscy mocodawcy nie potrafią nawet przeliterować, bowiem gwałcii i gwałcą je i tratują swoimi szatańskimi racicami nagminnie w barbarzyński sposób od niepamiętnych czasów.

Owa żydowska swołocz, którą on jako specjalista od bezprawia reprezentuje, dokonała w 1944 r. najpierw razem z Sowjetami kolejnej inwazji na Polskę, żeby tu prześladować, więzić, torturować i mordować polskich patriotów i przejąć władzę nad krajem pod dyktando Moskwy. Po transformacji ustrojowej zmieniła ona maskę aby plądrować Polskę (jak to czyni do dzisiaj) dla własnej korzyści i kontrolować władzę na wszystkich szczeblach administracji państwowej, jak to ma miejsce do dnia dzisiejszego. 

Ta perwersyjna idea miasta i państwa otwartego postrzegana być powinna nie tylko z perspektywy destruktywnych skutków masowej i nielegalnej immigracji obcych etni, polityki forsowanej przez Żydów, lecz i z punktu widzenia skutków, które manifestowały się na oczach ludzi, świadków historii, którzy jeszcze żyją, i manifestują się obecnie na oczach całego świata. 

Slogan „Heim ins Reich!” był nadużywany jako polityczne hasło niemieckiej polityki etnicznej od końca pierwszej wojny światowej i w okresie narodowego socjalizmu. Był on używany np. w okresie poprzedzającym głosowanie nad Saarą w styczniu 1935 r. Hasło to było progagandystycznym dictum w przyłączeniu Austrii i Sudetów do państwa NS, jak to się stało w 1938 r. układem monachijskim i aneksją Austrii. Konrad Henlein w czasie kryzysu sudeckiego wystosował we wrześniu 1938 r. w imieniu Niemców Sudeckich odezwę zakończoną słowami: „Chcemy żyć jako wolni Niemcy! Chcemy pokoju i pracy ponownie w naszej Ojczyźnie! Chcemy wrócić do domu, do Rzeszy! Niech Bóg błogosławi nas i naszą sprawiedliwą walkę”. Hasło to było używane do prób ustanowienia Wielkiej Rzeszy Niemieckiej przez przesiedlenie mniejszości niemieckich w państwach bałtyckich Litwy, Łotwy i Estonii na wywłaszczone ziemie w okupowanej przez Niemców Polsce w Kraju Warty (Wielkopolska), do Gdańska i Prus Wschodnich i Zachodnich, w protektoracie Czech i Moraw oraz na inne tereny anektowane przez Rzeszę, które miały służyć jako przyszłe miejsca zamieszkania Niemców na Wschodzie. Ta polityka scalania  mniejszości niemieckiej do granic Rzeszy przez aneksje, przymusowe deportacje i wywłaszczenia drogą gwałtu, wojny i barbarzyńskich zbrodni jest tym, co dzisiaj rozumiemy pod pojęciem: Heim ins Reich!. Świadkowie tych wydarzeń pamiętają formację „SS-Heimwehr Danzig“ utworzoną w 1939 r. przez Reichsführera SS Heinricha Himmlera. 1 września 1939 r., kiedy wojska niemieckie zaatakowały Polskę z terytorium Rzeszy, 1550-osobowa Heimwehr rozpoczęła walkę w Gdańsku i była również zaangażowana w atak na gdańskie Westerplatte – wydarzenia, którym Günter Grass poświęcił rozdział swojej powieści „Blaszany bębenek” - a on wiedział o tym najlepiej, bo sam, urodzony w Gdańsku i wychowany w HJ, był później esesmanem. Po podboju Polski, członkowie Heimwehr brali udział w zbrodniach wojennych na polskiej ludności cywilnej w Prusach Zachodnich. Dzisiaj nadal istnieją w Niemczech siły polityczne i ta sama ideologia powrotu do Wielkiej Rzeszy, którą posługiwał się Adolf Hitler.

Nie dość na tym. Bowiem na naszych oczach toczy się w Europie wschodniej wojna, której wszyscy jesteśmy świadkami, wojna właśnie o prawo powrotu mniejszości rosyjskiej żyjącej na Ukrainie "heim ins Reich", a zatem powrotu do Imperium Rosyjskiego. Wszyscy widzą, jakie metody gwałtu, terroru a nawet szantażu atomowego i energetycznego się przy tym stosuje, ale nie wszyscy wyciągają z historii i teraźniejszości właściwe wnioski. Należy do nich prezydent Grudziądza Pan Glamowski. Slogan otwartego miasta, któremu on hołubi, brzmi ładnie, ale jest głupi, pozbawiony racjonalnej treści, a ponadto niebezpieczny i zgubny w długofalowych skutkach.

Kto permanentnie i programowo ignoruje głos krytyki opinii publicznej i faworyzuje lakiernictwo pod publiczkę; kto pozoruje gotowość do dyskusji, a w istocie ją uniemożliwia; kto zatem komunikację ze społeczeństwem w ważnych dla miasta sprawach  traktuje per noga; kogo cechuje brak gotowości do zmierzenia się z ostrą krytyką; kto preferuje estetyczną i wyzutą z historycznego kontekstu perwersję; kto tak destruktywnie, wandalistycznie i rażąco niedbale troszczy się o substancję historyczną miasta, a więc o to, co w Grudziądzu było i jest najcenniejsze, jak to czyni jego obecny naczelnik; kto tak kompromituje miasto swymi błazeńskimi pomysłami będącymi w jawnej sprzeczności z elementarną logiką i zdrowym rozsądkiem normalnie myślącego człowieka; kto trwoniąc pieniądze publiczne podatnika przysparza tym samym miastu wymierne szkody; kto uzurpuje sobie kompetencje, których nie posiada, a na skutek braku autokrytycyzmu i fachowych kompetencji systematycznie oszpeca zabytki stanowiące m.in. część panoramy miasta i brnie w swoim maniackim obłędzie destrukcji w imię ich tzw. rewitalizacji coraz dalej; kto dla tego żydowskiego plugawego narodu, narodu masowych ludobójców, okupantów, łupieżców, oszustów, zdrajców, szpiegów, denuncjantów, szabrowników, śmiertelnych wrogów Polski, Polaków i chrześcijaństwa żywi tyle sympatii, co podkładający się jemu pod nogi naczelnik urzędu; kto temu wrogiemu Polsce i narodowi polskiemu nowemu okupantowi i zaborcy daje pole do subwersywnej  agitacji i pozwala żydowskim agentom ogłupiać mieszkańców miasta zakłamaną i perwersyjną żydopropagandą; kto legitymuje się taką orientacją polityczną i takimi działaniami na kierowniczym stanowisku w administracji miasta, ten musi zadać sobie pytanie, czy jest on właściwym człowiekiem na właściwym stanowisku. Biorąc pod uwagę treść powyższych komentarzy i dołączony do nich materiał faktograficzny powinni sobie zadać to samo pytanie również mieszkańcy Grudziądza i rozliczyć go za to w najbliższych wyborach. Dobrze byłoby pamiętać przy tej okazji o tym znanym powiedzeniu: "Ślepemu nie pokażesz, głuchemu nie opowiesz, głupiego nie przekonasz, idiocie nie udowodnisz."

Kończąc wracam ponownie do cytatu radnego Rady Miejskiej,  Pana Andrzeja Zygmunta Wiśniewskiego: Powiedzieć o tym SKANDAL, to nie powiedzieć NIC. A ja dodam: Ale powiedzieć o tym STADO BARANÓW, to powiedzieć za mało.  Mam nadzieję, że nikt mi nie postawi tego zarzutu i że to co napisałem na razie wystarczy.

Z powyższych komentarzy płyną wnioski, które będą tematem oddzielnego otwartego listu do władz miasta, powiatu i województwa.


Jerzy Chojnowski
Chairman-GTVRG e.V.