Powered By Blogger

Mittwoch, 30. Dezember 2020

KOLABORANCI ŻYDOWSCY W SŁUŻBIE NIEMCOM (8)

 

Kolaboranci żydowscy w czasie II wojny światowej (8) – gorliwa służba Niemcom

Temat kolaboracji żydowskiej był także omijany podczas jednego z  najwięk- szych  procesów   zbrodniarza   niemieckiego   Adolfa  Eichmanna.   Pominął świadków mogących zeznawać w tej kwestii oskarżyciel, prokurator Hausner, nie wspomniał o tym problemie dr Servatius, obrońca Eichmanna.

Mimo to  zdarzył  się  przypadek  gdy  temat  ten został w trakcie tego procesu ujawniony.

Przytoczę fragment jednego zeznania przed Trybunałem w Jerozolimie:            

„ Jedynym świadkiem, zajmującym ważne miejsce w jednym  z  Judenra- tów,  był  Pinchas Freudiger,  niegdysiejszy  baron  Philip  von Freudiger, pochodzący z Budapesztu. W trakcie zeznań doszło do jedynego  poważ- nego incydentu na Sali sądowej: publiczność zaczęła krzyczeć na świad ka po węgiersku i żydowsku, a sąd musiał ogłosić przerwę.

Freudiger – ortodoksyjny Żyd zachowujący się z dużym dostojeństwem – był wstrząśnięty:  [odpowiedział – przyp. aut.]  

–  „Są  tu ludzie, którzy mówią, że nie kazano im uciekać.   Przecież 50% tych, którzy uciekli,  zostało schwytanych  i  zamordowanych”  –   pod- czas, gdy ten sam los spotkał 99%, tych którzy nie uciekli [stwierdzenie H. Arendt – przyp. aut.]. –   „Dokąd mieli uciekać?”  –   ale on sam uciekł do Rumunii, bo był bogaty i pomógł mu Wisliceny” (H.Arendt; Eichmann w Jerozolimie, Kraków 1987 , str.159).

Zatem stanowisko możnych każdego  getta  skupionych  w  Judenratach   było jednoznaczne – nie należy irytować Niemców, starać się być dla nich przydat nymi poprzez pracę w  tzw.  szopach, gdzie produkowano na potrzeby wojska. Sądzono,  że  w  ten  sposób, udowadniając na każdym kroku swą przydatność uratują swoje życie.

Taka  idea  przyświecała  Chaimowi Rumkowskiemu, który zarządzał gettem łódzkim, które zlikwidowano jako ostatnie getto w sierpniu 1944 roku.

Nie zastanawiano się nad tym,  że tak wydajna i ekonomicznie  opłacalna dla Niemców produkcja powoduje, iż więcej Niemców może być bezpośrednio za- angażowanych w działania wojenne lub policyjne.  Ponadto dla Żydów  wojna nie była z początku ich sprawą, stała się dla nich dopiero wtedy, gdy Niemcy z  perfekcyjną dokładnością zaczęli realizować plan   „Ostatecznego  rozwią- zania kwestii żydowskiej”.

Arnold Mostowicz, lekarz który okupację przeżył w getcie łódzkim mówi:

„Żydzi w Izraelu, szczególnie młodzi Żydzi, też pytają, jak to było możli- we.  Ale im nie chodzi o to,  że  iksy  wymordowały igreków, ale  że Igreki dały się wymordować” (Barbara Engelking, „Na łące popiołów ocaleni z Holocaustu”, s.29).

Może  odpowiedź  na  tak  postawione przez młodych Żydów pytanie znajdzie- my  w zachowanych faktach z tamtych lat.

Przywódca  religijny  Zysie Frydman  w  lipcu 1942 roku  tak  mówił do swoich współbraci w getcie warszawskim:

„Wierzę  w  Boga  i  wierzę,  że  nastąpi  cud.  Bóg  nie da,  aby jego naród uległ zagładzie. Powinniśmy czekać, czekać na cud.  Walka z  Niemcami jest non sensem. Niemcy wytrzebią nas w ciągu kilku dni…

Drodzy przyjaciele, wytrwania i wiary i będziecie wyzwoleni”.

I taka wypowiedź nie była odosobniona.

Rabin  Gedaliah Rosenmann z Białegostoku nawoływał Żydów do pełnego  po- słuszeństwa wobec okupanta niemieckiego.

Tego typu wypowiedzi nie należały do rzadkości, a wpływ przywódców religij- nych  na  masy  żydowskie  był olbrzymi.  Zresztą,  cóż mieli począć ludzie dla których znikąd nie było nadziei.

Szli do gett przekonani,  że  oto Niemcy oddzielają ich od nielubianych  Pola- ków i dadzą im upragnioną autonomię.

Przypomnę tu entuzjazm Żabotyńskiego, na wieść rozpowszechnianą w środo wiskach żydowskich jesienią 1939 roku, że Niemcy rozważają całkiem  poważ- nie utworzenie  „rezerwatu żydowskiego”  na Lubelszczyźnie.

Nie było wśród Żydów refleksji   –  a co z ludnością, która tam zamieszkuje?

W  żadnych  dostępnych  wspomnieniach z czasów okupacji, jeśli nawet autor wspomina o tych niemieckich planach, nie ma nawet jednego zdania o ludno- ści, która miała zrobić miejsce dla Żydów.

Żabotyński nie był w swojej reakcji odosobniony,  tak  samo  myśleli  aktywiści żydowscy niezależnie od tego czy byli członkami  Poalej Syjon Lewica,  Poalej Syjon Prawica  czy  z  Betaru.

Trzeba także powiedzieć,  że  Żydzi  polscy  byli chętni  pójść na kolaborację z Niemcami,  bowiem  do  „akcji Hoeflego”   (kiedy to  w 1942 roku wywieziono z getta warszawskiego 300 000 osób), byli przekonani, że  obiektem niemieckiej eksterminacji będą wyłącznie Polacy, a ich,  Żydów dotknie jedynie ucisk eko- nomiczny.

Te   nadzieje  były   uzasadniane  doświadczeniami  I  wojny  światowej,  kiedy Żydzi polscy całkowicie współpracowali z Niemcami,  a  także  reminiscencja- mi  za ideą  Judeopolonii,  której nadzieje na powstanie rozbudziły nie zreali- zowane co prawda niemieckie plany dot. „rezerwatu” na Lubelszczyźnie.

Nie  bez znaczenia była tu postawa najbardziej wpływowych kręgów burżuazji inteligencji żydowskiej (zob. Adam Hempel, „Pogrobowcy klęski. Rzecz o „po licji granatowej” w Generalnym Gubernatorstwie 1939-1945”, Warszawa 19- 90). 

Traktowali getta jako pewien rodzaj autonomii z własnym zarządem, policją i innymi instytucjami.

Nie  reagowali,  gdy  Judenraty  na polecenie  Niemców najpierw zrobiły spisy wszystkich mieszkańców getta z dokładnie wyszczególnionym wiekiem statu- sem społecznym i majątkowym. 

W  warszawskim getcie na rozkaz władz okupacyjnych spis został przepro wadzony 28 października 1939 roku.

Niemcy, o czym wspominają wszyscy pamiętnikarze, nie wysyłali do getta swo ich żandarmów  by  „uganiali się i wyłapywali”   ludzi  do transportu do obo- zów  śmierci,  tylko przekazywali żądanie określające ile osób ma być na miej- scu zbiórki.

Rolą  Judenratów  było sprawne zrealizowanie tego zadania. Judenraty ręka- mi degeneratów z Żydowskiej Policji Porządkowej wykonywały to.

Piszą o tym wszyscy pamiętnikarze żydowscy, od Ringelbluma do Szpilmana.

Ringelblum pisze, że do  „akcji Hoeflego”,  tj.  do roku 1942  wszyscy Żydzi,  a szczególnie starszyzna żydowska byli zdecydowanie przeciwni jakiejkolwiek walce z okupantem niemieckim.

Wspomina o tym Tadeusz Bednarczyk,  że  w 14 stycznia 1940 roku  doszło  do spotkania przedstawicieli polskiego podziemia antyniemieckiego z prezesem Judenratu  inż. Adamem Czerniakowem,  w  czasie  którego  brano  pod uwagę możliwość zaostrzenia represji niemieckich wobec Żydów,  aż  do ekstermina- cji włącznie.

Czerniakow absolutnie wykluczył utworzenie,  choćby  w  postaci szkieletowej ruchu oporu w getcie, o ogólnopolskim ruchu nie chciał nawet słyszeć.

Liczył, że jako były student prof. Fischera w Dreźnie znajdzie rozwiązanie u… syna  swojego  profesora,  który  był gubernatorem dystryktu  warszaw- skiego.

Fakt unikania jakiejkolwiek walki przez Żydów potwierdza również Makowski (Makower) a także Appfelbaum w swej książce „Dwa sztandary”

Czerniakow,  a  także inni prezesi  Judenratów   doskonale  zdawali  sobie sprawę  czemu  służą  „przesiedlenia”,  a  mimo to bez oporów wykonywali swoją pracę.

O tym, że  „przesiedlenia”  nie są wyjazdem do pracy na wschodzie Żydzi w ge tcie  dowiedzieli  się  stosunkowo  wcześnie  od  osób, którym udało się zbiec z transportów, a także od kolejarzy.

Spisy dokonane przez  Judenraty  zawierały  też  informacje o statusie mająt- kowym mieszkańców getta.

Korzystali z tej wiedzy zarówno Niemcy, nakładając co rusz  kontrybucje  i finansowe obciążenia na mieszkańców, korzystali szmalcownicy, zarówno polscy  jak  i  żydowscy –   z  „Żagwi”  i  innych  kolaborujących   z   Gestapo grup, ale korzystali przede wszystkim ludzie  z  Judenratów  i  Żydowskiej Policji Porządkowej.

Selekcja była brutalna, ale bardzo prosta  –  miałeś środki finansowe,  zło- to, brylanty  –  żyłeś,  tak długo jak mogłeś płacić.

Środki się kończyły,  to albo  umierałeś w getcie z głodu, albo szedłeś do tran – sportu.

Ba, w getcie warszawskim, gdy było coraz trudniej nakłonić ludzi na „prze siedlenie”  posłużono  się akcją  na  „chleb i marmoladę”.

Ogłoszono, że na Umschlagplazu będzie wydawany chleb i marmolada i…  lu- dzie się zjawili.

Tego  nie  wymyślili  Niemcy,  to  było  działanie  samych Żydów przeciwko swoim braciom.

W Łodzi znane jest wystąpienie Chaima Rumkowskiego, który powiedział:

„Niemcy  zażądali  24 000 osób.  Udało mi się stargować na 20 000 osób, ale pod warunkiem, że w tej liczbie znajdą się wszyscy chorzy i dzieci do lat 10”.

Proszę zwrócić uwagę na język Rumkowskiego

– „udało mi się stargować”,

tak jakby chodziło o krowę, a nie o ludzi.

Najbardziej budzi zdziwienie i… grozę to, że Rumkowski osiągnął cel.

Dzieci „dostał”… starców i chorych też.

Obrońcy Rumkowskiego  podnoszą, że getto łódzkie zostało zlikwidowane ja- ko ostatnie.

Do tych obrońców należy także Arnold Mostowicz  (B.Engelking;  Na  łące popiołów ocaleni z Holocaustu, str.19-20).

Ale Arnold Mostowicz wspomina w tym wywiadzie, że

po likwidacji getta łódzkiego na miejscu zostało 800 osób aby…  uporząd- kować getto, a potem ci ludzie powędrowali do obozów koncentracyjnych .   

Niewielu się uratowało mimo gorliwej służby Niemcom.

Cdn.

Ireneusz T. Lisiak   

Nr 41-42 (13-20.10.2013)
Za; http://sol.myslpolska.pl/2013/10/kolaboranci-zydowscy-w-czasie-ii-wojny-swiatowej-8/
  • Poprzednie odcinki:
Kolaboranci żydowscy w czasie II wojny światowej (1) – Program „Ostatecznego rozwiązania kwestii żydowskiej”.
Kolaboranci żydowscy w czasie II wojny światowej (2) – Getta jako idea utworzenia Judeopolonii,
Kolaboranci żydowscy w czasie II wojny światowej (3) – Policja żydowska w gettach.
Kolaboranci żydowscy w czasie II wojny światowej (4) – Osławiona „13” i „Żagiew”.
Kolaboranci żydowscy w czasie II wojny światowej (5) – „Prowokacja w Hotelu Polskim”
https://forumemjot.wordpress.com/2013/09/20/kolaboranci-zydowscy-w-czasie-ii-wojny-swiatowej-6-dlaczego-zydzi-z-takim-zapalem-oskarzaja-wszystkich-dookola-za-zbrodnie-niemieckie-zydowsy-lapacze/
https://forumemjot.wordpress.com/2013/09/29/kolaboranci-zydowscy-w-czasie-ii-wojny-swiatowej-7-zdrajcy-z-getta-warszawskiego/

Dienstag, 29. Dezember 2020

JEWS AND NKWD KILLING POLES

 KOLABORACJA ŻYDÓW Z NKWD W EGZEKUCJACH POLAKÓW

Edward Reid 

Jak naprawdę było podczas sowieckiej inwazji? Dopiero niedawno na łamach „Rzeczpospolitej” ukazał się obszerny artykuł profesora Tomasza Strzembosza, wybitnego badacza najnowszej historii Polski, a zwłaszcza okresu 1939-54. Artykuł Strzembosza ukazuje faktyczną rolę ludności żydowskiej we wschodniej Polsce w latach pierwszej okupacji sowieckiej. W dotychczasowej dyskusji - jak stwierdza Strzembosz - „pomija się najważniejszy fakt: to, co wydarzyło się w Jedwabnem po wkroczeniu wojsk niemieckich na te tereny, czyli kto, kiedy iw jakich okolicznościach dokonał masowego mordu na ludności żydowskiej Jedwabnego”. Strzembosz dogłębnie analizuje zachowanie ludności polskiej i żydowskiej w latach 1939-41, zwłaszcza początkowy i końcowy okres pierwszej okupacji sowieckiej. 

Żydzi dołączyli do NKWD „Ludność żydowska”, pisze Strzembosz, „zwłaszcza młodzież i biedota miejska, masowo uczestniczyła w witaniu wkraczającej armii [sowieckiej] i wprowadzaniu nowego porządku, nawet z bronią w ręku. Świadectw na to też są tysiące: polskich, żydowskich i sowieckich, są relacje naczelnego dowódcy Związku Bojowego gen. Stefana Grota-Rowieckiego, jest relacja kuriera Jana Karskiego, są zapisy w czasie wojny iw latach powojennych. Żydzi wykonujący egzekucje na Polakach Co więcej, „strażnicy” i „milicje” wyrastające jak grzyby po ataku sowieckim składały się w dużej części z Żydów. To też nie wszystko. Żydzi dokonali buntu przeciwko państwu polskiemu, przejmując miasta i tworząc tam komitety rewolucyjne, zatrzymywanie i rozstrzeliwanie przedstawicieli polskich władz państwowych, napadanie na mniejsze lub nawet dość duże jednostki Wojska Polskiego (jak w Grodnie). To była zbrojna współpraca, po stronie wroga zdrada w dniach klęski. " 

Organizatorzy czerwonego terroru 

Piąta kolumna 

Tak było w pierwszym okresie, kiedy państwo polskie jeszcze się broniło, kiedy walczyły nasze jednostki wojskowe i wydawało się, że nie wszystko jest stracone. Żydzi odgrywali wtedy rolę „piątej kolumny”. Później było znacznie gorzej. Strzembosz przytacza wnioski dr Marka Wierzbickiego co do tego, kto przeprowadził terror bolszewicki - oczywiście NKWD, a wcześniej Armia Czerwona , ale na co dzień decydującą rolę odgrywały różne formacje strażnicze i milicje. A ich szeregi były głównie wypełnione Żydami. „Polscy Żydzi w cywilnych ubraniach, z czerwonymi opaskami na ramionach i uzbrojeni w broń również odgrywają dużą rolę w aresztowaniach i deportacjach. 

To była najbardziej drastyczna rzecz, ale dla społeczności polskiej kolejnym rażącym faktem była duża liczba Żydów we wszystkich sowieckich agencjach i instytucjach. W okresie wrzesień-grudzień 1939 r. doszło do licznych aresztowań tych przedstawicieli ludności polskiej, którzy przed wojną pełnili wysokie funkcje w administracji i strukturach politycznych państwa polskiego lub byli bardzo zaangażowani w działalność społeczną. Miejscowi Żydzi, członkowie tymczasowej administracji lub milicji, udzielali władzom sowieckim rozległej pomocy w ich tropieniu i aresztowaniu ”. 

Żydzi wybierali Polaków na egzekucję 

Dlaczego się to stało? Jakie były korzenie tej straszliwej nienawiści do Polski i okrutnej zemsty na Polakach? „To prawda” - pisze Strzembosz - „sytuacja Żydów w Polsce nie układała się najlepiej. Jednak Żydów nie deportowano na Syberię, nie rozstrzeliwano, nie wysyłano do obozów koncentracyjnych, nie zabijano głodem i niewolniczą pracą. Jeśli nie uważali Polski za swoją ojczyznę, to nadal nie musieli traktować jej jako najeźdźcy i dołączać do jej śmiertelnego wroga w zabijaniu polskich żołnierzy i mordowaniu uciekających na wschód polskich cywilów. Nie musieli też brać udziału w wyznaczaniu swoich sąsiadów do deportacji ”. 

Tortury w Jedwabnem Strzembosz udowadniają ponad wszelką wątpliwość, że dokładnie tak samo potoczyły się wydarzenia w samym Jedwabnem. Oto relacja mieszkańca Jedwabnego Józefa Rybickiego podsumowująca to, co wydarzyło się w mieście po zdobyciu go przez Sowietów: 

Zemsta na polskich sąsiadach 

„Żydzi, którzy postawili łukowe przejście, witali Armię Czerwoną. Zmienili dawny zarząd miasta i zaproponowali nowy, wywodzący się z miejscowej ludności (Żydów i komunistów). Aresztowali policję, nauczycieli. Prowadzili NKWD do mieszkań i domów, potępiali polskich patriotów ”. Szokujący jest opis tortur zadawanych polskim konspiratorom przez NKWD w Jedwabnem. Oto relacja kaprala Antoniego B., członka antyradzieckiego podziemia, którego Żydzi wydali NKWD: „zabrali mnie na przesłuchanie, przyjechał sędzia śledczy i dowódca NKWD i jeden oprawca, a oni posadził mnie na taborecie obok ceglanej ściany, potem patrzę na siebie i jeden w cywilnym ubraniu wyjął zza pieca patyk, taki jak w ścianach naszych namiotów, taki długi i gruby, i nagle rzucili mnie na podłogę i wepchnęli mi czapkę w usta i zaczęli mnie bić, nie mogłem krzyczeć bo sędzia usiadł na moich nogach a drugi trzymał mnie za głowę i trzymał czapkę w ustach i walczyłem, aż podarłem czapkę na kawałki, a trzeci oprawca bił mnie przez cały czas, dostałem ten kij mniej więcej 30 razy, a oni przestali mnie bić i posadzili na stołku przy ścianie. Miałem długie włosy, a starszy porucznik złapał mnie za włosy i zaczął bić głową o ścianę, myślałem, że nic nie zostanie z mojej głowy, wyrwał mi z głowy całą kępkę włosów. rzucili mnie na ziemię i zaczęli bić kijem leszczyny, przewracali mnie z boku na bok i bili, a na dodatek dwaj z nich nadal na mnie siedzieli i dusili i mówili, że mnie wykończy. Bili mnie, aż prawdopodobnie zorientowali się, że nie mogę już dłużej znieść, więc w końcu pozwolili mi odejść. Bili mnie jak kota w worku, a na koniec posadzili na stołku i bili kijem w ramiona. ” (za W czterdziestym nas matko na Sybir zesłali [W 1940 r., Matka, wysłali nas na Syberię], wyd. „Solidarity Interfactory Structure”, s. 82). Ten tekst zaczerpnąłem ze zbioru relacji przygotowanych przed laty do druku przez prof. Jana T. Grossa. Gross pisząc książkę o Jedwabnem pomija opis aresztowania i tortur Antoniego B., choć cytuje inne fragmenty tej relacji. Czemu? Fakty nie pozostawiają wątpliwości: a na koniec posadzili mnie na stołku i bili kijem po ramionach ”. (za W czterdziestym nas matko na Sybir zesłali [W 1940 r., Matka, wysłali nas na Syberię], wyd. „Solidarity Interfactory Structure”, s. 82). Ten tekst zaczerpnąłem ze zbioru relacji przygotowanych przed laty do druku przez prof. Jana T. Grossa. Gross pisząc książkę o Jedwabnem pomija opis aresztowania i tortur Antoniego B., choć cytuje inne fragmenty tej relacji. Czemu? Fakty nie pozostawiają wątpliwości: a na koniec posadzili mnie na stołku i bili kijem po ramionach ”. (za W czterdziestym nas matko na Sybir zesłali [W 1940 r., Matka, wysłali nas na Syberię], wyd. „Solidarity Interfactory Structure”, s. 82). Ten tekst zaczerpnąłem ze zbioru relacji przygotowanych przed laty do druku przez prof. Jana T. Grossa. Gross pisząc książkę o Jedwabnem pomija opis aresztowania i tortur Antoniego B., choć cytuje inne fragmenty tej relacji. Czemu? Fakty nie pozostawiają wątpliwości: Gross pisząc książkę o Jedwabnem pomija opis aresztowania i tortur Antoniego B., choć cytuje inne fragmenty tej relacji. Czemu? Fakty nie pozostawiają wątpliwości: Gross pisząc książkę o Jedwabnem pomija opis aresztowania i tortur Antoniego B., choć cytuje inne fragmenty tej relacji. Czemu? Fakty nie pozostawiają wątpliwości: 

NKWD wysyła Polaków na Syberię 

Żydzi jedwabińscy, podobnie jak całe terytorium okupowane przez Sowietów, stanowili podstawę mechanizmu represji. Do ostatniej chwili przekazywali polskich patriotów w ręce NKWD i przygotowywali kolejne transporty deportacyjne na Syberię. 

Polscy Żydzi byli w ekstazie, gdy Rosjanie okupowali Polskę 

Ataki na polskich urzędników i cywilów Liczne zeznania świadczą o wybitnej roli Żydów w milicjach i „komitetach rewolucyjnych”, które powstały zarówno spontanicznie, jak i pod naciskiem Sowietów. Podmioty te często odgrywały decydującą rolę w wyprowadzaniu z ziemi nowego reżimu i jego machiny represji. Ich działalność była wspierana przez dużą liczbę indywidualnych kolaborantów działających z własnej inicjatywy na rzecz sprawy radzieckiej. 

Bandyci zaatakowali W całej Polsce Wschodniej miejscowi komuniści żydowscy, białoruscy i ukraińscy utworzyli milicje i „komitety rewolucyjne”. Z błogosławieństwem sowieckich najeźdźców chwytali, rabowali, a nawet mordowali polskich urzędników, policjantów, nauczycieli, polityków, przywódców gminnych, właścicieli ziemskich i „kolonistów” (czyli międzywojennych osadników) - tzw. Wrogów ludu. Splądrowali także i podpalili polskie mienie oraz niszczyli polskie pomniki narodowe i religijne. Odnotowano dziesiątki morderstw pojedynczych osób i grup. Kradzież polskiego mienia przybrała ogromne rozmiary wraz z łupami, które wzbogaciły rodziny współpracowników i ich społeczności. 

Jedną z najwcześniejszych i najbardziej ohydnych zbrodni było wymordowanie prawie pięćdziesięciu Polaków we wsi Brzostowica Mała koło Grodna około 20 września, zanim Sowieci zostali tam osadzeni.

Okrutni Żydzi zabili polską hrabinę 

Pro- komunistyczny band z czerwonymi opaskami i uzbrojonych w noże i siekiery, prowadzony przez przedsiębiorcę żydowskiego o nazwisku Ajzik, wszedł do wioski, wyciągnął ludzi z ich domów krzyczeć i okrutnie zmasakrowane całą ludność polską. Wśród ofiar znaleźli się hrabia Antoni Wolkowicki i jego żona Ludwika, jego szwagier Zygmunt Woynicz-Sianozecki, wójt i jego sekretarz, księgowy, listonosz i miejscowy nauczyciel. Ofiary tej orgii przemocy torturowano, wiązano drutem kolczastym, okładano patykami, zmuszano do połykania wapna palonego, wrzucano do rowu i żywcem grzebano. 

Sparaliżowana hrabina Ludwika Wolkowicka została zaciągnięta za włosy na miejsce egzekucji. Zabójstwo zarządził Żak Motyl, Żyd, który stał na czele „komitetu rewolucyjnego” - złożonego z Żydów i Białorusinów - w Brzostowicy Wielkiej. Zazwyczaj sprawcy nigdy nie byli karani. Wręcz przeciwnie, funkcjonariusze NKWD chwalili ich za „klasowe” działania, a Ajzik został prezesem miejscowej spółdzielni. Nie można jednak zaprzeczyć rasistowskiemu aspektowi zbrodni - tylko członkowie mniejszości polskiej zginęli z rąk swoich niepolskich sąsiadów. 

Janusz Brochowicz-Lewiński, oficer podchorąży, który w 1939 r. Uzyskał stopień kaprala, został schwytany przez Sowietów pod Stolpcami. Był jednym z piętnastu Polaków, wśród nich sędzia, pastor, kapelan, nauczyciel i kilku urzędników państwowych, stawianych przed trybunałem NKWD w grupach po pięć i skazanych na śmierć. Na szczęście jego grupie udało się uciec podczas transportu na nieznane miejsce egzekucji. Pozostałych dziesięciu skazanych Polaków rozstrzelano. 

Wszyscy sędziowie, policjanci, nauczyciele zostali zabici Gdy Brochowicz-Lewiński był więziony w Stolpcach, oficer NKWD odbył obchód w towarzystwie swojego pomocnika, miejscowego Żyda, który zidentyfikował członków polskiej klasy wykształconej, obecnie tzw. ludzie, wśród których żył od lat, z zawodu: sędzia, nauczyciel, policjant, urzędnik, leśniczy, właściciel ziemski. 

Zabici księża katoliccy Równie nikczemne były mordy duchownych katolickich dokonywane przez wędrowne bandy Żydów i Białorusinów, jak ks. Bronisław Fedorowicz, proboszcz ze Skrundzie koło Słonimia, i ks. Antoniego Twardowskiego, proboszcza Juraciszki k. Wołoczyna. , a tego ostatniego duchowny jezuita Stanisław Zuziak. 

Tłum prosowieckich Żydów i Białorusinów zatrzymał księdza Józefa Bajkę, pastora Naliboków koło Stolpce, chcąc wydać go władzom sowieckim lub ewentualnie zlinczować (jak to miało miejsce w innych miejscowościach). Liczne zgromadzenie parafian pokrzyżowało plany, pozwalając ks. Bajce na ucieczkę przed przybyciem NKWD. Henryk Poszwiński, przedwojenny burmistrz Zdziecioła, miejscowości niedaleko Nowogródka, tak opisał nowy porządek w swoim mieście: 

W Zdzieciolu Żydówka Josielewicz stanęła na czele komitetu rewolucyjnego, który powstał jeszcze przed wkroczeniem wojsk radzieckich. 

Żydzi rozstrzelali polską policję Lokalna policja opuściła miasto tuż po przekroczeniu granicy przez Armię Czerwoną. Wieczorem 17 września poinformowano mnie, że banda przestępców wypuszczonych z więzienia przygotowuje się do napadu na niektóre sklepy. Zwołałem spotkanie straży pożarnej i straży cywilnej i te dwie organizacje zaczęły zapewniać bezpieczeństwo w naszym mieście. Magazyny oszczędzono, ale bandy [przestępcze] zaatakowały bezbronnych cywilów, którzy uciekali przed Niemcami na wschód. Sprawcy zdarli z nich ubrania, buty i wszystko, co mieli przy sobie. Ci, którzy stawiali opór, byli okrutnie zabijani na miejscu. Poza miastem przydrożne rowy usiane były trupami. 

… Komitet rewolucyjny, który wkrótce rozbroił straż pożarną i straż cywilną, stał bezczynnie, gdy to wszystko się działo. W godzinach porannych 18 września przez Zdzieciol przechodził jeszcze mały oddział Wojska Polskiego. Był to zespół szpitala polowego, przewożony w kilkunastu powozach konnych. Konwój składał się z trzydziestu żołnierzy dowodzonych przez sierżanta. Komitet rewolucyjny próbował ich powstrzymać i rozbroić. Żołnierze wystrzelili w powietrze salwę strzałów. Komitet rewolucyjny wybiegł z miasta w panice i ukrył się w zaroślach cmentarza miejskiego. … W godzinach popołudniowych 18 września do Nowogródka wkroczyły wojska radzieckie. Tego wieczoru do Zdzieciola przybyły pierwsze trzy radzieckie czołgi. Cały komitet rewolucyjny z Josielewiczem na czele wyszedł powitać najeźdźców, krzycząc: „Niech żyje wielki Stalin!” Po krótkim postoju czołgi ruszyły w kierunku Słonimia. Komitet rewolucyjny nakazał właścicielom wywiesić czerwone flagi z ich domów. Polacy płakali jak dzieci, zdejmując białą część z [biało-czerwonych] polskich flag. … W godzinach porannych 19 września do ratusza przyszedł Żyd z komitetu rewolucyjnego i poinformował mnie, że zostałem wezwany przez komitet na spotkanie w sprawie epidemii pryszczycy, która wybuchła wśród trochę bydła przywiezionego do Zdzieciola. Wierząc w to, co mi powiedziano, natychmiast wstałem od biurka i odprowadziłem tego człowieka do siedziby komitetu znajdującej się na drugim końcu miasta. Musiałem czekać około godziny, zanim zabrano mnie do gabinetu przewodniczącej. W tym czasie obserwowałem prawdziwy obraz „rewolucji”. Setki ludzi otoczyły teren komitetu; większość z nich to kobiety, które wybuchały płaczem i płakały. `` Zwróć naszą skradzioną własność! '' oni płakali. „Uwolnij naszych mężów i ojców naszych dzieci!” … W kątach pokoju znajdowali się ludzie, którzy zostali ciężko pobici; większość z nich to uchodźcy uciekający przed Niemcami. Członkowie komitetu, ubrani w cywilne ubrania z czerwonymi opaskami na ramionach, z radzieckimi gwiazdami na czapkach, trzymali w rękach karabiny lub rewolwery i rywalizowali ze sobą w brutalnym znęcaniu się nad tymi ludźmi. To był widok, z którym miałem trudności. Po około godzinie oczekiwania drzwi zostały otwarte i wezwano mnie do gabinetu przewodniczącej. Kiedy wszedłem, zauważyłem wycelowane we mnie trzy lufy karabinów. Jeden z bandytów krzyknął: „Ręce do góry!” Podniosłem ręce i zwróciłem się do przewodniczącej. 'Co zrobiłem źle? Dlaczego mnie tak traktujesz? Josielewicz, choć dobrze znała język polski, odpowiedział po rosyjsku: „W odpowiednim czasie się dowiesz”. Po przeszukaniu [i ogołoceniu wszystkich rzeczy osobistych] polecono mi podejść do stołu zajmowanego przez przewodniczącą Josielewicza i sowieckiego oficera NKWD. Oficer wyjął formularz z torby i zaczął go wypełniać. … W ostatniej części formularza pytano o powód mojego aresztowania i uwięzienia. Funkcjonariusz NKWD przed jego wypełnieniem zwrócił się do przewodniczącej i zapytał, co ma wejść. Przewodnicząca odpowiedziała: „To polski oficer, polski patriota, były burmistrz miasta. To chyba wystarczający powód ”. Funkcjonariusz NKWD napisał w tej części: „Niebezpieczny element”. Po wypełnieniu tego formularza trzech członków komisji doprowadziło mnie do aresztu policyjnego. W małej izbie zatrzymań zbudowanej dla nie więcej niż czterech osób na krótki okres aresztowano dwadzieścia trzy osoby. Nie mogąc usiąść w tym zatłoczonym miejscu, przez cały czas musieliśmy stać jeden obok drugiego. Ludzie mdlali z braku powietrza i musieli na miejscu ulżyć. Wśród aresztowanych byli dyrektorzy szkół, wójtowie, sołtysi, urzędnicy i różne inne osoby, które uciekły na wschód przed Niemcami, a także ksiądz, który często powtarzał pod nosem: `` Wybacz im Ojcze, bo nie wiedzą, co robią. ”. W tym miejscu zatrzymania spędziliśmy prawie cały dzień. Wreszcie 20 września wsadzono nas do ciężarówki i zabrano do więzienia w Nowogródku. Podczas całej podróży który trwał ponad godzinę, leżeliśmy na podłodze ciężarówki przewożącej węgiel, a czuwali nad nami czterej Żydzi z komitetu rewolucyjnego z karabinami w rękach. Co jakiś czas jeden z nich ostrzegał nas: „Nie podnoś głowy, bo dostaniesz kulę w czaszkę”. Wzdłuż drogi, po której powoli jechała ciężarówka, napotkaliśmy w wielu miejscach radziecką artylerię idącą w przeciwnym kierunku. Radzieccy żołnierze podchodzili do naszego pojazdu podczas postojów i pytali: „Kogo przewozisz i dokąd jedziesz?”. „Zabieramy Polaków do więzienia” - odpowiadali strażnicy. - Co oni zrobili źle? - Nic nie zrobili. Wystarczy, że to Polacy! leżeliśmy na podłodze ciężarówki przewożącej węgiel, a czterech Żydów z komitetu rewolucyjnego czuwało nad nami z karabinami w rękach. Co jakiś czas jeden z nich ostrzegał nas: „Nie podnoś głowy, bo dostaniesz kulę w czaszkę”. Wzdłuż drogi, po której powoli jechała ciężarówka, napotkaliśmy w wielu miejscach radziecką artylerię idącą w przeciwnym kierunku. Radzieccy żołnierze podchodzili do naszego pojazdu podczas postojów i pytali: „Kogo przewozisz i dokąd jedziesz?”. „Zabieramy Polaków do więzienia” - odpowiadali strażnicy. - Co oni zrobili źle? - Nic nie zrobili. Wystarczy, że to Polacy! leżeliśmy na podłodze ciężarówki przewożącej węgiel, a czterech Żydów z komitetu rewolucyjnego czuwało nad nami z karabinami w rękach. Co jakiś czas jeden z nich ostrzegał nas: „Nie podnoś głowy, bo dostaniesz kulę w czaszkę”. Wzdłuż drogi, po której powoli jechała ciężarówka, napotkaliśmy w wielu miejscach radziecką artylerię idącą w przeciwnym kierunku. Radzieccy żołnierze podchodzili do naszego pojazdu podczas postojów i pytali: „Kogo przewozisz i dokąd jedziesz?”. „Zabieramy Polaków do więzienia” - odpowiadali strażnicy. - Co oni zrobili źle? - Nic nie zrobili. Wystarczy, że to Polacy! Wzdłuż drogi, po której powoli jechała ciężarówka, napotkaliśmy w wielu miejscach radziecką artylerię idącą w przeciwnym kierunku. Radzieccy żołnierze podchodzili do naszego pojazdu podczas postojów i pytali: „Kogo przewozisz i dokąd jedziesz?”. „Zabieramy Polaków do więzienia” - odpowiadali strażnicy. - Co oni zrobili źle? - Nic nie zrobili. Wystarczy, że to Polacy! Wzdłuż drogi, po której powoli jechała ciężarówka, napotkaliśmy w wielu miejscach radziecką artylerię idącą w przeciwnym kierunku. Radzieccy żołnierze podchodzili do naszego pojazdu podczas postojów i pytali: „Kogo przewozisz i dokąd jedziesz?”. „Zabieramy Polaków do więzienia” - odpowiadali strażnicy. - Co oni zrobili źle? - Nic nie zrobili. Wystarczy, że to Polacy! 

Od urzędnika do szefa milicji W Baranowiczach Żydzi zasiedli w szeregach „czerwonej milicji” i donosili na NKWD polskich oficerów, policjantów, nauczycieli i urzędników państwowych. Nocą do domów tych ludzi przyjeżdżały powozy przypominające czarne skrzynki. Zostali załadowani, przewiezieni na stację kolejową i wywiezieni do Gułagu - nigdy więcej ich nie usłyszeli. Wśród zatrzymanych przy pomocy miejscowych Żydów była siostra Bogusława J. Jędrzejec i ośmiu członków jej rodziny. Jej mąż i ojciec zostali zamordowani przez NKWD w Baranowiczach; pozostali członkowie rodziny zostali wywiezieni zimą 1939–1940 do sowieckiego wnętrza 

Według Nachuma Alperta w Słonimie 

… W Słonimie zorganizowano prowizoryczną administrację miejską, na czele której stanął Żyd z Mińska Matwei Kolotov. … Kolotow od razu zaczął organizować „Gwardię Robotniczą” (tymczasową milicję), której zadaniem było utrzymanie porządku w mieście. Na czele tej straży stał Chaim Chomsky, weteran komunista. … A gdy tylko przybyło NKWD, poczuło się wszędzie. Najpierw deportowali kupców, fabrykantów, polskich oficerów i policję; następnie bundowcy, syjoniści, trockiści i polscy „koloniści” i „kułacy” ze wsi. Wiele inncocent ludzi zostało złapanych w tę niewód. 

Według polskich źródeł Chaim Chomsky (Chomski), który stanął na czele „komitetu rewolucyjnego”, wydał polecenie aresztowania polskiego burmistrza Bieńskiewicza, kiedy zgłosił się do pracy 18 września; potem wszystkie ślady burmistrza zniknęły. Żyd, żołnierz polskiej armii, który znalazł się na krótko w Słonimie we wrześniu 1939 r., Twierdzi, że jedynymi Żydami, którzy kolaborowali z sowieckimi okupantami byli od dawna komuniści:… Nie przeczę, że byli Żydzi - dawni komuniści - którzy rozbroili polskie oddziały, ale dodaje, całkiem słusznie,… ale czy można za to winić wszystkich Żydów? 

W Duniłowiczach, małym miasteczku pod Postawami, Żydówka imieniem Chana zaprowadziła żołnierzy radzieckich do domu sąsiada Józefa Obuchowskiego, sierżanta Korpusu Obrony Granicznej. Wskazując na żonę, powiedziała:… To jest polska „pani” [„pani” - kobieta „Pana”], jej mąż jest w wojsku ”. Żołnierze rozwalili dom, na próżno szukając jej męża, sierżanta. Zamiast tego zabrano Polkę. Podczas przesłuchania, które trwało dwadzieścia cztery godziny, była zmuszona trzymać ręce uniesione i była moczona wodą, aż straciła przytomność. 

Kolejna polska „pani”, pani Kwiatkowska, została aresztowana przez Komitet Żydowski w swoim majątku w pobliżu miejscowości Wołozyn i Wiszniew, wkrótce po przejściu wojsk sowieckich. Faktycznie władze lokalne spoczywały na takich grupach, które wyrosły jak grzyby po deszczu. To oni doprowadzili sowieckich urzędników na swoją zdobycz. Pani Kwiatkowska przebywała w sowieckich więzieniach do końca 1949 roku. 

Witold Rozwadowski i jego ojciec zostali aresztowani w swoim majątku koło Kucewicz. Pierwszy był przetrzymywany w Oszmianie, gdzie został zamordowany przez kolegę Żyda, który wstąpił do sowieckiej milicji. 

W Oszmianie stali się królami 

… Tymczasowe władze składały się z Żydów i komunistów… którzy ogłosili się komisarzami miasta. Władzę sprawowała milicja składająca się w większości z Żydów i komunistów. Żydzi i komuniści służyli bolszewikom przez potępienia na przekór i zdradzając żołnierzy i policjantów bez mundurów. … Milicja była postrachem ludności, ponieważ poszczególni milicjanci rywalizowali ze sobą w służalczości. 

W Nowej Wilejce 

… Autorytety zajmowali wyłącznie Żydzi i obywatele sowieccy, których władze radzieckie bardzo dobrze zabezpieczały pod każdym względem. Ten ostatni nadzorował także agitatorów, którzy mieli do swojej dyspozycji Żydów i miejscową brygadę. Władze sowieckie wydały następujące zarządzenia: utworzono ośrodki agitacyjne, sprowadzono tzw. Agitpunktów, sprowadzono dużą liczbę agitatorów, głównie Żydów, z sowieckiej Rosji. Nakazano im organizowanie zebrań miejscowej brygady o skłonnościach komunistycznych, byłych więźniów i Żydów w celu przygotowania ich do pomocy. Nakazywano im organizowanie spotkań, na których krytykowano i potępiano wszystko, co polskie, polski system i polski rząd, wyśmiewano polskich patriotów. Wezwano opinię publiczną do potępienia takich ludzi, ponieważ byli niebezpieczni dla Sowietów, aresztować ich i deportować. Publiczność [polska] nie była otwarta, a nawet odpowiedziała z furią: „po co?”. Wszystkie te obelgi i żądania wyszły z ust sowieckich agitatorów i Żydów. Spotkania te były na ogół obowiązkowe, a ci, którzy nie uczestniczyli, ponosili konsekwencje. Masowe rewizje przeprowadzono w domach byłych wojskowych, policjantów i urzędników państwowych, a osoby, które uznano za szkodliwe dla Związku Radzieckiego, zostały aresztowane. Przeszukania i aresztowania odbywały się tylko w nocy; przeprowadzała je policja, która zawsze była nadzorowana przez NKWD. Mało kto wyszedł z takiego poszukiwania w całości; ktoś z całej rodziny nieuchronnie padł jej ofiarą. Bardzo często podczas rewizji zatrzymywali dokumenty, pieniądze, kosztowności, zdjęcia byłych wojskowych i policjantów oraz ważne dokumenty, z których wszystko po prostu zniknęło. Przeszukania były całkowicie pro forma, ponieważ osoby te zostały już wcześniej osądzone (uznane za winne), w większości przez żydowskich komunistów. Po aresztowaniu tych ludzi nastąpiły badania i śledztwa, w wyniku których wyciągnięto z nich najbardziej niewiarygodne zeznania w wyniku wszelkiego rodzaju represji i tortur. To był ich jedyny i ulubiony cel - zniszczenie i wściekłość na Polaków. W celu wydobycia dodatkowych informacji o Polakach, którzy nadal cieszyli się wolnością, poza formalnymi śledztwami osadzono w celach więziennych żydowskich komunistów w celu przeprowadzenia śledztwa i wyciągnięcia takich informacji od swoich ofiar. Na przykład pewnej nocy grupa Polaków została aresztowana przez miejscowych Żydów nadzorowanych przez NKWD. Następnie ofiary były badane i badane metodami „lekkich tortur”, takich jak uderzenie w głowę przykrytą tekturą, grzbietem książki lub ciężkiej książki lub gumowym pałką. Po takich badaniach ludzie chodzili na wpół oszołomieni, na krótko tracili przytomność, a nawet tracili rozum. Do tej kategorii zaliczało się wielu moich przyjaciół, np. Naczelnik państwa polskiego w Nowej Wilejce Krawczyk, ppor. Zygmunt Pioko w służbie czynnej III Batalionu Bojowego Wilno, także z Nowej Wilejki i wielu innych. Ten pierwszy nie mógł tego znieść i umarł; Piorko cierpiał na nerwowe zaburzenia mózgu i oszalał. … W tym czasie nakazali przymusową rejestrację ludności i wydanie tymczasowych dokumentów tożsamości lub zaświadczeń, na które ludność bała się pójść i pokazać się władzom sowieckim, u których miejscowi Żydzi siedzieli jako urzędnicy i opiniowali każdy Polak, który przyszedł się zarejestrować. Wielu Polaków przebywało tam lub ukrywało się bez rejestracji, co również zwiększyło liczbę aresztowanych i nowych ofiar tortur. 

Wredni mali półbogowie Po wypełnieniu wszystkich rozkazów władz sowieckich i zapakowaniu części polskiej ludności do więzienia jako wrogiego elementu dla Sowietów, szybko zabrali się do kolejnego zadania - agitacji przedwyborczej, która toczyła się na szeroką skalę. . Z Rosji sowieckiej wysłano wielu agitatorów, którzy zebrali do pomocy miejscową buntowniczkę, m.in. Żydów i byłych więźniów, nie tylko politycznych, ale i innych. Zaczęli zwoływać różnego rodzaju spotkania, które pod groźbą były obowiązkowe. 

… W zaplanowane dni spotkań agitatorzy byli wysyłani do miejsc pracy. Wezwali przerwę w pracy lub wcześniejszą rezygnację i zaprowadzili wszystkich do miejsca, w którym miało się odbyć spotkanie, uprzedzając, że nikogo nie powinno zabraknąć. … Spotkania odbywające się w dni wolne od pracy… lub te zapowiadane pisemnymi zawiadomieniami były skazane na porażkę. … Przyjechali tylko Żydzi i kilka słabo wykształconych dzieci. 

Od sprzedawcy do lokalnego komisarza

 .. Każde spotkanie uświetniał duży kordon umundurowanej i tajnej policji, a także miejscowa ludność żydowska. … Agitatorzy powtarzali, że zajmą się buntownikami. … Agitatorzy i Żydzi często podnosili różne bzdury na temat generała Sikorskiego [przywódcy polskiego rządu na uchodźstwie] i byłego rządu polskiego. Mówili, że trzeba wyrwać się z głowy, że wyzwolenie przyjdzie od generała Sikorskiego, z Anglii lub od kogokolwiek innego. Na to Żydzi, agitatorzy i milicja odpowiedzieli brawami. Ludność [polska] siedziała tam cicho, nie dając żadnych oznak życia. Powołano komisję do sporządzania list wyborczych. Do komitetu przydzielano przeważnie Żydów; chodzili od domu do domu i rejestrowali wszystkich, którzy ukończyli osiemnaście lat. Na przykład, 

Żydzi zabijali, a potem zajmowali majątki 

… Aby przyciągnąć więcej ludzi na swoją stronę, nakazali redystrybucję ziemi zagarniętej [polskim] osadnikom i bogatym właścicielom ziemskim na robotników, biednych rolników i Żydów… Tylko Żydzi dobrowolnie zabrali im ziemię… 

Wyznaczono lokale, podzielono miasto na regiony i utworzono komitet wyborczy. W skład komitetu wyborczego wchodzili głównie Żydzi, niektórzy członkowie lokalnej brygady i radzieccy agitatorzy, z których wielu było również Żydami. 

Od studentów do kierowników wyborów

W lokalach wyborczych znajdowali się Żydzi, rodziny sowieckich agitatorów i inni. Wybory się rozpoczęły. Nastroje ludności [polskiej] były ponure. W lokalach wyborczych było pełno sowieckich agitatorów, politruków, policji mundurowej i tajnej, a także Żydów i NKWD. Do pomocy przydzielono dużą liczbę radzieckich żołnierzy i samochodów. [Ponieważ wielu Polaków uchylało się]… późnym wieczorem agitatorzy, żołnierze radzieccy, NKWD i Żydzi wyruszyli samochodami, aby odebrać z domów uprawnionych do głosowania i zmusić ich do oddania głosu. 

…… Aż do ostatniej chwili nie poinformowali nas oficjalnie o tym, że odbył się plebiscyt i jaki był faktyczny cel głosowania [czyli usankcjonowanie włączenia zajętych ziem polskich do ZSRR - poseł], więc wszyscy [ czyli Polacy] uznali to za wielki żart, bo głosowanie na nieznane osoby i nieznane cele było absurdalne. Mimo że zabroniono wykreślania elementów lub dokonywania zmian na kartach do głosowania, było dużo wykreślania. Każdy wyborca, który wykonał jakiś niewłaściwy gest swoim głosowaniem, był obserwowany i odnotowywany przez agitatorów. … Kilka tygodni po wyborach wznowiły się rewizje, aresztowania, represje i tortury na szeroką skalę, a także deportacje ludności polskiej do tzw. Kraju niedźwiedzi polarnych. 

Polka wspomina, jak syn sklepikarki Rumkowej, jej żydowscy sąsiedzi, którzy dobrze znali mieszczan, pomagali Sowietom w łapaniu i aresztowaniu Polaków wymierzonych w Nową Wilejkę. Kiedy Niemcy przybyli w 1941 r. I litewska policja zaczęła nękać Żydów, ten sam żydowski sklepikarz opłakiwał to, co się dzieje z Żydami. Polka przypomniała wówczas sklepikarzowi, jak zachowywał się jej własny syn, gdy przybyli bolszewicy. Zawstydzona Żydówka w milczeniu zwiesiła głowę. 

W Białymstoku NKWD wykorzystało członków w większości żydowskiego „komitetu obywatelskiego”, który powstał przed wkroczeniem Armii Czerwonej, do stworzenia „milicji robotniczej” uzbrojonej w broń skonfiskowaną polskim żołnierzom. Milicja przeprowadziła ogromną liczbę rewizji w polskich domach. Jak relacjonuje jeden ze świadków:… Szukali broni w każdym zakamarkach. Jeśli znaleźli coś ze złota, na przykład pierścionki i bransoletki, brali to na własny użytek, a jeśli ktoś stawiał opór, groziła im śmierć. 

Prokomunistyczny komitet złożony z Żydów, na którego czele stał Awraam Laznik, przejął kontrolę nad miastem Sokółka na północ od Białegostoku. „Czerwona milicja”, złożona z miejscowych Żydów (wielu z nich to członkowie Bundu i agresywny szewc o nazwisku Goldacki), na czele której stał oficer rezerwy Wojska Polskiego Szymon Aszkiewicz, aresztowała wielu polskich urzędników i wybitnych miejscowych Polaków i rozstrzelano trzech polskich policjantów. Przeprowadzili liczne naloty, szukając broni, zdobywając odbiorniki radiowe i aparaty fotograficzne. 24 września żydowski kowal Abel Labedych zastrzelił polskiego policjanta w pobliskiej wsi Bogusze. 

Naczelny leśniczy Labecki został wezwany na sowiecki posterunek w miejscowości Sokółka. Był kopany i bity przez uzbrojonych Żydów w czerwonych opaskach. Zrozpaczony tym brutalnym traktowaniem odebrał sobie życie, rzucając się pod pociąg. Jego żona i sześcioletni syn zostali deportowani do Irkucka zimą 1940 roku. 

Stefan Kurowski miał więcej szczęścia, gdy został zatrzymany na rowerze na szosie na przedmieściach Łap na zachód od Białegostoku przez żydowskiego milicjanta. Fanatycznie pochłonięty nową rolą, ten młody Żyd wdał się w długą tyradę przeciwko „Panu” Polsce, za którego „ucisk” Żydów mścił się jako egzekutor władzy radzieckiej. Prawie wpadłszy w trans w wyniku agitacji politycznej, ten milicjant, mniej agresywny i brutalny niż większość, zdawał się zapomnieć, dlaczego przede wszystkim zatrzymał Kurowskiego i pozwolił mu iść dalej. 

Wczoraj pracował jako sprzedawca w sklepie mięsnym. Dziś jest urzędnikiem partyjnym, wypełniając polecenia deportacyjne swoich polskich sąsiadów. Podczas gdy ich niekompetencja militarna była również komentowana przez innych, lokalna milicja żydowska okazała się później niezwykle przydatnym narzędziem dla sowieckich okupantów w wykonywaniu takich zadań, jak kradzież dzwonów kościelnych i przygotowywanie list Polaków do deportacji. 

Były wójt Aleksander Gawrychowski został zatrzymany ze swojego domu w miasteczku Wizna koło Łomży na początku października 1939 r. Przez milicjantów żydowskich pod zarzutem bycia uzbrojonym zwolennikiem polskich władz. Następnego dnia doszło do kolejnych aresztowań i przesłuchań rzekomych polskich konspiratorów: Jerzego Bluma, Stanisława Drozdowskiego, Jana Kadłubowskiego, Piotra Nitkiewicza i Stanisława Gawrychowskiego. Wśród przesłuchujących byli bracia Chaim i Avigdor Czapniccy, przedwojenni syjoniści. Wśród innych żydowskich milicjantów z tej małej miejscowości byli: Abraham Birger, Lejzor Kiwajko, Kalmaniewicz i Chaim Węgierko. 

W Supraślu, według źródła żydowskiego, 

… Niektórzy Żydzi, w tym Toleh Kagan, Baruch Gamzu, a nawet Arke Rabinowitz, syn rabina, otrzymali pozwolenie na noszenie broni. … Pewnego dnia Issar, syn dekoratora Itzik, wtargnął do domu księdza z bronią i ukradł radio. 

Na Polesiu hrabia Henryk Skirmunt wraz z siostrą opuścili 17 września swój dwór w Mołodowie koło Drohiczyna Poleskiego, licząc na ucieczkę przed Sowietami. Podczas przejeżdżania przez pobliską żydowską osadę Motol ich samochód został zatrzymany i zostali zatrzymani przez grupę żydowskich sympatyków komunistycznych. Nie tylko ich żydowscy sąsiedzi nie przyszli im z pomocą, ale uniemożliwili im ucieczkę. Wkrótce potem obaj zostali straceni. 

Polski licealista z Brześcia nad Bugiem (Brześć Litowsk) wspomina: 

Żydzi w milicji Niemcy najpierw zajęli Brześć 15 września 1939 r., Ale już pod koniec miesiąca wkroczyła Armia Czerwona, witana entuzjastycznie przez społeczność żydowską chlebem, solą i kwiatami… Od tego czasu my, Polacy, słyszeliśmy często obelgi i groźby skierowane przeciwko nam… Nigdy nie zapomnę widoku polskiego policjanta, prowadzonego w kajdankach przez policjantów wzdłuż ulicy Jagiellońskiej, który był otoczony przez Żydów wyjących i plujących na niego, rzucających w niego śmieciami i kamieniami i okrutnie go poniżających. 

Milicja żydowska odebrała brata Feliksa Starosielca z jego gimnazjum w Brześciu. Został aresztowany, oskarżony i szybko stracony. Polka i jej córeczka zostały zastrzelone i okradzione przez mieszany patrol żydowsko-ukraiński we wsi Wołynka, w pobliżu linii kolejowej do Włodawy. W Janowie Poleskim właściciel ziemski Stanisław Doliwa-Falkowski był chroniony przez zaprzyjaźnionych Żydów tylko po to, by go zatrzymała i rozstrzelała miejscowa „czerwona milicja”, złożona w większości z Żydów. 

… Według źródła żydowskiego w Pińsku Basey Giler, żydowski członek partii komunistycznej, rozpoznał polskiego ministra sprawiedliwości Czesława Michałowskiego i wskazał go „straży robotniczej”, która go natychmiast aresztowała. 

Reakcję ludności żydowskiej na los polskich urzędników opisuje Julius Margolin: 

… Najpierw na naszych oczach zniknęli urzędnicy pierwszego polskiego rządu. Nikt się jednak nie przejmował i wątpię, czy zastanowiono się jeszcze raz nad ich losem. Jednak zastosowana metoda, typowo bolszewicka, wymagała nie tylko ich zwolnienia, ale także całkowitej likwidacji. W ten sposób zniknęli bez śladu. 

Żydzi zabili urzędników miejskich W Sarnach (Wołyń) miejscowi Żydzi uzbrojeni w pistolety, w towarzystwie kilku żołnierzy radzieckich, maszerowali w grupach po pięć polskich urzędników miejskich na miejsce egzekucji w pobliskim lesie. W czasie próby Żydzi pluli na policjantów i nazywali ich obraźliwymi nazwiskami. 

Żyd Herszko z Jagodzina koło Lubomla ostrzegł Polaka, że ​​wiedział: „Wy, Polacy, jesteście już wszyscy w worku; pozostaje tylko to związać ”. Na początku października 1939 r. Wysłano telegram do Stalina, podpisany przez 70 Żydów z Lubomla, w którym dziękowali sowieckiemu dyktatorowi za „wyzwolenie” Wołynia i błagali go, aby trzymał ich blisko serca. 

W Jarosławiczach koło Łucka, 

… Zaczęło się od indywidualnych przypadków - aresztowań i zaginięć, zwłaszcza Polaków. Żydzi okazali wielką pomoc i wielką gorliwość w dokonywaniu wszelkiego rodzaju potępień pod adresem NKWD. 

W przeważającej mierze żydowska milicja komunistyczna przejęła kontrolę nad miastem Łuck 18 września i zabiła polskiego policjanta. Polski oficer, który schronił się w tym mieście, miał szczęście uciec ze szponów żydowskiego milicjanta, który próbował go aresztować na ulicy. 

Inni polscy żołnierze nie mieli tyle szczęścia. Jak wspomina Herman Kruk: 

… Nazajutrz po wkroczeniu bolszewików grupy nowej milicji rozbroiły polskich żołnierzy. Żyd zatrzymał znanego polskiego oficera i wezwał go, by dał mu broń. Oficer oddał swój rewolwer, który nosił za pasem. W końcu młody milicjant zaczął zdejmować medale oficerowi. Funkcjonariusz narzekał, że nie może mu ich odebrać. Facet zagroził mu karabinem. Oficer następnie wyjął kolejny rewolwer z kabury i zastrzelił milicjanta na miejscu. Oficer został aresztowany. 

Rzeczony oficer został niewątpliwie stracony w trybie doraźnym przez Sowietów, tak jak to było w ich zwyczaju. Nie ma jednak wątpliwości, może poza zagorzałym komunistą lub zagorzałym żydowskim nacjonalistą, kto był bohaterem, a kto zdrajcą w tym czarno-białym scenariuszu. Po zainstalowaniu Sowietów polscy urzędnicy stanęli przed polowym sądem polowym, na którym: 

Studenci college'u zostają sędzią i przysięgłym studentem żydowskiego prawa o nazwisku Ettinger, dowódca Straży Robotniczej, działał jako lokalny doradca. Wygłaszając opinie o skazanych na egzekucję, w efekcie Ettinger przypieczętował ich los 

W Bereźnie: 

… Wielu Ukraińców i członków biedniejszej żydowskiej klasy, którzy spontanicznie witali się z żołnierzami Armii Czerwonej, zaczęło okazywać wrogość Polakom, którzy stanowili mniejszość. Szukali polskich urzędników i urzędników państwowych oraz uciekinierów z zachodnich i centralnych regionów, którzy szukali schronienia przed Niemcami, i wskazywali ich NKWD. Nastąpiły masowe aresztowania palcowników i deportacje. 

W Dubnie 17 września miejscowi Żydzi spontanicznie utworzyli milicję, która zatrzymała wójta Bartłomieja Poliszczuka, który lojalnie wypełniał swoje obowiązki wobec Państwa Polskiego. Ostatecznie wydano go Sowietom - nigdy więcej o nim nie słyszano (jego nazwisko widniało na liście polskich funkcjonariuszy straconych, ujawnionej przez władze rosyjskie). 

Ukryta piąta kolumna Nie zdając sobie sprawy, jak skuteczna była ich żydowska piąta kolumna, kilka dni później NKWD przyszło szukać Poliszczuka w jego domu; jego nazwisko zostało umieszczone na sporządzonej przez miejscowych komunistów liście polskich urzędników przeznaczonych do aresztowania. 

W Krzemieńcu samozwańcza milicja żydowska rozbroiła straż obywatelską utworzoną przez uczniów liceum. Polak z Krzemieńca wspominał: 

… Kiedy wyszedłem tego dnia na ulice, po ulicach krążyły liczne oddziały patrolowe, milicjanci złożone z Żydów. Chodzili z czerwonymi opaskami i pistoletami, szukając każdego, kogo spotkali. Było kilka żołnierzy radzieckich. Dopiero w następnych dniach przez miasto przeszły dywizje radzieckie. 

Wydarzenia i nastrój w Krzemieńcu zostały żywo utrwalone we wspomnieniach Janiny Sułkowskiej, córki starosty Jana Sułkowskiego, której ostateczny los zostanie opisany później. 

Milicja korzysta ze studentów. Polacy z mieszaniną odrazy i strachu przyglądali się sowieckim najeźdźcom. Niewielu z nas płakało. Ale równie niepokojące było pojawienie się lokalnej milicji żydowskiej, która była przyjazna Armii Czerwonej i pojawiła się jeszcze przed wkroczeniem nieprzyjaciela. Uzbrojony i zorganizowany, jego pierwszym zadaniem było aresztowanie studentów i harcerzy, którzy zostali wysłani jako strażników i którzy nosili stare karabiny, w niektórych przypadkach wyższe od nich. Żydzi zaatakowali zszokowanych młodych ludzi, którzy uważali swoich porywaczy za przyjaciół i kolegów z klasy, zanim przekazali ich Sowietom, od których mieli wcześniejsze polecenia. Jaki był los tych młodych Polaków? W wielu przypadkach tortury i śmierć. Ta żydowska milicja pomagała wykonywać sowiecką brudną robotę podczas okupacji. Moja rodzina padłaby ich ofiarą. 

Dzieci zwrócone do swoich nauczycieli W mieście Żydzi i Ukraińcy wiwatowali i przypodobali się Sowietom. Rozpoznałem wielu sąsiadów i znajomych wśród tych, którzy teraz przepychali Polaków i spoglądali na ich majątek pod kątem przyszłych kradzieży. Żydowscy mężczyźni składali Rosjanom prezenty, a ich żony i córki całowały czołgi. 

Wśród tej motłochu byli przestępcy zwolnieni z więzienia przez Sowietów, aby wywołać chaos. Wszystkich ośmieliły pojawiające się nagle plakaty wzywające różne grupy do atakowania Polaków toporami i kosami. A oficerowie radzieccy dali do zrozumienia, że ​​nie staną na drodze rzezi, która już czerwieniała wieś krwią mniejszości polskiej, liczniejszej niż Ukraińcy i Żydzi. Tego dnia po raz pierwszy spotkałem się z dumną grupą zdrajców odzianych w skórzane kurtki, czerwone opaski lub szarfy, skradzione pistolety i nienawiść w oczach. Widziałem wśród nich wielu kolegów z klasy, w tym dziewczyny. Ci przeważnie młodzi Żydzi, często dobrze wykształceni, pochodzący z bogatych lub religijnych rodzin, teraz zwracali się do wszystkich „do towarzyszy”. Jeden z nich zadał mi cięcie w gardle. Ich miłość do komunizmu i Józefa Stalina nie znałaby granic - zwłaszcza ofiar z ludzi. „Byli znacznie gorsi niż szantażyści i donosiciele, którzy masowo pojawiali się wśród Żydów i byli zainteresowani dobrem i pracą swoich polskich ofiar. 

Od Żydów do królów

 Zaczynając jako komunistyczni sympatycy, którzy gromadzili się w milicji lub działali jako informatorzy, ci politycy wkrótce stali się „agitatorami”, administratorami, a nawet sadystycznymi śledczymi Sowietów, gdy zajmowali stanowiska w nowym porządku. Znajomość języka i miejscowej sceny w połączeniu z ich fanatyzmem byłaby niezbędna dla terroru NKWD; chętnie sporządzali listy i aresztowali Polaków - i Żydów, których uważali za wrogów państwa. To oni na koniach ścigali mojego ojca główną ulicą jak zwierzę, by pełnić rolę tłumacza dla swoich ofiar tortur. 

Znaczna mniejszość polskich Żydów wszystkich szczebli współpracowała, zwykle biernie, ale często aktywnie, z okupantami sowieckimi przy likwidacji Polaków we wschodniej Polsce w latach 1939–1941. Dla wielu, łącznie z moimi krewnymi, ostatnim widokiem na Polskę lub swoich bliskich był pociąg dla bydła jadący na Syberię - i Żyda lub Ukraińca, albo oboje, z karabinem na każdym wagonie. 

Żydowska milicja z żydowskiej wioski Osowa i ukraińska milicja z Mydzka, zwiastunów nowego sowieckiego porządku, nie tracili czasu na zejście do polskiej osady Ozgowo i innych w pobliżu Huty Stiepanskiej, aby przeprowadzić aresztowania wybranych Polaków. Nastawienie ludności żydowskiej zmieniło się z dnia na dzień w Katach koło Krzemieńca. Lepsze towary chowano w ich sklepach i stawały się „wulgarne i obraźliwe” wobec Polaków. Otwarcie wyśmiewali polski rząd i instytucje społeczne, utrudniali życie Polakom. 

… Młodzi Żydzi weszli do milicji iw tym charakterze przybyli do naszej wsi i pobili niektórych podoficerów (Romka Kucharskiego i innych) za zarzucane im przestępstwa (jako byli członkowie Korpusu Szkolenia Oficerskiego „Strzelec”). 

W Rowne: 

… W nowo powstałej milicji, która angażowała miejscową ludność, było bardzo wielu Żydów. Niewątpliwie wielu z nich przyjął także aparat pomocniczy NKWD, a więc wszelkiego rodzaju agenci. Miejscowa ludność - Żydzi i Ukraińcy - bardzo pomagała Sowietom… Ścigali polskich patriotów i przekazywali ich NKWD. 

Według żydowskiego świadka 

… Nazajutrz po wkroczeniu wojsk radzieckich do Równego… rozwścieczone tłumy rekrutowane z tych elementów, które zawsze były gotowe do grabieży… zaczęły żądać ukarania „wyzyskiwaczy”, burżuazji i miejscowych „Patelni”. Uzbrojeni w broń i kije zaczęli wyciągać winnych z biur, sklepów i domów prywatnych. Pierwszymi ofiarami byli pracownicy sądów, prokuratury i policji. Poprowadzono ich środkiem ulicy pod lufą karabinów, otoczonych ze wszystkich stron i towarzyszył im deszcz przekleństw. Podobno miał to być rewolucyjny element uciskanych mniejszości narodowych Ukrainy. Na chodnikach widać było funkcjonariuszy dyskretnie utrzymujących porządek. Następny dzień, 

Wśród wielu polskich funkcjonariuszy aresztowanych w Równem byli: Dezydery Smoczkiewicz, poseł na Sejm RP, zamordowany wiosną 1940 r. Przez Sowietów w Charkowie; Tadeusz Dworakowski, były senator; pięciu sędziów Sądu Rejonowego; i zastępca prokuratora. Wszyscy zostali później zamordowani. Zatrzymano również dwóch prokuratorów pomocniczych. Jednym z głównych donosicieli był artystyczny student, syn zamożnej lokalnej rodziny żydowskiej. Te surowe środki nie osłabiły entuzjazmu młodych Żydów dla sowieckiego reżimu: ilekroć na ekranie w miejscowym kinie pojawiał się obraz Stalina, stali i wyli ekstatycznie. 

W Aleksandrii, niedaleko Równego, Żydzi i Ukraińcy utworzyli milicję i rozbroili polską policję w oczekiwaniu na nadejście Sowietów. Milicja wtargnęła również do majątku księcia Lubomirskiego, który został stracony. We Włodzimierzu Wołyńskim lokalni komuniści i Żydzi szybko potępili miejscowych urzędników, którzy wkrótce zniknęli bez śladu. 

Młody Polak, który został zatrzymany w Rozyszczach 24 września, gdy próbował dostać przepustkę do Kowla, opisał swoje spotkanie ze swoim przesłuchującym następująco: 

… Sprawa się skomplikowała, kiedy postawiono nas przed komisarzem. Był młodym Żydem z czerwoną gwiazdą w klapie. Zaczął regularne przesłuchanie… że na pewno byłem studentem, na pewno należałem do ONR [Obozu Narodowo-Radykalnego], biłem Żydów itd. 

W Hucie Pieniackiej koło Zborowa samozwańcza milicja składająca się z czterech Ukraińców i dwóch Żydów przejęła posterunek policji i pocztę. Włożyli czerwone opaski i przeprowadzili aresztowania w oczekiwaniu na nadejście Sowietów. 

Wieszaki na rynku Wkrótce na ulicach Tarnopola pojawiła się milicja złożona głównie z Żydów. Ubrani w polskie płaszcze wojskowe i uzbrojeni w polskie karabiny weszli do domów w poszukiwaniu poszukiwanych przez nowe „władze”. Więzienia były wypełnione, a egzekucje obfitowały: 

… Schodząc na poziom pierwszego piętra, widzieliśmy pięciu polskich oficerów wyprowadzanych przez żołnierzy radzieckich z pustego, nieumeblowanego mieszkania, w którym oficerowie spali poprzedniej nocy. Poszliśmy za nimi na ulicę. … Kilka chwil później zobaczyliśmy pięciu oficerów ustawionych w szeregu pod ścianą małego białego domku pod mostem i zastrzelonych przez zaimprowizowany pluton egzekucyjny. … Minęli nas dwaj polscy kolejarze w mundurach eskortowani przez Sowietów, a za nimi dwaj eskortowani przewoźnicy pocztowi. Kilka sekund później usłyszeliśmy salwę strzałów. Wszyscy zostali straceni w tym samym miejscu, w którym stracono pięciu funkcjonariuszy. 

Polski urzędnik (były prezydent Łodzi) socjalista, który znalazł tymczasowe schronienie w domu miejscowego żydowskiego lekarza, wspomina: 

… W tym czasie komuniści odegrali najbardziej haniebną rolę. Stanowili nie tylko „piątą kolumnę”, ale byli też prawdziwą prawą ręką NKWD w ich wojnie z socjalistami i polskimi działaczami politycznymi. Szczególnie potępiali członków Polskiej Partii Socjalistycznej i Bundu. Zaalarmowani aresztowaniami, które zaczęły się w mieście, po około tygodniu nasi gospodarze poradzili nam, abyśmy udali się do jakiegoś mniejszego miasteczka powiatowego, gdzie łatwiej byłoby się ukryć. 

Kiedy proradzieccy Żydzi rozpowszechniali pogłoski, że polscy oficerowie strzelali do żołnierzy radzieckich z dzwonnicy kościoła dominikanów w Tarnopolu, Sowieci otworzyli ogień i podpalili kościół, powodując poważne zniszczenia budynku i jego zawartości. Duchowni klasztoru zostali aresztowani i prawie rozstrzelani w wyniku tego fałszywego donosu. Jednak po oględzinach stwierdzono, że wieża była zamknięta na klucz i nie było tam śladu jakiejkolwiek aktywności. Jednak Sowieci zachęcali mieszczan do grabieży klasztoru. 

Wyłonili się jak uśpiona szarańcza W przeddzień inwazji radzieckiej uzbrojeni Żydzi zaatakowali pracowników kolei w Stanisławowie, aby przejąć kontrolę nad stacją kolejową. Kiedy Sowieci przybyli do miasta, żydowskie domy udekorowano czerwonymi flagami i sztandarami z hasłami typu „Niech żyje mądry Stalin”. Miasto patrolowała milicja złożona głównie z Żydów i Ukraińców. W aresztowaniach Polaków szczególnie aktywny był szef „czerwonej milicji” Leon Rosenthal. Miejscowi Żydzi zorganizowali mobilny pokaz z podobiznami szydzącymi z przedwojennych polskich przywódców. Spektakl przyciągnął liczną ludność żydowską, skandującą antypolskie hasła. 

W pobliskiej Dolinie NKWD w towarzystwie dwóch znanych Polakom miejscowych Żydów przybyło do domu, by aresztować młodych Polaków, mężczyzn należących do polskich organizacji patriotycznych. Jeden z młodych Polaków zginął w miejscowym więzieniu; pozostali zostali wywiezieni na Syberię. 

Tadeusz Hajda, nauczyciel języka polskiego w Liceum im. Króla Kazimierza Jagiellończyka w Kołomyi, został aresztowany przez żydowskich kolaborantów i wkrótce po wkroczeniu Sowietów przekazany NKWD. Miał szczęście - zwolniono go z więzienia na petycję podpisaną przez Polaków, Ukraińców i niemieckich kolonistów, choć wygnano go do odległej wiejskiej szkoły. 

W Przemyślu Polacy - pracownicy - przyszli z pomocą swojemu żydowskiemu pracodawcy. Jego córka wspominała: 

… Oni [Sowieci] uważali nas za „burżuazję”, a zatem za złych. … Zabrali wszystko, co mieliśmy. Wszystko, co Niemcy zostawili, zabrali Rosjanie. … Aresztowali mojego ojca, a potem go wypuścili. Opróżnili nasz dom. W sklepie mieliśmy trzech polskich pracowników. Napisali do Rosjan, że mój ojciec jest dobrym pracodawcą i chce nadal u niego pracować. Mój ojciec napisał, że oddałby sklep rządowi, gdyby mógł pozostać na stanowisku kierownika. … A Rosjanie nie chcieli, żeby burżuazja prowadziła sklep. 

Nierzadkie akty solidarności, takie jak ta, zaprzeczają wielokrotnie powtarzanym i przesadnym twierdzeniom o otwartej wrogości wśród tych różnych grup w międzywojennej Polsce. 

W Kaluszu hucznie witano wkraczające wojska radzieckie 

Całe rzesze społeczności żydowskiej wołały [po rosyjsku]: „Nasz naród idzie”. Na rękawach mieli czerwone opaski i obfite bukiety kwiatów, które rzucali na pojazdy; obejmowali zbiorniki swoimi ciałami. A to byli Żydzi, o których wiedzieliśmy, że mają majątek i sklepy… 

 Polskie dzieci zaczęły być dyskryminowane przez dzieci żydowskie, które krzyczały: „Oy vey, gdzie twoja Polska?”. Synowie naszych żydowskich sąsiadów, Itzek i Munio Haber, wołali do nas: „Patrzcie, patrzcie. Sigit, sigit. Polski oficer jedzie na swoim białym koniu ”. I tak od razu przystąpiono do czystek ludności polskiej. Żydzi z czerwonymi opaskami, jako przedstawiciele władz, przystąpili do likwidacji polskiej policji, urzędów pocztowych, a przede wszystkim opiekowali się wojskowymi i żołnierzami. Oficerów deportowano; ci, którzy się bronili, zostali rozstrzelani. Polscy żołnierze, którzy próbowali uciec do Rumunii przez Karpaty, zostali zabici. 

W Gwozdzcu 

… Żydzi i Ukraińcy udekorowali most prowadzący do miasta na powitanie Armii Czerwonej. Przybywali na zebrania organizowane przez Sowietów, aby oczerniać Polaków i zalewały władze sowieckie wszelkiego rodzaju donosami. Komunistyczne bojówki złożone z Żydów i Ukraińców przemierzały ulice terroryzując ludność polską i wkraczały do ​​kościoła katolickiego w poszukiwaniu broni. 

Żydowski tłum napadł i pobił Polkę wychodzącą z kościoła, krzycząc na nią: „… Twój czas się skończył; nasz dopiero się zaczyna. Przestań się tu modlić ”. Kilka dni później w nocy grupa zamaskowanych Polaków spotkała się z żydowskimi chuliganami w ciemnych zaułkach i porządnie ich obciągnęła. Po tym czasie prześladowania Żydów nieco ustąpiły. 

Kiedy trzy radzieckie czołgi z Kołomyi zjechały na kompanię polskiej policji państwowej i straży granicznej w Delatynie, miejscowi Żydzi i część Ukraińców pomogli w rozbrojeniu Polaków. W Samborze Żydzi, którzy weszli do milicji czerwonej, włóczyli się po mieście w poszukiwaniu polskich urzędników. Wielu z nich zostało aresztowanych i straconych. Ci, którym udało się przez jakiś czas ukryć, jak komisarz policji Wojciech Bryl (zamordowany przez Sowietów wiosną 1940 r. W Twer / Kalininie) z Horodenki, zostali potępieni przez miejscowych Żydów i ukraińskich nacjonalistów. Żydowscy i ukraińscy komuniści polowali na polskich policjantów i urzędników państwowych w Bóbrce i przekazali ich NKWD. Szklanny, dowódca oddziału Policji Państwowej, został zamordowany w pobliżu cegielni przez NKWD i dwóch żydowskich komunistów Kahane z Podhorodyszcze i Rod Majorek z Bóbrki. 

W Drohobyczu miejscowa milicja, składająca się w większości z Żydów, przeprowadzała kontrole i sporządzała listy aresztowanych i deportowanych. Razem z NKWD aresztowali Bronisława Naję (zamordowanego przez Sowietów wiosną 1940 r. W Twer / Kalininie), komendanta Policji Państwowej w pobliskiej Schodnicy. 

Abraham Sterzer, żydowski lekarz ze Lwowa, wspomina: 

… Kiedy Armia Czerwona wkroczyła do [Galicji Wschodniej], Żydzi zachowywali się tak, jakby przybył Mesjasz. Zebrali się, aby zapisać się do różnych organizacji frontu komunistycznego, dołączyli do tajnej policji NKWD. 

26 września Leon Kozłowski, były minister w polskim rządzie, został zabrany przez sowieckich oficerów z muzeum przy placu Mariackim, gdzie został tymczasowo zainstalowany, do siedziby NKWD przy ulicy Sapieha. 

… Funkcjonariusze, którzy mnie aresztowali, wciągnęli mnie w rozmowę, rodzaj przesłuchania i stwierdzili, że ludzie tacy jak ja, wrogowie ludu, sowiecki system niszczy i wyłącza z akcji. Jeden z nich zwrócił uwagę, że był Żydem i żebym dobrze pamiętał, że to Żyd mnie aresztował i że on, Żyd, będzie przyczyną mojej ostatecznej zagłady, która nieuchronnie nastąpi. … Następnego dnia moja cela była przepełniona. Umieszczono w nim dwanaście osób na gołej drewnianej podłodze. … Zdecydowana większość więźniów to oczywiście Polacy. Był tam oficer wojskowy, inspektor policji, porucznik rezerwy umundurowany z łódzkiego prawnika z zawodu, sędzia sądu rejonowego, kolejarz, student Politechniki i student Wyższej Szkoły. handlu zagranicznego. Podobny skład ludzi, jak się później dowiedziałem, znajdował się w innych celach: sędziów, policjantów, pojmanych oficerów, działaczy społecznych, robotników, studentów. Wszyscy oni, podobnie jak ja, zostali aresztowani na podstawie donosów komunistów, w większości Żydów. 

Pod koniec września 1939 r. Zygmunt Winter, kolega żydowski z czasów licealnych, przywiózł NKWD do zatrzymania Zdzisława Zakrzewskiego, działacza Młodzieżowej Młodzieży Wszechpolskiej działającej na Politechnice Lwowskiej. Nie znajdując go w domu, NKWD aresztowało ojca Zakrzewskiego, Wilhelma, funkcjonariusza Policji Państwowej, który został wkrótce stracony. Matka i siostra Zakrzewskiego zostały później deportowane do Kazachstanu, gdzie zginęła jego matka. Zdzisław Zakrzewski wraz z grupą kolegów, którzy przedostali się do polskiej armii we Francji, kilkakrotnie stykał się z uzbrojonymi „komitetami rewolucyjnymi” złożonymi z Żydów i Ukraińców w Jagielnicy i wsi pod Śniatyniem, skąd udało im się uwolnić się. 

Edward Trznadel, polski urzędnik, który schronił się we Lwowie, został zatrzymany przez żydowskich komunistów z Olkusza. Zabrali go do komisariatu i potępili jako prześladowcę. Na szczęście dla Trznadela, po przesłuchaniu, został zwolniony. Jak na ironię, Trznadel utrzymywał dobre stosunki z gminą żydowską w Olkuszu, gdzie pełnił funkcję zastępcy starosty, a nawet został wezwany do mediacji w sporach w tej gminie. 

Jest wiele podobnych przykładów ze Lwowa, gdzie Polacy byli aresztowani przez całą okupację sowiecką. Polka widziała swojego męża, lekarza pochodzenia szlacheckiego, zamordowanego w ich domu przez Żydów. Jesienią 1940 roku Stanisław Schultz, 40-letni Polak, zwolniony z czynnej służby wojskowej ze względów zdrowotnych, został przez sąsiada Żyda zadenuncjowany jako polski oficer. Został zesłany na ciężkie roboty we wschodniej Syberii i więcej o nim nie słyszano. Michał Byczyszyn został aresztowany na ulicy w 1941 roku przez żydowskich komunistów. Żydowscy studenci prof. Zdzisława Zygulskiego poinformowali go, że oszczędzono mu potępiania ich kolegów polskich studentów, rzekomych „antysemitów”. Tym samym Zygulski uniknął aresztowania przez NKWD. 

Wiele relacji wskazuje również na miejscowych Żydów działających jako strażnicy i przesłuchujący w całej wschodniej Polsce już w tych pierwszych dniach okupacji, w miastach takich jak Równe, Włodzimierz Wołyński, Hrubieszów, Grodno, Lwów, Augustów i inne. 

W Kołomyi polski więzień wspomina: 

… W celi dla sześciu osób zapakowali trzydzieści sześć osób. Dziwnym zbiegiem okoliczności Władek [Władysław Traczuk] znalazł się w towarzystwie policjantów z jego miejscowości Gwozdziec. Byli wśród nich Zalewski, Wolno, Gosztyla i Klincza. Na widok wychudzonego Władka, jeden z nich podał mu trochę chleba, a drugi łyżkę zupy. W ten sposób mogli go nieco odżywić. Tych policjantów przesłuchiwano każdej nocy. Po ciężkiej próbie wrócili do swojej celi, chwiejąc się na nogach, wszyscy pokryci i zakrwawieni. 

Po korytarzach często przechodzili Żydzi i Ukraińcy, których rozpoznaliśmy. Zatrzymywali się przed celą, wskazywali na kogoś palcem i mówili towarzyszącemu im funkcjonariuszowi NKWD: „To ten”. Po takiej wizycie ofiara z palcami została potraktowana szczególnie źle. Najwięcej pobili Zalewskiego i Klinczą. 

… Niewielu z nich zdołało opuścić to więzienie przy życiu. 

Witold Sagajllo, oficer Marynarki Wojennej, który został złapany przez sowiecką inwazję na wschodnią Polskę, wspominał, że „prawie każdy komisarz”, którego spotkało nieszczęście, był Żydem. 

Z pomocą Johna Morrisona


The NKVD and Jewish Executions in Poland – Collaboration in the Borderlands

 Edward Reid 

What was it really like during the Soviet invasion? Only recently, on the pages of Rzeczpospolita, did there appear a lengthy article by Professor Tomasz Strzembosz, a distinguished researcher of recent Polish history and especially the period 1939-54. Strzembosz’s article demonstrates the actual role of the Jewish population in eastern Poland in the years of the first Soviet occupation . The discussion to date, declares Strzembosz, “overlooks the most important fact: what happened in Jedwabne after the German army entered the area, i.e. who, when and in what circumstances carried out the mass murder of the Jewish population of Jedwabne.” Strzembosz analyzes in depth the behavior of the Polish and Jewish populations in the years 1939-41, especially the initial and final periods of the first Soviet occupation. 

Jews Joined With NKVD “The Jewish population,” writes Strzembosz, “especially the young and the urban poor, participated en masse in greeting the entering [Soviet] army and in introducing the new order, even with guns in their hands. There are also thousands of testimonies to this: Polish, Jewish and Soviet, there are the reports of the Armed Combat Union commander-in-chief, Gen. Stefan Grot-Rowiecki, there is the report of courier Jan Karski ,there are accounts recorded during the war and in the postwar years. Jews Executing Poles What is more, the “guards” and “militias” springing up like mushrooms right after the Soviet attack were in large part made up of Jews. Nor is this all. Jews committed acts of revolt against the Polish state, taking over towns and setting up revolutionary committees there, arresting and shooting representatives of the Polish state authorities, attacking smaller or even fairly large units of the Polish Army (as in Grodno). . It was armed collaboration, the side of the enemy, betrayal in the days of defeat.” 

Organizers of the red terror 

The Fifth Column 

So it was in the first period, when the Polish state was still defending itself, when our army units were fighting and it seemed that not all was lost. The Jews then played the role of a “fifth column.” Later, things became much worse. Strzembosz cites the conclusions of Dr. Marek Wierzbicki as to who implemented the Bolshevik terror – of course the NKVD and, before that, the Red Army, but the miscellaneous guard formations and militias played a decisive role on an everyday basis. And their ranks were primarily filled with Jews. “Polish Jews in civilian clothes, with red bands on their arms and armed with guns also play large part in arrests and deportations. 

That was the most drastic thing, but for the Polish community another glaring fact was the large number of Jews in all the Soviet agencies and institutions. . in the period September-December 1939, numerous arrests took place of those representatives of the Polish population who before the war filled high functions in the administration and political structures of the Polish state or who were very involved in community work. The local Jews, members of the temporary administration or militia, provided extensive assistance to the Soviet authorities in tracking down and arresting them.” 

Jews Picked Out Poles For Execution 

Why did this happen? What were the roots of this terrible hatred toward Poland and the cruel revenge on Poles? “It is true,” writes Strzembosz, “things were not going very well for the Jews in Poland. but still, Jews were not being deported to Siberia, shot, sent to concentration camps, or killed by hunger and slave labor. If they did not consider Poland to be their homeland, they still did not have to treat it as an invader and join its mortal enemy in killing Polish soldiers and murdering Polish civilians fleeing to the east. Nor did they have to take part in designating their neighbors for deportation.” 

Torture in Jedwabne Strzembosz proves beyond a shadow of a doubt that events took precisely the same course in Jedwabne itself. Here is one account from a resident of Jedwabne, Józef Rybicki, summing up what happened in the town after it fell to the Soviets: 

Revenge On Their Polish Neighbors 

“Jews who had put up an archway greeted the Red Army. They changed the old town government and proposed a new one drawn from the local population (Jews and communists). They arrested the police, the teachers . . . They led the NKVD to apartments and houses and denounced Polish patriots.” The description of the tortures inflicted upon Polish conspirators by the NKVD in Jedwabne is shocking. The following is an account by Corporal Antoni B., a member of the anti-Soviet underground who was turned in to the NKVD by Jews: “they took me for interrogation, the investigating judge and the NKVD commander and one torturer came, and they sat me on a stool next to a brick wall, then I look over and one in civilian clothes took a stick from behind the stove like the kind in the walls of our tents, that long and thick, and suddenly they threw me on the floor and stuffed my cap in my mouth and started to beat me, I couldn’t cry out because the judge sat on my legs and the second one held me by the head and held the cap in my mouth, and I fought back until I tore the cap to bits, and the third torturer beat me the whole time, I got that stick more or less 30 times, and they stopped beating me and sat me on the stool by the wall. I had long hair, and the senior lieutenant grabbed me by the hair and started to beat my head against the wall, I thought that nothing would be left of my head, he tore the whole clump of hair from my head . they threw me on the ground and started to beat me with a hazel stick, they turned me from side to side and beat me, and in addition two of them were still sitting on me and suffocating me and said that they would finish me off. They kept beating me until they probably knew that I couldn’t take anymore, so at last they let me go. They beat me like a cat in a sack, and at the end they sat me on the stool and beat me with the stick on the arms.” (from W czterdziestym nas matko na Sybir zesłali [In 1940, Mother, They Sent Us to Siberia], published by the Solidarity Interfactory Structure, p. 82). I took this text from a collection of accounts prepared years ago for print by Professor Jan T. Gross. When writing his book about Jedwabne, Gross skips over the description of Antoni B.’s arrest and torture, although he quotes other fragments of this account. Why? The facts leave no room for doubt: the 

NKVD Ship Poles To Siberia 

Jedwabne Jews, as in the entire territory occupied by the Soviets, constituted the nuts and bolts of the machinery of repression. Up to the last moment, they were delivering Polish patriots into the hands of the NKVD and preparing the next deportation transports to Siberia. 

Polish Jews Were Ecstatic When Russians Occupied Poland 

The Targeting of Polish Officials and Civilians Numerous testimonies attest to the prominent role played by Jews in the militias and “revolutionary committees” that sprung up both spontaneously and at Soviet urging. These entities often played a decisive part in getting the new regime and its machinery of repression off the ground. Their activities were buttressed by large numbers of individual collaborators acting on their own initiative in furtherance of the Soviet cause. 

The Bandits Took Charge Throughout Eastern Poland, local Jewish, Belorussian and Ukrainian communists formed militias and “revolutionary committees”. With the blessing of the Soviet invaders, they apprehended, robbed, and even murdered Polish officials, policemen, teachers, politicians, community leaders, landowners, and “colonists” (i.e. interwar settlers) – the so-called enemies of the people. They also plundered and set fire to Polish property and destroyed Polish national and religious monuments. Scores of murders of individuals and groups have been recorded. Robbery of Polish property took on massive proportions with the spoils enriching the collaborators’ families and their communities. 

One of the earliest and most hideous crimes was the murder of almost as many as fifty Poles in the village of Brzostowica Mala, near Grodno around September 20, before the Soviets were installed in the area.

Vicious Jews Killed A Polish Countess 

A pro-communist band with red armbands and armed with blades and axes, led by a Jewish trader by the name of Ajzik, entered the village, dragged people out of their houses screaming, and cruelly massacred the entire Polish population. The victims included Count Antoni Wolkowicki and his wife Ludwika, his brother-in-law Zygmunt Woynicz-Sianozecki, the county reeve and his secretary, the accountant, the mailman, and the local teacher. The victims of this orgy of violence were tortured, tied with barbed wire, pummelled with sticks, forced to swallow quicklime, thrown into a ditch and buried alive. 

The paralyzed Countess Ludwika Wolkowicka was dragged to the execution site by her hair. The murder was ordered by Zak Motyl, a Jew who headed the “revolutionary committee” – composed of Jews and Belorussians – in Brzostowica Wielka. Typically, the culprits were never punished. On the contrary, the NKVD officers praised them for their “class-conscious” actions, and Ajzik was made the president of the local cooperative. The racist aspect of the crime, however, is undeniable – only members of the Polish minority perished at the hands of their non-Polish neighbours. 

Janusz Brochowicz-Lewinski, an officer cadet who attained the rank of corporal in 1939, was captured by the Soviets near Stolpce. He was one of fifteen Poles, among them a judge, a pastor, a chaplain, a teacher, and several civil servants, taken before an NKVD tribunal in groups of five and sentenced to death. Fortunately, his group managed to escape while being transported to their unknown execution site. The other ten condemned Poles were executed by firing squad. 

Judges, Policemen, Teachers Were All Killed While Brochowicz-Lewinski was imprisoned in Stolpce, an NKVD officer made the rounds in the company of his aide, a local Jew who identified the members of the Polish educated class, now the so-called enemies of the people, among whom he had lived for years, by their occupation: judge, teacher, policeman, civil servant, forest-ranger, landowner. 

Killed Catholic Priests Equally despicable were the murders of Catholic clergymen carried out by roving gangs of Jews and Belorussians such as that of Rev. Bronislaw Fedorowicz, the pastor of Skrundzie near Slonim, and those of Rev. Antoni Twardowski, pastor of Juraciszki, near Wolozyn, and the latter’s cleric, the Jesuit Stanislaw Zuziak. 

A rabble of pro-Soviet Jews and Belorussians came to apprehend Rev. Jozef Bajko, the pastor of Naliboki near Stolpce, intending either to hand him over to the Soviet authorities or to possibly lynch him (as had been done in other localities). A large gathering of parishioners foiled these plans, allowing Rev. Bajko to escape before the arrival of the NKVD. Henryk Poszwinski, the prewar mayor of Zdzieciol, a town near Nowogrodek, described the new order in his town: 

In Zdzieciol, a Jewish woman by the name of Josielewicz stood at the head of the revolutionary committee which was organized even before the arrival of the Soviet army. 

Jews Executed Polish Police The local police left town just after the Red Army had crossed the border. On the evening of September 17, I was informed that a band of criminals released from jail was getting ready to rob some stores. I called a meeting of the fire brigade and civilian guard and these two organizations began to provide security in our town. The stores were spared but the [criminal] bands attacked the defenceless civilians, who were escaping eastward from the Germans. The culprits stripped them of their clothes, shoes and anything else they had on them. Those, who resisted, were cruelly killed on the spot. Outside the town, roadside ditches were strewn with dead people. 

… The revolutionary committee, which soon disarmed the fire brigade and civilian guard, stood by idly while all this was taking place. In the morning hours of September 18, a small detachment of the Polish army still traversed Zdzieciol. It was a field hospital team transported in a dozen or so horse-drawn carriages. The convoy consisted of thirty soldiers led by a sergeant. The revolutionary committee attempted to stop and disarm them. The soldiers discharged a volley of gunfire into the air. The revolutionary committee ran out of town in a stampede and hid in the thickets of the municipal cemetery. … In the afternoon hours of September 18, the Soviet army entered Nowogrodek. That evening the first three Soviet tanks arrived in Zdzieciol. The entire revolutionary committee, headed by Josielewicz, came out to greet the invaders shouting: ‘Long live the great Stalin!’ After a short stop the tanks moved toward Slonim. The revolutionary committee ordered owners to display red flags from their houses. The Poles cried like children as they tore the white portion off the [white and red] Polish flags. … In the morning hours of September 19, a Jew from the revolutionary committee came to the town hall and advised me that I was being summoned by the committee to attend a meeting concerning an epidemic of foot-and-mouth disease which had broken out among some cattle that had been brought to Zdzieciol. Believing what I had been told to be true, I immediately got up from my desk and accompanied that man to the headquarters of the committee located at the other end of town. I had to wait about an hour before I was taken to the chairwoman’s office. During that time I observed the true picture of the “revolution”. Hundreds of people surrounded the committee premises; most of them were women who had broken out in tears and were wailing. ‘Return our stolen property!’ they cried. ‘Release our husbands and fathers of our children!’ … People who had been badly beaten occupied the corners of the room; most of them were refugees fleeing the Germans. The committee members, who were dressed in civilian clothes with red armbands and had Soviet stars on their hats, carried rifles or revolvers in their hands and competed with each other in brutally mistreating these people. It was a sight that I had difficulty countenancing. After about an hour’s wait the door was thrown open and I was summoned into the chairwoman’s office. When I entered I noticed three rifle barrels pointed at me. One of the bandits yelled, ‘Hands up!’ I raised my hands and turned to the chairwoman. ‘What have I done wrong? Why are you treating me like this?’ Although she knew Polish well, Josielewicz replied in Russian, ‘You will find out in due course’. After being searched [and stripped of all my personal effects] I was instructed to move toward the table occupied by Josielewicz, the chairwoman, and by a Soviet NKVD officer. The officer removed a form from his bag and started to complete it. … The last portion of the form asked for the reason for my arrest and imprisonment. Before filling it out, the NKVD officer turned to the chairwoman and asked what to enter. The chairwoman replied, ‘He’s a Polish officer, a Polish patriot, the former mayor of the town. That’s probably reason enough’. The NKVD officer wrote in this portion: ‘Dangerous element’. After filling out this form, three committee members escorted me to police detention. In a small detention room built to hold no more than four people for a short period, there were twenty-three people who had been arrested. Unable to sit down in that crowded place, we had to stand one next to another the whole time. People fainted from lack of air and had to relieve themselves on the spot. Among those arrested were school principals, county reeves, village administrators, officials and various other people who had escaped eastward from the Germans, as well as a priest who often repeated under his breath, ‘Forgive them Father, for they know not what they do’. We spent almost an entire day in this place of detention. Finally, on September 20, we were put in a truck and taken to the jail in Nowogrodek. During the entire journey, which lasted more than an hour, we were lying on the floor of the truck used to transport coal while four Jews from the revolutionary committee watched over us with rifles in their hands. Every now and then one of them would warn us, ‘Don’t lift your heads, or you’ll get a bullet in your skull’. Along the road over which the truck moved slowly we encountered in many places Soviet artillery going in the opposite direction. Soviet soldiers would approach our vehicle during the stops and ask, ‘Who are you carrying and where are you going?’ ‘We’re taking Poles to the jail’, the guards would answer. ‘What have they done wrong?’ ‘They haven’t done anything. It’s enough that they’re Poles!’ 

From Clerk To Head Of The Militia In Baranowicze, Jews filled the ranks of the “red militia” and denounced Polish officers, policemen, teachers, and government officials to the NKVD. At night black box-like carriages arrived at the homes of these people. They were loaded on, taken to the railway station, and deported to the Gulag – never to be heard from again. Among those arrested with the assistance of local Jews, was the sister of Boguslaw J. Jedrzejec and eight members of her family. Her husband and father were murdered by the NKVD in Baranowicze; the rest of the family was deported to the Soviet interior in the winter of 1939–1940 

According to Nachum Alpert, in Slonim, 

… A provisional city administration was organized in Slonim, headed by Matvei Kolotov, a Jew from Minsk. … Kolotov immediately began organizing a “Workers Guard” (a temporary militia), whose function was to maintain order in the city. Heading this Guard was Chaim Chomsky, a veteran communist. … And no sooner did the NKVD arrive than it made itself felt everywhere. First they deported merchants, manufacturers, Polish officers and police; then Bundists, Zionists, Trotskyites and Polish “colonists” and “kulaks” from the villages. Many inncocent people were caught in this dragnet. 

According to Polish sources, Chaim Chomsky (Chomski), who took charge of the “revolutionary committee”, issued a direction to have the Polish mayor Bienskiewicz arrested when he reported to work on September 18; afterwards, all traces of the mayor disappeared. A Jew, soldier in the Polish army, who found himself in Slonim for a brief period in September 1939 claims that the only Jews, who collaborated with the Soviet invaders were long-time communists: … I don’t deny that there were Jews – old-time communists – who disarmed Polish detachments, but adds, quite correctly, … but can one blame this on all the Jews? 

In Dunilowicze, a small town near Postawy, a Jewish woman by the name of Chana, led Soviet soldiers to the home of her neighbour, Jozef Obuchowski, a sergeant of the Frontier Defence Corps. Pointing to his wife she said, … This is a Polish ‘Pani’ [‘lady’ – the feminine of ‘Pan’], her husband is in the military.’ The soldiers tore apart the house looking in vain for her husband, the sergeant. The Polish woman was taken away instead. During her interrogation, which lasted twenty-four hours, she was forced to keep her hands raised and was drenched with water until she passed out. 

Another Polish “Pani”, Mrs. Kwiatkowska, was arrested by the Jewish Committee on her estate near the towns of Wolozyn and Wiszniew, soon after the Soviet army passed through. The de facto local authority rested with such groups which had sprung up like mushrooms. It was they, who led the Soviet officials to their prey. Mrs. Kwiatkowska endured Soviet prisons until the end of 1949. 

Witold Rozwadowski and his father were arrested on their estate near Kucewicze. The former was held interned in Oszmiana, where he was murdered by a Jewish colleague, who had joined the Soviet militia. 

In Oszmiana, They Became Kings 

… The temporary authorities consisted of Jews and communists … who proclaimed themselves the commissars of the town. Power was exercised with the help of the militia consisting for the most part of Jews and communists. The Jews and communists served the Bolsheviks through denunciations out of spite and by betraying soldiers and police out of uniform. … The militia was the terror of the population because individual militiamen competed with each other in their servility. 

In Nowa Wilejka, 

… The positions of authority were filled solely by Jews and Soviet citizens, who were very well provided for in every respect by the Soviet authorities. The latter also oversaw the agitators, who had at their disposal Jews and local riff-raff. The Soviet authorities issued the following directives: agitation centres were established, the so-called agitpunkts, and a large number of agitators, mostly Jews, were brought in from Soviet Russia. They were ordered to hold meetings of the local riff-raff with communist leanings, former prisoners and Jews in order to prepare them to help out. They were ordered to hold meetings at which all things Polish, the Polish system, and the Polish government were criticized and condemned and Polish patriots were mocked. The public was called on to denounce such people because they were dangerous for the Soviets, to arrest them, and to deport them. The [Polish] public was not receptive and even replied with a furor: ‘what for?’ All of these insults and demands came from the mouths of Soviet agitators and Jews. These meetings were generally compulsory and those who did not attend faced repercussions. Mass searches were carried out at the homes of former military men, policemen and civil servants, and those people who were thought to be harmful to the Soviet Union were arrested. The searches and arrests all took place only at night; they were carried out by the police which was always overseen by the NKVD. Hardly anyone came out of such a search whole; someone from the entire family inevitably fell victim to it. Very often during the searches they seized documents, money, valuables, photographs of former military men and policemen, and important papers, all of which simply disappeared. The searches were entirely pro forma because these people were already judged (found guilty) in advance, for the most part by the Jewish communists. After these people were arrested examinations and investigations followed, and the most incredible confessions were extracted from them as a result of all sorts of repressions and torture. That was their sole and favourite goal – the destruction and wreaking rage upon the Poles. In order to extract additional information about those Poles who still enjoyed their freedom, apart from formal investigations, Jewish communists were planted in prison cells to investigate and to extract such information from their victims. For example, one night a group of Poles was arrested by local Jews overseen by the NKVD. The victims were then examined and investigated using “light torture” methods such as hitting on the head, while it was covered with cardboard, with the spine of a book or a heavy book or a rubber club. After such investigations people walked around half-dazed, lost consciousness briefly, or even lost their minds. Many of my friends fell into this category, for example, Krawczyk, the headman of the Polish state in Nowa Wilejka, Second Lieutenant Zygmunt Pioko, in the active service of the Third Combat Battalion Wilno, also from Nowa Wilejka, and many others. The former could not endure it and died; Piorko latter suffered a nervous disorder of the brain and went insane. … At this time they ordered the compulsory registration of the population and the issuance of temporary identity documents or attestations for which the population was afraid to go and show themselves to the Soviet authorities, at whose side local Jews sat as clerks and provided an opinion about every Pole, who came to register. Many Poles resided there or hid without registering, which also increased the number of those arrested and the new victims of torture. 

Vicious Little Demigods After fulfilling all of the orders of the Soviet authorities and packing part of the Polish population into jail as a hostile element for the Soviets, they quickly embarked on their next task, pre-election agitation, which took place on a wide scale. A large number of agitators were sent from Soviet Russia, and these gathered the local riff-raff to help out, such as Jews and former prisoners, not only political ones but also others. They started to convoke all sorts of meetings, which were compulsory under threat. 

… On the scheduled meeting days agitators were dispatched to workplaces. They called a break in the work or an earlier quitting time and led everyone to the place, where the meeting was to take place, advising them in advance that no one was to be missing. … Meetings held on days off work … or those announced by written notices were doomed. … only Jews and some poorly educated children came. 

From Store Clerk To Local Commissar

 .. Every meeting was graced by a large cordon of uniformed and undercover police, as well as by the local Jewish population. … the agitators kept repeating that they would take care of the resisters. … The agitators and Jews frequently raised all sorts of nonsense about General Sikorski [the leader of Poland’s government-in-exile] and the former Polish government. They said that one should get out of one’s head the notion that liberation would come from General Sikorski or from England or from anyone else. At this the Jews, agitators and militia replied with applause. The [Polish] population sat there silently without giving any signs of life. A committee was set up to draw up electoral lists. For the most part Jews were assigned to the committee; they went from house to house and registered everyone eighteen and over. For example, to my wife’s parents came two Jewish women, accompanied by an agitator, a young Jew from Wilno, to register them. 

Jews Killed And Then took Estates 

… In order to win more people over to their side, they ordered the redistribution of land seized from [Polish] settlers and wealthy landholders to labourers, poor farmers and Jews … Only the Jews willingly took the land given to them … 

Premises were designated, the city was divided up into regions and an electoral committee was struck. The electoral committee consisted mainly of Jews, some members of the local riff-raff and Soviet agitators, many of whom were Jews too. 

From Students To Election Supervisors

The polling stations were manned by Jews, the families of Soviet agitators, and others. The elections got underway. The mood of the [Polish] population was gloomy. The polling stations were full of Soviet agitators, politruks [political commissars], uniformed and undercover police, as well as Jews and NKVD. A large number of Soviet soldiers and automobiles were assigned to help out. [Because many Poles were evading] … late in the evening the agitators, Soviet soldiers, NKVD and Jews set out in automobiles to collect eligible voters from their homes and drive them to cast their votes. 

… … Up until the last moment they did not inform us officially of the fact that there was a plebiscite and the actual purpose of the voting [namely, to sanction the incorporation of seized Polish territory into the Soviet Union – M.P.], thus everyone [i.e. the Poles] considered this to be a big joke, because voting for unknown people and unknown purposes was absurd. Even though it was forbidden to cross things off or to make changes on the ballots, there was a lot of crossing out. Any voter who made some inappropriate gesture with his ballot was observed and noted by the agitators. … A few weeks after the elections, searches, arrests, repressions and torture recommenced again on a large scale, as well as the deportation of the Polish population to the so-called polar bear country. 

A Polish woman recalls how the shopkeeper Rumkowa’s son, her Jewish neighbours who knew the townspeople well, helped the Soviets round up and arrest targeted Poles in Nowa Wilejka. When the Germans arrived in 1941 and the Lithuanian police started to harass the Jews, this same Jewish shopkeeper bemoaned what was happening to the Jews. The Polish woman then reminded the shopkeeper of how her own son had behaved when the Bolsheviks arrived. Embarrassed, the Jewish woman hung her head in silence. 

In Bialystok, the NKVD utilized the members of the largely Jewish “citizens’ committee”, which was formed before the entry of the Red Army, to create a “workers’ militia” armed with weapons confiscated from Polish soldiers. The militia carried out huge numbers of searches in Polish homes. As one witness reports: … They looked for weapons in every nook and cranny. If they found anything made of gold, such as rings and bracelets, they took it for their own use, and if one offered resistance, they were threatened with death. 

A pro-communist committee made of Jews, which was led by Awraam Laznik, seized control of the town of Sokolka, north of Bialystok. The “red militia”, composed of local Jews (many of them Bund members, and an aggressive cobbler by the name of Goldacki) and headed by Szymon Aszkiewicz, a reserve officer of the Polish army, arrested many Polish officials and prominent local Poles and executed three Polish policemen. They conducted numerous raids, looking for arms and seizing radio receivers and photo cameras. A Jewish blacksmith named Abel Labedych shot a Polish policeman in the nearby village of Bogusze, on September 24. 

A head forester named Labecki was summoned to a Soviet post established in the town of Sokolka. He was kicked and beaten by armed Jews wearing red armbands. Devastated by this brutal treatment he took his life by throwing himself under a train. His wife and six-year-old son were deported to Irkutsk in the winter in 1940. 

Stefan Kurowski had better luck when he was stopped on his bicycle on a highway on the outskirts of Lapy, west of Bialystok, by a Jewish militiaman. Fanatically consumed by his new role, this young Jew burst into a long tirade against the “Pan’s” Poland, whose “oppression” of the Jews he was now avenging as an enforcer of Soviet authority. Having nearly fallen into a trance as a result of his political agitation, this militiaman, less aggressive and brutal than most, seemed to have forgotten why he had stopped Kurowski in the first place and allowed him to continue on his way. 

Yesterday He Worked As A Clerk At A Butcher Shop Today he is a party official filling out deportation orders on his Polish neighbors. While their military incompetence was also commented on by others, the local Jewish militia later proved to be an extremely useful tool for the Soviet occupiers in carrying out tasks such as stealing the church bell and preparing lists of Poles for deportation. 

Aleksander Gawrychowski, the former township administrator (wojt), was seized from his home in the small town of Wizna, near Lomza, by Jewish militiamen at the beginning of October 1939 on charges of being an armed supporter of the Polish authorities. More arrests and interrogations of alleged Polish conspirators took place the next day: Jerzy Blum, Stanislaw Drozdowski, Jan Kadlubowski, Piotr Nitkiewicz and Stanislaw Gawrychowski. Among the interrogators were the brothers Chaim and Avigdor Czapnicki, prewar Zionists. Other Jewish militiamen from this small locality included: Abraham Birger, Lejzor Kiwajko, Kalmaniewicz, and Chaim Wegierko. 

In Suprasl, according to a Jewish source, 

… Some of the Jews, including Toleh Kagan, Baruch Gamzu and even Arke Rabinowitz, the Rabbi’s son received permission to carry arms. … One day, Issar, the decorator’s son Itzik, burst into the priest’s house with a gun and stole a radio. 

In Polesia, Count Henryk Skirmunt and his sister left their manor house in Molodow near Drohiczyn Poleski on September 17, hoping to escape the Soviets. When passing through the nearby Jewish hamlet of Motol, their automobile was stopped and they were detained by a group of Jewish communist sympathizers. Not only did their Jewish neighbours fail to come to their assistance, but they prevented their escape. Shortly thereafter both of them were executed. 

A Polish high school student from Brzesc nad Bugiem (Brest Litovsk) recalled: 

Jews Formed Militias The Germans first occupied Brzesc on September 15, 1939, but already by the end of the month the Red Army entered, greeted enthusiastically by the Jewish community with bread and salt and flowers … From that time we Poles often heard slurs and threats directed against us … I will never forget the sight of a Polish policeman, led in handcuffs by policemen along Jagiellonska Street, who was surrounded by Jews howling and spitting at him, throwing rubbish and stones at him, and disparaging him cruelly. 

The Jewish militia seized the brother of Feliks Starosielec from his high school in Brzesc. He was arrested, charged and promptly executed. A Polish woman and her young daughter were shot and robbed by a mixed Jewish-Ukrainian patrol in the village of Wolynka, near the railway line to Wlodawa. In Janow Poleski, Stanislaw Doliwa-Falkowski, a landowner, was sheltered by friendly Jews only to be apprehended and executed by the local “red militia”, composed largely of Jews. 

…According to a Jewish source, in Pinsk, Basey Giler, a Jewish member of the Communist Party, recognized the Polish Minister of Justice, Czeslaw Michalowski, and pointed him out to the “workers’ guard”, who promptly arrested him. 

The reaction of the Jewish population to the fate of Polish officials is described by Julius Margolin: 

… First, the officials of the original Polish government disappeared before our eyes. Nobody was concerned, however, and I doubt if a second thought was given to their fate. Yet the method at work, typically Bolshevik, required not merely their dismissal, but their liquidation in toto. Thus they disappeared without leaving a trace. 

Jews Killed Town Officials In Sarny (Volhynia), local Jews armed with handguns, accompanied by a few Soviet soldiers, marched Polish town officials in groups of five to their place of execution in a nearby forest. During the ordeal the Jews spat at the policemen and called them derogatory names. 

A Jew by the name of Herszko from Jagodzin, near Luboml, warned a Pole, he knew: ‘You, Poles, are already all in a sack; all that remains to be done is to tie it up’. At the beginning of October 1939, a telegram was dispatched to Stalin, signed by 70 Jews from Luboml, thanking the Soviet dictator for “liberating” Volhynia and beseeching him to hold them close to his heart. 

In Jaroslawicze near Luck, 

… It started with individual cases — arrests and disappearances, especially of Poles. Great help and great zeal in making all sorts of denunciations to the NKVD was shown by the Jews. 

The predominantly Jewish communist militia seized control of the town of Luck on September 18th and killed a Polish policeman. A Polish officer who had taken refuge in that city was fortunate enough to escape from the clutches of the Jewish militiaman who had attempted to arrest him on the street. 

Other Polish soldiers were not so lucky. As Herman Kruk recalls: 

… The day after the entry of the Bolsheviks, groups of the new militia disarmed Polish soldiers. A Jewish fellow stopped a high profile Polish officer and challenged him to give him his weapon. The officer gave his revolver, which he carried on his belt. Finally, the young militiaman began removing the medals from the officer. The officer complained that he couldn’t take them from him. The fellow threatened him with the rifle. The officer then took another revolver out of a holster and shot the militiaman on the spot. The officer was arrested. 

The officer in question was doubtless executed summarily by the Soviets, as was their practice. There is no question, however, except perhaps for a die-hard communist or an ardent Jewish nationalist, as to who was the hero and who was the traitor in this black-and-white scenario. Once the Soviets were installed, Polish officials were brought before a field court-martial at which a 

College Students Become Judge And Jury Jewish law student by the name of Ettinger, the commander of the Workers’ Guard, acted as the local adviser. Proffering opinions about those marked for execution, Ettinger in effect sealed their fate 

In Berezno: 

… The many Ukrainians and members of the Jewish poorer classes who spontaneously greeted the Red Army soldiers started to show their enmity toward the Poles, who were in the minority. They searched for Polish officials and civil servants and for escapees from the western and central regions who had sought refuge from the Germans, and pointed them out to the NKVD. Massive arrests of those fingered and deportations followed. 

In Dubno, on September 17, local Jews spontaneously formed a militia which apprehended the reeve, Bartlomiej Poliszczuk, a Ukrainian who loyally fulfilled his duties to the Polish State. He was eventually handed over to the Soviets – never to be heard from again (his name has appeared on a list of executed Polish officials released by the Russian authorities). 

The Hidden Fifth Column Not realizing how efficient their Jewish fifth column was, a few days later the NKVD came looking for Poliszczuk at his home; his name had been put on a list, prepared by local communists, of Polish officials earmarked for arrest. 

In Krzemieniec, a self-styled Jewish militia disarmed the citizens’ guard formed by students from the lyceum. A Pole from Krzemieniec recalled: 

… When I went out on the streets that day, numerous patrol units, militiamen composed of Jews, were circling the streets. They walked about with red armbands and guns, searching whoever they encountered. There were few Soviet troops. Only in the days that followed did the Soviet divisions march through the city. 

The events and mood in Krzemieniec were vividly captured in the memoirs of Janina Sulkowska, the daughter of the county secretary, Jan Sulkowski, whose ultimate fate is described later on. 

Militias Use Students .. The Poles watched the Soviet invaders with a mixture of revulsion and fear. Not a few of us cried. But as disconcerting was the emergence of a local Jewish militia which was friendly to the Red Army and had made its appearance even before the enemy had marched in. Armed and organized its first task was to arrest the students and Boy Scouts who had been posted as guards and who carried old carbines in some cases taller than them. The Jews roughed up the shocked youngsters who had considered their captors as friends and classmates, before turning them over to the Soviets from whom they had prior directions. What was the fate of those young Poles? In many cases torture and death. This Jewish militia would help carry out the Soviet’s dirty work during their occupation. My family would fall victim to them. 

Children Turned In Their Teachers In town, Jews and Ukrainians were cheering and ingratiating themselves with the Soviets. I recognized many neighbours and acquaintances among those who were now jostling Poles and eyeing their property for future theft. Jewish men offered gifts to the Russians while their wives and daughters kissed their tanks. 

Among this rabble were criminals released from jail by the Soviets to create mayhem. They were all emboldened by posters that had suddenly appeared urging various groups to attack Poles with axes and scythes. And the Soviet officers indicated they would not stand in the way of slaughter which was already turning the countryside red with the blood of the Polish minority outnumbered by Ukrainians and Jews. On that day I had my first encounter with a swaggering group of traitors attired in leather jackets, red armbands or sashes, stolen pistols, and hatred in their eyes. I beheld a number of classmates among them, including girlfriends. These mostly young Jews, often well-educated and from rich or religious families, now addressed everyone as “comrade”. One of them gestured a slash across the throat at me. Their love for communism and Joseph Stalin would know no bounds—especially human sacrifice. ‘ They were much worse than the blackmailers and denouncers, who emerged in great numbers among the Jews and who were interested in the goods and jobs of their Polish victims. 

From Jews To Kings

 Starting as communist sympathizers who flocked to the militia or acted as informers, these political types would soon graduate into “agitators”, administrators and even sadistic interrogators for the Soviets as they filled positions in the new order. A knowledge of the language and the local scene, combined with their fanaticism, would be essential to the NKVD’s reign of terror; they eagerly compiled lists and arrested Poles—and Jews, whom they considered to be enemies of the state. They were the ones who on horseback would chase my father down the main street like an animal, to act as interpreter for their torture victims. 

A sizable minority of Polish Jews from all levels collaborated, usually passively but often actively, with the Soviet occupiers in their liquidation of Poles in eastern Poland in 1939–1941. For many, including my kin, the last sight they had of Poland or of their loved ones, was a cattle train bound for Siberia – and a Jew or a Ukrainian, or both, with a rifle on every wagon. 

The Jewish militia from the Jewish village of Osowa and the Ukrainian militia from Mydzk, the harbingers of the new Soviet order, wasted no time descending on the Polish settlement of Ozgowo and others near Huta Stepanska to carry out arrests of targeted Poles. The attitude of the Jewish population changed overnight in Katy near Krzemieniec. The better goods were hidden away in their shops and they became “vulgar and insulting” toward Poles. They openly ridiculed the Polish government and social institutions, and made life difficult for the Poles. 

… Young Jews entered the militia and in that capacity came to our village and beat up some officer trainees (Romek Kucharski and others) for their alleged crimes (as former members of the Officers’ Training Corps “Strzelec”). 

In Rowne: 

… In the newly formed militia, which engaged members of the local population, there were very many Jews. Undoubtedly the auxiliary apparatus of the NKVD, and thus agents of all kinds, also took in many of them. The local population – Jews and Ukrainians – helped the Soviets a great deal … They chased down Polish patriots and handed them over to the NKVD. 

According to a Jewish witness, 

… The day after the entry of the Soviet army into Rowne, … enraged mobs recruited from those elements, who were always ready to loot … began to demand that the “exploiters”, bourgeoisie and local “Pans” be punished. Armed with weapons and sticks they started to drag the guilty out of offices, stores and private houses. The first victims were employees of the courts, the public prosecutor’s office and the police. They were led down the middle of the street under the barrel of rifles, surrounded from all sides and accompanied by a shower of profanities. Apparently this was supposed to be the revolutionary element of the oppressed national minorities of the Ukraine. On the sidewalks one could see functionaries discretely maintaining order. The following day, the revolutionary element of armed civilians vanished imperceptibly from the streets of the city, and in their place appeared the organs of order … Thus began the systematic and precisely planned process of plucking out from society those people who were recognized as enemies of the Soviet regime. 

Among the many Polish officials arrested in Rowne were: Dezydery Smoczkiewicz, a deputy to the Seym (Poland’s Parliament), murdered in the Spring of 1940 by the Soviets in Kharkov; Tadeusz Dworakowski, a former senator; five judges of the District Court; and the deputy prosecutor. All of them were later murdered. Two assistant prosecutors were also arrested. One of the principal denouncers was an articling student, the son of a well-to-do local Jewish family. These harsh measures did not dampen the enthusiasm of young Jews for the Soviet regime: whenever a picture of Stalin appeared on the screen in the local cinema they stood and howled ecstatically. 

In Aleksandria, near Rowne, Jews and Ukrainians formed a militia and disarmed the Polish police in anticipation of the arrival of the Soviets. The militia also invaded the estate of Prince Lubomirski, who was executed. In Wlodzimierz Wolynski, local communists and Jews were quick to denounce local officials, who soon disappeared without a trace. 

A young Pole, who was apprehended in Rozyszcze on September 24, when he tried to obtain a pass to Kowel described his encounter with his interrogator as follows: 

… The whole thing became complicated when we were taken before the commissar himself. He was a young Jew with a red star in his lapel. He started a regular interrogation … that I was surely a student, I surely belonged to the ONR [National-Radical Camp], had beaten Jews, etc. 

In Huta Pieniacka near Zborow, a self-styled militia consisting of four Ukrainians and two Jews took over the police station and post office. They donned red armbands and carried out arrests in anticipation of the arrival of the Soviets. 

Hangings In The Town Square A militia, consisting mostly of Jews, soon appeared on the streets of Tarnopol. Dressed in Polish military coats and armed with Polish rifles, they entered homes searching for those who were now wanted by the new “authorities”. The jails were filled and executions abounded: 

… While descending to the first floor level, we saw five Polish officers being led by Soviet soldiers out of an unrented, unfurnished apartment, where the officers had slept the night before. We followed them to the street. … A few moments later, we saw the five officers lined up against the wall of a small white house under the bridge and shot dead by an impromptu firing squad. … Two Polish uniformed railroad men escorted by the Soviets passed us, followed by two escorted mail carriers. Seconds later, we heard a volley of shots. All were executed on the same spot where the five officers had been executed. 

A Polish official (a former mayor of Lodz), a socialist, who had found temporary refuge in the home of a local Jewish doctor, recalled: 

… At that time the communists fulfilled the most shameful role. They not only formed a “fifth column”, but also were the veritable right hand of the NKVD in their war against the socialists and Polish political activists. They especially denounced members of the Polish Socialist Party and Bund. Alarmed by the arrests that had begun in town, after about a week our hosts advised us to go to some smaller county town, where it would be easier to hide out for a time. 

When pro-Soviet Jews spread rumours that Polish officers shot at Soviet soldiers from the bell tower of the Dominican church in Tarnopol, the Soviets opened fire and set the church ablaze causing serious damage to the building and its contents. Clergy from the monastery were arrested and almost shot as a result of this false denunciation. Upon examination, however, the tower was found to be locked shut and there was no trace of any activity there. The Soviets, nevertheless, encouraged townspeople to plunder the monastery. 

They Emerged Like Dormant Locust On the eve of the Soviet invasion, armed Jews attacked the railway workers in Stanislawow in order to seize control of the train station. When the Soviets arrived in the city, Jewish houses were decorated with red flags and banners bearing slogans like “Long Live Wise Stalin”. A militia, made up mostly of Jews and Ukrainians, patrolled the town. Leon Rosenthal, the chief of the “red militia”, was particularly active in carrying out arrests of Poles. Local Jews staged a mobile show with effigies mocking prewar Polish leaders. The spectacle attracted a large Jewish rabble which chanted anti-Polish slogans. 

In nearby Dolina, the NKVD, accompanied by two local Jews known to the Poles, descended on a home to arrest young Polish, men who belonged to Polish patriotic organizations. One of the young Poles was killed in the local jail; the others were deported to Siberia. 

Tadeusz Hajda, a teacher of Polish at the King Kazimierz Jagiellonczyk High School in Kolomyja, was arrested by Jewish collaborators and handed over to the NKVD shortly after the entry of the Soviets. Luck was with him – he was freed from prison because of a petition signed by Poles, Ukrainians and German colonists, though banished to a remote village school. 

In Przemysl, Poles – employees – came to the assistance of their Jewish employer. His daughter recalled: 

… They [the Soviets] considered us to be “bourgeoisie” and therefore bad. … They had taken everything we had. Everything the Germans left the Russians took. … They arrested my father and then they released him. They emptied our house. We had three Polish employees at the store. They wrote the Russians that my father was a good employer and wanted to continue to work for him. My father wrote that he would give the store to the government, if he could stay on as manager. … And the Russians did not want a bourgeois running the store. 

Not infrequent acts of solidarity such as this belie the much repeated and exaggerated claim of open hostility among these various groups in interwar Poland. 

In Kalusz, the invading Soviet army was greeted boisterously 

Entire throngs of the Jewish community, who called out [in Russian], ‘Our people are coming’. They bore red armbands on their sleeves and bountiful bouquets of flowers which they threw on the vehicles; they embraced the tanks with their bodies. And these were Jews, who we knew had property and shops … 

 Polish children began to be discriminated against by Jewish children, who yelled: ‘Oy vey, where’s your Poland?’ The sons of our Jewish neighbours, Itzek and Munio Haber, called to us: ‘Look, look. Sigit, sigit. A Polish officer is riding on his white horse’. And thus immediately began the cleansing of the Polish population. Jews with red armbands, as representatives of the authorities, started to liquidate the Polish police, post offices, and above all took care of the military officers and soldiers. The officers were deported; those who defended themselves were shot. Polish soldiers, who tried to escape to Romania over the Carpathians were killed. 

In Gwozdziec, 

… Jews and Ukrainians decorated the bridge to the town to greet the Red Army. They flocked to meetings organized by the Soviets to slander the Poles and flooded the Soviet authorities with denunciations of all sorts. Communist fighting squads composed of Jews and Ukrainians roamed the streets terrorizing the Polish population and entered the Catholic church to search for arms. 

A Jewish mob set upon and beat a Polish woman as she left church and screamed at her: ‘… Your time is over; ours is just beginning. Stop praying here’. A few days later, at night, a group of masked Poles met up with the Jewish hoodlums in some dark alleys and gave them a good thrashing. Jewish harassment subsided somewhat after that. 

When three Soviet tanks from Kolomyja descended on a company of Polish State Police and border guards in Delatyn, local Jews and some Ukrainians helped to disarm the Poles. In Sambor, the Jews who entered the Red militia roamed the town searching for Polish officials. Many of them were arrested and executed. Those who managed to hide out for a time, like police commissioner Wojciech Bryl (murdered by the Soviets in the Spring of 1940 in Tver/Kalinin) from Horodenka, were denounced by local Jews and Ukrainian nationalists. Jewish and Ukrainian communists hunted down Polish policemen and civil servants in Bobrka and handed them over to the NKVD. Szklanny, department commander of the Polish State Police, was murdered near the brickyard by the NKVD and two Jewish communists, Kahane from Podhorodyszcze and Rod Majorek from Bobrka. 

In Drohobycz, the local militia, made up mostly of Jews, carried out inspections and drew up lists of those to be arrested and deported. Together with the NKVD they arrested Bronislaw Naja (mureded by the Soviets in the Spring of 1940 in Tver/Kalinin), the commander of the Polish State Police in the nearby village of Schodnica. 

Abraham Sterzer, a Jewish doctor from Lwow, recalled: 

… When the Red Army marched into [Eastern Galicia], the Jews behaved as if Messiah had arrived. They flocked to sign up for various communist-front organizations, joined the NKVD secret police. 

On September 26, Leon Kozlowski, a former minister in the Polish government, was taken by Soviet officers from the museum on Plac Mariacki, where he was installed temporarily, to the NKVD premises on Sapieha Street. 

… The officers, who arrested me, engaged me in a conversation, a sort of interrogation, and stated that people like me, enemies of the people, the Soviet system destroys and puts out of action. One of them pointed out that he was a Jew and that I should remember well that it was a Jew, who had arrested me and that he, a Jew, would be the cause of my eventual destruction which would inevitably occur. … My cell became overcrowded by the next day. Twelve people were placed in it on a bare wooden floor. … The vast majority of prisoners were, of course, Poles. There was an army officer, a police inspector, a uniformed lieutenant from the reserves who was a lawyer by profession from Lodz, a judge of the district court, a railway worker, a student from the Polytechnic University, and a student from the Higher School of Foreign Trade. A similar make-up of people, as I later learned, was found in the other cells: judges, policemen, captured army officers, social activists, workers, students. All of them, like I, had been arrested based on denunciations by communists, for the most part Jews. 

Toward the end of September 1939, Zygmunt Winter, a Jewish colleague from high school days, brought the NKVD to apprehend Zdzislaw Zakrzewski, an activist in the All-Poland Youth (Mlodziez Wszechpolska) organization at the Lwow Polytechnic University. Not finding him at home, the NKVD arrested Zakrzewski’s father, Wilhelm, an officer of the Polish State Police, who was soon executed. Zakrzewski’s mother and sister were later deported to Kazakhstan, where his mother perished. Zdzislaw Zakrzewski, together with a group of colleagues who made their way to the Polish army in France, had several run-ins with armed “revolutionary committees”, composed of Jews and Ukrainians in Jagielnica and a village near Sniatyn, from which they managed to extricate themselves. 

Edward Trznadel, a Polish official, who had taken refuge in Lwow, was apprehended by some Jewish communists from Olkusz. They took him to the commissariat and denounced him as their persecutor. Fortunately for Trznadel, after being interrogated, he was released. Ironically, Trznadel had been on good terms with the Jewish community in Olkusz, where he served as deputy county supervisor (starosta) and was even called on to mediate disputes within that community. 

There are numerous similar examples from Lwow, where Poles continued to be arrested throughout the Soviet occupation. A Polish woman saw her husband, a doctor of gentry origin, killed in their home by Jews. In the fall of 1940, Stanislaw Schultz, a 40-year-old Pole, who had been excused from active military service for health reasons, was denounced as a Polish officer by a Jewish neighbour. He was exiled to hard labour in eastern Siberia and was not heard of again. Michal Byczyszyn was arrested on the street in 1941 by Jewish communists. Jewish students of Prof. Zdzislaw Zygulski advised him that he had been spared in their denunciation of their fellow Polish students, alleged “anti-Semites”. Zygulski thereby escaped arrest by the NKVD. 

Many accounts also identify local Jews acting as jailers and interrogators throughout Eastern Poland already during these early days of the occupation, in towns like Rowne, Wlodzimierz Wolynski, Hrubieszow, Grodno, Lwow, Augustow, and others. 

In Kolomyja, a Polish prisoner recalls: 

… In a cell for six people, they packed thirty-six people. By a strange coincidence Wladek [Wladyslaw Traczuk] found himself in the company of policemen from his town of Gwozdziec. Among them were Zalewski, Wolno, Gosztyla and Klincza. Seeing the emaciated Wladek, one of them gave him a little bread and another a spoonful of soup. They were thus able to nourish him somewhat. These policemen were interrogated every night. After their ordeal they returned to their cell staggering on their feet, all mangled and bloody. 

Jews and Ukrainians whom we recognized often passed down the corridors. They would stop in front of the cell, point at someone with their finger, and tell the NKVD officer who accompanied them: ‘That’s the one’. After such a visit the fingered victim was treated especially badly. Zalewski and Klincza were beaten the most. 

… Few of them managed to leave that prison alive. 

Witold Sagajllo, an officer in the Polish Navy, who was caught by the Soviet invasion of Eastern Poland, recalled that “nearly every commissar” he had the misfortune to meet, was a Jew. 

With the assistance of John Morrison