JEWS KILLING JEWS
Historia, o której się nie mówi
Powoli na światło dzienne wychodzą sprawy osławionej „13” czy organizacji „Żagiew”.
Jak twierdzi spore grono
historyków, piszących na podstawie materiałów zgromadzonych w Żydowskim
Instytucie Historycznym, nie ma ze strony zatrudnionych tam historyków woli
opisania roli, jaką w czasie okupacji spełniali tacy ludzie jak Abraham
Gancwajch, kpt. Dawid Sternfeld i wielu innych. Za to tacy historycy, jak dr
Alina Cała z ŻIH z pasją piszą o szmalcownikach narodowości polskiej, ale ani
jednym słowem nie wspomną o szmalcownikach żydowskich w gettach, choćby na
przykładzie getta warszawskiego. Żydowscy szmalcownicy dość szybko zorientowali
się w jaki sposób dostarczana jest pomoc dla getta, m.in. żywność i lekarstwa
i… czekali na Polaków dostarczających te artykuły do getta tylko po to, aby
wymusić okup.
Działali w porozumieniu z
Judischer Ordnugsdienst z którymi obstawiali tunele (wybudowane przez ŻZW i
ŻOB), przejścia piwniczne i bardzo często schwytanych Polaków, najczęściej
członków AK wydawali Niemcom. „W samym getcie warszawskim aż kilka tysięcy
Żydów kolaborowało z Niemcami: Judenrat, żydowska policja w getcie, żydowskie
gestapo — tzw. „13″, organizacja „Żagiew” itd. Ich praca uderzała często w
środowiska polskie czy pojedynczych Polaków niosących pomoc Żydom. „Kolaboracja
i zdrada wśród Żydów osiągnęła w getcie warszawskim duże rozmiary. Były one
procentowo znacznie wyższe niż ilość kolaborantów i zdrajców w narodzie
polskim…” pisze Tadeusz Bednarczyk (Życie codzienne warszawskiego getta,
Warszawa 1995).
Z chwilą zamknięcia getta
warszawskiego i powołaniu do życia Żydowskiej Policji Pomocniczej (Judischer
Ordnugsdienst) okazało się, że wyżej w hierarchii żydowskich kolaborantów stali
żydowscy agenci gestapo, którzy mieli swoje siedziby przy ulicy Leszno 14
(szefami tej grupy byli Kahn i Heller, blisko związani z gestapowcem Karlem
Brandtem),a druga przy ul.Leszno 13, (tą placówką dowodził Gancweich i kpt. Dawid
Sternfeld). Leszno 14 zakamuflowane było jako przedsiębiorstwo przemysłowe
m.in. ich były tramwaje konne zwane konhellerkami, zaś Leszno 13 jako placówka
policji przemysłowej, występującej pod różnymi nazwami jako „przykrywką” np. Urząd
do Walki z Lichwą i Spekulacją, albo Urząd Kontroli Miar i Wag, Oddział
Rzemiosła i Handlu, Biuro Kontroli Plakatów, Oddział Pracy Przymusowej a nawet
Pogotowie Ratunkowe i inne. Według dostępnych dziś wspomnień specjalnie
ożywioną, szeroką i szkodliwa działalność prowadziła ta ostatnia, zwana
popularnie „trzynastką”.
Spośród specjalnie dobranego
elementu z „trzynastki”, i osobistych agentów Brandta, powstała w końcu 1940
roku organizacja „Żagiew”. Dowódcami „Żagwi” w różnych jej okresach byli: Leon
Skosowski –„Lonek”, Abraham Gancwajch, Sternfeld, Koenigl i „kapitan” Lontski. Ionas
Turkov w swoich wspomnieniach pisze, że Leon Skosowski i Koenigl służyli jako
agenci SD i „operowali” po aryjskiej stronie z zadaniem rozpracowania polskiej
konspiracji wspomagającej Żydów, w szczególności „Żegoty”. Celem organizacji
„Żagiew” było penetrowanie wszystkich przejawów życia w getcie, z agendami
gminy włącznie (Judenraty, Policja Żydowska, zakłady wytwórcze tzw. Szopy). Do tego dochodziło zadanie główne, którym
było rozpoznanie akcji zorganizowanej pomocy dla getta (szmuglu), by w ten
sposób rozpoznać źródła polskiej pomocy i tą drogą dojść do organizacji
konspiracyjnych, wspierających getto. Agenci
„Żagwi” posiadali specjalne przepustki umożliwiające im poruszanie się po
stronie aryjskiej, a niektórzy mogli poruszać się po całej Generalnej Guberni. Agenci
„Żagwi” jako „fachowcy od prowokacji”
byli używani przez Niemców także w innych miastach, np. niejaki Meryn z
Sosnowca czy Grajer, były fryzjer i restaurator z Lublina, znany zausznik
Hoeflego, ściągnięty przez niego do Warszawy w lipcu 1942 roku. Jeśli dodamy do
tego, że wielu z nich miało oficjalnie wydane przez Gestapo pozwolenie na broń,
w okładkach koloru pąsowego oraz pistolety służbowe, co zostało stwierdzone już
w końcu 1940 roku, przy likwidacji pierwszego rzutu „Żagwi”, to wyłania się
obraz zagrożenia jakie ci agenci żydowscy stanowili nie tylko dla Żydów, ale
dla całej konspiracji antyniemieckiej i jak bardzo byli doceniani przez
Niemców.
Dla zakonspirowania przed gettem
kontaktów „Żagwi” z gestapo, agenci „Żagwi” przekazywali meldunki i donosy nie
w getcie, ale w kilku punktach w Warszawie m. in. na Poczcie Głównej, w
kawiarni Rival (Plac na Rozdrożu, w pobliżu Al. Szucha), oraz w sklepie z tekstyliami,
mieszczącym się przy ul. Mazowieckiej 7, na I piętrze od frontu. Żydowscy
agenci gestapo chodzili do pracy na tzw. placówki i w drodze powrotnej do getta
składali tam swoje meldunki. „Żagiew” została wywiadowczo rozpracowana przez
Żydowski Związek Wojskowy i w końcu 1940 roku nastąpiła „likwidacja pierwszego
rzutu „Żagwi”. Wyroki na agentach żydowskich wykonywali bojowcy ŻZW, ŻOB i AK.
Dla Niemców agencyjna praca
„Żagwi” była bardzo użyteczna, dlatego dość szybko zorganizowano tzw. „drugi
rzut”, którego likwidacja przez żydowską i polską konspirację trwała prawie
rok, ale nie zakończyła się pełnym sukcesem. Likwidację kolejnych tzw. rzutów
„Żagwi” przerwała akcja Hoeflego (22.07-13.09.1942). Od września 1942 roku do
kwietnia 1943 roku konsekwentnie likwidowano ostatni rzut „Żagwi”. Rozproszone
niedobitki „Żagwi”, które trudniły się szmalcownictwem były likwidowane nawet w
trakcie Powstania Warszawskiego, jak np. Bursztyn-Wiśniewski, dyrektor szopu
Hoffmana.
Po upadku Powstania w Getcie
ok.300 „żagwistów” zostało skoszarowanych w budynkach gestapo przy al. Szucha,
z żołdem podoficerskim przysługującym gestapowcom, skąd wychodzili „do pracy”
na terenie Warszawy w charakterze tzw. „łapaczy”. O „łapaczach” szerzej napiszę
w następnym odcinku, bowiem problem ten był powszechny i dotyczył całej niemal
Europy. Ponadto, „żagwiści” często działali poza Warszawą, gdzie na prowincji
pod szyldem „prześladowanych i uciekających przed Niemcami Żydów” ,wślizgiwali”
się do oddziałów partyzanckich w celu ich rozpracowani i zadenuncjowania. Obrońcy
tej grupy Żydów twierdzą, że nie mieli oni możliwości ucieczki, co jest
naciąganym argumentem. „Żagwiści” i inni żydowscy agenci niemieccy mając
możliwość nieskrępowanego poruszania się poza gettem, mając do tego specjalne
przepustki mogli w każdej chwili „urwać się” gestapo ze smyczy. W dostępnych
dziś dokumentach niemieckich nie ma żadnej wzmianki nawet o próbie „urwania
się”. Dlaczego?
W Krakowie działała 30-osobowa
grupa, którą kierował Maurycy Diamant i Julian Appel. Ponadto funkcjonowała w
Krakowie odrębna 6-osobowa grupa pod dowództwem Aleksandra Foerstera. W getcie
białostockim podobnym zespołem kierował Grysza Zetkowicz a w lubelskim Szamaj
Grajer. O skuteczności działania tych grup możemy dowiedzieć się z meldunków
organizacji konspiracyjnych. Dużo wsyp dotyczyło lewicowej konspiracji, ale co
zrozumiałe, bowiem kolaboranci żydowscy łatwiej do nich przenikali. Nawet prof.
Śpiewak w swojej książce „Żydokomuna” pisze o „szczególnej wrażliwości Żydów na
nierówności społeczne”. Z takim nastawieniem zarówno konspiracji lewicowej jak
i samych Żydów lewicowe organizacje były łatwiejszym celem i kolaboranci
żydowscy z premedytacją to wykorzystywali. W niepodległościowym meldunku
czytamy:
„Okazało się, że główny żydowski
agent gestapo Diamant, któremu podlegało około 60-ciu konfidentów,
współpracował z PPR, dostarczając jej broń. Poza tym stwierdzono, że miał on
kontakty z komunistami ukraińskimi, m.in. gestapo przeprowadziło rewizję w
jednej z urzędowych instytucji ukraińskich na ulicy Zielonej [w Krakowie],
gdzie trafiło na kompromitujący materiał. Diamant zbiegł do Warszawy. Kripo
otrzymała od gestapo rozkaz zastrzelenia go, jako żyda [sic]”. (Zob.: AAN,
Antyk, 228/17-6, k. 67. W 1944 listem gończym poszukiwano e.g. Leona Gancwajcha
i Dawida Sternfelda. Zob. Kazimierz Kowalewski, „Dziennik Inwigilacyjny
Dowództwa Policji Bezpieczeństwa (Sipo) i Służby Bezpieczeństwa (SD) podczas II
wojny światowej i niektóre przypadki poszukiwanych przezeń Żydów na obszarze
Generalnego Gubernatorstwa”, Biuletyn Żydowskiego Instytutu Historycznego, nr 1
(93) (styczeń-marzec 1975): s. 94.6 Raport z 24 grudnia 1942, Archiwum Akt
Nowych, Delegatura Rządu [dalej cyt. AAN, DR], 202/II-34, k. 6). Oto meldunek
krakowskiej organizacji z dnia 23 stycznia 1944 roku: „organizacja krakowska
została kompletnie rozbita…Aresztowania są rezultatem kilkumiesięcznej
systematycznej pracy Gestapo. Prowokację zorganizował żydowski konfident
Gestapo Diamant i jego ludzie” ( Raport nr 15; 23 stycznia 1944;AAN-AL).
Diamant pracował na dwie, a
nawet trzy strony. Był bardzo wydajnym agentem Gestapo, jednocześnie
współpracował z PPR dostarczając jej… broń, a także miał kontakty z komunistami
ukraińskimi. Ale to na podstawie jego „rozpracowania” Gestapo przeprowadziło rewizję
i aresztowania w jednej z urzędowych instytucji ukraińskich na ul. Zielonej w
Krakowie. Gdy Diamant zorientował się, że został zdekonspirowany zarówno przez
konspirację lewicową jak i AK zbiegł do Warszawy. Prawdopodobnie Gestapo także
zorientowało się w grze Diamanta, bo tylko tym można tłumaczyć rozkaz jaki
Gestapo przekazało do KRIPO, aby zastrzelić Diamanta jako Żyda. I fakt wydania
takiego rozkazu wystarcza aby zaliczyć Diamanta do… ofiar Holocaustu, mimo jego
haniebnej, przede wszystkim wobec Żydów działalności. (Zob. Kazimierz
Kowalewski „Dziennik Inwigilacyjny Dowództwa Policji Bezpieczeństwa i Służby
Bezpieczeństwa podczas II wojny światowej i niektóre przypadki poszukiwania
przezeń Żydów na obszarze Generalnego Gubernatorstwa”; Biuletyn ŻIH, nr 1(93),
styczeń1975). I tak agent i kolaborant staje się bohaterem i ofiarą. Swoiście
pojęta moralność i kryteria przyzwoitości. A co z ofiarami jego donosów?
Ireneusz T. Lisiak
Źródło: http://sol.myslpolska.pl/JEWS KILLING JEWS
see also: Eric
Tuniewicz Pictures of WWII on Facebook
He was
nicknamed “King Chaim,” in honor of life, but Chaim Mordechai Rumkowski
ultimately presided over the “resettlement” of more than 150,000 Jews deported
to their deaths from the Lodz Ghetto in Nazi-occupied
As the Elder
of the Jews tasked with running the ghetto’s Nazi-installed Jewish Council,
Rumkowski, a 62-year old former orphanage head, thoroughly relished his
authority. In the analysis of some historians, Rumkowski identified so closely
with his Nazi masters that the chairman became their Jewish counterpart — a
Machiavellian fascist bent on separating “useless eaters” from productive
workers, all the while stoking his own cult of personality.
Litzmannstadt ghetto ⬇️
'He was the Fuhrer of his tiny kingdom for much of his reign'
Keine Kommentare:
Kommentar veröffentlichen