Powered By Blogger

Sonntag, 24. Dezember 2017

O RECHRYSTIANIZACJI, ODŻYDZENIU I DEISLAMIZACJI POLSKI I EUROPY



Rechrystianizacja Europy

środa, 20 grudnia 2017

Chcemy przekształcać Europę, rechrystianizować ją, bo, niestety, w wielu miejscach nie śpiewa się kolęd, kościoły są puste i są zamieniane na muzea. To wielki smutek” – stwierdził premier Mariusz Morawiecki w Telewizji Trwam. Tak! Dechrystianizacja Europy jest niewątpliwie faktem. Czy jej rechrystianizacja, m.in. dzięki politykom autentycznie inspirującym się chrześcijaństwem, jest jeszcze możliwa – zobaczymy… Tymczasem okres Bożego Narodzenia pokazuje nam co roku, jak chrześcijańskie dziedzictwo wypłukiwane jest systematycznie z jednej strony przez komercyjną szmirę, a z drugiej przez różnego rodzaju ideologie.

W niektórych sklepach „bożonarodzeniowe” ozdóbki pojawiają się prawie zaraz po Wszystkich Świętych, czyli – wedle postępowego kalendarza – po Halloween. Tak zwany Święty Mikołaj w jego różnych wersjach zrobił światową karierę, ale nie ma już nic wspólnego ze św. Mikołajem, biskupem Miry. Z drugiej strony lewicowo-liberalni ideolodzy walczą z obecnością szopek, a nawet choinek w miejscach publicznych, w szkołach, urzędach, na placach. Swoje antychrześcijańskie fobie skrywają pod hasłami wielokulturowości, tolerancji, poszanowania innych religii. Przekonują, by nie używać nazwy „Boże Narodzenie”, tylko mówić o święcie zimy, albo po prostu o zimowych wakacjach. W niektórych krajach trudno kupić kartkę bożonarodzeniową z chrześcijańską tematyką, choć przecież w muzeach wiszą piękne obrazy z Maryją, Józefem i Dzieciątkiem Jezus. Liberalno-lewicowej retoryce udaje się omamić wielu ludzi, którym jakoś nie przychodzi do głowy rzecz oczywista, a mianowicie, że administracyjne rugowanie z przestrzeni publicznej wielowiekowych tradycji nie jest żadnym wzajemnym poszanowaniem, ale ordynarnym nieposzanowaniem.


Rechrystianizacja Europy - a zwycięstwo Polski

14.12.2017
Premier Mateusz Morawiecki powiedział w ostatnim z wywiadów, że czas na rechrystianizację Europy, w czym Polska może odegrać wielką rolę. Wydaje się, że słowa nowego szefa rządu są jakby zapowiedzią wypełnienia wizji, którą przedstawił kiedyś kardynał August Hlond.

,,Polska nie zwycięży bronią, ale modlitwą, pokutą, wielką miłością bliźniego i różańcem''. To się już dzieje. Wielka Pokuta, Różaniec do Granic... i wreszcie od 2 lat mamy rząd, który Pana Boga stawia na pierwszym miejscu.

Przed nami kolejne dwa lata - dwa lata nie tylko rozwoju gospodarczego, ale także wielkiego rozwoju duchowego. Módlmy się za naszą Ojczyznę, by, tak jak powiedział premier Morawiecki, rzeczywiście rozpoczęła dzieło rechrystianizacji Europy - zwrócenia serca całego kontynentu ku naszemu Zbawicielowi!

A oto wizja kard. Hlonda dot. Polski:

Polska nie zwycięży bronią, ale modlitwą, pokutą, wielką miłością bliźniego i Różańcem. Trzeba ufać i modlić się. Jedyną broń, której Polska używając odniesie zwycięstwo - jest Różaniec. On tylko uratuje Polskę od tych strasznych chwil, jakimi może narody będą karane za swą niewierność względem Boga. Polska będzie pierwsza, która dozna opieki Matki Bożej. Maryja obroni świat od zagłady zupełnej. Całym sercem wszyscy niech się zwracają z prośbą do Matki Najświętszej o pomoc i opiekę pod Jej płaszczem. Nastąpi wielki tryumf Serca Matki Bożej, po którym dopiero zakróluje Zbawiciel nad światem przez Polskę.

Nowa Polska będzie dostojna, mocna, wielka, a nawet atrakcyjna i przewodząca właśnie przez to, że szczerzej niż kiedykolwiek i konsekwentniej niż inni oprze swe życie i swą politykę na zasadach Chrystusowych.

Jesteśmy świadkami zaciętej walki między państwem Bożym a państwem szatana. Wprawdzie walka ta stale się toczy bez zawieszenia broni, walka najdłuższa i najpowszechniejsza, dziś jednak na oczach naszych toczy się ona tak zawzięcie jak nigdy. Z jednej strony odbywa się zdobywczy pochód Królestwa Chrystusowego, z drugiej zaś strony ciąży nad światem łapa szatana, tak zachłannie i perfidnie, jak to jeszcze nigdy nie bywało.

Nowoczesne pogaństwo, opętane jakby kultem demona, odrzuciło wszelkie idee moralne, wymazało pojęcie człowieczeństwa. Upaja się wizją społeczeństwa, w którym już nie rozbrzmiewa imię Boże, a w którym pojęcie religii i moralności chrześcijańskiej są wytępione bezpowrotnie. Wynik tej rozgrywki pomiędzy państwem Bożym a państwem szatana nie nastręcza wątpliwości. Kościół ma zapewnione zwycięstwo: Bramy piekielne go nie przemogą.

Chodzi tylko o to, by każdy człowiek rzucił na szalę tego zwycięstwa zasługę swego moralnego czynu. Od nas zależy, by godzinę triumfu przyspieszyć. Każdy z nas w tym boju ma wyznaczone stanowisko. Kto na swoim posterunku nie daje z siebie wszystkiego, jest zdrajcą sprawy Bożej i naraża na niebezpieczeństwo innych. Kto zaś z tej walki z wygodnictwa się usuwa, jest dezerterem z szeregów oficerskich Chrystusa.

******
Odżydzenie Europy

Żydowski Parlament Europejski
Nasza prasa tę nowość jakoś przemilczała, ale wcześniej czy później o tym usłyszymy: od tego miesiąca (luty 2012 – przypis WM) budynek Parlamentu Europejskiego (PE) w Brukseli mieści dwa parlamenty – zwykły PE i Żydowski Parlament Europejski (ŻPE). Uroczysta inauguracja miała miejsce półtora tygodnia temu (w połowie lutego 2012 r. – przypis WM). Wzięli w niej udział, oprócz deputowanych z 47 krajów Europy (w tym z Polski), przewodniczący największych organizacji żydowskich ze Stanów Zjednoczonych oraz m.in. szef komisji spraw zagranicznych PE Elmar Brok z Niemiec, który wyraził nadzieję na owocną współpracę ŻPE z PE.

Pomysłodawcą ŻPE był prezydent Izraela Szymon Peres, natomiast wybory przeprowadziła Żydowska Unia Europejska (organizacja starsza niż ŻPE). Jej przewodniczący Tomer Orni, poprzednio reprezentant izraelskiej Agencji Żydowskiej, poinformował, że demokratyczne wybory do ŻPE odbyły się przez Internet. 400 tysięcy europejskich Żydów wybrało ŻPE na wzór Knesetu – studwudziestoosobowy.

Głosowanie internetowe spowodowało, że do ŻPE niespodziewanie nominowano m.in. aktora Sachę Barona Cohena, piłkarza Davida Beckhama, reżysera Romana Polańskiego i innych, którzy nawet nie wiedzieli, że kandydują. Ich nominacje okazały się zresztą nieważne – kilku innych nominowanych, szczególnie narodowych parlamentarzystów i polityków, zrezygnowało. Program do głosowania nie miał możliwości sprawdzania obywatelstwa głosujących.

Belgijski deputowany Joel Rubinfeld wyjaśnił, że Parlament ma trzy główne cele: 1. walkę z antysemityzmem, 2. poparcie dla Izraela, 3.promocję i ochronę interesów i wartości żydowskich na szczeblu międzynarodowym. Do ŻPE weszły zasłużone osobistości społeczności żydowskiej z wielu krajów. Polskę reprezentuje przewodnicząca Fundacji Ochrony Dziedzictwa Żydowskiego Monika Krawczyk. Była rozmówczynią prezydenta Obamy w czasie jego ostatniego pobytu w Warszawie, dziękując mu za wszystko, co robi dla Izraela.

Od strony formalnej ŻPE ma status organizacji pozarządowej. Na Zachodzie też mówi się o nim niewiele. Komentarze w prasie żydowskiej i izraelskiej są bardzo pozytywne – „w Europie żyje ok. 3 i pół miliona Żydów i potrzebują oni aktywnej reprezentacji”. W Europie niektórzy mają wątpliwości, czy nie przyczyni się to do powstania jakichś innych parlamentów europejskich, według kryteriów narodowo-religijnych. Na ogół jednak odbiera się to jako chęć dodatkowego wzmocnienia przez Izrael wpływów w Europie, szczególnie przed szykującym się bombardowaniem Iranu.


Wryło mnie.

Od średniowiecza żydzi zdobywają majątki na handlu niewolnikami i lichwie, odżydzenie Europy jak i Polski to warunek uzdrowienia. Szkoda tylko, że na to się nie zanosi patrząc na ten pseudo parlament.

Jeśli ktoś nawet przejawia jakiś antysemityzm to moim zdaniem jest to całkiem uzasadnione. Żydzi potrafili jednak zakazać jak i represjonować "mowę nienawiści" w swoim kierunku. Oni mogą innym wygarnąć - a jak Ty im wygarniesz to antysemityzm. Chory świat.

„Żydowski Parlament Europejski” - to jest jakaś szopka w szopce (budynek Parlamentu Europejskiego). Wiedzą gdzie się ulokować. Zastanawiająca jest obecność kierownictwa Konferencji Przewodniczących Głównych Amerykańskich Organizacji Żydowskich na tej inauguracji (dialog pomiędzy kierownictwem amerykańskiego i europejskiego żydostwa był pierwszym punktem tego spotkania, nie problemy europejskie). Nie rozumiem tylko po co ŻPE istnieje. Przecież wszystkie cele jakie założył ten parlament są efektywnie realizowane przez szereg różnych organizacji.

krótka relacja z eventu


A teraz mały quiz (taki żarcik :) ). Czego będzie dotyczyła pierwsza rezolucja ŻPE ?

1) powszechnej mobilizacji w krajach UE i wysłania wojska do Iranu w razie wybuchu wojny
2) powrotu 3 mln Izraelczyków do Polski
3) ogłoszenie, że uchwały ŻPE są nadrzędne wobec uchwał PE

Co do tzw. „mowy nienawiści” wspomnianej powyżej to nasi krajowi „czerwoni” i „różowi” już mają gotowe projekty zmian w kodeksie karnym. Po transformacji ustrojowej „przepoczwarzyli” się w „demokratów” :lol: , ale jak widać dawne nawyki od czasu do czasu dają o sobie znać (cenzuro wróć!).
„Mowa Nienawiść” – co to w ogóle jest i kto to wymyślił ten idiotyzm, knebel na „gębę”. Pewnie ktoś kto chciał się poczuć bardziej europejsko, światowo, albo i nawet wszechświatowo :lol: . Ludzie to kupią, „pożytecznych idiotów” wszędzie pełno ku uciesze „tych wybranych”.

Zwykłe ściery bez honoru. Chyba nie ma już żadnej osoby na tym forum, która nabiera się na tzw. antysemityzm.


Odżydzenie polskiej polityki – najważniejszym zadaniem

Tekst z maja 2012r. Odżydzenie polskiej polityki jest zagadnieniem priorytetowym. Bez skutecznego rozwiązania tego problemu w duchu polskiego interesu narodowego nie tylko nie będzie możliwy rozwój ekonomiczny państwa, ale nie będzie możliwe przetrwanie zarówno Narodu jak i Państwa Polskiego. 

„Bankrutujący obecnie ustrój gospodarczy świata, który rozmaici ekonomiści określają rozmaicie, można by śmiało nazwać ustrojem żydowskim. Ta nazwa mu się należy zarówno ze względu na rolę, którą Żydzi odegrali w jego wytworzeniu, na pozycję, którą w nim zdobyli, na charakter, które mu nadali, jak i na zyski, które im przyniósł. Jeszcze bardziej narzuca się ona wobec wpływu, jaki ten ustrój wywarł na psychikę europejska, a który wyraża się w powszechnym zażydzeniu moralnym człowieka europejskiego.

 (…) Aczkolwiek na dzisiejszym bankructwie tego ustroju Żydzi starają się zarabiać (…), to jednak upadek tego ustroju jest przede wszystkim upadkiem żydostwa.”
„Przewrót”, str. 177 – Roman Dmowski 1933r.

Jak pokazuje historia polityczna Europy ostatnich 200 lat sytuacja polityczna w Europie Środkowej, a w niej leży Polska, która najbardziej nas interesuje, nie jest stabilna. Upadały państwa, europejskie imperia przesuwały swoje granice, toczyły ze sobą wojny, rozpadały się, następowała restytucja państw (np. Polska), powstawały i upadały obozy (np. obóz socjalistyczny).

Współczesna Europa, jej struktura polityczna, poczynając od okresu jeszcze sprzed I wojny światowej, jest rezultatem działalności światowej finansjery żydostwa anglosaskiego i judeomasonerii oraz uzyskującego względem nich niezależność polityczną i finansową żydostwa europejskiego, w ramach stworzonej przez żydostwo anglosaskie i judeomasonerię Unii Europejskiej. Stąd dający się zauważyć i narastający polityczno-finansowy konflikt w łonie samego żydostwa, między żydostwem anglosaskim i europejskim lub miedzy USA i UE.

Poważna analiza polityczna nie może i nie powinna przyjmować założenia, że słabnące politycznie i gospodarczo zarówno USA i UE będą niezmiennym (stałym) gwarantem stabilności sytuacji politycznej państw w rejonie Europy Środkowej.

Obszar Polski jest uwzględniany w aktualnej strategii obronnej (i politycznej) współczesnej Rosji. I nie można dziwić się takiej strategii władz Rosji. Każde państwo dbające o swoje bezpieczeństwo chciałoby mieć jak najszerszą strefę ochronną (czy buforową) składającą się z państw zaprzyjaźnionych, współpracujących, czy też podległych i uzależnionych. Tu trzeba jeszcze dodać, że Rosja posiada zarówno środki i siły, żeby cele swojej strategii osiągać. Te środki i siły są tym większe im słabszą staje się pozycja USA i UE (czyli światowego żydostwa) – głownych wrogów Rosji.

To, czy Polska znajdzie się w strefie politycznych wpływów Rosji w żaden sposób nie zależy od nas Polaków, a jeszcze mniej od pozycji politycznej i gospodarczej Państwa Polskiego pozostającego pod żydo-władzą. Natomiast, od nas, Polaków, zależeć może, czy dla Rosji staniemy się państwem zaprzyjaźnionym, współpracującym, czy też podległym i uzależnionym, traktowanym instrumentalnie – tak zresztą jak jesteśmy traktowani dzisiaj przez USA i UE i jak byliśmy traktowani przez żydo-bolszewicki ZSRR do 1953/56r.

Państwem zaprzyjaźnionym, współpracującym z Rosją (a może i nadal członkiem UE, jeśli przetrwa i zmieni charakter z syjonistycznego na narodowy) i jednocześnie odbudowującym swoją suwerenność, pozycję gospodarczą i polityczną możemy być jedynie wtedy, gdy zlikwidujemy w Polsce żydo-rządy, gdy żydostwo zostanie bezwzględnie wyeliminowane z życia politycznego Polski. Jedyną drogą do osiągnięcia tego celu może być systematyczna praca nad budową polskiego ruchu narodowego – nie ma innej drogi (oczywiście nie chodzi o RN Winnickich, Bosaków i innych, czyli o RN z żydowską czapką) [Ruch Narodowy (RN) - polska partia polityczna - J. Ch.].

Jeśli nie zdołamy tego celu osiągnąć będziemy skazani na wyniszczające kraj i naród żydo-rządy, których jedynym celem politycznym są wszelkie korzyści ich nacji i których władza zawsze będzie realizowała podległość Polski i Polaków względem dowolnego politycznego hegemona w tej części Europy.

Dla USA, dla UE, czy dla Rosji nie miało,  nie ma i nie będzie miało znaczenia, kto wprowadzi Polskę w obszar ich wpływów. Ma to natomiast zasadnicze znaczenie dla nas, Polaków.

A dla żydostwa w Polsce jest całkowicie obojętne, komu będą się wysługiwali – dowodzi tego cała historia żydostwa w Polsce. Po 1926r. wysługiwali się USA (żydostwu anglosaskiemu – światowej finansjerze), po 1944r. żydo-bolszewii ZSRR , po 1989r. USA, po 2004r. UE, niebawem może to być Rosja, a potem, kto wie, może i Chiny. 

”Historia narodów nie jest idyllą. Jest ona łańcuchem walk ciężkich, w których duch ludzki mężnieje. Nieraz narody drogo płacą, gdy pierwiastek poważnej walki, walki o rzeczy istotnie doniosłe, znika z ich życia. Nie ma dla narodu nic gorszego, jak gnicie, w którym obojętnie najpotworniejsze zło się znosi. Natomiast walka o to, co ludziom jest drogie, za co gotowi są życiem zapłacić, jest czynnikiem twórczym.”
„Przewrót”, str. 22 – Roman Dmowski 1933r.

Po żydowskiej okupacji musi nastąpić odżydzenie kraju

Wielu zarzuca nam, że zbyt często piszemy o Żydach, że wszędzie widzimy Żydów, że Żyd stał się naszą chorobliwą już obsesją. I jest w tym sporo racji, poza jednym: naszą chorobliwą obsesją nie jest Żyd, tylko suwerenna ojczyzna, prawa naszego nardu i społeczeństwa, interes naszego państwa – wolna Polska.

Ci, którzy słabo znają historię własnego kraju i nie orientują się dostatecznie w politycznych meandrach, nie mogą rozumieć i akceptować politycznych poglądów WPS (Wierni Polsce Suwerennej) w kwestii żydowskiej. Podobnie będą reagować dzieci, którym ktoś próbowałby prezentować wyższą matematykę, czy złożone zagadnienia z innej dziedziny wiedzy.

Wobec poglądów podobnych do naszych jakże często słychać zarzut antysemityzmu. Szkoda tylko, że stawiający narodowym poglądom zarzut antysemityzmu nie próbują dociekać jego przyczyn.

Jeśli osobnicy X, Y, itd., są antysemitami, to możemy uznać, że ich poglądy na temat kwestii żydowskiej są co najmniej dziwne i źródeł problemu należy doszukiwać się w mentalności osobników X, Y, itd. Jeśli problem antysemityzmu jest udziałem sporej części społeczeństwa, to jego wyjaśnienia winniśmy szukać już po obydwu stronach, po stronie narodu i mniejszości żydowskiej. Natomiast, jeśli antysemityzm jest zjawiskiem odnotowywanym we wszystkich państwa, w których Żydzi pojawiają się jako mniejszość, to przyczyn tego zjawiska należy upatrywać wyłącznie po stronie żydowskiej. Zwłaszcza, że Żydzi nie są jedyną mniejszością narodową występującą w innych państwach.

Sytuację polityczną w Europie cechuje rosnący dynamizm. Możemy się spodziewać, że zmiany obejmą także i nasz kraj i że „zrządzeniem Opatrzności” pojawi się szansa na wyzwolenie Polski spod anglosaskiej podległości. Jednak do całkowitego wyzwolenia się spod okupacji niezbędny będzie proces odżydzenia wszystkich struktur państwa. Nie możemy kolejny raz względem żydowskiej V kolumny popełnić tych samych błędów, które były udziałem rządów ludowo-narodowych 1918-26 i rządów PRL w tzw. okresie rządów W.Gomułki i E.Gierka – 1956-80.

Ks. dr Stanisław Trzeciak: Kwestia żydowska w świetle nauki Kościoła Katolickiego
Ostatnia aktualizacja: 15 września 2016

Za rabinem Thonem powtarzają stale żydzi i oddani im masoni, że „nie można być chrześcijaninem i równocześnie antysemitą w jednej osobie”. Co więcej posuwają się żydzi do tego, że Kapłanów Katolickich, wykazujących złość żydowską, odsądzają od katolicyzmu, a innych Kapłanów i wiernych chcą pouczać, jak mają postępować wobec żydów, jak mają żydów bronić, by pozostać prawdziwymi katolikami, bo tego wymaga nauka chrześcijańska o miłości bliźniego. Wszystko to ma na celu, by wbijać klin między kler katolicki, a wiernych, albo między Władzę Duchowną a działaczy odżydzeniowych, by jednych przeciw drugim nastawić i w zamieszanie wprowadzić. Widzieliśmy wprawdzie, jak Chrystus Pan i Apostołowie chłostali złość żydowską, ale żydzi zbyt często zarzucają nam, że nie rozumiemy Ewangelii lub, że mylnie ją pojmujemy. Wobec tego wskazaną jest rzeczą, przedstawić naukę Kościoła Katolickiego i jego stosunek do żydów, czyli podać zasady etyki chrześcijańskiej wobec kwestii żydowskiej. Punktem wyjścia w tej kwestii można uważać słowa św. Pawła, który w Antiochii Pizydyjskiej powiedział do żydów, zwalczających go i bluźniących, na widok szerokich mas, słuchających Apostoła narodów: „Wam należało najpierw opowiadać słowo Boże, ale ponieważ je odrzucacie i odsądzacie się być niegodnymi wiecznego żywota, oto zwracamy się do pogan. Albowiem tak nam rozkazał Pan. Postanowiłem cię na światło poganom, abyś był na zbawienie aż do końca ziemi”.

Ponieważ żydzi prześladowali i mordowali stale i wszędzie chrześcijan będących w mniejszości i wytwarzali przepaść między chrześcijanami, a co więcej starali się, wchodząc do chrześcijaństwa, wywoływać zamieszanie, spory i sekty, by rozsadzać gminy chrześcijańskie od wewnątrz, zmusili chrześcijan, by się od nich oddzielili i co więcej, by ich unikali we wszelkich dziedzinach życia.

Ojcowie Kościoła, których nauka i świątobliwość życia jest dla nas najlepszą rękojmią prawowiernego zrozumienia i wykładu nauki Chrystusowej, tak o żydach mówią:

Św. Hieronim, który znał dobrze żydów, bo z uczonymi żydami zostawał w naukowych stosunkach, tak się wyraża o żydach: „w dziwny sposób mam wstręt do obrzezanych, którzy aż do dnia dzisiejszego prześladują Pana Naszego Jezusa Chrystusa w synagogach szatana. Oni trzy razy dziennie we wszystkich synagogach mają zwyczaj przeklinać chrześcijan pod imieniem nazarejczyków i na nich ściągać przekleństwa”.

Św. Ambroży: „Synagoga jest miejscem przewrotności, domem bezbożności, schroniskiem głupoty, co sam Bóg potępił, tak bowiem przemawia przez usta Jeremiasza: I uczynię domowi, gdzie wzywanym jest imię moje, w którym wy pokładacie nadzieję, jak uczyniłem Silo i odrzucę was od oblicza mego, jak odrzuciłem braci waszych, całe pokolenie Efraim. A ty nie módl się za ten naród i nie żądaj dla nich miłosierdzia i nie przystępuj do mnie za nich, ponieważ nie wysłucham cię”. Św. Ambroży, przemawiając do szabesgojów, dodaje: „Bóg zatem nie dozwala, by Go proszono za nich, a ty uważasz, że należy ich bronić”? Na innym zaś miejscu tenże Doktor Kościoła mówi: „Powinniśmy unikać towarzystwa nie tylko pogan, ale także i żydów, z którymi nawet rozmowy są wielką nieczystością”.

Św. Jan Chryzostom: „Synagoga jest miejscem nie łotrów ani szynkarzy wprost, lecz jest mieszkaniem diabłów, co więcej nie tylko synagogi, lecz same nawet dusze żydowskie”.

Wielki uczony Tertulian skarży się, że „synagogi są źródłem prześladowań chrześcijan”. Z tego źródła pochodzą wszystkie prześladowania Apostołów i pierwszych chrześcijan. Stąd również płynie chęć zemsty i nienawiści do świątyń chrześcijańskich. Jak mówi św. Ambroży, „bardzo wiele bazylik spalili żydzi za czasów Juliana Apostaty, dwie w Damaszku, z których jedną zaledwie odnowiono, druga zaś wzbudza przerażenie bezkształtnymi ruinami. Spalone zostały bazyliki w Gazie, Askalonie, Bejrucie i prawie we wszystkich miejscach, a nikt nie szukał ukarania. Spaloną została bazylika w Aleksandrii przez pogan i przez żydów, która wyróżniała się od innych”.

Te i wiele innych dowodów nienawiści do chrześcijan podając, Ks. Stefan Zuchowski nadmienia jeszcze, że „w Czechach żydzi spalili potajemnie około 50 Kościołów, za co ich Książę Czeski ogniem pokarał, a z dóbr ich konfiskowanych, kościoły naprawiać kazał”.

Jeśli dzisiaj świadkami jesteśmy, jak żydokomuna ze szczególną pasją niszczy kościoły chrześcijańskie na olbrzymich, przestrzeniach Rosji i pali kościoły katolickie w Hiszpanii, a jak zapowiedział żyd Jarosławski w Moskwie, „musimy spalić wszystkie kościoły świata”, zaraz zaś za nim żyd adwokat w Krakowie nawoływał do palenia kościołów, to widzimy, że działają tu żydzi na podstawie prastarej swojej i zbrodniczej metody, pochodzącej z nienawiści do chrześcijan i do Chrystusa Pana. A zatem odżywa w naszych czasach odwieczny program żydowski w całej pełni do walki na śmierć z chrześcijaństwem, bo komunizm nie jest niczym innym, jak odwieczną walką judaizmu z chrześcijaństwem w odmiennej tylko prowadzoną formie. Nic więc dziwnego, że patrząc się na różne przejawy nienawiści i szkodliwości żydowskiej i na wielkie krzywdy wyrządzane chrześcijaństwu przez żydów, tak Ojcowie Kościoła jak i biskupi zebrani na Soborach i Synodach, a również i Papieże, pomni na wielkie i święte swoje obowiązki i odpowiedzialność przed Bogiem i Chrystusem Panem na Sądzie Ostatecznym, który nieustraszenie złość żydowską gromił, przestrzegali wiernych przed niebezpieczeństwem żydowskim i poskramiali żydów. Już w Kanonach Apostolskich postanowiono: „aby duchowny z nimi poszczący albo utrzymujący stosunki został zdegradowany” (69). „Chrześcijanin zaś, zanoszący oliwę do synagogi, aby był pozbawiony Komunii” (70).

Sobór Elibertański w kan. 49 i 50 zakazuje „aby chrześcijanie nie jedli z nimi”.

Sobór Nicejski w r. 325 nakazuje w kanonie 52, „aby nikt z nimi nie wchodził w żadne stosunki ani dla zysku, ani z powodu jedzenia czy picia”.

Podobne również uchwały zapadły i na innych Soborach, jak na trzecim Aurelianejskim w kanonie 13, Agatejskim w kanonie 40, Weneckim w kanonie 28, Lateraneńskim w kanonie 70.

Trzeci synod w Toledo w r. 582 zakazał mieszanych małżeństw żydów z nieżydami i zakazał piastować żydom te urzędy, gdzie jest możliwość karania chrześcijan.

Czwarty synod w Toledo w r. 633 rzuca klątwę na osoby, które udzielają żydom protekcji i opieki.

Powszechny Sobór Chalcedoński zakazał małżeństw mieszanych między żydami i chrześcijanami.

Sobory w Orleanie w r. 533 i 538 zakazały bezkompromisowo małżeństw mieszanych, co zatwierdził Sobór w Rzymie w r. 743. S

Sobór w Konstantynopolu w r. 692 i inne Sobory zakazały korzystać z usług żydów lekarzy.

Po Soborze w Orleanie (538 r.) szereg Soborów zakazało żydom utrzymywać służbę chrześcijańską.

Trzeci Sobór Lateraneński, zakazał między innymi chrześcijanom żyć razem z żydami. Świadectwo chrześcijan przeciw żydom uważać za decydujące — żydów tylko brać pod uwagę. Sobór Lateraneński z roku 1179 zabronił żydom trzymania chrześcijańskich poddanych, służby i rzemieślników. Czwarty Sobór Lateraneński z r. 1215 w kanonie 67 ustala środki na żydów lichwiarzy. Kanon 69 głosi, że żydzi nie mogą zajmować stanowisk w administracji państwowej i w ogóle w służbie państwowej.

Sobór Wiedeński (1267) zakazuje żydom uczęszczać do chrześcijańskich restauracji, hoteli i łaźni.

Sobór w Burge (1279) ogranicza miejsce zamieszkania żydów do miast i miasteczek.

Sobór w Rawennie (1311) dozwolił mieszkać żydom tylko tam, gdzie są synagogi.

Synod w Bolonii (1317) zakazuje dzierżawić i sprzedawać żydom nieruchomości.

Synod w Salamance (1335) zakazuje żydom mieszkać koło cmentarzy lub w domach kościelnych.

Synod w Walencji (1388) nakazał żydom mieszkać tylko w określonych kwartałach (dzielnicach).

Sobór Bazylejski z roku 1431 zajmował się kwestią nawracania żydów.

Sobór w Trydencie (1566) przedstawił papieżom wniosek o całkowite zakazanie Talmudu, co zostało częściowo zrealizowane.

Papieże również upominali wiernych bardzo energicznie przed niebezpieczeństwem żydowskim i naśladując Chrystusa Pana surowo chłostali obłudę i przewrotność żydowską. Uważali widocznie, że nie byliby wiernymi sługami Jego na ziemi, gdyby milczeli na to zło, jakie żydzi wśród chrześcijan szerzą i gdyby zamykali oczy na te wrogie knowania, z jakimi przeciw Kościołowi zawsze występowali i występują. Toteż Aleksander III i Innocenty III zakazują pod klątwą i innymi karami kościelnymi wszelkiej łączności z żydami. Nadzwyczaj aktualnymi i pożytecznymi obecnie byłyby Encykliki i Dekrety innych Papieży w sprawie żydowskiej. Mogłyby otworzyć oczy i tym nieświadomym poczciwcom i innym, którzy zamiast uświadamiać innych, powstrzymują ich od akcji odżydzeniowej, przez mylnie pojmowaną miłość bliźniego.

ks. dr Stanisław Trzeciak

Fragment z „Talmud o gojach a kwestia żydowska w Polsce”, Warszawa 1939. Reedycję książki wydało m.in. Wydawnictwo Ostoja.

Podobne wpisy:
1 września 2015 -- Ks. dr Stanisław Trzeciak: Żydokomuna to nie mit
Wiele charakterystycznych szczegółów, wykazujących udział Żydów w szerzeniu komunizmu u nas, podałem w poprzednich moich pracach. Tu przytoczę tylko najjaskrawsze wypadki z ostatni...
2 lipca 2015 -- Ks. dr Stanisław Trzeciak: Komunizm a Żydzi
"Syn Dawida (Mesjasz) nie przyjdzie wpierw, dopóki nie ustanie nawet najmniejsze panowanie nad Izraelem". Tak w Talmudzie po różnych i zwodniczych próbach, po przykrych doświadczen...
25 czerwca 2015 -- Ks. dr Stanisław Trzeciak: Jak Żydzi zdradzali Polskę w 1920 roku
"Cud nad Wisłą" jest wielką szkolą dla Narodu i Państwa Polskiego. Wymownie nas uczy, że Polska może się opierać tylko na Polakach zjednoczonych umiłowaniem swojej Ojczyzny i złącz...
11 września 2013 -- Mariusz Poliński: Antysemityzm
Po przeczytaniu wiekopomnych dzieł Grossa, wytrwaniu na oglądaniu Oporu i codziennej porcji pomyj z mojej ulubionej Gazety, sam się sobie dziwię. Ale, tak, jestem antysemitą. Dzięk...
3 października 2017 -- Talmudyczna nienawiść do NSZ
Środowiska żydowskie i kapłani religii Holocaustu od 1945 roku próbują narzucić Europie swoją wizję historii, skutecznie przy tym zwalczając wszelkie przejawy nacjonalistycznego...

********
Deislamizacja Europy

Deislamizacja Europy (i świata)
Napisano 17.03.2013 - 15:21

Z powodu kilku artykułów, które ostatnio przeczytałem, zdecydowałem się utworzyć ten
temat. Mamy temat o nazwie "islamizacja Europy", więc z powodu wydarzeń niezmiernie
mnie cieszących, postanowiłem się nimi podzielić z innymi użytkownikami forum - być może nie wszyscy o nich słyszeli. Będę tutaj wrzucał artykuły ilustrujące porażki islamu na
Zachodzie, czyli to, co nas powinno cieszyć; zachęcam także innych użytkowników do tego
samego. Życzę sobie i wszystkim jak największej ilości postów w tym temacie i jak najmniejszej ilości postów w sąsiednim, jeżeli można go tak nazwać - chodzi mi oczywiście o temat "islamizacja Europy".

Po tym krótkim wstępie wspomniane na początku artykuły.

"Niemiecki resort spraw wewnętrznych uznał, że trzy ugrupowania salafickie dążą do wprowadzenia rządów szariatu (prawa islamskiego) i odrzucają demokrację

Zakazem objęto organizacje DawaFFM, Islamische Audios oraz An-Nussrah, która jest częścią zdelegalizowanego w czerwcu ub.r. ugrupowania Millatu Ibrahim. Niemieckie MSW poinformowało, że w Nadrenii Północnej-Westfalii i w Hesji przeprowadzono przeszukania u ok. 20 osób oraz zajęto aktywa zakazanych organizacji.

Salafizm w wydaniu zakazanych dzisiaj związków jest nie do pogodzenia z naszym wolnościowym ustrojem demokratycznym – podkreślił minister spraw wewnętrznych Hans-Peter Friedrich. – (Te ugrupowania) w sposób agresywny i wojowniczy dążą do zmienienia naszego społeczeństwa tak, aby demokrację zastąpił system salafistyczny, a rządy prawa zastąpił szariat. Frierdich wskazał, że zakazy służą również ochronie pokojowo nastawionych muzułmanów, stanowiących ogromną większość. Liczbę muzułmanów w Niemczech szacuje się na 4 miliony.

Agencja dpa informuje, powołując się na służby bezpieczeństwa, że w Niemczech mieszka obecnie ok. 4,5 tys. salafitów; w 2011 roku było ich w tym kraju 3,8 tys. Urząd Ochrony Konstytucji od dawna obserwuje ich ugrupowania, m.in. w związku z podejrzeniami, że niektóre z nich są powiązane z siatkami terrorystycznymi.

Na zaostrzenie polityki wobec tego radykalnego ruchu Niemcy zdecydowali się po zajściach w Bonn, gdzie w maju ubiegłego roku doszło do starć protestujących salafitów z policją. Rannych zostało wtedy 29 funkcjonariuszy, dwóch z nich ciężko raniono nożem. Salafici dali się sprowokować grupie demonstrantów ze skrajnie prawicowego i antyislamskiego ruchu Pro NRW, którzy prezentowali karykatury proroka Mahometa.

Salafizm jest religijnym i politycznym ruchem islamskim, domagającym sie powrotu islamu do pierwotnych źródeł, odrzucającym zachodnią demokrację i postrzegającym system oparty na szariacie jako jedyną prawowitą formę państwa i społeczeństwa."

Delegalizacja trzech ugrupowań w Niemczech. Chciały wprowadzenia szariatu.

Drugi artykuł, który cieszy mnie najbardziej - mam nadzieję, że po przyjęciu tego planu kraje muzułmańskie będą musiały dostosować swoje prawo do prawa międzynarodowego pod groźbą sankcji. I mam nadzieję, że będą te sankcje stosowane, ponieważ prawo międzynarodowe stoi ponad prawem krajowym, a tym bardziej ponad prawem zapisanym w jakiejś średniowiecznej książce.

"ONZ przyjęła wczoraj (15 marca) plan walki z przemocą wobec kobiet. Islamistycznym prawnikom z ruchu Bractwa Muzułmańskiego, nie udało się zjednoczyć Organizacji Współpracy Islamskiej (OIC) przeciwko tej konwencji.

Po dwóch tygodniach twardych negocjacji przyjęto w końcu historyczny dokument ustanawiający światowe standardy i środki walki z przemocą wobec kobiet i dziewczynek.

Wcześniej nasz portal, a także Racjonalista.pl opisywały zagrożenia jakie niosło wezwanie muzułmańskich prawników szariatu z Międzynarodowej Unii Islamskich Uczonych (IUMS) skierowane do państw OIC, żeby każdą umowę międzynarodową konsultowali z tym gremium.

Jeszcze w środę strona Bractwa Muzułmańskiego w Egipcie, www.ikhwanweb.com ostrzegała przed podpisywaniem tego dokumentu, który miałby doprowadzić do „całkowitej dezintegracji społeczeństwa i będzie ostatnim krokiem w intelektualnej i kulturowej inwazji na kraje muzułmańskie kraje, eliminującej moralną specyfikę, która pomaga utrzymać spójność islamskich społeczności”.

Zarzuty „zbrodni” popełnionych przez ONZ na zdrowym islamskim organizmie powtarzane były za IUMS w środowiskach islamskich. Obejmują one m.in.:

- zrównanie praw dzieci z prawego i nieprawego łoża,
- zastąpienie przywództwa mężczyzn partnerstwem (nawiasem mówiąc w podobnym duchu równość płci krytykuje mufti Nedal Abu Tabaq z Ligii Muzułmańskiej w RP),
- usunięcie wymogu uzyskania zgody męża na podróż, pracę czy antykoncepcję,
- przyznanie kobietom prawa skarżenia mężczyzn w sądzie w sprawach gwałtu małżeńskiego,
- odebranie mężczyznom prawa do decyzji o rozwodzie,
- dostarczanie antykoncepcji młodym kobietom,
- przyzwolenie, żeby muzułmanka poślubiła niewiernego.

No i stało się. Cofnięto całe muzułmańskie społeczeństwo „do ery przedislamskiej ignorancji”. Gratulujemy ONZ!
Stało się! ONZ popełniło zbrodnię na islamie
Napisano 17.03.2013 - 17:07

Z reguły jestem człowiekiem tolerancyjnym, nie przeszkadza mi czyjeś wyznanie, wygląd, orientacja czy sposób myślenia i działania, dopóki nie ogarnicza to wolności drugiego człowieka a więc jeżeli ktoś przychodzi do mojego domu (lub kraju) i narzuca mi, moim bliskim, mojej rodzinie siłą, przekonaniami czy czymkolwiek swoje prawa i ideologie wtedy on otwiera drogę do siebie i w 100% legalnie mogę mu robic to samo jeżeli on nie uszanował tych zasad i wtedy bardzo się ciesze gdy widzę takie artykuły, bo bardzo podnoszą mnie na duchu.
Chciałbym tez zwrócić uwagę, że to nie islam jest niebezpieczny, a po prostu tępi ludzie. Dlatego też szanuję tych muzułamnów, którzy przyjadą do nas uczciwie pracować i nie zwracając niczyjej uwagi modlą się w samotnosci w domowym zaciszu. Znam osobiście takich dwoch i gwarantuje wam, że po kilku dniach znajomosci nie zauważylibyście nawet, ze to muzułmanie :) Chociaż powiem wam, ze Polska bardzo ich odmienila, spróbowali trochę naszego słowiańskiego klimatu i zmienili pogląd na wiele rzeczy min. alkohol.
Napisano 17.03.2013 - 18:51

Szwecja ma dość imigrantów?
Szwecja jest krajem, który przy ponad 9-milionowej populacji przyjmuje rocznie około stu tysięcy imigrantów. Jest to poważne obciążenie dla budżetu i społeczeństwa i wszystko wskazuje na to, że nastroje nawet w tak hurraoptymistycznie nastawionym do imigrantów społeczeństwie mogą się zmienić.

Pojawiają się głosy o “konieczności optymalizacji polityki imigracyjnej” – nawet z ust takich postaci jak obecny minister ds. migracji, Tobias Billström. O tym, że te głosy pojawiają się jednak trochę za późno, kiedy atomizacja i rozpad tradycyjnego społeczeństwa posunęły się już zbyt daleko, może świadczyć chociażby fakt, że w niektórych rejonach dużych szwedzkich miast imigranci stanowią w praktyce 100% populacji.

Te i wiele innych czynników, których nie można w nieskończoność zbywać milczeniem i zamiatać pod dywan, sprawiły, iż Tobias Billström zdobył się na wspomniane wyznanie, jakoby imigrację należało ukrócić: “Dzisiejsza Szwecja jest jednym z tych krajów, które przyjmują najwięcej uchodźców w całej Unii i tak dalej być nie może.” Według ministra, należy zaostrzyć rygory – szczególne należy się skupić na przypadkach, kiedy przybysz chce się w Szwecji osiedlić z całą rodziną, co w przypadku uchodźców z krajów muzułmańskich często oznacza nawet kilkanaście osób w jednej rodzinie.

Słowa Billströma i zapowiedź skonstruowania grupy roboczej celem zbudowania nowej polityki imigracyjnej spotkały się – co nietrudno odgadnąć – ze zmasowaną krytyką. Z kolei Jimmie Åkesson, lider Szwedzkich Demokratów, syjonistycznej partii kreowanej w mediach na “skrajnie prawicową”, obraził się na Billströma o “przywłaszczanie antyimigracyjnej retoryki”. Grupa Billströma ma przygotować nową wizję polityki imigracyjnej kraju jeszcze przed wyborami.
Napisano 17.03.2013 - 18:52

U mnie w Warszawie również można spotkać od czasu do czasu jakiegoś muzułmanina (widać chociażby po karnacji czy języku ewentualnie akcencie). Raczej nie zwracają za bardzo uwagi na to, że nasze kobiety chodzą bez burki i nie modlą się na środku ulicy - przynajmniej się z tym jeszcze nie spotkałem. Jest tutaj nawet jeden Syryjczyk, który ma swój sklep, tzw. "rodzinny" - prowadzi razem z córką. Jest bardzo w porządku człowiekiem i nie jest fanatykiem. Są ludzie i parapety. Jak @Dexter wspomniał - to nie religia jest problemem, tylko fundamentaliści i ludzie którzy są że tak powiem trochę upośledzeni.
Napisano 17.03.2013 - 19:32

Oczywiście tutaj koledzy mają rację - muzułmanie, jeżeli nie jest ich dużo, próbują nie wchodzić w drogę społeczeństwu i się integrować, a przynajmniej stwarzać pozory integracji. Też na uniwersytecie miałem w grupie dwóch Turków i nie stwarzali oni żadnych problemów, byli mili etc. Jest tak do momentu, gdy tzw. masa podkrytyczna nie zostanie przekroczona - wtedy zaczyna się to, co widać w Niemczech czy Francji.
Gdy masa krytyczna zostanie osiągnięta, mamy protesty, zmuszanie społeczeństwa, aby dostosowało się do mniejszości czy też blokowanie miasta w piątki, tak jak to się dzieje w Paryżu.
@Dexter

Hmm, z tym, że islam nie jest niebezpieczny, to bym polemizował. Wszak w samym Koranie mamy wersety nawołujące do przemocy czy zabijania - zależy to od interpretacji, i ta interpretacja zależy nie tylko od regionu świata, lecz też odbiorców. I tak dla Europejczyków przeznaczona jest cukierkowa propaganda, której nie  uświadczysz np. w A. Saudyjskiej. Tam wprost mówi się o zabijaniu niewiernych. Jednak z jednym muszę się zgodzić - ludzie są naprawdę tępi, skoro postępują wg tej idiotycznej interpretacji i propagandy.
Napisano 17.03.2013 - 19:52

Za artykuł przyznaje plusa. Jednakże aby nie było zbyt różowo:

W Sztokholmie, w piątki o godzinie 12 z meczetów będzie wydobywał się taki dźwięk na całe miasto - jest to wezwanie do modlitwy rytualnej.

W bezprecedensowym procesie muzułmanie w szwedzkiej stolicy wygrali prawo do podnoszenia Adhan (wezwanie do modlitwy). Zgodnie z przepisami, dźwięk Adhan musi być słyszalny na odległość 2 kilometry od meczetu. Do tej pory wezwanie do modlitwy na Zachodzie nie było akceptowane, ponieważ lokalne władze twierdziły, że hałas będzie szkodliwy dla mieszkańców..
Napisano 18.03.2013 - 01:11

Ale ten artykuł nie jest do tego tematu, powinieneś go umieścić w temacie "ISLAMIZACJA Europy..." 
Napisano 18.03.2013 - 07:13

Cytat

(...) ostrzegała przed podpisywaniem tego dokumentu, który miałby doprowadzić do „całkowitej dezintegracji społeczeństwa(...) No i wyszło szydło z worka. Otwarcie przyznali się, że spoiną islamskiego społeczeństwa jest przemoc wobec kobiet.
Napisano 18.03.2013 - 08:22

Muszę szczerze przyznać - aż tak dobrej wiadomości z rana się nie spodziewałem. Myślę, że pasuje tutaj ten artykuł - wszak sami sobie szkodzą, co nas może tylko cieszyć.

"Kiedy Żydzi prowadzą prace archeologiczne przy Wzgórzu Świątynnym, podnoszą się głosy, że to zamach na święte miejsce islamu.

W Hiszpanii, w imię swoich religijnych praw muzułmanie domagają się współużytkowania katedry w Kordobie, która stoi na miejscu meczetu, który z kolei zbudowano na miejscu wcześniejszego kościoła. W Turcji islamiści chcą przekształcić Haghia Sofię w meczet.

Kiedy jednak Arabia Saudyjska dokonuje totalnej demolki wokół Kaaby w Mekce – w świecie muzułmańskim nie podnosi się protest i oburzenie.

Zdjęcia opublikowane przez „The Independent” pokazują robotników z młotami pneumatycznymi i koparkami, rozbierających wschodnią część Masjid al-Haram w Mekce pochodzącego jeszcze z czasów Abbasydów.
Archeolodzy w Wielkiej Brytanii alarmują, że te zabytki zostaną zniszczone w imię wielomiliardowej inwestycji, która ma poszerzyć meczet wokół Kaaby, żeby pomieścić przybywających coraz liczniej pielgrzymów."

Do tej pory w ciągu dwudziestolecia i tak udało się już znacznie przekształcić Mekkę. Wyrosły tam drapacze chmur, centra handlowe, hotele. Wszystko to kosztem zniszczenia 95% tysiącletnich zabytków. Teraz jednak sprawa jest poważna. Zniszczono bowiem kolumny, wyznaczające miejsce, w którym prorok Mahomet siedział i nauczał w meczecie."
Dołączona grafika
Islamscy barbarzyńcy niszczą nawet własne zabytki

W sumie takiej głupoty to ja się nie spodziewałem - jak widać, wiele nas jeszcze może zaskoczyć. Ale, jak już wcześniej wspomniałem - nas to powinno tylko cieszyć.
Napisano 18.03.2013 - 12:33

Bo w Arabii Saudyjskiej zdają sobie sprawę, że jak się sprzeciwią to król może na nich napuścić policję, wojsko, co mu się żywnie podoba. I nikt mu się nie sprzeciwi, najwyżej zachodni politycy wezwą do zaprzestania rozlewu krwi i się oburzą.

A w Europie jak rząd wyśle policję to tylko po to, aby chroniła protestujących przed "nietolerancyjnymi antysemitami" :| Zachód ze swoją demokracją zabrnął trochę za daleko i pogubił się w politycznej poprawności.
Napisano 21.03.2013 - 17:56

Poprawność polityczna może być gwoździem do trumny Europy, dlatego moim zdaniem należy nazywać rzeczy tak, jakimi one są - bez ubarwiania czy koloryzowania. A ponadto, jeżeli chodzi o Europę - bardzo mnie dziwi, że muzułmanie, którzy postępują wg szariatu i chcą jego wprowadzenia, są tolerowani.
Dziwi mnie to dlatego, że ta ideologia stoi w sprzeczności z prawem europejskim, międzynarodowym, prawami człowieka. I zastanawia mnie - czy jeżeli chciałbym zarejestrować nazizm jako wiarę, czy to by przeszło..? W końcu islamiści też wzywają do zajęcia świata w imię swojego boga czy chcą eksterminacji całego narodu - chodzi mi tutaj o Żydów.

Dziś znalazłem pewien artykuł - dobre wiadomości z Belgii, być może zakażą islamistom kandydowania do parlamentu i zdelegalizują ich partię, ponieważ stoją w sprzeczności z prawem europejskim.

"Członkowie nowo powstałej Partii Islam zapowiedzieli wdrożenie w kraju prawa szariatu. Belgijscy posłowie postanowili zabezpieczyć się przed tą ewentualnością i złożyli w parlamencie projekt ustawy, wiążącej ręce muzułmańskim politykom w Brukseli i innych miastach kraju.

Zwracając się do belgijskiego parlamentu Alain Destexhe z Ruchu Reformistycznego (Réformateur Mouvement), największej francuskojęzycznej partii liberalnej w Belgii, a także Philippe Pivin, który jest również zastępcą burmistrza Koekelberg na przedmieściach Brukseli, powiedzieli, że jest konieczne, aby ograniczyć władzę muzułmańskich posłów i samorządowców, których wierzenia są sprzeczne z Europejską Konwencją Praw Człowieka.

W lutym 2003 r. Europejski Trybunał Praw Człowieka orzekł, że islamskie prawo szariatu jest „niezgodne z podstawowymi zasadami demokracji". Sąd stwierdził, że system prawny opierający się na prawie szariatu „będzie odbiegać od europejskiej konwencji o ochronie praw człowieka, w szczególności w odniesieniu do zasad dotyczących statusu kobieti w związku z religijną ingerencją we wszystkie sfery życia publicznego oraz prywatnego”.

Liberalni parlamentarzyści złożyli projekt ustawy, która przewiduje pozbawienie mandatu „ultra-konserwatywnych muzuł-manów” wybranych w głosowaniu powszechnym na urząd publiczny. Jeden z projektodawców ustawy, Destexhe przekonywał w parlamencie, że muzułmańscy politycy w Belgii tworzą odizolowane społeczności i równoległe wspólnoty. Nie chcą sią asymilować i pragną wprowadzić prawo, które jest sprzeczne z Europejską Konwencją Praw Człowieka. Dlatego należy ich pozbawić prawa do sprawowania władzy.

Filip Claeys, poseł do Parlamentu Europejskiego z Flandrii, który sprzeciwia się wielokulturowości i dalszej imigracji muzułmańskiej, powiedział: - Jest bardzo niepokojącym zjawiskiem, tworzenie przez islamistów własnej partii politycznej i chęć wprowadzenia prawa szariatu oraz islamskiego państwa w Belgii. Dotychczas muzułmanie wspierali głównie partie socjalistyczne. Teraz czują się wystarczająco pewni, aby założyć własną partię. Clayes wezwał do podjęcia zdecydowanych działań, ograniczających dalszą imigrację muzułmanów i wpływy tej wspólnoty w kraju.

Ostatnia inicjatywa parlamentarna jest reakcją na zapowiedzi dwóch muzułmańskich samorządowców: Lhoucine Aït Jeddig i Redouane Ahrouch, którzy w październiku 2012 r. zdobyli mandaty w dwóch silnie zislamizowanych gminach Brukseli: Molenbeek-Saint-Jean i Anderlecht.

Podczas powyborczej konferencji prasowej w Brukseli 25 października ub. r., dwaj radykałowie, oficjalnie zaprzysiężeni w dniu 3 grudnia, powiedzieli, że uważają ich wybór za kluczowy dla społeczności muzułmańskiej w Belgii.Ahrouch przyznał, że jest islamistą i że chciałby wprowadzenia w Belgii prawa szaraitu, opartego na Koranie i tradycji proroka Mahometa.

Raczkująca Partia Islamska zamierza uczestniczyć w wyborach na szczeblu europejskim w 2014 r. Jej kampania ma się skupić na trzech głównych kwestiach: zapewnieniu posiłków halal w stołówkach szkolnych, uznaniu muzułmańskich świąt religijnych i wprowadzeniu prawa legalizującego noszenie islamskich chust w miejscach publicznych.

Ahrouch wcześniej założył partię polityczną o nazwie Noor: Le PartiIslamique, która promuje 40-punktowy program oparty na prawie szariatu. Punkty te obejmują między innymi: zniesienie odsetek od pożyczek w belgijskim sektorze bankowym, przeprojektowanie belgijskiego wymiaru sprawiedliwości, by uwzględniał on prawo szariatu, przywrócenie kary śmierci, zakaz sprzedaży alkoholu i papierosów, promowanie nastoletnich małżeństw, segregację mężczyzn i kobiet w miejscach publicznych, zakaz hazardu i loterii, tworzenie oficjalnych islamskich funduszy jałmużny itp.

Dostrzegając zagrożenie stwarzane przez islamskich ekstremistów, belgijski minister spraw zagranicznych Didier Reynders wezwał ostatnio do ściślejszego monitorowania kazań imamów. Reynders proponuje, by dotacje na utrzymywanie meczetów przyznawać tylko tym świątyniom, w których propagowany jest umiarkowany odłam islamu, a cofnąć je tym, które głoszą radyklane poglądy, tj., takie, które wzywają do przemocy lub łamania praw człowieka.

W ujęciu realnym, liczba muzułmanów w Brukseli - gdzie mieszka połowa wszystkich muzułmanów w Belgii - osiągnęła obecnie 300 tys. osób. Oznacza to, że samozwańcza „stolica Europy" jest obecnie najbardziej islamskim miastem w Europie. W praktyce, islam mobilizuje więcej ludzi w Brukseli niż Kościół Rzymskokatolicki, partie polityczne, a nawet związki zawodowe.

Wzrostowi ludności muzułmańskiej towarzyszy wzrost przemocy. Bruksela jest obecnie jednym z najbardziej niebezpiecznych miast w Europie. W Molenbeek, gdzie około 25 proc. ludności stanowią muzułmanie, rosnąca niepewność zmusza przedsiębiorstwa międzynarodowe do opuszczenia miejscowości. W czerwcu 2011 roku amerykańska agencja reklamowa BBDO opuściła Molenbeek po ponad 150 napaściach rabunkowych lokalnej młodzieży na pracowników firmy."
http://www.pch24.pl/...em,13486,i.html

Ważne jest, że coś się w tym kierunku robi i proces deislamizacji jest rozpoczęty.
Napisano 25.03.2013 - 10:11

Wygląda na to, że we wschodniej Azji muzułmanie się doigrali i tamtejszym społeczeństwom zaczynają puszczać nerwy. Jak widzą, co się dzieje w Europie to nic dziwnego, że nie chcą tego samego we własnych krajach. W Azji islamiści przegięli - dlatego mamy konflikty w Birmie, Sri Lance, Tajlandii czy innych krajach tego regionu. Moim zdaniem gdy przekroczą granice tolerancji, to samo stanie się w Europie.

"Po sukcesie kampanii przeciwko produktom halal buddyści ze Sri Lanki nawołują do wyburzenia meczetu z 10 wieku.

Galaboaththe Gnanasara Thero, sekretarz generalny ugrupowania Buddhist Force (Bodu Bala Sena, czyli buddyjska siła) dał muzułmanom czas do 30 kwietnia na opuszczenie meczetu Kuragala - donosi „Colombo Page”. Thero tłumaczy, że meczet oryginalnie był klasztorem buddyjskim przejętym przez muzułmanów i wzywa buddystów do wyburzenia budynku. Ugrupowanie Bodu Bala Sena zostało stworzone przez mnichów dla ochrony buddyjskiego dziedzictwa kulturowego i religii przed islamem.

Uważa się, że Kuragala jest buddyjskim klasztorem, zbudowanym na wychodniach (miejsce w terenie, w którym skała wychodzi na powierzchnię ziemi). Sięgający historią 2 wieku p.n.e. kompleks jest rezerwatem. W trakcie podróży przez Sri Lankę islamscy handlowcy zbudowali meczet, który później funkcjonował obok świątyni od 10 wieku.

Buddyści na Sri Lance wygrali niedawno batalię przeciw produktom halal. Buddhist Force zorganizowała marsze wzywające do bojkotu produktów halal. Buddyści prowadzący stołówki szkolne i inne jadłodajnie przestali kupować mięso pochodzące z uboju zgodnego z islamem, gdzie zwierzą zarzynane jest na żywo. Muzułmanie poszli na ustępstwa: zgodzili się na usunięcie logo „halal“ ze swoich produktów aby złagodzić napięcia z buddyjską większością. Teraz buddyjski przywódca Thero uważa, że ich kolejnym celem jest pozbycie się muzułmanów z terenu Kuragala, gdyż zdaniem buddystów muzułmanie zaanektowali ten teren i zniszczyli tam wszelkie ślady buddyjskiego dziedzictwa.

Na Sri Lance dochodzi od pewnego czasu do starć między muzułmanami a buddystami, którzy stanowią większość społeczeństwa. W czerwcu 200 demonstrantów, prowadzonych przez mnichów buddyjskich zaatakowało ośrodek islamski w Colombo, stolicy kraju. Demonstranci rzucali w budynek kamieniami i zgniłym mięsem, oraz wykrzykiwali żądania likwidacji ośrodka muzułmańskich modłów. Wcześniej mnisi zakłócili muzułmańskie modły we wsi Dambulla. Ich zdaniem meczet, działający od 1962, został zbudowany nielegalnie. Z kolei w mieście Kurunegala mnisi wystosowali do muzułmanów list z żądaniem zaprzestania odprawiania nabożeństw.

Opozycyjna partia UNP oskarża władze kraju o potajemne sprzyjanie działaniom Buddhist Force, grupa jednak temu zaprzecza. Jak twierdzi portal Onislam.net, „zdaniem analityków rząd ustępuje buddyjskiej większości w przypadku napięć na tle etnicznym”. Zdaniem Onislam.net społeczność islamska podczas wojny domowej na Sri Lance często była zagrożona przez obie walczące strony, a tamtejsi muzułmanie mają reputację umiarkowanych.

Prezydent Sri Lanki powołał komisję ministerialną, która ma się zając rozwiązaniem narastającego konfliktu między obiema religiami."
Napisano 25.03.2013 - 23:47

To wszystko może dlatego?
Fioletowy wyższy IQ, czerwony niższy. ;)

http://upload.wikime..._Inequality.png

Oczywiście to szacunkowy iloraz IQ, metodologia jest przez niektórych naukowców krytykowana. Książka "IQ and Global Inequality".
Napisano 26.03.2013 - 09:42

Przyznam się szczerze, że wcześniej nie widziałem tej mapki - jednak porównując powyższą mapę z mapą rozwoju cywilizacyjnego czy ilością wynalazców w poszczególnych rejonach świata, czy też z tym, co się dzieje obecnie - to mogłoby bardzo wiele wyjaśniać.
Jeszcze dodam do tego postu - znalazłem dziś bardzo ciekawy artykuł.

"W Maroku zawiązała się pierwsza publiczna organizacja ateistów, Rada Byłych Muzułmanów Maroka. To pierwsza taka otwarta inicjatywa w kraju zdominowanym przez islam.

Autorzy deklaracji piszą, że pomimo, iż 3 artykuł konstytucji gwarantuje wolność religii, ateiści i niewierni są nieuznawani. Chociaż apostazja nie jest przestępstwem w odeksie karnym, „podżeganie w celu zachwiania wiarą muzułmanów” już nim jest. Apostaci i ateiści spotykają się z prześladowaniami, groźbami i więzieniem.

Celami organizacji są jednakowe prawa i równy status dla wszystkich obywateli bez względu na wyznanie. Należą do nich także rozdział religii i państwa oraz wolność krytykowania religii.

Czego mogliby nauczyć się od dzielnych Marokańczyków nasi urzędnicy, publicyści i naukowcy, to sprzeciwu wobec kulturowego relatywizmu i tolerancji wobec niehumanitarnych wierzeń, dyskryminacji i nadużyć pod płaszczykiem szacunku dla religii i kultury.

Organizacja będzie afiliowana przy Radzie Byłych Muzułmanów Wielkiej Brytanii (Council of Ex-Muslims of Britain)."

Dołączona grafika
Pierwsza organizacja ateistów w kraju muzułmańskim

Zaczyna się robić coraz ciekawiej - coraz więcej cieszących nas wieści, które rozsadzają blok islamistów od środka. Ateiści w Maroko, wcześniej feministka wyrażająca własne zdanie w Tunezji - sprawy zmierzają w dobrym kierunku. Moim zdaniem proces deislamizacji już się rozpoczął i wątpię, żeby coś go zatrzymało.
Napisano 30.03.2013 - 11:18

Zatrzyma go rozpad. Poczytuje watki o tej tematyce, i czesto mam wrazenie ze tworza go ekstremisci oceniajacy poczynania innych ekstremistow. Rzadziej spotyka sie rzetelne i szerokie spojrzenie na zjawisko zwane islamem. Od 17 lat mieszkam w kraju muzulmanskim, wywodze sie z rodziny ortodoksyjnie katolickiej, wiec mam mozliwosc bezposredniego porownania roznic. Islam jest religia relatywnie mloda - o 600 lat mlodsza od chrzesijanstwa, stad tez silniejsza wiara, wiekszy zapal przeradzajacy sie w ekstreme, stad ekspansja. Bardzo prosze o przypomnienie sobie poczynan chrzescijan te 600 lat temu, islam okazuje sie pryszczem przy wrzodzie, o czym skrupulatnie zapominamy. I coz, normalny czlowiek wyznajacy te religie, oprocz odmiennej obyczajowosci, specyficznych pogladow do ktorych ma prawo z racji wyznawanej religii - jest po prostu czlowiekiem. Dobrym, bezposrednim, szczerym. Takze klamiacym, kradnacym, mordujacym dla zysku. W duzych miastach ludzie odchodza od restrykcyjnych nakazow, religie dostosowujac do zycia a nie zycie do religii. Ekstrema jak zawsze i wszedzie bazuje na ciemnocie zascianka, imieniem Boga okrywajac walke o koryto. Kazda religia jest wezem pozerajacym swoj ogon, ta takze. Moze patrzmy na swiat trzezwiej, ogledniej, uwzgledniajac szczegoly, a nie pojedyncze zjawiska podciagajac pod calosc - tak czynia podgladacze przez dziurke od klucza. 
Deislamizacja jest możliwa?
Dyskusja w 'Hyde-Park' zaczęta przez Denis, 19 Pażdziernik 2015.

Natrafiłem na ciekawy artykuł, który dotyczy Azerbejdżanu. Zwykło się mówić, że Turcja jest jedynym państwem laickim w światku muzułmańskim. Wielu ludzi zapomina o Azerbejdżanie, który był pierwszym państwem muzułmańskim postulującym sekularyzm. W Turcji sukces był połowiczny, moim zdaniem związany ze zbyt wielką ingerencją państwa... w wykorzenianiu religii. Chrześcijaństwo w Europie i inne sekty utraciły na znaczeniu w sposób naturalny, nikt nie przyjął dogmatu walki z religią jako taką na Zachodzie. Sama religia wykoleiła się próbując docisnąć pedał przymusu (kontrreformacja), nie udało się i niezamierzenie uwolniła swobodę myśli. Pierwsza wojna dopełniła dzieła, już przed pierwszą wojną zresztą były liczne sygnały. Anarchizm w XIX wieku, innego rodzaju bunty i w efekcie coraz mniejszy wpływ dotychczasowych autorytetów. To wszystko odbyło się w sposób naturalny, natomiast Turcja niejako z dnia na dzień narzuciła świeckość społeczeństwu (np. ustawa kapeluszowa) i to metodami państwowymi. Efekty są takie, że duża część Turków nadal jest bardzo konserwatywna i religijna. Sukcesu można upatrywać w tym, że Turcy nie chcą w większości prawa szariatu. Wydaje mi się jednak, że marne to pocieszenie i nie o to w tym wszystkim chodziło. Ciekawym przypadkiem jest Azerbejdżan, któremu się ta sztuka bardziej udała. Tyle mojego krótkiego wstępu, oto wspomniany artykuł:

Islam a sekularyzm w postsowieckim Azerbejdżanie: wewnętrzna walka o narodową i kulturową tożsamość

Anar Ibrahimow

[niniejszy tekst pierwotnie opublikowany został w: "Nowy Prometeusz" nr 3, grudzień 2012, ss. 53-59]

Azerbejdżańska Republika Demokratyczna (ARD) w latach 1918-20 była pierwszym krajem, w którym kultura muzułmańska na poziomie państwowo-politycznym doświadczyła sekularyzmu, jako struktury mającej na celu zapobieganie wpływowi religii, myśli religijnej i tradycji religijnej na politykę, a nie jako nowoczesnej wiary promowanej przez niektórych przywódców politycznych, pragnących stworzyć alternatywę wobec islamu. Równocześnie było to pierwsze takie muzułmańskie doświadczenie w realizacji europejskiego modelu państwa narodowego. Według kategorii formy rządu, ARD została utworzona zgodnie z klasycznym modelem republiki parlamentarnej, opartej na pluralizmie politycznym i systemie wielopartyjnym. W republice funkcjonowała zasada podziału władzy. Jeszcze przed powstaniem państwa, Mehmed Emin Resulzade (szef partii Musawat), przemawiając na I Kongresie swej partii, w październiku 1917 r., jednoznacznie ogłosił: « Duchowni nie powinni ingerować w politykę, a meczet powinien zająć neutralne stanowisko w walce politycznej ». Tak oto, Azerbejdżan został pierwszym świeckim krajem w świecie muzułmańskim, gdzie religia została oddzielona od państwa.

Wybór modelu sekularnego był jedynym i logicznym wyborem również po rozpadzie ZSRR, gdzie model ten, pomimo wielu wad, udowodnił swoją efektywność i spójność z ideami modernizacji. W warunkach zakorzenionej świeckiej tradycji wszelkie hasła artykułowane przez islamistów na rzecz budowania państwa według zasad islamu, były przyjmowane jako anachronizm i przykład archaizacji pewnych warstw społecznych. Elita rządząca zdawała sobie sprawę z tego, że zarówno hasła, jak i szybko powstające partie i organizacje islamskie nie tylko odzwierciedlają proces wzmożonego zwracania uwagi na religię, ale również wysyłają sygnał o gotowości sił opozycyjnych do ewentualnego przejęcia władzy i zasobów, których dotychczas były pozbawione.

W okresie rządów Frontu Narodowego (1992-1993) i po dojściu do władzy Hejdara Alijewa (1993) religia na różne sposoby pojawiała się w sekularnym państwie, jednak tożsamość islamska zawsze pozostawała nieco sztuczną, pozorowaną. Renesans muzułmański w Azerbejdżanie nie doprowadził do tzw. „boomu islamskiego”, tj. totalnej islamizacji życia społeczno-politycznego. Wzrastająca świadomość religijna po rozpadzie sowieckiego systemu wartości ograniczyła się jedynie do odrodzenia etycznego i kulturalnego. Zarówno islamskie partie polityczne jak i rząd postrzegały i nadal postrzegają wartości islamskie jako źródło edukacji etycznej, lecz nie jako podstawy reform politycznych. Charakterystyczny jest fakt, iż islamskie partie i organizacje, funkcjonujące w kraju w latach 1994 -1999, dość szybko osłabły i straciły swoich zwolenników. Nie było dla nich zaplecza społecznego, a ich działalność nie została poparta przez przywódców oficjalnego duchowieństwa.

Aż do dziś żadna z czołowych partii opozycyjnych w kraju nie posiada jasno określonego stosunku do islamu. Ogólne sformułowania figurujące w dokumentach programowych tych partii, świadczą o całkowitym braku zainteresowania tą kwestią. Jedynym godnym uwagi elementem w dokumentach programowych partii opozycyjnych jest opinia o niezbędności wykładania religii w szkołach i uczelniach państwowych, która znalazła się w programie Partii Frontu Narodowego. Jedyną partią, która jeszcze w ogóle nie określiła swojego stosunku wobec religii jest obecnie rządząca partia „Yeni Azerbaycan” („Nowy Azerbejdżan”).

Opisana wyżej sytuacja uwarunkowana jest co najmniej dwoma podstawowymi czynnikami. Po pierwsze, od końca XIX w. w Azerbejdżanie wyraźnie dominuje ideologia modernistyczna, liberalna i antyklerykalna. Tacy intelektualiści azerscy jak: A. Bakichanow, M. Achundzade, I. Gutgashenli, M. Sabir, którzy stali u źródeł tych tradycji, nadal pozostają postaciami kultowymi dla większości azerbejdżańskiej elity intelektualnej. Po drugie, nie ma związku między nacjonalistycznym „azerskim” („turkijskim”), a islamskim modelem tożsamości. W krótkim okresie istnienia niezależnego Azerbejdżanu, w latach 1918-1920, państwo posiadało charakter sekularny, o nacjonalistycznej (panturkijskiej) orientacji politycznej, które można byłoby porównać z modelem Kemalistowskiej Turcji. Popularne hasła – „europeizacja, turkizacja, islamizacja!” wypowiedziane przez А. Huseinzade – czołowego ideologa partii Musawat w latach 1918-1920, były tak naprawdę tylko „piękną grą” ze sprzecznymi koncepcjami.
Last edited: 19 Pażdziernik 2015

Denis, 19 Pażdziernik 2015 #1
Punkt zwrotny w relacji państwo sekularne – islam nastąpił w roku 1996, kiedy to proirańsko nastawione organizacje religijne (nie bez przyczyny) zostały oskarżone o prowadzenie działalności antypaństwowej. Nastroje religijne w tym okresie dodatkowo podsycane były przez działalność, nie występujących dotąd w Azerbejdżanie, rozprzestrzeniających się fundamentalistycznych islamskich nurtów religijnych o zabarwieniach salafickich. Wymienione wyżej wydarzenia negatywnie odbiły się na wolności religijnej wiernych.

Mimo, iż konstytucja Republiki Azerbejdżanu wprowadziła generalną zasadę, żeAzerbejdżan jest państwem świeckim (art. 7), religia jest oddzielona od państwa, wszystkie religie są równe wobec prawa, system edukacji jest świecki (art. 18) i, że wolność religijna jest gwarantowana dla każdego (art. 48), państwo zaczęło ingerować w sprawy religijne obywateli. Ingerencje te, w sferze prywatnej, dotyczyły zakazu noszenia chust przez kobiety w szkołach państwowych oraz zapuszczania brody przez mężczyzn pracujących w instytucjach państwowych, natomiast w sferze publicznej zakazano dystrybucji literatury religijnej oraz zamknięto wiele meczetów i szkół koranicznych – medres.

Po zmianach, wprowadzonych do ustawy o religii i udziale w praktykach religijnych, w 1996 roku, w całym kraju zamknięto około dziewiętnastu kursów koranicznych a także medres, w których odbywały się zajęcia z religii islamskiej. Meczety i medresy, które należały do wspólnoty religijnej Nursystów były często ofiarami prześladowań, ostatni raz we wrześniu 2007 roku, kiedy to zamknięto sunnickie medresy na południu kraju. W ciągu ostatnich czterech lat zamknięte zostały także, skupiające liczną grupę praktykujących muzułmanów, wpływowe meczety Abu Bakr i Szahidlar w stołecznym Baku i Ahli-Sunni w, drugim co do wielkości mieście kraju, Giandży. W 2009 roku w Azerbejdżanie przyjęte zostały nowe ustawy wprowadzające ograniczenia możliwości tworzenia organizacji religijnych i rozprzestrzeniania tekstów o treściach religijnych.

Kulminacją napięć w stosunkach władzy państwowej z muzułmanami stało się nałożenie nieoficjalnego zakazu noszenia hidżabu (religijnego, kobiecego nakrycia głowy) poprzez wprowadzenie jednolitego stroju w szkołach ogólnokształcących w 2011 roku. Stało się to mimo tego, że ustawa regulująca ubiór kobiety w Azerbejdżanie oficjalnie nie istnieje, a konstytucja republiki gwarantuje obywatelom prawo do wolności religijnej. Islam, z kolei, nakazuje kobietom-muzułmankom po osiągnięciu wieku bulu’ – dojrzewania płciowego (średnio w wieku 9-14 lat), zakrywać głowy i ciała w obecności mężczyzn, którzy nie są ich bliskimi krewnymi.

Chociaż faktyczny zakaz noszenia hidżabu nie rozpowszechnił się wśród studentek i pracowniczek uczelni wyższych, niektórzy społeczni aktywiści twierdzą, że uczęszczające na uczelnie kobiety, które go noszą, tak czy inaczej napotykają różne problemy. Na przykład nie wolno robić zdjęcia do paszportu w nakryciu głowy. To wszystko, oczywiście, wywołuje oburzenie i sprzeciw ze strony praktykujących muzułmanów i zmusza ich do podjęcia radykalnych posunięć, tym samym czyniąc ich wrogami sekularnego porządku.

Gdybyśmy mieli dziś określić poziom sekularyzmu w Azerbejdżanie, polaryzując go między tzw. pozycjami soft i hard, kraj z powodzeniem mógłby zająć miejsce obok Turcji i Francji w typologii sekularyzmu według Barry’ego A. Kosmina.

Przedstawiciele tzw. oficjalnego islamu, reprezentowanego przez Zarząd Muzułmanów Kaukaskich (w skrócie: ZMK), nominalnie niezależną, utworzoną jeszcze za czasów ZSRR, instytucję religijną, nadal pozostają, tak jak w czasach sowieckich, pod ideologiczną presją państwa. Większość organizacji religijnych zmuszana jest do współpracy z władzami i uznawania zwierzchnictwa duchowego ZMK, finansowanego z budżetu państwa. Tylko niewielką liczbę grup religijnych można uznać za ”niezależne” i próbujące pozostać poza kontrolą państwa. Do jednej z takich niezależnych organizacji religijnych, z własnym programem politycznym, należała Islamska Partia Azerbejdżanu (IPA), która zawsze pozbawiona była poparcia azerbejdżańskiej inteligencji. Kiedy jej liderzy, ułaskawieni specjalnym dekretem prezydenckim, wrócili na scenę polityczną Azerbejdżanu, partia przestała bronić islamskiego model ustroju państwowego i weszła w sojusz z innymi partiami opozycyjnymi. W opinii zagranicznych obserwatorów, jej elektorat stanowią osoby religijne, traktujące IPA nie jako partię polityczną, lecz jako ciało, reprezentujące interesy osób religijnych w działalności społecznej.

Słabe zaangażowanie w sprawy religijne, a czasami nawet brak wiedzy na ten temat, powoduje, że również społeczeństwo w tej kwestii zachowuje się biernie. Fakt ten blokuje kształtowanie się opinii publicznej, co ewentualnie mogłoby wywrzeć nacisk na władze państwowe.

Według danych badań socjologicznych z 2006 roku, tylko 7,2 procent ankietowanych odpowiedziało twierdząco na pytanie: ”W jakim stopniu jesteście religijni, czy przestrzegacie wszystkich nakazów religijnych?” 49,7 procent respondentów stanowczo zadeklarowało, że ”są wierzący, natomiast nie wiedzą nic o kwestiach religijnych i nie przestrzegają przy tym żadnych nakazów religijnych”. Należy przy tym zaznaczyć, iż w Azerbejdżanie przeprowadzana jest znikoma liczba badań nad religią i religijnością obywateli. Jest to związane z licznymi utrudnieniami dla przeprowadzania obiektywnych badań opinii publicznej w omawianej dziedzinie.

Niemniej jednak, można z pewnością stwierdzić, że w Azerbejdżanie wciąż panuje tzw. „islam nominalny”, gdzie formy są wartościowane, ale wartości są zapomniane. W islamskim języku kulturowym, Azerowie chętni są do rozmów na różne tematy, tylko nie o Bogu i życiu, nie o śmierci lub życiu po śmierci. Azerowie wydają się być zjednoczeni w większym stopniu wspólnym interesem, niż wspólną ideą. Pod tym względem, pomimo niestabilności kulturowej i politycznej, są podobni bardziej do Amerykanów i Europejczyków, aniżeli do innych muzułmańskich narodów postkomunistycznej Azji Środkowej czy Kaukazu Północnego. Społeczeństwo azerbejdżańskie skupia się głównie na materialnych przedmiotach codzienności. Jednak obecność religii jest widoczna. Liczne formy religii powstałe w okresie transformacji mogą zostać wypełnione treściami radykalnymi. Stanie się tak w przypadku wystąpienia nowego kryzysu, pogorszenia sytuacji materialnej społeczeństwa (ubóstwa), a także naruszania indywidualnych i obywatelskich praw i swobód itd.

* * *

Podsumowując, warto podkreślić, że w wielu krajach muzułmańskich, tak jak na Zachodzie, sekularyzm stał się silnym dogmatem politycznym lub doktryną – nie alternatywą, a imperatywem. Pod tym względem, Azerbejdżan nie jest wyjątkiem. Jeśli sekularyzm jest normatywnym i racjonalnym imperatywem, to odejście od jego norm i tradycji jest rozpatrywane jako zjawisko nienormalne i nieracjonalne. Ci, którzy pragną budować państwo w oparciu o religię uważani są za ekstremistów i fanatyków religijnych.

Należy jednak wziąć pod uwagę, że prawdziwy pluralizm wymaga poszanowania praw i swobód wszystkich obywateli, a przede wszystkim wolności sumienia i prawa do wolności religijnej. Prawdziwy sekularyzm z kolei (jeśli to oznacza separację religii od państwa) nie powinien dostarczać autonomii tylko dla państwa, ale również dla religii. To da muzułmanom prawo i możliwość samodzielnego, poza kontrolą państwa, praktykowania wszystkich obowiązków religijnych, które ustalone są przez szariat. Jak wiadomo, począwszy od XVIII aż do XX wieku, prawo to działało w wielu krajach muzułmańskich skolonizowanych przez Zachód. Państwo i władza państwowa powinny utrzymywać swoją neutralność światopoglądową (ideologiczną) w społeczeństwie i nie ingerować w sferę religijną, starając się nie wpływać na sposób ubierania się (prawo kobiet do noszenia hidżabu lub brody przez mężczyzn) lub praktyki religijne.

Dziś stajemy się świadkami wewnętrznej walki o tożsamość narodową i kulturową w całym świecie muzułmańskim. Jest to walka o określenie „duszy” państw narodowych, walka, która stawia zakorzenione reżimy i elity przeciwko nowym siłom społecznym, alternatywnemu sektorowi społeczeństwa, pragnącemu widzieć społeczeństwa współczesnymi, ale raczej o orientacji islamskiej aniżeli sekularnej. Ponadto, walka ta wymaga coraz większej partycypacji politycznej i demokratyzacji. Ironią jest to, że siły sekularne, jako instrument i metodę utrzymywania władzy i przeciwwagi wybierają częściej autorytaryzm aniżeli demokratyzację.

Ważnym problemem, który w musi zostać rozwiązany w Azerbejdżanie, jest nieodzowność znalezienia równowagi między potrzebą demokratyzacji i koniecznością powstrzymywania ofensywy radykalnego islamu politycznego. Jak pokazuje światowa praktyka, próby wykluczenia islamu z życia politycznego prowadziły nie tylko do aktywizacji islamskich ruchów politycznych, ale, w niektórych przypadkach, nawet do ich radykalizacji. Islam w Azerbejdżanie, gdzie większość populacji stanowią muzułmanie, jest bardzo ważnym czynnikiem, którego władza świecka nie powinna lekceważyć. Jedno jest pewne, problem wcale nie polega na polityzacji religii i grup religijnych, a na ich radykalizacji.

Autor:
Anar Ibrahimow – absolwent Studium Europy Wschodniej Uniwersytetu Warszawskiego, doktorant w Szkole Nauk Społecznych Instytutu Filozofii i Socjologii PAN, zajmuje się problematyką współczesnego Azerbejdżanu, w szczególności kwestiami religijnymi.

Imperator, 19 Pażdziernik 2015
Czyli radykalny islamizm trzeba wykorzeniać za pomocą 70-letniogo bolszewizmu, inżynierii społecznej polegającej na fizycznej likwidacji elit, wpajaniu do głów marksizmu-leninizmu, masowych czystek i klęsk głodu oraz niszczeniu świątyń. To już wolę kobiety w burkach niż śmierć za bycie synem kułaka.
Analogicznie możesz stwierdzić, że chrześcijaństwo zostało wykorzenione w Polsce za sprawą socjalizmu realnego. Przecież w artykule jest jasno powiedziane, że w Azerbejdżanie tendencje areligijne (w opozycji do islamu) mają starszy rodowód.

Radykalny islamizm należy wykorzenić w sposób naturalny. Żadne zakazy burek czy innych takich, po prostu uwolnienie rynku religii kompatybilne z wolnorynkową gospodarką, co zmniejszy biedę i wzbogaci społeczeństwo. Tutaj władze robią błąd, bo chcą siłowo wyplenić islamizm. Tak było w Turcji, która wybrała przy tym interwencjonizm państwowy i nie dziwi mnie to, że nadal mają problemy z radykalizmem religijnym. Bieda to sojusznik zamordyzmu, w szczególności religijnego.
Bardzo mnie cieszy, że odróżniasz islamizm od islamu. Islamizm jest wrogi samego islamowi, co pisaliśmy w wątku o wahabitach.
Denis, 19 Pażdziernik 2015
Analogicznie możesz stwierdzić, że chrześcijaństwo zostało wykorzenione w Polsce za sprawą socjalizmu realnego. 40 lat to na szczęście trochę za mało po pierwsze, a po drugie laicyzm w Polsce jest silniejszy niż się niektórym wydaje, nawet w takich kwestiach mało kluczowych np. praktycznie w szkołach nie używa się Przed Chrystusem czy Anno Domini, używa się laickiego zwrotu p.n.e.

Keine Kommentare:

Kommentar veröffentlichen