Rechrystianizacja
Europy
środa, 20 grudnia 2017
Chcemy przekształcać Europę, rechrystianizować ją, bo, niestety, w wielu
miejscach nie śpiewa się kolęd, kościoły są puste i są zamieniane na muzea. To
wielki smutek” – stwierdził premier Mariusz Morawiecki w Telewizji Trwam. Tak!
Dechrystianizacja Europy jest niewątpliwie faktem. Czy jej rechrystianizacja,
m.in. dzięki politykom autentycznie inspirującym się chrześcijaństwem, jest
jeszcze możliwa – zobaczymy… Tymczasem okres Bożego Narodzenia pokazuje nam co
roku, jak chrześcijańskie dziedzictwo wypłukiwane jest systematycznie z jednej
strony przez komercyjną szmirę, a z drugiej przez różnego rodzaju ideologie.
W niektórych sklepach „bożonarodzeniowe” ozdóbki pojawiają się prawie zaraz
po Wszystkich Świętych, czyli – wedle postępowego kalendarza – po Halloween.
Tak zwany Święty Mikołaj w jego różnych wersjach zrobił światową karierę, ale
nie ma już nic wspólnego ze św. Mikołajem, biskupem Miry. Z drugiej strony
lewicowo-liberalni ideolodzy walczą z obecnością szopek, a nawet choinek w
miejscach publicznych, w szkołach, urzędach, na placach. Swoje
antychrześcijańskie fobie skrywają pod hasłami wielokulturowości, tolerancji,
poszanowania innych religii. Przekonują, by nie używać nazwy „Boże Narodzenie”,
tylko mówić o święcie zimy, albo po prostu o zimowych wakacjach. W niektórych
krajach trudno kupić kartkę bożonarodzeniową z chrześcijańską tematyką, choć
przecież w muzeach wiszą piękne obrazy z Maryją, Józefem i Dzieciątkiem Jezus.
Liberalno-lewicowej retoryce udaje się omamić wielu ludzi, którym jakoś nie przychodzi
do głowy rzecz oczywista, a mianowicie, że administracyjne rugowanie z
przestrzeni publicznej wielowiekowych tradycji nie jest żadnym wzajemnym
poszanowaniem, ale ordynarnym nieposzanowaniem.
Rechrystianizacja
Europy - a zwycięstwo Polski
14.12.2017
Premier Mateusz Morawiecki powiedział w ostatnim z wywiadów, że czas na
rechrystianizację Europy, w czym Polska może odegrać wielką rolę. Wydaje się,
że słowa nowego szefa rządu są jakby zapowiedzią wypełnienia wizji, którą
przedstawił kiedyś kardynał August Hlond.
,,Polska nie zwycięży bronią, ale modlitwą, pokutą, wielką miłością
bliźniego i różańcem''. To się już dzieje. Wielka Pokuta, Różaniec do Granic...
i wreszcie od 2 lat mamy rząd, który Pana Boga stawia na pierwszym miejscu.
Przed nami kolejne dwa lata - dwa lata nie tylko rozwoju gospodarczego, ale
także wielkiego rozwoju duchowego. Módlmy się za naszą Ojczyznę, by, tak jak
powiedział premier Morawiecki, rzeczywiście rozpoczęła dzieło rechrystianizacji
Europy - zwrócenia serca całego kontynentu ku naszemu Zbawicielowi!
A oto wizja kard. Hlonda dot. Polski:
Polska nie zwycięży bronią, ale modlitwą, pokutą, wielką miłością bliźniego
i Różańcem. Trzeba ufać i modlić się. Jedyną broń, której Polska używając
odniesie zwycięstwo - jest Różaniec. On tylko uratuje Polskę od tych strasznych
chwil, jakimi może narody będą karane za swą niewierność względem Boga. Polska
będzie pierwsza, która dozna opieki Matki Bożej. Maryja obroni świat od zagłady
zupełnej. Całym sercem wszyscy niech się zwracają z prośbą do Matki
Najświętszej o pomoc i opiekę pod Jej płaszczem. Nastąpi wielki tryumf Serca
Matki Bożej, po którym dopiero zakróluje Zbawiciel nad światem przez Polskę.
Nowa Polska będzie dostojna, mocna, wielka, a nawet atrakcyjna i
przewodząca właśnie przez to, że szczerzej niż kiedykolwiek i konsekwentniej
niż inni oprze swe życie i swą politykę na zasadach Chrystusowych.
Jesteśmy świadkami zaciętej walki między państwem Bożym a państwem szatana.
Wprawdzie walka ta stale się toczy bez zawieszenia broni, walka najdłuższa i
najpowszechniejsza, dziś jednak na oczach naszych toczy się ona tak zawzięcie
jak nigdy. Z jednej strony odbywa się zdobywczy pochód Królestwa Chrystusowego,
z drugiej zaś strony ciąży nad światem łapa szatana, tak zachłannie i
perfidnie, jak to jeszcze nigdy nie bywało.
Nowoczesne pogaństwo, opętane jakby kultem demona, odrzuciło wszelkie idee
moralne, wymazało pojęcie człowieczeństwa. Upaja się wizją społeczeństwa, w
którym już nie rozbrzmiewa imię Boże, a w którym pojęcie religii i moralności
chrześcijańskiej są wytępione bezpowrotnie. Wynik tej rozgrywki pomiędzy
państwem Bożym a państwem szatana nie nastręcza wątpliwości. Kościół ma
zapewnione zwycięstwo: Bramy piekielne go nie przemogą.
Chodzi tylko o to, by każdy człowiek rzucił na szalę tego zwycięstwa
zasługę swego moralnego czynu. Od nas zależy, by godzinę triumfu przyspieszyć.
Każdy z nas w tym boju ma wyznaczone stanowisko. Kto na swoim posterunku nie
daje z siebie wszystkiego, jest zdrajcą sprawy Bożej i naraża na
niebezpieczeństwo innych. Kto zaś z tej walki z wygodnictwa się usuwa, jest dezerterem
z szeregów oficerskich Chrystusa.
******
Odżydzenie
Europy
Żydowski Parlament
Europejski
Nasza prasa tę nowość jakoś przemilczała, ale wcześniej czy później o tym
usłyszymy: od tego miesiąca (luty 2012 – przypis WM) budynek Parlamentu
Europejskiego (PE) w Brukseli mieści dwa parlamenty – zwykły PE i Żydowski
Parlament Europejski (ŻPE). Uroczysta inauguracja miała miejsce półtora
tygodnia temu (w połowie lutego 2012 r. – przypis WM). Wzięli w niej udział,
oprócz deputowanych z 47 krajów Europy (w tym z Polski), przewodniczący
największych organizacji żydowskich ze Stanów Zjednoczonych oraz m.in. szef
komisji spraw zagranicznych PE Elmar Brok z Niemiec, który wyraził nadzieję na
owocną współpracę ŻPE z PE.
Pomysłodawcą ŻPE był prezydent Izraela Szymon Peres, natomiast wybory
przeprowadziła Żydowska Unia Europejska (organizacja starsza niż ŻPE). Jej
przewodniczący Tomer Orni, poprzednio reprezentant izraelskiej Agencji
Żydowskiej, poinformował, że demokratyczne wybory do ŻPE odbyły się przez
Internet. 400 tysięcy europejskich Żydów wybrało ŻPE na wzór Knesetu –
studwudziestoosobowy.
Głosowanie internetowe spowodowało, że do ŻPE niespodziewanie nominowano
m.in. aktora Sachę Barona Cohena, piłkarza Davida Beckhama, reżysera Romana
Polańskiego i innych, którzy nawet nie wiedzieli, że kandydują. Ich nominacje
okazały się zresztą nieważne – kilku innych nominowanych, szczególnie
narodowych parlamentarzystów i polityków, zrezygnowało. Program do głosowania
nie miał możliwości sprawdzania obywatelstwa głosujących.
Belgijski deputowany Joel Rubinfeld wyjaśnił, że Parlament ma trzy główne
cele: 1. walkę z antysemityzmem, 2. poparcie dla Izraela, 3.promocję i ochronę
interesów i wartości żydowskich na szczeblu międzynarodowym. Do ŻPE weszły
zasłużone osobistości społeczności żydowskiej z wielu krajów. Polskę
reprezentuje przewodnicząca Fundacji Ochrony Dziedzictwa Żydowskiego Monika
Krawczyk. Była rozmówczynią prezydenta Obamy w czasie jego ostatniego pobytu w
Warszawie, dziękując mu za wszystko, co robi dla Izraela.
Od strony formalnej ŻPE ma status organizacji pozarządowej. Na Zachodzie
też mówi się o nim niewiele. Komentarze w prasie żydowskiej i izraelskiej są
bardzo pozytywne – „w Europie żyje ok. 3 i pół miliona Żydów i potrzebują oni
aktywnej reprezentacji”. W Europie niektórzy mają wątpliwości, czy nie przyczyni
się to do powstania jakichś innych parlamentów europejskich, według kryteriów
narodowo-religijnych. Na ogół jednak odbiera się to jako chęć dodatkowego wzmocnienia
przez Izrael wpływów w Europie, szczególnie przed szykującym się bombardowaniem
Iranu.
Wryło mnie.
Od średniowiecza żydzi zdobywają majątki na handlu niewolnikami i lichwie,
odżydzenie Europy jak i Polski to warunek uzdrowienia. Szkoda tylko, że na to
się nie zanosi patrząc na ten pseudo parlament.
Jeśli ktoś nawet przejawia jakiś antysemityzm to moim zdaniem jest to całkiem
uzasadnione. Żydzi potrafili jednak zakazać jak i represjonować "mowę
nienawiści" w swoim kierunku. Oni mogą innym wygarnąć - a jak Ty im wygarniesz
to antysemityzm. Chory świat.
„Żydowski Parlament Europejski” - to
jest jakaś szopka w szopce (budynek Parlamentu Europejskiego). Wiedzą gdzie się
ulokować. Zastanawiająca jest obecność kierownictwa Konferencji
Przewodniczących Głównych Amerykańskich Organizacji Żydowskich na tej inauguracji
(dialog pomiędzy kierownictwem amerykańskiego i europejskiego żydostwa był
pierwszym punktem tego spotkania, nie problemy europejskie). Nie rozumiem tylko
po co ŻPE istnieje. Przecież wszystkie cele jakie założył ten parlament są
efektywnie realizowane przez szereg różnych organizacji.
krótka relacja z eventu
A teraz mały quiz (taki żarcik :) ). Czego będzie dotyczyła pierwsza
rezolucja ŻPE ?
1) powszechnej mobilizacji w krajach UE i wysłania wojska do Iranu w
razie wybuchu wojny
2) powrotu 3 mln Izraelczyków do Polski
3) ogłoszenie, że uchwały ŻPE są nadrzędne wobec uchwał PE
Co do tzw. „mowy nienawiści” wspomnianej powyżej to nasi krajowi „czerwoni”
i „różowi” już mają gotowe projekty zmian w kodeksie karnym. Po transformacji
ustrojowej „przepoczwarzyli” się w „demokratów” :lol: , ale jak widać dawne
nawyki od czasu do czasu dają o sobie znać (cenzuro wróć!).
„Mowa Nienawiść” – co to w ogóle jest i kto to wymyślił ten idiotyzm,
knebel na „gębę”. Pewnie ktoś kto chciał się poczuć bardziej europejsko,
światowo, albo i nawet wszechświatowo :lol: . Ludzie to kupią, „pożytecznych
idiotów” wszędzie pełno ku uciesze „tych wybranych”.
Zwykłe ściery bez honoru. Chyba nie ma już żadnej osoby na tym forum, która
nabiera się na tzw. antysemityzm.
Odżydzenie
polskiej polityki – najważniejszym zadaniem
Tekst z maja 2012r. Odżydzenie polskiej polityki jest zagadnieniem
priorytetowym. Bez skutecznego rozwiązania tego problemu w duchu polskiego
interesu narodowego nie tylko nie będzie możliwy rozwój ekonomiczny państwa,
ale nie będzie możliwe przetrwanie zarówno Narodu jak i Państwa Polskiego.
„Bankrutujący obecnie ustrój gospodarczy świata, który rozmaici ekonomiści
określają rozmaicie, można by śmiało nazwać ustrojem żydowskim. Ta nazwa mu się
należy zarówno ze względu na rolę, którą Żydzi odegrali w jego wytworzeniu, na
pozycję, którą w nim zdobyli, na charakter, które mu nadali, jak i na zyski,
które im przyniósł. Jeszcze bardziej narzuca się ona wobec wpływu, jaki ten
ustrój wywarł na psychikę europejska, a który wyraża się w powszechnym
zażydzeniu moralnym człowieka europejskiego.
(…) Aczkolwiek na dzisiejszym
bankructwie tego ustroju Żydzi starają się zarabiać (…), to jednak upadek tego
ustroju jest przede wszystkim upadkiem żydostwa.”
„Przewrót”, str. 177 – Roman Dmowski 1933r.
Jak pokazuje historia polityczna Europy ostatnich 200 lat sytuacja
polityczna w Europie Środkowej, a w niej leży Polska, która najbardziej nas
interesuje, nie jest stabilna. Upadały państwa, europejskie imperia przesuwały
swoje granice, toczyły ze sobą wojny, rozpadały się, następowała restytucja
państw (np. Polska), powstawały i upadały obozy (np. obóz socjalistyczny).
Współczesna Europa, jej struktura polityczna, poczynając od okresu jeszcze
sprzed I wojny światowej, jest rezultatem działalności światowej finansjery
żydostwa anglosaskiego i judeomasonerii oraz uzyskującego względem nich
niezależność polityczną i finansową żydostwa europejskiego, w ramach stworzonej
przez żydostwo anglosaskie i judeomasonerię Unii Europejskiej. Stąd dający się
zauważyć i narastający polityczno-finansowy konflikt w łonie samego żydostwa,
między żydostwem anglosaskim i europejskim lub miedzy USA i UE.
Poważna analiza polityczna nie może i nie powinna przyjmować założenia, że
słabnące politycznie i gospodarczo zarówno USA i UE będą niezmiennym (stałym)
gwarantem stabilności sytuacji politycznej państw w rejonie Europy Środkowej.
Obszar Polski jest uwzględniany w aktualnej strategii obronnej (i
politycznej) współczesnej Rosji. I nie można dziwić się takiej strategii władz
Rosji. Każde państwo dbające o swoje bezpieczeństwo chciałoby mieć jak
najszerszą strefę ochronną (czy buforową) składającą się z państw
zaprzyjaźnionych, współpracujących, czy też podległych i uzależnionych. Tu
trzeba jeszcze dodać, że Rosja posiada zarówno środki i siły, żeby cele swojej
strategii osiągać. Te środki i siły są tym większe im słabszą staje się pozycja
USA i UE (czyli światowego żydostwa) – głownych wrogów Rosji.
To, czy Polska znajdzie się w strefie politycznych wpływów Rosji w żaden
sposób nie zależy od nas Polaków, a jeszcze mniej od pozycji politycznej i
gospodarczej Państwa Polskiego pozostającego pod żydo-władzą. Natomiast, od
nas, Polaków, zależeć może, czy dla Rosji staniemy się państwem
zaprzyjaźnionym, współpracującym, czy też podległym i uzależnionym, traktowanym
instrumentalnie – tak zresztą jak jesteśmy traktowani dzisiaj przez USA i UE i
jak byliśmy traktowani przez żydo-bolszewicki ZSRR do 1953/56r.
Państwem zaprzyjaźnionym, współpracującym z Rosją (a może i nadal członkiem
UE, jeśli przetrwa i zmieni charakter z syjonistycznego na narodowy) i
jednocześnie odbudowującym swoją suwerenność, pozycję gospodarczą i polityczną
możemy być jedynie wtedy, gdy zlikwidujemy w Polsce żydo-rządy, gdy żydostwo
zostanie bezwzględnie wyeliminowane z życia politycznego Polski. Jedyną drogą
do osiągnięcia tego celu może być systematyczna praca nad budową polskiego
ruchu narodowego – nie ma innej drogi (oczywiście nie chodzi o RN Winnickich,
Bosaków i innych, czyli o RN z żydowską czapką) [Ruch Narodowy (RN) - polska partia polityczna - J. Ch.].
Jeśli nie zdołamy tego celu osiągnąć będziemy skazani na wyniszczające kraj
i naród żydo-rządy, których jedynym celem politycznym są wszelkie korzyści ich
nacji i których władza zawsze będzie realizowała podległość Polski i Polaków
względem dowolnego politycznego hegemona w tej części Europy.
Dla USA, dla UE, czy dla Rosji nie miało,
nie ma i nie będzie miało znaczenia, kto wprowadzi Polskę w obszar ich
wpływów. Ma to natomiast zasadnicze znaczenie dla nas, Polaków.
A dla żydostwa w Polsce jest całkowicie obojętne, komu będą się wysługiwali
– dowodzi tego cała historia żydostwa w Polsce. Po 1926r. wysługiwali się USA
(żydostwu anglosaskiemu – światowej finansjerze), po 1944r. żydo-bolszewii ZSRR
, po 1989r. USA, po 2004r. UE, niebawem może to być Rosja, a potem, kto wie,
może i Chiny.
”Historia narodów nie jest idyllą. Jest ona łańcuchem walk ciężkich, w
których duch ludzki mężnieje. Nieraz narody drogo płacą, gdy pierwiastek poważnej
walki, walki o rzeczy istotnie doniosłe, znika z ich życia. Nie ma dla narodu
nic gorszego, jak gnicie, w którym obojętnie najpotworniejsze zło się znosi.
Natomiast walka o to, co ludziom jest drogie, za co gotowi są życiem zapłacić,
jest czynnikiem twórczym.”
„Przewrót”, str. 22 – Roman Dmowski 1933r.
Po żydowskiej okupacji musi
nastąpić odżydzenie kraju
Wielu zarzuca
nam, że zbyt często piszemy o Żydach, że wszędzie widzimy Żydów, że Żyd stał
się naszą chorobliwą już obsesją. I jest w tym sporo racji, poza jednym: naszą
chorobliwą obsesją nie jest Żyd, tylko suwerenna ojczyzna, prawa naszego nardu
i społeczeństwa, interes naszego państwa – wolna Polska.
Ci, którzy słabo
znają historię własnego kraju i nie orientują się dostatecznie w politycznych
meandrach, nie mogą rozumieć i akceptować politycznych poglądów WPS (Wierni Polsce Suwerennej) w kwestii
żydowskiej. Podobnie będą reagować dzieci, którym ktoś próbowałby prezentować
wyższą matematykę, czy złożone zagadnienia z innej dziedziny wiedzy.
Wobec poglądów
podobnych do naszych jakże często słychać zarzut antysemityzmu. Szkoda tylko,
że stawiający narodowym poglądom zarzut antysemityzmu nie próbują dociekać jego
przyczyn.
Jeśli osobnicy X,
Y, itd., są antysemitami, to możemy uznać, że ich poglądy na temat kwestii
żydowskiej są co najmniej dziwne i źródeł problemu należy doszukiwać się w
mentalności osobników X, Y, itd. Jeśli problem antysemityzmu jest udziałem
sporej części społeczeństwa, to jego wyjaśnienia winniśmy szukać już po obydwu
stronach, po stronie narodu i mniejszości żydowskiej. Natomiast, jeśli
antysemityzm jest zjawiskiem odnotowywanym we wszystkich państwa, w których
Żydzi pojawiają się jako mniejszość, to przyczyn tego zjawiska należy upatrywać
wyłącznie po stronie żydowskiej. Zwłaszcza, że Żydzi nie są jedyną mniejszością
narodową występującą w innych państwach.
Sytuację
polityczną w Europie cechuje rosnący dynamizm. Możemy się spodziewać, że zmiany
obejmą także i nasz kraj i że „zrządzeniem Opatrzności” pojawi się szansa na
wyzwolenie Polski spod anglosaskiej podległości. Jednak do całkowitego
wyzwolenia się spod okupacji niezbędny będzie proces odżydzenia wszystkich
struktur państwa. Nie możemy kolejny raz względem żydowskiej V kolumny popełnić
tych samych błędów, które były udziałem rządów ludowo-narodowych 1918-26 i
rządów PRL w tzw. okresie rządów W.Gomułki i E.Gierka – 1956-80.
Ks. dr Stanisław Trzeciak:
Kwestia żydowska w świetle nauki Kościoła Katolickiego
Ostatnia
aktualizacja: 15 września 2016
Za rabinem Thonem
powtarzają stale żydzi i oddani im masoni, że „nie można być chrześcijaninem i
równocześnie antysemitą w jednej osobie”. Co więcej posuwają się żydzi do tego,
że Kapłanów Katolickich, wykazujących złość żydowską, odsądzają od katolicyzmu,
a innych Kapłanów i wiernych chcą pouczać, jak mają postępować wobec żydów, jak
mają żydów bronić, by pozostać prawdziwymi katolikami, bo tego wymaga nauka
chrześcijańska o miłości bliźniego. Wszystko to ma na celu, by wbijać klin
między kler katolicki, a wiernych, albo między Władzę Duchowną a działaczy
odżydzeniowych, by jednych przeciw drugim nastawić i w zamieszanie wprowadzić. Widzieliśmy
wprawdzie, jak Chrystus Pan i Apostołowie chłostali złość żydowską, ale żydzi
zbyt często zarzucają nam, że nie rozumiemy Ewangelii lub, że mylnie ją
pojmujemy. Wobec tego wskazaną jest rzeczą, przedstawić naukę Kościoła
Katolickiego i jego stosunek do żydów, czyli podać zasady etyki
chrześcijańskiej wobec kwestii żydowskiej. Punktem wyjścia w tej kwestii można
uważać słowa św. Pawła, który w Antiochii Pizydyjskiej powiedział do żydów,
zwalczających go i bluźniących, na widok szerokich mas, słuchających Apostoła
narodów: „Wam należało najpierw opowiadać słowo Boże, ale ponieważ je odrzucacie
i odsądzacie się być niegodnymi wiecznego żywota, oto zwracamy się do pogan. Albowiem
tak nam rozkazał Pan. Postanowiłem cię na światło poganom, abyś był na
zbawienie aż do końca ziemi”.
Ponieważ żydzi
prześladowali i mordowali stale i wszędzie chrześcijan będących w mniejszości i
wytwarzali przepaść między chrześcijanami, a co więcej starali się, wchodząc do
chrześcijaństwa, wywoływać zamieszanie, spory i sekty, by rozsadzać gminy
chrześcijańskie od wewnątrz, zmusili chrześcijan, by się od nich oddzielili i
co więcej, by ich unikali we wszelkich dziedzinach życia.
Ojcowie Kościoła,
których nauka i świątobliwość życia jest dla nas najlepszą rękojmią
prawowiernego zrozumienia i wykładu nauki Chrystusowej, tak o żydach mówią:
Św. Hieronim,
który znał dobrze żydów, bo z uczonymi żydami zostawał w naukowych stosunkach,
tak się wyraża o żydach: „w dziwny sposób mam wstręt do obrzezanych, którzy aż
do dnia dzisiejszego prześladują Pana Naszego Jezusa Chrystusa w synagogach
szatana. Oni trzy razy dziennie we wszystkich synagogach mają zwyczaj
przeklinać chrześcijan pod imieniem nazarejczyków i na nich ściągać
przekleństwa”.
Św. Ambroży:
„Synagoga jest miejscem przewrotności, domem bezbożności, schroniskiem głupoty,
co sam Bóg potępił, tak bowiem przemawia przez usta Jeremiasza: I uczynię
domowi, gdzie wzywanym jest imię moje, w którym wy pokładacie nadzieję, jak
uczyniłem Silo i odrzucę was od oblicza mego, jak odrzuciłem braci waszych,
całe pokolenie Efraim. A ty nie módl się za ten naród i nie żądaj dla nich
miłosierdzia i nie przystępuj do mnie za nich, ponieważ nie wysłucham cię”. Św.
Ambroży, przemawiając do szabesgojów, dodaje: „Bóg zatem nie dozwala, by Go
proszono za nich, a ty uważasz, że należy ich bronić”? Na innym zaś miejscu
tenże Doktor Kościoła mówi: „Powinniśmy unikać towarzystwa nie tylko pogan, ale
także i żydów, z którymi nawet rozmowy są wielką nieczystością”.
Św. Jan
Chryzostom: „Synagoga jest miejscem nie łotrów ani szynkarzy wprost, lecz jest
mieszkaniem diabłów, co więcej nie tylko synagogi, lecz same nawet dusze
żydowskie”.
Wielki uczony
Tertulian skarży się, że „synagogi są źródłem prześladowań chrześcijan”. Z tego
źródła pochodzą wszystkie prześladowania Apostołów i pierwszych chrześcijan. Stąd
również płynie chęć zemsty i nienawiści do świątyń chrześcijańskich. Jak mówi
św. Ambroży, „bardzo wiele bazylik spalili żydzi za czasów Juliana Apostaty,
dwie w Damaszku, z których jedną zaledwie odnowiono, druga zaś wzbudza
przerażenie bezkształtnymi ruinami. Spalone zostały bazyliki w Gazie,
Askalonie, Bejrucie i prawie we wszystkich miejscach, a nikt nie szukał
ukarania. Spaloną została bazylika w Aleksandrii przez pogan i przez żydów,
która wyróżniała się od innych”.
Te i wiele innych
dowodów nienawiści do chrześcijan podając, Ks. Stefan Zuchowski nadmienia
jeszcze, że „w Czechach żydzi spalili potajemnie około 50 Kościołów, za co ich
Książę Czeski ogniem pokarał, a z dóbr ich konfiskowanych, kościoły naprawiać
kazał”.
Jeśli dzisiaj
świadkami jesteśmy, jak żydokomuna ze szczególną pasją niszczy kościoły
chrześcijańskie na olbrzymich, przestrzeniach Rosji i pali kościoły katolickie
w Hiszpanii, a jak zapowiedział żyd Jarosławski w Moskwie, „musimy spalić
wszystkie kościoły świata”, zaraz zaś za nim żyd adwokat w Krakowie nawoływał
do palenia kościołów, to widzimy, że działają tu żydzi na podstawie prastarej
swojej i zbrodniczej metody, pochodzącej z nienawiści do chrześcijan i do
Chrystusa Pana. A zatem odżywa w naszych czasach odwieczny program żydowski w
całej pełni do walki na śmierć z chrześcijaństwem, bo komunizm nie jest niczym
innym, jak odwieczną walką judaizmu z chrześcijaństwem w odmiennej tylko
prowadzoną formie. Nic więc dziwnego, że patrząc się na różne przejawy
nienawiści i szkodliwości żydowskiej i na wielkie krzywdy wyrządzane
chrześcijaństwu przez żydów, tak Ojcowie Kościoła jak i biskupi zebrani na
Soborach i Synodach, a również i Papieże, pomni na wielkie i święte swoje
obowiązki i odpowiedzialność przed Bogiem i Chrystusem Panem na Sądzie Ostatecznym,
który nieustraszenie złość żydowską gromił, przestrzegali wiernych przed
niebezpieczeństwem żydowskim i poskramiali żydów. Już w Kanonach Apostolskich
postanowiono: „aby duchowny z nimi poszczący albo utrzymujący stosunki został
zdegradowany” (69). „Chrześcijanin zaś, zanoszący oliwę do synagogi, aby był
pozbawiony Komunii” (70).
Sobór
Elibertański w kan. 49 i 50 zakazuje „aby chrześcijanie nie jedli z nimi”.
Sobór Nicejski w
r. 325 nakazuje w kanonie 52, „aby nikt z nimi nie wchodził w żadne stosunki ani
dla zysku, ani z powodu jedzenia czy picia”.
Podobne również
uchwały zapadły i na innych Soborach, jak na trzecim Aurelianejskim w kanonie
13, Agatejskim w kanonie 40, Weneckim w kanonie 28, Lateraneńskim w kanonie 70.
Trzeci synod w
Toledo w r. 582 zakazał mieszanych małżeństw żydów z nieżydami i zakazał
piastować żydom te urzędy, gdzie jest możliwość karania chrześcijan.
Czwarty synod w
Toledo w r. 633 rzuca klątwę na osoby, które udzielają żydom protekcji i
opieki.
Powszechny Sobór
Chalcedoński zakazał małżeństw mieszanych między żydami i chrześcijanami.
Sobory w Orleanie
w r. 533 i 538 zakazały bezkompromisowo małżeństw mieszanych, co zatwierdził
Sobór w Rzymie w r. 743. S
Sobór w
Konstantynopolu w r. 692 i inne Sobory zakazały korzystać z usług żydów
lekarzy.
Po Soborze w
Orleanie (538 r.) szereg Soborów zakazało żydom utrzymywać służbę
chrześcijańską.
Trzeci Sobór
Lateraneński, zakazał między innymi chrześcijanom żyć razem z żydami. Świadectwo
chrześcijan przeciw żydom uważać za decydujące — żydów tylko brać pod uwagę. Sobór
Lateraneński z roku 1179 zabronił żydom trzymania chrześcijańskich poddanych, służby
i rzemieślników. Czwarty Sobór Lateraneński z r. 1215 w kanonie 67 ustala
środki na żydów lichwiarzy. Kanon 69 głosi, że żydzi nie mogą zajmować
stanowisk w administracji państwowej i w ogóle w służbie państwowej.
Sobór Wiedeński
(1267) zakazuje żydom uczęszczać do chrześcijańskich restauracji, hoteli i
łaźni.
Sobór w Burge
(1279) ogranicza miejsce zamieszkania żydów do miast i miasteczek.
Sobór w Rawennie
(1311) dozwolił mieszkać żydom tylko tam, gdzie są synagogi.
Synod w Bolonii
(1317) zakazuje dzierżawić i sprzedawać żydom nieruchomości.
Synod w Salamance
(1335) zakazuje żydom mieszkać koło cmentarzy lub w domach kościelnych.
Synod w Walencji
(1388) nakazał żydom mieszkać tylko w określonych kwartałach (dzielnicach).
Sobór Bazylejski
z roku 1431 zajmował się kwestią nawracania żydów.
Sobór w Trydencie
(1566) przedstawił papieżom wniosek o całkowite zakazanie Talmudu, co zostało
częściowo zrealizowane.
Papieże również
upominali wiernych bardzo energicznie przed niebezpieczeństwem żydowskim i
naśladując Chrystusa Pana surowo chłostali obłudę i przewrotność żydowską. Uważali
widocznie, że nie byliby wiernymi sługami Jego na ziemi, gdyby milczeli na to
zło, jakie żydzi wśród chrześcijan szerzą i gdyby zamykali oczy na te wrogie
knowania, z jakimi przeciw Kościołowi zawsze występowali i występują. Toteż
Aleksander III i Innocenty III zakazują pod klątwą i innymi karami kościelnymi
wszelkiej łączności z żydami. Nadzwyczaj aktualnymi i pożytecznymi obecnie
byłyby Encykliki i Dekrety innych Papieży w sprawie żydowskiej. Mogłyby
otworzyć oczy i tym nieświadomym poczciwcom i innym, którzy zamiast uświadamiać
innych, powstrzymują ich od akcji odżydzeniowej, przez mylnie pojmowaną miłość
bliźniego.
ks. dr Stanisław
Trzeciak
Fragment z
„Talmud o gojach a kwestia żydowska w Polsce”, Warszawa 1939. Reedycję książki
wydało m.in. Wydawnictwo Ostoja.
Podobne wpisy:
1 września 2015
-- Ks. dr Stanisław Trzeciak: Żydokomuna to nie mit
Wiele
charakterystycznych szczegółów, wykazujących udział Żydów w szerzeniu komunizmu
u nas, podałem w poprzednich moich pracach. Tu przytoczę tylko najjaskrawsze
wypadki z ostatni...
2 lipca 2015 --
Ks. dr Stanisław Trzeciak: Komunizm a Żydzi
"Syn Dawida
(Mesjasz) nie przyjdzie wpierw, dopóki nie ustanie nawet najmniejsze panowanie
nad Izraelem". Tak w Talmudzie po różnych i zwodniczych próbach, po
przykrych doświadczen...
25 czerwca 2015
-- Ks. dr Stanisław Trzeciak: Jak Żydzi zdradzali Polskę w 1920 roku
"Cud nad
Wisłą" jest wielką szkolą dla Narodu i Państwa Polskiego. Wymownie nas
uczy, że Polska może się opierać tylko na Polakach zjednoczonych umiłowaniem
swojej Ojczyzny i złącz...
11 września 2013
-- Mariusz Poliński: Antysemityzm
Po przeczytaniu
wiekopomnych dzieł Grossa, wytrwaniu na oglądaniu Oporu i codziennej porcji
pomyj z mojej ulubionej Gazety, sam się sobie dziwię. Ale, tak, jestem
antysemitą. Dzięk...
3 października
2017 -- Talmudyczna nienawiść do NSZ
Środowiska
żydowskie i kapłani religii Holocaustu od 1945 roku próbują narzucić Europie
swoją wizję historii, skutecznie przy tym zwalczając wszelkie przejawy
nacjonalistycznego...
********
Deislamizacja Europy
Deislamizacja Europy (i świata)
Napisano 17.03.2013 - 15:21
Z powodu kilku artykułów, które ostatnio przeczytałem, zdecydowałem się
utworzyć ten
temat. Mamy temat o nazwie "islamizacja Europy", więc z powodu
wydarzeń niezmiernie
mnie cieszących, postanowiłem się nimi podzielić z innymi użytkownikami
forum - być może nie wszyscy o nich słyszeli. Będę tutaj wrzucał artykuły ilustrujące
porażki islamu na
Zachodzie, czyli to, co nas powinno cieszyć; zachęcam także innych
użytkowników do tego
samego. Życzę sobie i wszystkim jak największej ilości postów w tym temacie
i jak najmniejszej ilości postów w sąsiednim, jeżeli można go tak nazwać -
chodzi mi oczywiście o temat "islamizacja Europy".
Po tym krótkim wstępie wspomniane na początku artykuły.
"Niemiecki resort spraw wewnętrznych uznał, że trzy ugrupowania
salafickie dążą do wprowadzenia rządów szariatu (prawa islamskiego) i odrzucają
demokrację
Zakazem objęto organizacje DawaFFM, Islamische Audios oraz An-Nussrah,
która jest częścią zdelegalizowanego w czerwcu ub.r. ugrupowania Millatu
Ibrahim. Niemieckie MSW poinformowało, że w Nadrenii Północnej-Westfalii i w
Hesji przeprowadzono przeszukania u ok. 20 osób oraz zajęto aktywa zakazanych
organizacji.
Salafizm w wydaniu zakazanych dzisiaj związków jest nie do pogodzenia z
naszym wolnościowym ustrojem demokratycznym – podkreślił minister spraw
wewnętrznych Hans-Peter Friedrich. – (Te ugrupowania) w sposób agresywny i
wojowniczy dążą do zmienienia naszego społeczeństwa tak, aby demokrację
zastąpił system salafistyczny, a rządy prawa zastąpił szariat. Frierdich wskazał,
że zakazy służą również ochronie pokojowo nastawionych muzułmanów, stanowiących
ogromną większość. Liczbę muzułmanów w Niemczech szacuje się na 4 miliony.
Agencja dpa informuje, powołując się na służby bezpieczeństwa, że w
Niemczech mieszka obecnie ok. 4,5 tys. salafitów; w 2011 roku było ich w tym
kraju 3,8 tys. Urząd Ochrony Konstytucji od dawna obserwuje ich ugrupowania,
m.in. w związku z podejrzeniami, że niektóre z nich są powiązane z siatkami
terrorystycznymi.
Na zaostrzenie polityki wobec tego radykalnego ruchu Niemcy zdecydowali się
po zajściach w Bonn, gdzie w maju ubiegłego roku doszło do starć protestujących
salafitów z policją. Rannych zostało wtedy 29 funkcjonariuszy, dwóch z nich
ciężko raniono nożem. Salafici dali się sprowokować grupie demonstrantów ze
skrajnie prawicowego i antyislamskiego ruchu Pro NRW, którzy prezentowali
karykatury proroka Mahometa.
Salafizm jest religijnym i politycznym ruchem islamskim, domagającym sie
powrotu islamu do pierwotnych źródeł, odrzucającym zachodnią demokrację i
postrzegającym system oparty na szariacie jako jedyną prawowitą formę państwa i
społeczeństwa."
Delegalizacja trzech ugrupowań w Niemczech. Chciały wprowadzenia szariatu.
Drugi artykuł, który cieszy mnie najbardziej - mam nadzieję, że po
przyjęciu tego planu kraje muzułmańskie będą musiały dostosować swoje prawo do
prawa międzynarodowego pod groźbą sankcji. I mam nadzieję, że będą te sankcje
stosowane, ponieważ prawo międzynarodowe stoi ponad prawem krajowym, a tym
bardziej ponad prawem zapisanym w jakiejś średniowiecznej książce.
"ONZ przyjęła wczoraj (15 marca) plan walki z przemocą wobec kobiet.
Islamistycznym prawnikom z ruchu Bractwa Muzułmańskiego, nie udało się
zjednoczyć Organizacji Współpracy Islamskiej (OIC) przeciwko tej konwencji.
Po dwóch tygodniach twardych negocjacji przyjęto w końcu historyczny
dokument ustanawiający światowe standardy i środki walki z przemocą wobec
kobiet i dziewczynek.
Wcześniej nasz portal, a także Racjonalista.pl opisywały zagrożenia jakie niosło
wezwanie muzułmańskich prawników szariatu z Międzynarodowej Unii Islamskich
Uczonych (IUMS) skierowane do państw OIC, żeby każdą umowę międzynarodową
konsultowali z tym gremium.
Jeszcze w środę strona Bractwa Muzułmańskiego w Egipcie, www.ikhwanweb.com
ostrzegała przed podpisywaniem tego dokumentu, który miałby doprowadzić do
„całkowitej dezintegracji społeczeństwa i będzie ostatnim krokiem w
intelektualnej i kulturowej inwazji na kraje muzułmańskie kraje, eliminującej
moralną specyfikę, która pomaga utrzymać spójność islamskich społeczności”.
Zarzuty „zbrodni” popełnionych przez ONZ na zdrowym islamskim organizmie
powtarzane były za IUMS w środowiskach islamskich. Obejmują one m.in.:
- zrównanie praw dzieci z prawego i nieprawego łoża,
- zastąpienie przywództwa mężczyzn partnerstwem (nawiasem mówiąc w podobnym
duchu równość płci krytykuje mufti Nedal Abu Tabaq z Ligii Muzułmańskiej w RP),
- usunięcie wymogu uzyskania zgody męża na podróż, pracę czy antykoncepcję,
- przyznanie kobietom prawa skarżenia mężczyzn w sądzie w sprawach gwałtu
małżeńskiego,
- odebranie mężczyznom prawa do decyzji o rozwodzie,
- dostarczanie antykoncepcji młodym kobietom,
- przyzwolenie, żeby muzułmanka poślubiła niewiernego.
No i stało się. Cofnięto całe muzułmańskie społeczeństwo „do ery
przedislamskiej ignorancji”. Gratulujemy ONZ!
Stało się! ONZ popełniło zbrodnię na islamie
Napisano 17.03.2013 - 17:07
Z reguły jestem człowiekiem tolerancyjnym, nie przeszkadza mi czyjeś
wyznanie, wygląd, orientacja czy sposób myślenia i działania, dopóki nie
ogarnicza to wolności drugiego człowieka a więc jeżeli ktoś przychodzi do
mojego domu (lub kraju) i narzuca mi, moim bliskim, mojej rodzinie siłą,
przekonaniami czy czymkolwiek swoje prawa i ideologie wtedy on otwiera drogę do
siebie i w 100% legalnie mogę mu robic to samo jeżeli on nie uszanował tych
zasad i wtedy bardzo się ciesze gdy widzę takie artykuły, bo bardzo podnoszą
mnie na duchu.
Chciałbym tez zwrócić uwagę, że to nie islam jest niebezpieczny, a po
prostu tępi ludzie. Dlatego też szanuję tych muzułamnów, którzy przyjadą do nas
uczciwie pracować i nie zwracając niczyjej uwagi modlą się w samotnosci w
domowym zaciszu. Znam osobiście takich dwoch i gwarantuje wam, że po kilku
dniach znajomosci nie zauważylibyście nawet, ze to muzułmanie :) Chociaż powiem
wam, ze Polska bardzo ich odmienila, spróbowali trochę naszego słowiańskiego
klimatu i zmienili pogląd na wiele rzeczy min. alkohol.
Napisano 17.03.2013 - 18:51
Szwecja ma dość imigrantów?
Szwecja jest krajem, który przy ponad 9-milionowej populacji przyjmuje
rocznie około stu tysięcy imigrantów. Jest to poważne obciążenie dla budżetu i
społeczeństwa i wszystko wskazuje na to, że nastroje nawet w tak
hurraoptymistycznie nastawionym do imigrantów społeczeństwie mogą się zmienić.
Pojawiają się głosy o “konieczności optymalizacji polityki imigracyjnej” –
nawet z ust takich postaci jak obecny minister ds. migracji, Tobias Billström.
O tym, że te głosy pojawiają się jednak trochę za późno, kiedy atomizacja i
rozpad tradycyjnego społeczeństwa posunęły się już zbyt daleko, może świadczyć
chociażby fakt, że w niektórych rejonach dużych szwedzkich miast imigranci
stanowią w praktyce 100% populacji.
Te i wiele innych czynników, których nie można w nieskończoność zbywać
milczeniem i zamiatać pod dywan, sprawiły, iż Tobias Billström zdobył się na
wspomniane wyznanie, jakoby imigrację należało ukrócić: “Dzisiejsza Szwecja
jest jednym z tych krajów, które przyjmują najwięcej uchodźców w całej Unii i
tak dalej być nie może.” Według ministra, należy zaostrzyć rygory – szczególne
należy się skupić na przypadkach, kiedy przybysz chce się w Szwecji osiedlić z
całą rodziną, co w przypadku uchodźców z krajów muzułmańskich często oznacza nawet
kilkanaście osób w jednej rodzinie.
Słowa Billströma i zapowiedź skonstruowania grupy roboczej celem zbudowania
nowej polityki imigracyjnej spotkały się – co nietrudno odgadnąć – ze zmasowaną
krytyką. Z kolei Jimmie Åkesson, lider Szwedzkich Demokratów, syjonistycznej
partii kreowanej w mediach na “skrajnie prawicową”, obraził się na Billströma o
“przywłaszczanie antyimigracyjnej retoryki”. Grupa Billströma ma przygotować
nową wizję polityki imigracyjnej kraju jeszcze przed wyborami.
Napisano 17.03.2013 - 18:52
U mnie w Warszawie również można spotkać od czasu do czasu jakiegoś
muzułmanina (widać chociażby po karnacji czy języku ewentualnie akcencie). Raczej nie zwracają za bardzo
uwagi na to, że nasze kobiety chodzą bez burki i nie modlą się na środku ulicy
- przynajmniej się z tym jeszcze nie spotkałem. Jest tutaj nawet jeden
Syryjczyk, który ma swój sklep, tzw. "rodzinny" - prowadzi razem z
córką. Jest bardzo w porządku człowiekiem i nie jest fanatykiem. Są ludzie i
parapety. Jak @Dexter wspomniał - to nie religia jest problemem, tylko
fundamentaliści i ludzie którzy są że tak powiem trochę upośledzeni.
Napisano 17.03.2013 - 19:32
Oczywiście tutaj koledzy mają rację - muzułmanie, jeżeli nie jest ich dużo,
próbują nie wchodzić w drogę społeczeństwu i się integrować, a przynajmniej
stwarzać pozory integracji. Też na uniwersytecie miałem w grupie dwóch Turków i
nie stwarzali oni żadnych problemów, byli mili etc. Jest tak do momentu, gdy tzw.
masa podkrytyczna nie zostanie przekroczona - wtedy zaczyna się to, co widać w
Niemczech czy Francji.
Gdy masa krytyczna zostanie osiągnięta, mamy protesty, zmuszanie
społeczeństwa, aby dostosowało się do mniejszości czy też blokowanie miasta w
piątki, tak jak to się dzieje w Paryżu.
@Dexter
Hmm, z tym, że islam nie jest niebezpieczny, to bym polemizował. Wszak w
samym Koranie mamy wersety nawołujące do przemocy czy zabijania - zależy to od
interpretacji, i ta interpretacja zależy nie tylko od regionu świata, lecz też
odbiorców. I tak dla Europejczyków przeznaczona jest cukierkowa propaganda,
której nie uświadczysz np. w A.
Saudyjskiej. Tam wprost mówi się o zabijaniu niewiernych. Jednak z jednym muszę
się zgodzić - ludzie są naprawdę tępi, skoro postępują wg tej idiotycznej
interpretacji i propagandy.
Napisano 17.03.2013 - 19:52
Za artykuł przyznaje plusa. Jednakże aby nie było zbyt różowo:
W Sztokholmie, w piątki o godzinie 12 z meczetów będzie wydobywał się taki
dźwięk na całe miasto - jest to wezwanie do modlitwy rytualnej.
W bezprecedensowym procesie muzułmanie w szwedzkiej stolicy wygrali prawo
do podnoszenia Adhan (wezwanie do modlitwy). Zgodnie z przepisami, dźwięk Adhan
musi być słyszalny na odległość 2 kilometry od meczetu. Do tej pory wezwanie do
modlitwy na Zachodzie nie było akceptowane, ponieważ lokalne władze twierdziły,
że hałas będzie szkodliwy dla mieszkańców..
Napisano 18.03.2013 - 01:11
Ale ten artykuł nie jest do tego tematu, powinieneś go umieścić w temacie
"ISLAMIZACJA Europy..."
Napisano 18.03.2013 - 07:13
Cytat
(...) ostrzegała przed podpisywaniem tego dokumentu, który miałby
doprowadzić do „całkowitej dezintegracji społeczeństwa(...) No i wyszło szydło
z worka. Otwarcie przyznali się, że spoiną islamskiego społeczeństwa jest
przemoc wobec kobiet.
Napisano 18.03.2013 - 08:22
Muszę szczerze przyznać - aż tak dobrej wiadomości z rana się nie
spodziewałem. Myślę, że pasuje tutaj ten artykuł - wszak sami sobie szkodzą, co
nas może tylko cieszyć.
"Kiedy Żydzi prowadzą prace archeologiczne przy Wzgórzu Świątynnym,
podnoszą się głosy, że to zamach na święte miejsce islamu.
W Hiszpanii, w imię swoich religijnych praw muzułmanie domagają się współużytkowania
katedry w Kordobie, która stoi na miejscu meczetu, który z kolei zbudowano na
miejscu wcześniejszego kościoła. W Turcji islamiści chcą przekształcić Haghia
Sofię w meczet.
Kiedy jednak Arabia Saudyjska dokonuje totalnej demolki wokół Kaaby w Mekce
– w świecie muzułmańskim nie podnosi się protest i oburzenie.
Zdjęcia opublikowane przez „The Independent” pokazują robotników z młotami
pneumatycznymi i koparkami, rozbierających wschodnią część Masjid al-Haram w
Mekce pochodzącego jeszcze z czasów Abbasydów.
Archeolodzy w Wielkiej Brytanii alarmują, że te zabytki zostaną zniszczone
w imię wielomiliardowej inwestycji, która ma poszerzyć meczet wokół Kaaby, żeby
pomieścić przybywających coraz liczniej pielgrzymów."
Do tej pory w ciągu dwudziestolecia i tak udało się już znacznie
przekształcić Mekkę. Wyrosły tam drapacze chmur, centra handlowe, hotele.
Wszystko to kosztem zniszczenia 95% tysiącletnich zabytków. Teraz jednak sprawa
jest poważna. Zniszczono bowiem kolumny, wyznaczające miejsce, w którym prorok
Mahomet siedział i nauczał w meczecie."
Dołączona grafika
Islamscy barbarzyńcy niszczą nawet własne zabytki
W sumie takiej głupoty to ja się nie spodziewałem - jak widać, wiele nas
jeszcze może zaskoczyć. Ale, jak już wcześniej wspomniałem - nas to powinno
tylko cieszyć.
Napisano 18.03.2013 - 12:33
Bo w Arabii Saudyjskiej zdają sobie sprawę, że jak się sprzeciwią to król
może na nich napuścić policję, wojsko, co mu się żywnie podoba. I nikt mu się
nie sprzeciwi, najwyżej zachodni politycy wezwą do zaprzestania rozlewu krwi i
się oburzą.
A w Europie jak rząd wyśle policję to tylko po to, aby chroniła
protestujących przed "nietolerancyjnymi antysemitami" :| Zachód ze
swoją demokracją zabrnął trochę za daleko i pogubił się w politycznej
poprawności.
Napisano 21.03.2013 - 17:56
Poprawność polityczna może być gwoździem do trumny Europy, dlatego moim
zdaniem należy nazywać rzeczy tak, jakimi one są - bez ubarwiania czy
koloryzowania. A ponadto, jeżeli chodzi o Europę - bardzo mnie dziwi, że
muzułmanie, którzy postępują wg szariatu i chcą jego wprowadzenia, są
tolerowani.
Dziwi mnie to dlatego, że ta ideologia stoi w sprzeczności z prawem
europejskim, międzynarodowym, prawami człowieka. I zastanawia mnie - czy jeżeli
chciałbym zarejestrować nazizm jako wiarę, czy to by przeszło..? W końcu
islamiści też wzywają do zajęcia świata w imię swojego boga czy chcą eksterminacji
całego narodu - chodzi mi tutaj o Żydów.
Dziś znalazłem pewien artykuł - dobre wiadomości z Belgii, być może zakażą
islamistom kandydowania do parlamentu i zdelegalizują ich partię, ponieważ
stoją w sprzeczności z prawem europejskim.
"Członkowie nowo powstałej Partii Islam zapowiedzieli wdrożenie w
kraju prawa szariatu. Belgijscy posłowie postanowili zabezpieczyć się przed tą
ewentualnością i złożyli w parlamencie projekt ustawy, wiążącej ręce muzułmańskim
politykom w Brukseli i innych miastach kraju.
Zwracając się do belgijskiego parlamentu Alain Destexhe z Ruchu
Reformistycznego (Réformateur Mouvement), największej francuskojęzycznej partii
liberalnej w Belgii, a także Philippe Pivin, który jest również zastępcą burmistrza
Koekelberg na przedmieściach Brukseli, powiedzieli, że jest konieczne, aby
ograniczyć władzę muzułmańskich posłów i samorządowców, których wierzenia są
sprzeczne z Europejską Konwencją Praw Człowieka.
W lutym 2003 r. Europejski Trybunał Praw Człowieka orzekł, że islamskie
prawo szariatu jest „niezgodne z podstawowymi zasadami demokracji". Sąd
stwierdził, że system prawny opierający się na prawie szariatu „będzie odbiegać
od europejskiej konwencji o ochronie praw człowieka, w szczególności w
odniesieniu do zasad dotyczących statusu kobieti w związku z religijną
ingerencją we wszystkie sfery życia publicznego oraz prywatnego”.
Liberalni parlamentarzyści złożyli projekt ustawy, która przewiduje
pozbawienie mandatu „ultra-konserwatywnych muzuł-manów” wybranych w głosowaniu powszechnym na
urząd publiczny. Jeden z projektodawców ustawy, Destexhe przekonywał w
parlamencie, że muzułmańscy politycy w Belgii tworzą odizolowane społeczności i
równoległe wspólnoty. Nie chcą sią asymilować i pragną wprowadzić prawo, które
jest sprzeczne z Europejską Konwencją Praw Człowieka. Dlatego należy ich
pozbawić prawa do sprawowania władzy.
Filip Claeys, poseł do Parlamentu Europejskiego z Flandrii, który
sprzeciwia się wielokulturowości i dalszej imigracji muzułmańskiej, powiedział:
- Jest bardzo niepokojącym zjawiskiem, tworzenie przez islamistów własnej
partii politycznej i chęć wprowadzenia prawa szariatu oraz islamskiego państwa
w Belgii. Dotychczas muzułmanie wspierali głównie partie socjalistyczne. Teraz
czują się wystarczająco pewni, aby założyć własną partię. Clayes wezwał do
podjęcia zdecydowanych działań, ograniczających dalszą imigrację muzułmanów i wpływy tej wspólnoty w kraju.
Ostatnia inicjatywa parlamentarna jest reakcją na zapowiedzi dwóch
muzułmańskich samorządowców: Lhoucine Aït Jeddig i Redouane Ahrouch, którzy w
październiku 2012 r. zdobyli mandaty w dwóch silnie zislamizowanych gminach
Brukseli: Molenbeek-Saint-Jean i Anderlecht.
Podczas powyborczej konferencji prasowej w Brukseli 25 października ub. r.,
dwaj radykałowie, oficjalnie zaprzysiężeni w dniu 3 grudnia, powiedzieli, że
uważają ich wybór za kluczowy dla społeczności muzułmańskiej w Belgii.Ahrouch
przyznał, że jest islamistą i że chciałby wprowadzenia w Belgii prawa szaraitu,
opartego na Koranie i tradycji proroka Mahometa.
Raczkująca Partia Islamska zamierza uczestniczyć w wyborach na szczeblu
europejskim w 2014 r. Jej kampania ma się skupić na trzech głównych kwestiach:
zapewnieniu posiłków halal w stołówkach szkolnych, uznaniu muzułmańskich świąt
religijnych i wprowadzeniu prawa legalizującego noszenie islamskich chust w
miejscach publicznych.
Ahrouch wcześniej założył partię polityczną o nazwie Noor: Le
PartiIslamique, która promuje 40-punktowy program oparty na prawie szariatu.
Punkty te obejmują między innymi: zniesienie odsetek od pożyczek w belgijskim
sektorze bankowym, przeprojektowanie belgijskiego wymiaru sprawiedliwości, by
uwzględniał on prawo szariatu, przywrócenie kary śmierci, zakaz sprzedaży
alkoholu i papierosów, promowanie nastoletnich małżeństw, segregację mężczyzn i
kobiet w miejscach publicznych, zakaz hazardu i loterii, tworzenie oficjalnych islamskich funduszy jałmużny itp.
Dostrzegając zagrożenie stwarzane przez islamskich ekstremistów, belgijski
minister spraw zagranicznych Didier Reynders wezwał ostatnio do ściślejszego
monitorowania kazań imamów. Reynders proponuje, by dotacje na utrzymywanie
meczetów przyznawać tylko tym świątyniom, w których propagowany jest
umiarkowany odłam islamu, a cofnąć je tym, które głoszą radyklane poglądy, tj.,
takie, które wzywają do przemocy lub łamania praw człowieka.
W ujęciu realnym, liczba muzułmanów w Brukseli - gdzie mieszka połowa
wszystkich muzułmanów w Belgii - osiągnęła obecnie 300 tys. osób. Oznacza to,
że samozwańcza „stolica Europy" jest obecnie najbardziej islamskim miastem
w Europie. W praktyce, islam mobilizuje więcej ludzi w Brukseli niż Kościół
Rzymskokatolicki, partie polityczne, a nawet związki zawodowe.
Wzrostowi ludności muzułmańskiej towarzyszy wzrost przemocy. Bruksela jest
obecnie jednym z najbardziej niebezpiecznych miast w Europie. W Molenbeek,
gdzie około 25 proc. ludności stanowią muzułmanie, rosnąca niepewność zmusza
przedsiębiorstwa międzynarodowe do opuszczenia miejscowości. W czerwcu 2011
roku amerykańska agencja reklamowa BBDO opuściła Molenbeek po ponad 150
napaściach rabunkowych lokalnej młodzieży na pracowników firmy."
http://www.pch24.pl/...em,13486,i.html
Ważne jest, że coś się w tym kierunku robi i proces deislamizacji jest
rozpoczęty.
Napisano 25.03.2013 - 10:11
Wygląda na to, że we wschodniej Azji muzułmanie się doigrali i tamtejszym
społeczeństwom zaczynają puszczać nerwy. Jak widzą, co się dzieje w Europie to
nic dziwnego, że nie chcą tego samego we własnych krajach. W Azji islamiści
przegięli - dlatego mamy konflikty w Birmie, Sri Lance, Tajlandii czy innych
krajach tego regionu. Moim zdaniem gdy przekroczą granice tolerancji, to samo
stanie się w Europie.
"Po sukcesie kampanii przeciwko produktom halal buddyści ze Sri Lanki
nawołują do wyburzenia meczetu z 10 wieku.
Galaboaththe Gnanasara Thero, sekretarz generalny ugrupowania Buddhist
Force (Bodu Bala Sena, czyli buddyjska siła) dał muzułmanom czas do 30 kwietnia
na opuszczenie meczetu Kuragala - donosi „Colombo Page”. Thero tłumaczy, że
meczet oryginalnie był klasztorem buddyjskim przejętym przez muzułmanów i wzywa
buddystów do wyburzenia budynku. Ugrupowanie Bodu Bala Sena zostało stworzone
przez mnichów dla ochrony buddyjskiego dziedzictwa kulturowego i religii przed
islamem.
Uważa się, że Kuragala jest buddyjskim klasztorem, zbudowanym na
wychodniach (miejsce w terenie, w którym skała wychodzi na powierzchnię ziemi).
Sięgający historią 2 wieku p.n.e. kompleks jest rezerwatem. W trakcie podróży
przez Sri Lankę islamscy handlowcy zbudowali meczet, który później funkcjonował
obok świątyni od 10 wieku.
Buddyści na Sri Lance wygrali niedawno batalię przeciw produktom halal.
Buddhist Force zorganizowała marsze wzywające do bojkotu produktów halal.
Buddyści prowadzący stołówki szkolne i inne jadłodajnie przestali kupować mięso
pochodzące z uboju zgodnego z islamem, gdzie zwierzą zarzynane jest na żywo.
Muzułmanie poszli na ustępstwa: zgodzili się na usunięcie logo „halal“ ze
swoich produktów aby złagodzić napięcia z buddyjską większością. Teraz
buddyjski przywódca Thero uważa, że ich kolejnym celem jest pozbycie się
muzułmanów z terenu Kuragala, gdyż zdaniem buddystów muzułmanie zaanektowali
ten teren i zniszczyli tam wszelkie ślady buddyjskiego dziedzictwa.
Na Sri Lance dochodzi od pewnego czasu do starć między muzułmanami a
buddystami, którzy stanowią większość społeczeństwa. W czerwcu 200
demonstrantów, prowadzonych przez mnichów buddyjskich zaatakowało ośrodek
islamski w Colombo, stolicy kraju. Demonstranci rzucali w budynek kamieniami i
zgniłym mięsem, oraz wykrzykiwali żądania likwidacji ośrodka muzułmańskich
modłów. Wcześniej mnisi zakłócili muzułmańskie modły we wsi Dambulla. Ich
zdaniem meczet, działający od 1962, został zbudowany nielegalnie. Z kolei w mieście Kurunegala mnisi wystosowali do muzułmanów list z
żądaniem zaprzestania odprawiania nabożeństw.
Opozycyjna partia UNP oskarża władze kraju o potajemne sprzyjanie
działaniom Buddhist Force, grupa jednak temu zaprzecza. Jak twierdzi portal
Onislam.net, „zdaniem analityków rząd ustępuje buddyjskiej większości w
przypadku napięć na tle etnicznym”. Zdaniem Onislam.net społeczność islamska
podczas wojny domowej na Sri Lance często była zagrożona przez obie walczące
strony, a tamtejsi muzułmanie mają reputację umiarkowanych.
Prezydent Sri Lanki powołał komisję ministerialną, która ma się zając
rozwiązaniem narastającego konfliktu między obiema religiami."
Napisano 25.03.2013 - 23:47
To wszystko może dlatego?
Fioletowy wyższy IQ, czerwony niższy. ;)
http://upload.wikime..._Inequality.png
Oczywiście to szacunkowy iloraz IQ, metodologia jest przez niektórych
naukowców krytykowana. Książka "IQ and Global Inequality".
Napisano 26.03.2013 - 09:42
Przyznam się szczerze, że wcześniej nie widziałem tej mapki - jednak
porównując powyższą mapę z mapą rozwoju cywilizacyjnego czy ilością wynalazców
w poszczególnych rejonach świata, czy też z tym, co się dzieje obecnie - to
mogłoby bardzo wiele wyjaśniać.
Jeszcze dodam do tego postu - znalazłem dziś bardzo ciekawy artykuł.
"W Maroku zawiązała się pierwsza publiczna organizacja ateistów, Rada
Byłych Muzułmanów Maroka. To pierwsza taka otwarta inicjatywa w kraju
zdominowanym przez islam.
Autorzy deklaracji piszą, że pomimo, iż 3 artykuł konstytucji gwarantuje
wolność religii, ateiści i niewierni są nieuznawani. Chociaż apostazja nie jest
przestępstwem w odeksie karnym, „podżeganie w celu zachwiania wiarą muzułmanów”
już nim jest. Apostaci i ateiści spotykają się z prześladowaniami, groźbami i
więzieniem.
Celami organizacji są jednakowe prawa i równy status dla wszystkich
obywateli bez względu na wyznanie. Należą do nich także rozdział religii i
państwa oraz wolność krytykowania religii.
Czego mogliby nauczyć się od dzielnych Marokańczyków nasi urzędnicy,
publicyści i naukowcy, to sprzeciwu wobec kulturowego relatywizmu i tolerancji
wobec niehumanitarnych wierzeń, dyskryminacji i nadużyć pod płaszczykiem
szacunku dla religii i kultury.
Organizacja będzie afiliowana przy Radzie Byłych Muzułmanów Wielkiej
Brytanii (Council of Ex-Muslims of Britain)."
Dołączona grafika
Pierwsza organizacja ateistów w kraju muzułmańskim
Zaczyna się robić coraz ciekawiej - coraz więcej cieszących nas wieści,
które rozsadzają blok islamistów od środka. Ateiści w Maroko, wcześniej
feministka wyrażająca własne zdanie w Tunezji - sprawy zmierzają w dobrym
kierunku. Moim zdaniem proces deislamizacji już się rozpoczął i wątpię, żeby
coś go zatrzymało.
Napisano 30.03.2013 - 11:18
Zatrzyma go rozpad. Poczytuje watki o tej tematyce, i czesto mam wrazenie
ze tworza go ekstremisci oceniajacy poczynania innych ekstremistow. Rzadziej
spotyka sie rzetelne i szerokie spojrzenie na zjawisko zwane islamem. Od 17 lat
mieszkam w kraju muzulmanskim, wywodze sie z rodziny ortodoksyjnie katolickiej,
wiec mam mozliwosc bezposredniego porownania roznic. Islam jest religia
relatywnie mloda - o 600 lat mlodsza od chrzesijanstwa, stad tez silniejsza
wiara, wiekszy zapal przeradzajacy sie w ekstreme, stad ekspansja. Bardzo
prosze o przypomnienie sobie poczynan chrzescijan te 600 lat temu, islam okazuje
sie pryszczem przy wrzodzie, o czym skrupulatnie zapominamy. I coz, normalny
czlowiek wyznajacy te religie, oprocz odmiennej obyczajowosci, specyficznych
pogladow do ktorych ma prawo z racji wyznawanej religii - jest po prostu
czlowiekiem. Dobrym, bezposrednim, szczerym. Takze klamiacym, kradnacym,
mordujacym dla zysku. W duzych miastach ludzie odchodza od restrykcyjnych
nakazow, religie dostosowujac do zycia a nie zycie do religii. Ekstrema jak
zawsze i wszedzie bazuje na ciemnocie zascianka, imieniem Boga okrywajac walke
o koryto. Kazda religia jest wezem pozerajacym swoj ogon, ta takze. Moze
patrzmy na swiat trzezwiej, ogledniej, uwzgledniajac szczegoly, a nie pojedyncze zjawiska podciagajac pod calosc - tak czynia podgladacze przez
dziurke od klucza.
Deislamizacja
jest możliwa?
Dyskusja w 'Hyde-Park' zaczęta przez Denis, 19 Pażdziernik 2015.
Natrafiłem na ciekawy artykuł, który dotyczy Azerbejdżanu. Zwykło się
mówić, że Turcja jest jedynym państwem laickim w światku muzułmańskim. Wielu
ludzi zapomina o Azerbejdżanie, który był pierwszym państwem muzułmańskim
postulującym sekularyzm. W Turcji sukces był połowiczny, moim zdaniem związany
ze zbyt wielką ingerencją państwa... w wykorzenianiu religii. Chrześcijaństwo w
Europie i inne sekty utraciły na znaczeniu w sposób naturalny, nikt nie przyjął
dogmatu walki z religią jako taką na Zachodzie. Sama religia wykoleiła się
próbując docisnąć pedał przymusu (kontrreformacja), nie udało się i
niezamierzenie uwolniła swobodę myśli. Pierwsza wojna dopełniła dzieła, już
przed pierwszą wojną zresztą były liczne sygnały. Anarchizm w XIX wieku, innego
rodzaju bunty i w efekcie coraz mniejszy wpływ dotychczasowych autorytetów. To
wszystko odbyło się w sposób naturalny, natomiast Turcja niejako z dnia na
dzień narzuciła świeckość społeczeństwu (np. ustawa kapeluszowa) i to metodami
państwowymi. Efekty są takie, że duża część Turków nadal jest bardzo
konserwatywna i religijna. Sukcesu można upatrywać w tym, że Turcy nie chcą w
większości prawa szariatu. Wydaje mi się jednak, że marne to pocieszenie i nie
o to w tym wszystkim chodziło. Ciekawym przypadkiem jest Azerbejdżan, któremu
się ta sztuka bardziej udała. Tyle mojego krótkiego wstępu, oto wspomniany
artykuł:
Islam a sekularyzm w postsowieckim Azerbejdżanie: wewnętrzna walka o
narodową i kulturową tożsamość
Anar Ibrahimow
[niniejszy tekst pierwotnie opublikowany został w: "Nowy Prometeusz" nr 3, grudzień 2012, ss. 53-59]
Azerbejdżańska Republika Demokratyczna (ARD) w latach 1918-20 była
pierwszym krajem, w którym kultura muzułmańska na poziomie
państwowo-politycznym doświadczyła sekularyzmu, jako struktury mającej na celu
zapobieganie wpływowi religii, myśli religijnej i tradycji religijnej na
politykę, a nie jako nowoczesnej wiary promowanej przez niektórych przywódców
politycznych, pragnących stworzyć alternatywę wobec islamu. Równocześnie było
to pierwsze takie muzułmańskie doświadczenie w realizacji europejskiego modelu
państwa narodowego. Według kategorii formy rządu, ARD została utworzona zgodnie
z klasycznym modelem republiki parlamentarnej, opartej na pluralizmie
politycznym i systemie wielopartyjnym. W republice funkcjonowała zasada
podziału władzy. Jeszcze przed powstaniem państwa, Mehmed Emin Resulzade (szef
partii Musawat), przemawiając na I Kongresie swej partii, w październiku 1917
r., jednoznacznie ogłosił: « Duchowni nie powinni ingerować w politykę, a
meczet powinien zająć neutralne stanowisko w walce politycznej ». Tak oto,
Azerbejdżan został pierwszym świeckim krajem w świecie muzułmańskim, gdzie
religia została oddzielona od państwa.
Wybór modelu sekularnego był jedynym i logicznym wyborem również po
rozpadzie ZSRR, gdzie model ten, pomimo wielu wad, udowodnił swoją efektywność
i spójność z ideami modernizacji. W warunkach zakorzenionej świeckiej tradycji
wszelkie hasła artykułowane przez islamistów na rzecz budowania państwa według
zasad islamu, były przyjmowane jako anachronizm i przykład archaizacji pewnych
warstw społecznych. Elita rządząca zdawała sobie sprawę z tego, że zarówno
hasła, jak i szybko powstające partie i organizacje islamskie nie tylko
odzwierciedlają proces wzmożonego zwracania uwagi na religię, ale również
wysyłają sygnał o gotowości sił opozycyjnych do ewentualnego przejęcia władzy i
zasobów, których dotychczas były pozbawione.
W okresie rządów Frontu Narodowego (1992-1993) i po dojściu do władzy
Hejdara Alijewa (1993) religia na różne sposoby pojawiała się w sekularnym
państwie, jednak tożsamość islamska zawsze pozostawała nieco sztuczną,
pozorowaną. Renesans muzułmański w Azerbejdżanie nie doprowadził do tzw. „boomu
islamskiego”, tj. totalnej islamizacji życia społeczno-politycznego.
Wzrastająca świadomość religijna po rozpadzie sowieckiego systemu wartości
ograniczyła się jedynie do odrodzenia etycznego i kulturalnego. Zarówno
islamskie partie polityczne jak i rząd postrzegały i nadal postrzegają wartości
islamskie jako źródło edukacji etycznej, lecz nie jako podstawy reform
politycznych. Charakterystyczny jest fakt, iż islamskie partie i organizacje,
funkcjonujące w kraju w latach 1994 -1999, dość szybko osłabły i straciły
swoich zwolenników. Nie było dla nich zaplecza społecznego, a ich działalność
nie została poparta przez przywódców oficjalnego duchowieństwa.
Aż do dziś żadna z czołowych partii opozycyjnych w kraju nie posiada jasno
określonego stosunku do islamu. Ogólne sformułowania figurujące w dokumentach
programowych tych partii, świadczą o całkowitym braku zainteresowania tą
kwestią. Jedynym godnym uwagi elementem w dokumentach programowych partii
opozycyjnych jest opinia o niezbędności wykładania religii w szkołach i
uczelniach państwowych, która znalazła się w programie Partii Frontu
Narodowego. Jedyną partią, która jeszcze w ogóle nie określiła swojego stosunku
wobec religii jest obecnie rządząca partia „Yeni Azerbaycan” („Nowy
Azerbejdżan”).
Opisana wyżej sytuacja uwarunkowana jest co najmniej dwoma podstawowymi
czynnikami. Po pierwsze, od końca XIX w. w Azerbejdżanie wyraźnie dominuje
ideologia modernistyczna, liberalna i antyklerykalna. Tacy intelektualiści
azerscy jak: A. Bakichanow, M. Achundzade, I. Gutgashenli, M. Sabir, którzy
stali u źródeł tych tradycji, nadal pozostają postaciami kultowymi dla
większości azerbejdżańskiej elity intelektualnej. Po drugie, nie ma związku
między nacjonalistycznym „azerskim” („turkijskim”), a islamskim modelem
tożsamości. W krótkim okresie istnienia niezależnego Azerbejdżanu, w latach
1918-1920, państwo posiadało charakter sekularny, o nacjonalistycznej
(panturkijskiej) orientacji politycznej, które można byłoby porównać z modelem
Kemalistowskiej Turcji. Popularne hasła – „europeizacja, turkizacja,
islamizacja!” wypowiedziane przez А. Huseinzade – czołowego ideologa partii
Musawat w latach 1918-1920, były tak naprawdę tylko „piękną grą” ze sprzecznymi
koncepcjami.
Last edited: 19 Pażdziernik 2015
Denis, 19 Pażdziernik 2015 #1
Punkt zwrotny w relacji państwo sekularne – islam nastąpił w roku 1996,
kiedy to proirańsko nastawione organizacje religijne (nie bez przyczyny)
zostały oskarżone o prowadzenie działalności antypaństwowej. Nastroje religijne
w tym okresie dodatkowo podsycane były przez działalność, nie występujących
dotąd w Azerbejdżanie, rozprzestrzeniających się fundamentalistycznych
islamskich nurtów religijnych o zabarwieniach salafickich. Wymienione wyżej
wydarzenia negatywnie odbiły się na wolności religijnej wiernych.
Mimo, iż konstytucja Republiki Azerbejdżanu wprowadziła generalną zasadę,
żeAzerbejdżan jest państwem świeckim (art. 7), religia jest oddzielona od
państwa, wszystkie religie są równe wobec prawa, system edukacji jest świecki
(art. 18) i, że wolność religijna jest gwarantowana dla każdego (art. 48),
państwo zaczęło ingerować w sprawy religijne obywateli. Ingerencje te, w sferze
prywatnej, dotyczyły zakazu noszenia chust przez kobiety w szkołach państwowych
oraz zapuszczania brody przez mężczyzn pracujących w instytucjach państwowych,
natomiast w sferze publicznej zakazano dystrybucji literatury religijnej oraz
zamknięto wiele meczetów i szkół koranicznych – medres.
Po zmianach, wprowadzonych do ustawy o religii i udziale w praktykach
religijnych, w 1996 roku, w całym kraju zamknięto około dziewiętnastu kursów
koranicznych a także medres, w których odbywały się zajęcia z religii
islamskiej. Meczety i medresy, które należały do wspólnoty religijnej Nursystów
były często ofiarami prześladowań, ostatni raz we wrześniu 2007 roku, kiedy to
zamknięto sunnickie medresy na południu kraju. W ciągu ostatnich czterech lat
zamknięte zostały także, skupiające liczną grupę praktykujących muzułmanów,
wpływowe meczety Abu Bakr i Szahidlar w stołecznym Baku i Ahli-Sunni w, drugim
co do wielkości mieście kraju, Giandży. W 2009 roku w Azerbejdżanie przyjęte
zostały nowe ustawy wprowadzające ograniczenia możliwości tworzenia organizacji
religijnych i rozprzestrzeniania tekstów o treściach religijnych.
Kulminacją napięć w stosunkach władzy państwowej z muzułmanami stało się
nałożenie nieoficjalnego zakazu noszenia hidżabu (religijnego, kobiecego
nakrycia głowy) poprzez wprowadzenie jednolitego stroju w szkołach
ogólnokształcących w 2011 roku. Stało się to mimo tego, że ustawa regulująca
ubiór kobiety w Azerbejdżanie oficjalnie nie istnieje, a konstytucja republiki
gwarantuje obywatelom prawo do wolności religijnej. Islam, z kolei, nakazuje
kobietom-muzułmankom po osiągnięciu wieku bulu’ – dojrzewania płciowego
(średnio w wieku 9-14 lat), zakrywać głowy i ciała w obecności mężczyzn, którzy
nie są ich bliskimi krewnymi.
Chociaż faktyczny zakaz noszenia hidżabu nie rozpowszechnił się wśród
studentek i pracowniczek uczelni wyższych, niektórzy społeczni aktywiści
twierdzą, że uczęszczające na uczelnie kobiety, które go noszą, tak czy inaczej
napotykają różne problemy. Na przykład nie wolno robić zdjęcia do paszportu w
nakryciu głowy. To wszystko, oczywiście, wywołuje oburzenie i sprzeciw ze
strony praktykujących muzułmanów i zmusza ich do podjęcia radykalnych posunięć,
tym samym czyniąc ich wrogami sekularnego porządku.
Gdybyśmy mieli dziś określić poziom sekularyzmu w Azerbejdżanie,
polaryzując go między tzw. pozycjami soft i hard, kraj z powodzeniem mógłby
zająć miejsce obok Turcji i Francji w typologii sekularyzmu według Barry’ego A.
Kosmina.
Przedstawiciele tzw. oficjalnego islamu, reprezentowanego przez Zarząd
Muzułmanów Kaukaskich (w skrócie: ZMK), nominalnie niezależną, utworzoną
jeszcze za czasów ZSRR, instytucję religijną, nadal pozostają, tak jak w
czasach sowieckich, pod ideologiczną presją państwa. Większość organizacji
religijnych zmuszana jest do współpracy z władzami i uznawania zwierzchnictwa
duchowego ZMK, finansowanego z budżetu państwa. Tylko niewielką liczbę grup
religijnych można uznać za ”niezależne” i próbujące pozostać poza kontrolą
państwa. Do jednej z takich niezależnych organizacji religijnych, z własnym
programem politycznym, należała Islamska Partia Azerbejdżanu (IPA), która zawsze
pozbawiona była poparcia azerbejdżańskiej inteligencji. Kiedy jej liderzy,
ułaskawieni specjalnym dekretem prezydenckim, wrócili na scenę polityczną
Azerbejdżanu, partia przestała bronić islamskiego model ustroju państwowego i
weszła w sojusz z innymi partiami opozycyjnymi. W opinii zagranicznych
obserwatorów, jej elektorat stanowią osoby religijne, traktujące IPA nie jako
partię polityczną, lecz jako ciało, reprezentujące interesy osób religijnych w
działalności społecznej.
Słabe zaangażowanie w sprawy religijne, a czasami nawet brak wiedzy na ten
temat, powoduje, że również społeczeństwo w tej kwestii zachowuje się biernie.
Fakt ten blokuje kształtowanie się opinii publicznej, co ewentualnie mogłoby
wywrzeć nacisk na władze państwowe.
Według danych badań socjologicznych z 2006 roku, tylko 7,2 procent
ankietowanych odpowiedziało twierdząco na pytanie: ”W jakim stopniu jesteście
religijni, czy przestrzegacie wszystkich nakazów religijnych?” 49,7 procent
respondentów stanowczo zadeklarowało, że ”są wierzący, natomiast nie wiedzą nic
o kwestiach religijnych i nie przestrzegają przy tym żadnych nakazów
religijnych”. Należy przy tym zaznaczyć, iż w Azerbejdżanie przeprowadzana jest
znikoma liczba badań nad religią i religijnością obywateli. Jest to związane z
licznymi utrudnieniami dla przeprowadzania obiektywnych badań opinii publicznej
w omawianej dziedzinie.
Niemniej jednak, można z pewnością stwierdzić, że w Azerbejdżanie wciąż
panuje tzw. „islam nominalny”, gdzie formy są wartościowane, ale wartości są
zapomniane. W islamskim języku kulturowym, Azerowie chętni są do rozmów na
różne tematy, tylko nie o Bogu i życiu, nie o śmierci lub życiu po śmierci.
Azerowie wydają się być zjednoczeni w większym stopniu wspólnym interesem, niż
wspólną ideą. Pod tym względem, pomimo niestabilności kulturowej i politycznej,
są podobni bardziej do Amerykanów i Europejczyków, aniżeli do innych
muzułmańskich narodów postkomunistycznej Azji Środkowej czy Kaukazu Północnego.
Społeczeństwo azerbejdżańskie skupia się głównie na materialnych przedmiotach
codzienności. Jednak obecność religii jest widoczna. Liczne formy religii
powstałe w okresie transformacji mogą zostać wypełnione treściami radykalnymi.
Stanie się tak w przypadku wystąpienia nowego kryzysu, pogorszenia sytuacji materialnej
społeczeństwa (ubóstwa), a także naruszania indywidualnych i obywatelskich praw
i swobód itd.
* * *
Podsumowując, warto podkreślić, że w wielu krajach muzułmańskich, tak jak
na Zachodzie, sekularyzm stał się silnym dogmatem politycznym lub doktryną –
nie alternatywą, a imperatywem. Pod tym względem, Azerbejdżan nie jest
wyjątkiem. Jeśli sekularyzm jest normatywnym i racjonalnym imperatywem, to
odejście od jego norm i tradycji jest rozpatrywane jako zjawisko nienormalne i
nieracjonalne. Ci, którzy pragną budować państwo w oparciu o religię uważani są
za ekstremistów i fanatyków religijnych.
Należy jednak wziąć pod uwagę, że prawdziwy pluralizm wymaga poszanowania
praw i swobód wszystkich obywateli, a przede wszystkim wolności sumienia i
prawa do wolności religijnej. Prawdziwy sekularyzm z kolei (jeśli to oznacza
separację religii od państwa) nie powinien dostarczać autonomii tylko dla
państwa, ale również dla religii. To da muzułmanom prawo i możliwość
samodzielnego, poza kontrolą państwa, praktykowania wszystkich obowiązków
religijnych, które ustalone są przez szariat. Jak wiadomo, począwszy od XVIII
aż do XX wieku, prawo to działało w wielu krajach muzułmańskich skolonizowanych
przez Zachód. Państwo i władza państwowa powinny utrzymywać swoją neutralność
światopoglądową (ideologiczną) w społeczeństwie i nie ingerować w sferę
religijną, starając się nie wpływać na sposób ubierania się (prawo kobiet do
noszenia hidżabu lub brody przez mężczyzn) lub praktyki religijne.
Dziś stajemy się świadkami wewnętrznej walki o tożsamość narodową i
kulturową w całym świecie muzułmańskim. Jest to walka o określenie „duszy”
państw narodowych, walka, która stawia zakorzenione reżimy i elity przeciwko
nowym siłom społecznym, alternatywnemu sektorowi społeczeństwa, pragnącemu
widzieć społeczeństwa współczesnymi, ale raczej o orientacji islamskiej aniżeli
sekularnej. Ponadto, walka ta wymaga coraz większej partycypacji politycznej i
demokratyzacji. Ironią jest to, że siły sekularne, jako instrument i metodę
utrzymywania władzy i przeciwwagi wybierają częściej autorytaryzm aniżeli
demokratyzację.
Ważnym problemem, który w musi zostać rozwiązany w Azerbejdżanie, jest
nieodzowność znalezienia równowagi między potrzebą demokratyzacji i koniecznością
powstrzymywania ofensywy radykalnego islamu politycznego. Jak pokazuje światowa
praktyka, próby wykluczenia islamu z życia politycznego prowadziły nie tylko do
aktywizacji islamskich ruchów politycznych, ale, w niektórych przypadkach,
nawet do ich radykalizacji. Islam w Azerbejdżanie, gdzie większość populacji
stanowią muzułmanie, jest bardzo ważnym czynnikiem, którego władza świecka nie
powinna lekceważyć. Jedno jest pewne, problem wcale nie polega na polityzacji
religii i grup religijnych, a na ich radykalizacji.
Autor:
Anar Ibrahimow – absolwent Studium Europy Wschodniej Uniwersytetu
Warszawskiego, doktorant w Szkole Nauk Społecznych Instytutu Filozofii i
Socjologii PAN, zajmuje się problematyką współczesnego Azerbejdżanu, w
szczególności kwestiami religijnymi.
Imperator, 19 Pażdziernik 2015
Czyli radykalny islamizm trzeba wykorzeniać za pomocą 70-letniogo
bolszewizmu, inżynierii społecznej polegającej na fizycznej likwidacji elit,
wpajaniu do głów marksizmu-leninizmu, masowych czystek i klęsk głodu oraz
niszczeniu świątyń. To już wolę kobiety w burkach niż śmierć za bycie synem
kułaka.
Analogicznie możesz stwierdzić, że chrześcijaństwo zostało wykorzenione w
Polsce za sprawą socjalizmu realnego. Przecież w artykule jest jasno
powiedziane, że w Azerbejdżanie tendencje areligijne (w opozycji do islamu)
mają starszy rodowód.
Radykalny islamizm należy wykorzenić w sposób naturalny. Żadne zakazy burek
czy innych takich, po prostu uwolnienie rynku religii kompatybilne z
wolnorynkową gospodarką, co zmniejszy biedę i wzbogaci społeczeństwo. Tutaj
władze robią błąd, bo chcą siłowo wyplenić islamizm. Tak było w Turcji, która
wybrała przy tym interwencjonizm państwowy i nie dziwi mnie to, że nadal mają
problemy z radykalizmem religijnym. Bieda to sojusznik zamordyzmu, w
szczególności religijnego.
Bardzo mnie cieszy, że odróżniasz islamizm od islamu. Islamizm jest wrogi
samego islamowi, co pisaliśmy w wątku o wahabitach.
Denis, 19 Pażdziernik 2015
Analogicznie możesz stwierdzić, że chrześcijaństwo zostało wykorzenione w
Polsce za sprawą socjalizmu realnego. 40 lat to na szczęście trochę za mało po
pierwsze, a po drugie laicyzm w Polsce jest silniejszy niż się niektórym
wydaje, nawet w takich kwestiach mało kluczowych np. praktycznie w szkołach nie
używa się Przed Chrystusem czy Anno Domini, używa się laickiego zwrotu p.n.e.
Keine Kommentare:
Kommentar veröffentlichen