Powered By Blogger

Dienstag, 30. März 2021

ŻYDOWSKA ŚWINIA JAKO FAŁSZERZ HISTORII

  

Żydowska publicystka oskarżyła Polaków o wymordowanie 3 milionów Żydów. Prof. Grabowski zachwycony!

 

Last updated Mar 29, 2021



Masha Gessen

W piątek (26.03.2021) dziennik „The New Yorker” opublikował artykuł żydowskiej publicystki, Mashy Gessen, w którym oskarżyła Polaków o wymordowanie 3 milionów Żydów. W artykule pt. „Atakowani historycy za badanie roli Polski w Holokauście”, Gessen pisze o sprawie sądowej przeciw Prof. Barbarze Engelking i prof. Janowi Grabowskiemu. 

Artykuł utrzymany jest w typowym, antypolskim stylu, ale Gessen udało się przebić dotychczasowych paszkwilantów. Oto dwa cytaty z jej artykułu: Aby oczyścić naród z wymordowania trzech milionów Żydów, polski rząd posunie się nawet do ścigania uczonych za zniesławienie.(…) Kłopoty prawne dwójki historyków wynikają z ciągłych wysiłków polskiego rządu, aby oczyścić Polskę – zarówno etnicznych Polaków, jak i państwo polskie – ze śmierci trzech milionów Żydów w Polsce podczas okupacji hitlerowskiej. Kiedy fakty stają na przeszkodzie temu rewizjonistycznemu wysiłkowi, historycy płacą cenę. 

Cały paszkwil Gessen TUTAJ: https://www.newyorker.com/news/our-columnists/the-historians-under-attack-for-exploring-polands-role-in-the-holocaust

Prof. Jan Grabowski wyraził na Twitterze swój zachwyt nad artykułem Gessen. – W zeszłym miesiącu, na zaproszenie YIVO, odbyłem długą dyskusję z Mashą Gessenem na temat polskich problemów z historią Holokaustu.  Byłem wtedy zachwycony, że ponad 700 osób poświęciło czas, by słuchać naszej wymiany zdań. Jestem zachwycony kiedy widzę, że Masha Gessen napisała przejmujący artykuł dla New Yorkera na ten sam temat. To ważny i aktualny artykuł, który rzuca światło na zniekształcenia Holokaustu, na agresywną politykę „pamięci” państwa polskiego oraz o trudnej sytuacji badaczy, którzy ośmielają się zaprzeczać oficjalnej, sponsorowanej przez państwo narracji – napisał Grabowski. 

Dyrektor Muzeum Auschwitz, Piotr Cywiński, wydał w sprawie artykułu Gessen oświadczenie, w którym nazwał zawarte w nim tezy „kłamstwami i zniekształceniami”, a autorce zalecił, żeby nie wypowiadała się na tematy, o których nie ma pojęcia. Stwierdził też, że  artykuł obraża ofiary Holokaustu.

Głos w sprawie zabrał też Amerykański Kongres Żydów (AJC). – Skrytykowaliśmy polski rząd za lukrowanie prawdy o stosunku Polaków do Żydów w czasie II wojny światowej. Ale twierdzenie, że Polska, rozumiana jako wspólnota etnicznych Polaków i państwo polskie, jest winna śmierci 3 mln Żydów, jest wypaczeniem Holokaustu. Tysiące Polaków szantażowało, potępiało, a nawet własnoręcznie mordowało Żydów. Tysiące Polaków pomagało Żydom z narażeniem życia swoich rodzin. Czy zaryzykowalibyśmy nasze? Nie, okupowana przez Niemcy Polska nie była rządzona przez polskie władze. Błędem jest przypisywanie Polsce zbiorowej winy za Holokaust – pisze AJC na Twitterze. 

A teraz stanowisko Centrum Badań nad Zagładą Żydów, którego kierownikiem jest prof. Barbara Engelking: Z dużym zainteresowaniem przeczytaliśmy artykuł Mashy Gessen „The Historians Under Attack for Exploring Poland’s Role in the Holocaust”, opublikowany w piątkowym „The New Yorkerze”. Oprócz celnego scharakteryzowania wysiłków polskich władz w zakresie polityki wobec pamięci i historii Zagłady, w artykule znalazło się również następujące zdanie: „Kłopoty prawne dwojga historyków wynikają z ciągłych wysiłków polskiego rządu, aby uwolnić Polskę – zarówno etnicznych Polaków, jak i państwo polskie – z winy za śmierć trzech milionów Żydów w Polsce podczas okupacji hitlerowskiej”. Wymowa tego zdania może być zinterpretowana jako oskarżenie etnicznych Polaków/ek czy państwa polskiego o pełną odpowiedzialność za Zagładę na ziemiach polskich. W dyskusjach na temat relacji polsko-żydowskich podczas Holokaustu – a zwłaszcza debatach o stopniu odpowiedzialności za wydawanie czy mordowanie Żydów – nikt nie twierdził i nie twierdzi, że Polacy czy państwo polskie są winni śmierci trzech milionów Żydów. Twierdzenie takie nie tylko nie jest zgodne z faktami historycznymi, ale jest po prostu kłamstwem. Zdanie zawarte w artykule w „New Yorkerze” w naszej opinii powinno zostać poprawione. 

Czy po wpływem tych krytycznych głosów, płynących nawet ze środowiska żydowskiego, Masha Gessen przyznała się do błędu i przeprosiła? A skąd! Opublikowała na Facebooku oświadczenie, w którym próbuje wmówić opinii publicznej, że została źle zrozumiana. 

Wiem świetnie o kontrowersjach, jakie wywołał w Polsce mój artykuł. Przez „wiem świetnie” mam na myśli, wśród wielu innych reakcji, zalew hejterskich wiadomości, w tym zawierających groźby śmierci, które otrzymuje od kilku dni. Większość tych reakcji zdaje się skupiać na jednym zdaniu, w którym mowa o „wysiłkach rządu, który chce zdjąć z Polski – zarówno etnicznych Polaków, jak i państwa – wszelką odpowiedzialność za śmierć trzech milionów Żydów w okupowanej przez nazistów Polsce”.  Zostało ono zinterpretowane wbrew logice i regułom języka jako stwierdzenie, że Polska czy też Polacy odpowiadają za śmierć wszystkich trzech milionów Żydów, którzy zginęli na polskiej ziemi podczas Holokaustu. Niczego takiego nie piszę. Piszę jedynie, że w okupowanej Polsce zginęły podczas Holokaustu trzy miliony Żydów; że niektórzy etniczni Polacy i niektóre struktury przedwojennego państwa polskiego były zamieszane w niektóre zgony; i że rząd, pragnący oczyścić Polaków i Polskę z wszelkiego współudziału w jakiejkolwiek części Holokaustu, posuwa się do tłumienia intelektualnych dociekań. Rozumiem, że nawet osoby dobrze znające język obcy mogą przeoczyć pewne językowe subtelności. Ale błędna interpretacja łączy się z trudniejszym do wybaczenia błędem logicznym. Stwierdzenie, że „rząd wpada w przesadę, aby udowodnić, że A jest fałszem” nie oznacza, że „A jest prawdą” – pisze Gessen. 

W oświadczeniu Gessen zaatakowała Muzeum Auschwitz twierdząc, że „zignorowało zasady logiki reagując na jej tekst”.  – To daje mi zaledwie posmak intelektualnego klimatu, w jakim obecnie żyją w Polsce historycy Holokaustu – napisała. Zapewniła też, że temat Holokaustu jest jej doskonale znany, ponieważ przed wojna jej rodzina mieszkała w Białymstoku i Warszawie. Z całej rodziny przeżyły zaledwie 4 osoby: dwie w Związku Sowieckim i dwie uratowane przez Polaków. Zakończyła stwierdzeniem, że obecna atmosfera jest „sprzeczna z klimatem, w którym możliwe jest intelektualne dociekanie i opowiadanie zniuansowanych historii”. 

A więc nic nowego! Żydowska paszkwilantka nakłamał do tego stopnia, że nawet niektórzy Żydzi poczuli się w obowiązku zaprotestować. Ale zamiast przeprosić, idzie w zaparte i nadal opluwa Polskę i Polaków. Jest to tym bardziej szokujące, że to właśnie Polacy uratowali członków jej rodziny. W ramach wdzięczności Masha Gessen produkuje ohydny paszkwil, za który chwali ją Jan Grabowski, syn Żyda ocalonego z Holokaustu dzięki pomocy Polaków. Tak wygląda żydowska prawda i żydowska wdzięczność! 

Źródło informacji i cytatów: newyorker.com, Twitter, Facebook

https://wprawo.pl/zydowska-publicystka-oskarzyla-polakow-o-wymordowanie-3-milionow-zydow-prof-grabowski-zachwycony/?fbclid=IwAR3o92H5OwmFuSfaImvIFvkInrm2IZkKrzG3eAvHaDMYTttHphwnCQRSXts 

The Historians Under Attack for Exploring Poland’s Role in the Holocaust

Scholars face defamation suits, and potential criminal charges, in the Polish government’s effort to exonerate the nation of any role in the murders of three million Jews during the Nazi occupation.

 

By Masha Gessen

March 26, 2021

Three officers look intently at a map propped up against a tree.

Half of the European Jews murdered in the Holocaust were killed in what had been Poland before the war. Gentiles who risked their lives to rescue Jews were an exception.

Two Polish historians of the Holocaust, Jan Grabowski and Barbara Engelking, are fighting a court ruling that pronounced them guilty of defaming a long-deceased Polish village official. Grabowski and Engelking are the editors of “Dalej Jest Noc. Losy Żydów w Wybranych Powiatach Okupowanej Polski” (“Night Without End: The Fate of Jews in Selected Counties of Occupied Poland”). It was published in 2018, to significant academic acclaim and surprisingly brisk sales for a two-volume, seventeen-hundred-page scholarly title. One chapter, written by Engelking, mentioned Edward Malinowski, the prewar mayor of a small village called Malinowo. According to testimony uncovered by Engelking, Malinowski led the Nazis to Jews who were hiding in the forest outside the village; twenty-two people were killed. Last month, a Warsaw district court found that this passage of “Night Without End” defamed Malinowski, and ordered Grabowski and Engelking to apologize in print. Grabowski and Engelking have appealed the ruling. 

The two historians’ legal troubles stem from the Polish government’s ongoing effort to exonerate Poland of any role in the deaths of three million Jews in Poland during the Nazi occupation. When facts get in the way of this revisionist effort, historians pay the price. In 2016, Polish authorities began investigating the Polish-American historian Jan Tomasz Gross, the author of the groundbreaking book “Neighbors: The Destruction of the Jewish Community in JedwabnePoland.” He was accused of insulting the Polish people for his observation that Poles killed more Jews than Germans during the Second World War. The case dragged on for three years, with Gross subjected to hours of police interrogations; the government also threatened to strip Gross of the Order of Merit of the Republic of Poland, a state honor he had received in 1996. (The state dropped the investigation after Gross retired from his job at Princeton.) Over 2019 and 2020, Dariusz Stola, the head of Warsaw’s acclaimed museum of Polish Jewry, found himself slowly squeezed out of his job, again by the Polish government. 

Malinowski’s story offers an ideal case study in the Polish memory wars. For about seventy years, he was seen, according to official records, as a savior of Jews. He had been instrumental in the deportation of a young woman from his village to Germany. Away from the people who knew she was Jewish, the woman became just another Pole; this meant that she was a forced laborer, but it also meant that she lived. In postwar Poland, the woman testified that Malinowski saved her life. Much later, the woman immigrated to Sweden, where many Polish Jews landed following the Polish government’s anti-Semitic purges of 1968; there, she recorded new, fuller testimony, about Malinowski’s role in the death of the twenty-two Jews. The human mind, whether individual or collective, struggles with such contradictory stories as Malinowski’s. This struggle is at the center of Poland’s current political predicament. 

Like other contemporary autocratic movements, Poland’s Law and Justice Party, which has been in power since 2015, promises to restore society to a lost self-understanding—to bring back an old and comforting story of Poland as “noble victim,” as Grabowski put it when I interviewed him in February. (We spoke at an event organized by Bard College, where I teach, and the yivo Institute for Jewish Research.) In this story, Poland has always suffered at the hands of its bigger, stronger neighbors—Russia and Germany. All of its troubles and conflicts are external. During the Second World War, ethnic Poles resisted the German occupation in a variety of ways, such as by hiding their Jewish neighbors from the Germans. This is history as Polish schools teach it, and as state-dominated media reiterates it. At Yad Vashem, the Holocaust memorial in Jerusalem, a grove honors “the righteous”: gentiles who rescued Jews. Poles of all ages know that, of the tens of thousands of trees planted there, about a quarter—the largest number for any single nationality—honor Polish people. 

The other part of that story is that half of the European Jews murdered in the Holocaust were killed in what had been Poland before the war; a Jew in Poland had a 1.5-per-cent chance of survival. Not all the killing was carried out, or even compelled, by the German occupiers. Gross’s book “Neighbors” documents the murder of sixteen hundred Jews by their Polish neighbors: the killing of one half of a village by the other. Grabowski’s research has burrowed deeper into the role of Polish collaborators. In his 2011 book, “Hunt for the Jews: Betrayal and Murder in German-Occupied Poland,” he looked at the fate of Jews who had escaped ghettos or death camps, becoming, as he put it in conversation with me, “invisible” to the Germans. Yet most of these Jews died because Polish gentiles helped the Germans to find them. Grabowski documented the terror inflicted on Poles to compel them to give their Jewish neighbors up, but his research also made it clear that Polish gentiles who risked their lives to rescue Jews were an exception. In 2017, Grabowski published a small book, titled “The Polish Police: Collaboration in the Holocaust,” in which he drew a key connection between the structures of the pre-occupation Polish state—in this case, its police—and the Holocaust. The figure of Malinowski brought together both of these strands: he was a Pole who led Germans to Jews who were in hiding, and, as the mayor of the village, he represented a connection between the Polish state and Nazi atrocities. 

The government’s position is that any statement that connects the Polish state to Nazi murder is unpatriotic and defamatory. Even before the current memory wars commenced, the previous, pro-European Polish government objected to the use of the word “Polish” in connection with concentration and extermination camps; in 2012, the White House apologized after President Barack Obama referred to a “Polish death camp.” In 2018, the government passed a law making it a criminal offense to ascribe blame for Nazi atrocities to Poles or Poland. (Polish intellectuals often refer to this as the Gross Law, linking it to Gross’s book “Neighbors” and his other research.) The government also supports an extensive revisionist effort, which includes the lavishly funded Institute of National Remembrance, tasked with forging a history of Poland as a perennially victimized nation, and the Good Name Redoubt/Polish League Against Defamation, a non-governmental foundation closely allied with the Law and Justice Party. “The machinery of the Polish state is engaged in the suppression of independent research,” Grabowski told me. State-employed researchers have been “looking at each and every footnote to see if we made a mistake” in “Night Without End,” he said. The book has more than thirty-five hundred footnotes. 

The Good Name Redoubt conscripted Malinowski’s ailing niece, Filomena Leszczyńska, who is eighty-one, to bring the lawsuit. Leszczyńska demanded a published apology and a hundred thousand zlotys (about twenty-seven thousand dollars) in compensation for the alleged libel of her uncle. The Warsaw court sided with Leszczyńska, but it didn’t award her any damages. (This defamation-by-proxy approach has odd parallels in Russia. At the same time as Grabowski and Engelking faced trial in Warsaw, the opposition politician Alexey Navalny was in a Moscow court, charged with insulting a veteran of the Second World War; the veteran is alive, but the lawsuit was brought by his nephew. In the Siberian city of Tomsk, a man who has been researching the circumstances of his great-grandfather’s execution during Stalin’s Great Terror has been accused of defamation, by the son of a deceased executioner.) If a person whose name has supposedly been tarnished is long dead, the notion of defamation may seem absurd as a legal matter. But it represents the core of the memory wars: the current generation feels implicated in the crimes of its forebears, precisely because the ruling parties’ politics in both countries are the politics of the past.

“That’s Not Who We Are” Is the Wrong Reaction to the Attack on the Capitol

The Polish philosopher Andrzej Leder, who is also a psychotherapist, has written about Polish society’s failure to grapple with the enormous changes it underwent in the twentieth century. “Polish society after World War Two and Stalinism was a post-revolutionary society,” Leder told me over Zoom from Warsaw. “It had been very structured, and that was completely annihilated.” Before the war, Jews had formed majorities or large minorities in many small and medium-sized cities; after the war’s end, ethnic Poles moved into their houses and took over their small businesses. Many members of the prewar social and political élites either had been killed or remained in exile, and new people took their places in the state bureaucracy. The postwar division of Europe redrew borders, leaving many people who had lived in what was now Soviet territory displaced inside a new, smaller Poland. Under Soviet occupation, which lasted from 1945 until 1989, property owners were stripped of their assets. Rural residents moved to cities in large numbers. In every way—physical, social, political—Poles were now in places that had been occupied by someone else. 

This nagging awareness of having taken someone else’s place animates a fear that is peculiarly common in Poland seventy-five years after the end of the war: the fear of Jews, or their descendants, returning to reclaim their property. Unlike many other post-Communist countries, Poland has not adopted a comprehensive restitution policy. The spectre of the Jews coming back for their real estate, Leder told me, plays into the widespread stereotype of the “ungrateful Jew.” That, in turn, feeds into the more generalized anti-Semitism that goes hand in hand with anti-L.G.B.T. and, more broadly, anti-European sentiment that fortifies the nation’s sense of self and unity against the other. 

Grabowski and Engelking’s work, and that of other Holocaust historians, draws such attention and such hostility because it threatens the foundational narrative of Polish society, its sense of historical and material legitimacy. In this way, the Polish memory wars are not dissimilar from the American ones. Donald Trump’s ridiculous 1776 Commission, created to fight the narrative threat of the 1619 Project, tapped into the deep fear that reckoning with American history involves the recognition that American wealth and social structures are built on enslavement and the genocide of indigenous people. Poles have similar incentives to hold on to the story of noble victimhood rather than examine their history. “To lose the idea of Poles as the best people in the world is really heartbreaking,” Leder said. 

Grabowski has spent most of his professional life in Canada, where he is a professor at the University of Ottawa (though, during the pandemic, he has been in Warsaw, with his ninety-year-old mother). He holds a Ph.D. from the University of Montreal, where he wrote his dissertation on settler-indigenous relations in Montreal in the seventeenth and eighteenth centuries. “I look at my colleagues,” he told me, “who are touching on the most, most horrible parts of Canadian history, which is the extermination of aboriginal people, the horrifying fate of aboriginal children under the Catholic Church’s guidance. These people, however, are not hunted down by the state. There is open debate,” he said. “You try to assess your heritage in the light of horrible things and wonderful things.” 

Recently, Grabowski found a letter that his father, a Holocaust survivor, had written in 1973, in an attempt to argue against then-prevailing myths about Polish aid to Jews during the Second World War. “My father’s letter from 1973 could have been published with my name signed under it in 2021,” Grabowski said. “Nothing has changed.” 

Leder is more hopeful. He thinks that popular interest in Grabowski and Engelking’s work suggests a hunger for truth, and perhaps even a more complicated understanding of Polish history. It may be exactly what makes the ruling party nervous enough to bring such pressure to bear on historians. 

This article has been updated to clarify the investigation of Jan Tomasz Gross. The subheading has been updated to include reference to the Nazi occupation of Poland, and to more accurately describe the potential legal threats to scholars.

 

Zobacz też: 

Izraelska wystawa fałszuje historię Holokaustu. Pominięto polskich dyplomatów ratujących Żydów przed zagładą 

10 marca 2021 roku w Brisbane, w siedzibie parlamentu stanu Queensland, otwarto wystawę poświęconą dyplomatom ratującym Żydów podczas Holokaustu. Wystawa „Beyond Duty” („Ponad obowiązek”) została przygotowana w 2018 roku przez instytut Jad Waszem na zlecenie izraelskiego ministerstwa spraw zagranicznych. Wystawa w rażący sposób fałszuje historię pomijając polskich dyplomatów zaangażowanych w ratowanie Żydów.

###



On Saturday, we sent a request to
The New Yorker
for the removal of Masha Gessen's scandalous, anti-Polish column.
We have yet to receive a response. We call upon editorial director Henry Finder to present his stance on the issue.

Sonntag, 28. März 2021

QUERDENKER-GLAUBENSBEKENNTNIS

 


Charakteristisch für die "Querdenken"-Bewegung ist eine starke Entfremdung von den Institutionen des politischen Systems, den etablierten Medien und den alten Volksparteien. 

Ihr Glaubensbekenntnis - ergänzend zum christlichen Glaubensbekenntnis (s. unten) - lautet:

 

·   Ich misstraue dem Staat, seinem Zwang zur Konformität, Regeltreue und universalistischer Utopie.

·      Und glaube nur an mich und die Kraft meiner Vernunft.

·      BRD heißt Betrügerisch Repressive Demokratur.

·      Die deutsche Demokratie ist todkrank und strukturell beschädigt.

·      In Deutschland herrscht weder Wahrheit noch Freiheit.

·      Denn Freiheit unterdrückt das Volk nicht.

·      Und nicht durch Wahrheit wird das Volk belogen.

·      Medien, Juden und Politik stecken unter einer Decke.

·      Die Regierung verschweigt die Wahrheit und manipuliert das Volk.

·      Nur das deutsche Volk selbst kann und muss dieses Grundübel beseitigen.

 

Jerzy Chojnowski

Chairman-GTVRG e.V.

www.gtvrg.de



Freitag, 26. März 2021

BBK: NEUER BÜROKRATENARSCH IM AMT

Nachdem die personifizierte Inkompetenz und Unfähigkeit namens Christoph Unger, der Ex-Präsident des hundsmiserablen Bonner Saustalls unter dem stolzen Namen <Bundesamt für Bevölkerungsschutz und Katastrophenhilfe> endlich den Arschtritt bekommen hatte, stieg auf seinen Posten ein neuer Bürokratendepp namens Armin Schuster auf, der in seiner Borniertheit und Idiotengelaber  in nichts seinem Vorgänger nachsteht. Dieser verdankte seinen Aufstieg vom lausigen Richter zum BBK-Präsidenten freilich  nicht seiner fachlichen Eignung sondern seinem roten Parteibuch und dem Roten Filz, sprich der Unterstützung seines Mäzens und damaligen Innenministers Otto Schily. So erklomm dieser Versager sein Amt, und machte - nebenbei Glanzbroschüren mit Idiotenjargon produzierend - seine Behörde zu dem, was sie bis heute ist: zu einem SAUSTALL. 

Daran wird sich unter seinem Nachfolger Schuster auch nichts zum Positiven ändern. Unter seiner Leitung wäre nach wie vor, wie am 26. Dezember 2004, eine sehr eng begrenzte Warnung über anfliegende russische Atomraketen eventuell möglich (wie Unger in seiner Idioten-Mail uns wissen ließ), nicht aber nach wie vor eine bundesweite, ja nicht einmal irgendeine wirkungsvolle Warnung vor dem nächsten kommenden ozeanweiten Tsunami... wie der Katastrophenschutztag 2020 am 10. September (missverständlich auch bundesweiter erster Warntag genannt) uns eindrucksvoll vor die Augen führte. Denn gewarnt wurden an diesem Tag nur diejenigen Behörden, die eigentlich selbst die Bevölkerung hätten warnen sollten. Doch soweit kam es bekanntlich auch 16 Jahre nach dem Tsunami 2004 nicht.

Alle seien also damit vorgewarnt, was wir schon bald nach der Katastrophe diagnostiziert hatten und was in der Praxis "Made in Bürokratenarsch-Germany" tatsächlich bedeutet, nämlich eine ANSAMMLUNG VON NULLEN, DEPPEN UND WEITER NICHTS.

Schusters und seines Saustalls neues Motto lautet daher logischerweise sinngemäß und altbekannt:

GEMEINSAM AM FRESSTROG VERHARREN,

GEMEINSAM SICH IM NICHTSTUN HANGELN, 

GEMEINSAM LÄHMUNG GUT BEWAHREN,

GEMEINSAM NICHT AN DEPPEN MANGELN!


Jerzy Chojnowski

Chairman-GTVRG e.V.

www.gtvrg.de

PS. Zur Erinnerung: Diese kriminell fahrlässigen Arschlöcher, in der Stärke von 300 bestens vom dummen Steuerzahler besoldeten Taugenichtsen, rühren am 26. Dezember 2004 keinen Finger, um ihre akut bedrohten und ahnungslosen Landsleute vor der kommenden Katastrophe direkt zu warnen, obgleich eine solche Warnung über die Deutsche Welle TV in jedem Hotelzimmer in Thailand empfangen werden konnte, wofür zwei Stunden Vorwarnzeit zur Verfügung standen. Somit haben sie kausal von deutscher Seite aus die Tsunami-Katastrophe 2004 und den gewaltsamen Tod von mehr als 550 deutschen Bürgern kriminell fahrlässig, sträflich und unentschuldbar herbeigeführt. Anschließend ist diese Sauherde ohne Anstand und Moral zusammen mit ihrem Schweinehirten Unger auf Tauchstation gegangen, ergriff nach dem kollektiven Staatsversagen eine kollektive Flucht vor Verantwortung und wollte von ihrem todbringenden Versagen nichts wissen. Ungers Dienstherr, Schily, ließ noch schnell die deutsche Tsunamiopfer-Liste beim BKA in Wiesbaden unter Verschluss nehmen, um die Spuren des Staatsverbrechens zu verwischen und geheim zu halten, bevor er sich in seinen Toskana-Urlaub auf eigenem Weingut verabschiedete. Und wiederum sein Dienstherr (eine andere Sozisau namens Schröder), der erst dreieinhalb Tage nach der Katastrophe sein Weihnachtsurlaub abbrach und im Kanzleramt erschien, ließ seine schwer verletzten und geschädigten Landsleute mit ihrem Schicksal allein ohne jedwede Hilfe. Diese abscheuliche Sau drehte übrigens alsbald nicht nur den deutschen Tsunami-Opfern den Rücken zu, indem sie sich schnell nach Moskau verpisste, um dort als Putins Busenfreund und Klinkenputzer sich ihre tiefen Fresströge voll mit Moneten zu stopfen. Damals, nach der menschengemachten Tsunami-Katastrophe 2004, entstand eben der zutreffende Spruch, an den sich das deutsche Volk nunmehr aus wiederkehrendem Anlass des korrupten Amtsmissbrauchs wieder erinnert: Spruch über die deutschen POLITIKER OHNE MORAL.

###

17.03.2021Pressemitteilung

Gemeinsam handeln, gemeinsam vorsorgen

Stärkung des Bevölkerungsschutzes durch Neuausrichtung des BBK

Das Bundesamt für Bevölkerungsschutz und Katastrophenhilfe (BBK) erfährt eine umfassende Neuausrichtung. Das Konzept stellte der Bundesminister des Innern, für Bau und Heimat Horst Seehofer gemeinsam mit BBK-Präsidenten Armin Schuster heute in Berlin vor.

BBK-Präsident Armin Schuster bei der Bundespressekonferenz in BerlinBBK-Präsident Armin Schuster bei der Bundespressekonferenz in Berlin, Pressekonferenz BMI und BBK (Vergrösserung öffnet sich im neuen Fenster)BBK-Prä­si­dent Ar­min Schus­ter stellt das neue Kon­zept sei­ner Be­hör­de bei der Bun­des­pres­se­kon­fe­renz in Ber­lin vorQuelle: Hen­ning Schacht

Bundesminister des Innern, für Bau und Heimat Horst Seehofer: „Ich habe entschieden, dass Bundesamt für Bevölkerungsschutz und Katastrophenhilfe neu aufzustellen. Ziel ist es, den Bevölkerungsschutz in Deutschland zu stärken. Wir werden das Bundesamt für Bevölkerungsschutz und Katastrophenhilfe zu einem wichtigen Dienstleister für Bund, Länder und Kommunen machen.“

Präsident des Bundesamtes für Bevölkerungsschutz und Katastrophenhilfe Armin Schuster: „Ich bin dankbar, dass wir mit der Neuausrichtung die Chance bekommen, eine Offensive für den Bevölkerungsschutz zu starten, die auch ohne Pandemieerfahrung nötig gewesen wäre. Das kann das BBK aber nicht allein, sondern es geht in einem hoch komplexen Hilfeleistungssystem nur gemeinsam mit allen Partnern. Wir wollen in dem Netzwerk der Motor sein und sofort mit der Umsetzung des Konzeptes beginnen und weiter vernetzen, koordinieren und beraten. Dabei wird uns helfen, dass sich die Sicht auf das Amt gewandelt hat und das Thema Bevölkerungsschutz mit einer neuen Ernsthaftigkeit betrachtet wird.“

Im gesundheitlichen Bevölkerungsschutz wird das BBK künftig das Bundesministerium für Gesundheit beim Aufbau der Nationalen Reserve Gesundheit unterstützen und die eigene Sanitätsmittelbevorratung sowie die Ausbildung von Pflegehilfskräften vorantreiben. Als Dienstleister für alle Bundesressorts wird das BBK die Entwicklung von nationalen Reserven insgesamt unterstützen und zentral monitoren.

Vergleichbar mit dem Gemeinsamen Terrorismusabwehrzentrum (GTAZ) und dem Gemeinsames Analyse- und Strategiezentrum illegale Migration (GASIM) wird das BBK ein gemeinsames Kompetenzzentrum mit allen relevanten Interessenspartnern in Bund, Ländern und Hilfsorganisationen aufbauen und so den Informationsaustausch und die Koordinierungswirkung untereinander verbessern. Ein solches Zentrum ist im Bereich der nicht-polizeilichen Gefahrenabwehr ein Novum.

Die Warn-App NINA wird zu einer Bundes-Warn-App für Notfallinformationen aller Ressorts ausgebaut. Darüber hinaus unterstützt der Bund die Länder mit 88 Millionen Euro beim Aufbau eines Sirenennetzes.

Mit einem Förderprogramm in Höhe von 63 Millionen Euro unterstützt der Bund zudem die Länder beim Ausbau von Strukturen für die Trinkwassernotversorgung.

Das BBK wird den direkten Kontakt zu den Bürgerinnen und Bürgern massiv ausbauen - unter anderem mit einer Service-Hotline zu allen Themen der persönlichen Notfallvorsorge. Über leicht zugängliche Angebote sollen darüber hinaus Freiwillige gewonnen und qualifiziert werden, die wie in der Flüchtlingslage oder in der aktuellen Pandemie in Kooperation mit den Hilfsorganisationen spontan helfen wollen.

Die BBK-eigene Akademie für Krisenmanagement, Notfallplanung und Zivilschutz (AKNZ) wird zur ressort- und organisationsübergreifenden Bundesakademie für Bevölkerungsschutz und Zivile Verteidigung (BABZ) ausgebaut und künftig für alle Verantwortlichen des staatlichen Krisenmanagements aller Ebenen zentrale Aus- und Fortbildungen durchführen. Unter anderem soll dazu ein zweiter Standort in Ostdeutschland aufgebaut werden.

Im Bereich der versorgungswichtigen Einrichtungen und Unternehmen (Kritische Infrastrukturen/KRITIS) wird das BBK KRITIS-Betreiber in allen Sektoren aktiv ansprechen, um die Unternehmen und Organisationen zu beraten und krisenfest zu machen.

Das Konzept zur Neuausrichtung des BBK ist das Ergebnis einer umfassenden Analyse, bei der Interviews und Workshops mit Expertinnen und Experten des Bevölkerungsschutzes aus 40 Institutionen in ganz Deutschland geführt wurden.

Für Rückfragen stehen wir gerne Ihnen unter pressestelle@bbk.bund.de zur Verfügung.

Folgen Sie uns! Auf unserem BBK Twitter-Kanal gewinnen Sie regelmäßig einen Einblick in die vielfältigen Aufgaben unserer Behörde im Bevölkerungsschutz: @BBK_Bund

Mittwoch, 24. März 2021

EIN KOLLEKTIVES STAATSVERSAGEN NACH DEM ANDEREN

KOLLEKTIVES STAATSVERSAGEN: Diese Diagnose stellten wir schon nach dem menschengemachten Tsunami-Desaster 2004 fest.

Seitdem folgt ein kollektives Staatsversagen dem anderen. 

Das Katastrophen-Kumulationsgesetz entfaltet seine volle Wirkung... 

bis zum bitteren Ende.

Mehr zum Thema unter dem Link

https://gtvrg.blogspot.com/search?q=Prawo+kumulacji+katastrof


Jerzy Chojnowski

Chairman-GTVRG e.V.

www.gtvrg.de

###

Regierung Merkel im freien Fall

Erst sollen die Menschen in Deutschland über Ostern fünf Tage in einen verstärkten Lockdown gehen, jetzt nimmt die Bundeskanzlerin diesen Plan zurück. Die Regierung hat Kurs und Orientierung verloren, meint Jens Thurau.

 © Provided by Deutsche Welle Bei nur noch 26 Prozent sehen die jüngsten Umfragen die Unionsparteien

Es ist ein Bild des Jammers, das die Bundesregierung Ende März 2021 in der Pandemie-Bekämpfung abgibt. Und ein Gedanke drängt sich regelrecht auf, der im vergangenen Jahr, noch vor wenigen Wochen, quasi unvorstellbar war: Schafft es die Bundeskanzlerin noch einmal, Struktur und Sinn in die Pandemie-Bekämpfung zu bekommen? Muss sie zurücktreten? Oder gibt sie auf? 

Soweit wird es nicht kommen, schon allein weil niemand mitten in der schwersten Regierungskrise seit vielen Jahrzehnten das Zepter übernehmen möchte. Aber der Verfall an Autorität dieser überall in der Welt geachteten Frau im eigenen Land ist atemberaubend. Da hatte die Runde mit den Ministerpräsidenten erst zu Wochenanfang, auf Merkels energisches Drängen hin, eine Verlängerung der Lockdowns um vier Wochen beschlossen - und mittendrin das Osterfest zur "Ruhephase" erklärt.

Opposition fordert die Vertrauensfrage von Merkel

Schon da erschloss sich kaum jemanden die Sinnhaftigkeit von fünf Tagen im Stillstand. Zumal die große Mehrheit der Menschen in Deutschland ohnehin wenig Lust verspürte, aufwändig zu verreisen oder wild zu feiern. Aber Merkel setzte sich dennoch durch. Offenbar hielt sie den Ministerpräsidenten, von denen einige sehr wohl leichte Formen von Ostertourismus erlauben wollten, die Pistole vor die Brust: Wenn ihr das nicht mittragt, soll Merkel signalisiert haben, dann trage ich die ganze Vereinbarung nicht mit. 

Gewirkt hat diese Drohung gerade einmal ein paar Stunden. Es gab wütende Proteste der Wirtschaft, der Kirchen, der Opposition. Der eigene Innenminister, Horst Seehofer von der CSU, stellte sich offen gegen die Osterruhe. Gleichzeitig stürzt Merkels CDU in den jüngsten Umfragen in den freien Fall, was sicher auch an der wenig appetitlichen Affäre um einige Abgeordnete liegt, die sich bei der Maskenbeschaffung bereicherten. 

Und jetzt also die Rolle rückwärts. Ostern wird doch nicht zum "Ruhefest", Merkel selbst spricht von einem Fehler. Aufwand und Nutzen hätten in keinem Verhältnis zueinander gestanden, sagt sie jetzt. Es habe zu viele ungeklärte Fragen gegeben. Im Bundestag bat Merkel alle Bürgerinnen und Bürger sogar um Verzeihung. Ein nobler Schritt - dass sich Regierungschefs öffentlich entschuldigen und Fehler eingestehen, ist eher selten. Ein Offenbarungseid bleibt es dennoch. FDP und Linke forderten die Kanzlerin auf, die Vertrauensfrage zu stellen. 

Ein kollektives Staatsversagen

Alle Handelnden, die Regierung, die Länder, haben sich heillos in Details verloren. Und die haben vor allem zur Folge, dass die Bürger nicht mehr verstehen, welche Regeln denn jetzt gelten. Erst wird ein quasi für alle geltendes Reiseverbot über Ostern ausgesprochen, dann weichen einzelne Länder nur wenige Stunden nach der Kanzlerrunde schon wieder davon ab. Und dass aus den Gesprächen Merkels mit den Länderchefs quasi im Minutentakt Informationen an diverse Medien durchgestochen werden, zeigt, wie der Respekt vor der Kanzlerin schwindet. 

Dabei war Angela Merkel seit Beginn der Pandemie die Größe der Herausforderung bewusster als vielen anderen. Aber nach über einem Jahr der Pandemie ist ihre Antwort stets nur die von weiteren Beschränkungen. Dann werden vorsichtige Öffnungen gewagt in Kombination mit Schnelltests - nur die Test sind nicht in der erforderlichen Menge da. Und die Impfkampagne schleppt sich weiter so dahin. Deutschland hat im Kampf gegen das Virus Kurs und Orientierung verloren. 

Die Tragik der Angela Merkel

Das ist tragisch für die Frau, deren Ernsthaftigkeit, deren Kompromisswille und Nervenstärke überall auf der Welt geachtet wird. Gerade ihre Art, noch den letzten Beteiligten an Debatten zu hören und einbinden zu wollen, wird ihr aber in der dritten Welle der Pandemie zum Verhängnis. 

Es ist kaum persönlich ihre Schuld, der deutsche Föderalismus verbietet ein Durchregieren mit eisernen Faust. Aber im Moment ist diese Regierung schlicht nicht handlungsfähig. Und die Infektionszahlen steigen und steigen. Es kann wirklich nur noch besser werden. 

[Aktualisiert nach dem Auftritt der Kanzlerin im Deutschen Bundestag] 

Autor:

DW-Hauptstadtkorrespondent Jens Thurau

© Provided by Deutsche Welle