Powered By Blogger

Donnerstag, 1. Oktober 2020

OSTATNIA SZARŻA KAWALERII

 #Historia 1914-1945

19 września 1939 r. 14 Pułk Ułanów Jazłowieckich zaatakował oddziały niemieckie pod Wólką Węglową.
Dowodzony przez płk dypl. Edwarda Godlewskiego 14. Pułk Ułanów Jazłowieckich z Podolskiej Brygady Kawalerii, skierował się na południe do Mościsk. W Dąbrowie Leśnej k. Wólki Węglowej ułani natknęli się na wojska niemieckie. Płk Godlewski rozkazał sformować linię szwadronów i dał sygnał do szarży. Por. Marian Walicki dowódca 3. szwadronu 14 Pułku Ułanów Jazłowieckich, poprowadził atak. Szarża zaskoczyła Niemców i przełamano pozycje wroga. Na skraju wsi Polacy znaleźli się pod strzałem ciężkich karabinów maszynowych i dział czołgów.
Mario Appelius włoski korespondent wojenny, opisał walkę polskich ułanów:
"Nagle bohaterski zespół kawalerzystów w sile około paruset koni wyłonił się w galopie z zarośli. Nacierali oni, mając w środku rozwinięty sztandar... Wszystkie niemieckie karabiny maszynowe umilkły, a tylko działa strzelały. Ich ogień stworzył zaporę ogniową na przestrzeni 300 metrów przed liniami niemieckimi. Polscy kawalerzyści nacierali całym pędem, jak na średniowiecznych obrazach! Na czele wszystkich galopował dowódca z podniesioną szablą. Widać było, jak malała odległość pomiędzy grupą polskich kawalerzystów, a ścianą niemieckiego ognia. Szaleństwem było kontynuować tę szarżę na spotkanie śmierci. A jednak Polacy przeszli".
W trakcie walki trafiony odłamkiem, padł koń pod sztandarowym, kapralem Feliksem Maziarskim. Kapral Mieczysław Czech uniósł w górę sztandar 14 Pułku Ułanów Jazłowieckich. Za ten czyn po bitwie został odznaczony Orderem Virtuti Militari.
Pomimo strat ok. 105 zabitych ułanów i 100 rannych, ułani przebili się do Warszawy.
###
P. Andrzej Rafał Potocki
Jedno z największych spektakularnych zwycięstw z użyciem głównie białej broni w II Wojnie Światowej. Nocny pogrom SS-Germania Motorisierte Regiment. By Artur Popławski:
W nocy z 15 na 16 września 49 Huculski pułk strzelców mjr Eugeniusza Lityńskiego z 11 Karpackiej Dywizji Piechoty płk Bronisława Prugar-Ketlinga, przebijającej się do Lwowa (Bitwa pod Jaworowem) w okolicy wsi Mużyłowice (zamieszkałej przez kolonistów niemieckich) i Czarnokońce w nocnym ataku rozbił doszczętnie zmotoryzowany regiment piechoty SS Germania. W wyniku szturmu na bagnety Niemcy stracili wszystkie posiadane działa i samochody. Polacy wcześniej rozładowując karabiny, aby się nie zdradzić zaatakowali śpiących Niemców białą bronią. W przeciągu kilkunastu minut pułk SS przestał istnieć. Było to jedno z największych zwycięstw w czasie wojny obronnej w 1939 roku. Hitler na wieść o tym pogromie rozwiązał jednostkę i zakazał używania tej nazwy do końca wojny. Poległ dowódca 3 batalionu SS-Obersturmbannfuhrer (podpułkownik) Schomburg.
Jerzy Chojnowski
Taka to była tragedia owych wrześniowych dni: Ułani kawalerii polskiej uzbrojeni w lance, szable, krótką broń palną oraz w męstwo, patriotyzm i heroiczną desperację przeciwko niemieckiej lawinie ziejącej ogniem kul i pocisków zmechanizowanej stali. Owo warte wspomnienia spektakularne zwycięstwo nie przesłoni niestety tego smutnego faktu.
P. Arkadiusz Siński
Panie Jerzy pisze pan chyba o wrażeniach z filmu Lotna maturzysty Wajdy. Należy pamiętać, aby nie przesłonić innego smutnego faktu. Otóż w 1939 Polskę bronioną przez 1 mln żołnierzy zatakowało ponad 2,5 mln najeźdźców z TRZECH państw - Niemiec, Słowacji i Rosji! A takie zasrane mocarstwo jak Francja rzucił na kolana tylko Wehrmacht!!! Niech pan więc łaskawie zachowa proporcje w tym zasadnym narzekaniu.
P. Andrzej Rafał Potocki
Kilka uwag do pańskiego wpisu. Ułani we Wrześniu '39 nie używali już lanc. Poza tym na uzbrojeniu 4 pułkowej Brygady Kawalerii oprócz szabel i broni krótkiej były m.in.: 107 - rkm wz. 1928, 12 - lkm wz. 1908/1915 i 1908/1918, 64 - ckm wz. 1930, 64 - 7,92 mm karabiny przeciwpancerne wz. 1935 tzw. UR-y, 9 - 46 mm granatników wz. 1930 i wz. 1936, 9 - 81 mm moździerzy wz. 1931, 16 - 75 mm armat wz. 1902/1926, 2 - 40 mm armaty przeciwlotnicze wz. 1936: 18 - 37 mm armat przeciwpancernych wz. 1936: 8 - samochodów pancernych wz. 1934 (wz. 1929): 13 - czołgów rozpoznawczych TKS lub TK-3, 65 samochodów. Koń służył w zasadzie do szybszego przemieszczania się. BKaw przewidziane zostały głównie do walk na Kresach Wschodnich, gdzie trudne warunki terenowe utrudniały znacznie ruch pojazdów kołowych i gąsienicowych. Ale i na zachodzie, choć gorzej uzbrojone poradziły sobie np w Bitwie pod Mokrą z dwiema Dyw. Panc. (1 i 4). Choć przed wojną wydawaliśmy ok 40 proc. budżetu na uzbrojenie (dziś 2%) to i tak starczyło na co starczyło.
Jerzy Chojnowski
Jeżeli nawet nie na froncie, to przynajmniej na defiladach. Taka odbyła się mianowicie na krótko przed 1. września '39, gdzie wzorowo wyszkolony oddział polskiej kawalerii świetnie się prezentował z lancami, na których malowniczo powiewały proporce. I taki romantyczny obraz naszej husarii XX w. w odrodzonym państwie polskim utrwalił się w pamięci wielu rodaków stając się symbolem beznadziejności sytuacji w obliczu zmasowanej liczebnej i militarnej potęgi wroga. Pytanie: Co należy zrobić przy oblężeniu miasta lub twierdzy - poddać się i ocalić życie, czy walczyć do ostatniej kropli krwi i zginąć?... pytanie, które od czasów oblężenia Troi decydowało o życiu lub śmierci a nawet o być lub nie być całego narodu, pytanie, na które próbował juz Platon, Arystoteles, św. Augustyn i św. Tomasz znaleźć odpowiedź i które nic nie straciło na aktualności do czasów współczesnych, nie jest chętnie publicznie dyskutowane w Polsce, gdzie postawa heroiczna w sytuacji beznadziejnej wpisana w polskie DNA stała się jedyną wykładnią patriotyzmu.
P. Andrzej Rafał Potocki
Sytuacja beznadziejna zrobiła się dopiero po wkroczeniu sowietów i nie dotrzymaniu umowy sojuszniczej przez aliantów. 1 września było jasne jak słońce - walczymy i żadne kombinacje oraz współczesne próby rewizji historii tego nie zmienią.
P. Chris O'Neill
W latach 1932 – 1935 oficjalne wydatki wojskowe (a były też sumy ukryte w innych ministerstwach) stanowiły ponad 34 proc. budżetu państwa i ponad 6,5 proc. całego dochodu narodowego! W '39 mogło być nawet więcej niż 40%. W sumie 800 000 000 przedwojennych złotych polskich (5 zł - 1 $).
P. Andrzej Ziółkowski
1) Tak, to są bardzo poważne pytania, a odpowiedzi na nie próbował udzielić już nie jeden teoretyk-filozof. Znalazł ? 2) Aby osobiście przekonał się pan, co należy/wypada/warto robić w sytuacji napadu, proponuję pewne doświadczenie: zapraszam do Warszawy (z żoną), gdzie jeszcze są takie miejsca, w których obcym od razu dają po buzi. Proszę się tam przespacerować. Decyzję podejmie pan automatycznie w chwili kontaktu z pierwszym drabem. 3) ewentualnie proponuję konsultacje u p. Engelking-Boni, która ma swoją wizję nt. wartości życia i śmieci. 4) wielu jej podobnych uważa, że np. podjęcie walki/obrony przez Powstańców Warszawskich w 1944 r., to zbrodnia, ale podjęcie walki/obrony w 1943 r. w gettcie, to cho-chooo.. !!! - szczytna idea.
Jerzy Chojnowski
Odpowiem Panom Sińskiemu, Potockiemu i Ziółkowskiemu na te wpisy, ale z uwagi na obszerność tematu i natłok innych spraw nie cierpiących zwłoki, nie od ręki i prawdopodobnie na raty. Ocierają sie one o temat ale żaden z nich nie dotyka jego istoty albo wręcz sie z nim mija. Dlatego postanowiłem udzielić Panom obszernej odpowiedzi, tym bardziej, że widzę zainteresowanie dyskusją moich interlokutorów.
P. Andrzej Ziółkowski
W zasadzie nie bardzo wiem, co jeszcze chce pan udowadniać?
Czy pragnie pan wpisać się w chór tych, którzy uporczywie usiłują udowadniać:
- „słabość” II RP...?
- „Krótkowzroczność sanacji”...?
-„Porażkę Becka”...?
- „Zacofanie”...?
- „Mierne uzbrojenie - bo tylko szabelki i lance”...?
- „Bezsensowność oporu”...?
- „Złe dowodzenie”...?
- „Zdradę” NW...?
Co jeszcze…?
Wojna była nieunikniona, bowiem za wszelką cenę dążyły do niej niemcy i sowiety. Uderzenie na Polskę przyszło z dwóch stron, broniliśmy się przez 36 dni – sami przeciwko trzem armiom (niemiecka, sowiecka, słowacka, nie wspominając o V kolumnie i bandach nacjonalistycznych na Kresach) siłami, jakie mieliśmy, a na uzbrojenie wydawaliśmy duże pieniądze.
Dla porównania:
Dania: czas obrony – 1 dzień (9.04.40) – w praktyce po dwóch godzinach wojsko otrzymało rozkaz zaprzestania walki. Głowa państwa i rząd pozostały w kraju.
Norwegia (neutralna) – walki na południu: 6 dni (9.04. – 17.04.1940), na północy przy udziale jednostek brytyjskich, francuskich i polskich – 43 dni (27.04. - 9.06.1940) – głowa państwa, rząd i dowództwo – ewakuowane do Wlk. Brytanii.
Holandia – obrona 4 dni (10.05. – 14.05) – głowa państwa, rząd i dowództwo – ewakuowane do Francji i Wlk. Brytanii.
Belgia – obrona 18 dni (10.05. – 28.05) – król został - rząd i dowództwo – ewakuowane do Francji i Wlk. Brytanii.
Francja – obrona 43 dni przy udziale jednostek brytyjskich i polskich (10.05 – 22.06) – postawa władz – bez komentarza…
Grecja – obrona 18 dni (6.04 – 23.04.1941) – głowa państwa i władze – ewakuowane do Wlk Brytanii.
Jugosławia – obrona 9 dni (6.04. – 17.04.1941). Władze i głowa państwa – ewakuowane do Wlk. Brytanii.
Rosja: w ciągu ok. 150 dni niemcy weszli 1200 km w głąb kraju - doszli do Moskwy.
Zatem na tle innych, chyba nie „wypadliśmy” tak źle?
Zatem – powtarzając – co che pan udowadniać ?
P. Paweł Rozdżestwieński
W Ameryce mówi się tezy jak z podręcznika domokrążcy a w Poslce, tezy jak z podręcznika WUML.
(wpisy na Facebooku)

###

Ostatnia szarźa kawalerii

1) O rewizji historii

W zapowiedzianej odpowiedzi pozwolę sobie na początek odnieść ją do protestu Pana Potockiego sprzeciwiającego się „wszelkim współczesnym próbom rewizji historii” i w związku z tym nieco uporządkować pojęcia, urzeczowić i odemocjonalizować duskusję. Tego typu podejście do tematu jest w dyskursie naukowym na porządku dziennym i regularnie stosowanym tu postulatem metodologicznym trzeźwego opisu i chłodnej oceny faktów i nie powinien od razu budzić podejrzenia „kombinacji”, jak autor pisze, które w odruchu przypisywania dyskutantowi próby sakrilegu nabierają per se posmaku podejrzenia o próbę zbeszczeszczenia świętości.

Idąc tym tropem podkreślić trzeba na wstępie, że samo pojęcie historii jest różnorako rozumiane. W pierwszym kolokwialnym znaczeniu jest historią wszelka opowieść czy opis jakiegoś wydarzenia, wszelka relacja o przeszłości. Tak rozumiane historie mogą być prawdziwe lub nieprawdziwe lub nawet niestworzone, jak to się mawia, a więc być czystą fikcją. Wszystko to, co ludziom przyszło do głowy i co im ślina na język przyniosła i co przelali na papier było i jest materiałem dla beletrystyki czy filmów fabularnych, łącznie z Lotną pana Wajdy. Nikt nie powinien rościć tu pretensji do prawdy historycznej, bo nie o nią tu chodzi, a raczej o estetykę, budującą fabułę czy o przysłowiowe sienkiewiczowskie pokrzepienie serc rodaków lub o narrację cierpiętniczą w kanonie żeromszczyzny. Jeżeli wstrząsająca, tragiczno-heroiczna i romantyczna stylizacja Wajdy wydarzeń wrześniowych ’39 r. mija się z prawdą, jak to słusznie sugeruje Pan Siński, to ostrze tego zarzutu nie trafia w cel, bo żaden film fabularny nie rości pretensji do bycia równocześnie filmem dokumentalnym. W tym sensie niczego tu nie ma sensu rewidować, bo w Wolnym Świecie wolny człowiek ma również prawo do kreowania fałszów, bredni i nonsensów, jeżeli nie narusza przez to prawo stanowione lub moralne, a w tym innym zniewolonym świecie, jeżeli mu na to panująca tam cenzura na to pozwoli.

W drugim znaczeniu pod pojęciem historii rozumie się chronologiczny ciąg wydarzeń, to co się naprawdę wydarzyło, a więc dzieje – przeszłość jako taką. W tym sensie niczego tam nie można zrewidować, bo w tym wszystkim, co się stało, nic się odstać nie może. Fakty odnoszące się do przeszłości zaszły, a zatem stały się częścią rzeczywistości obiektywnej, niezależnej od nas, częścią dziejów człowieka, narodu czy ludzkości.

W trzecim znaczeniem słowa  „historia” rozumie się ją jako naukową interpretację historii, dziejów, jako naukę zajmującą się badaniem przeszłości, wydarzeń, działań i wytworów ludzkich. Jej wynikiem jest naukowy opis dziejów czyli historiografia. Jej celem jest ustalenie prawdy historycznej. Nie jest to jak wiadomo proces ani łatwy ani zakończony. Ciągle odkrywają historycy nowe karty historii, nowe żródła i dokumenty (często utajnione przez rządy) wychodzą na jaw, materiał faktograficzny pęcznieje dając historykom możliwość do tworzenia nowego, bardziej adekwatnego od uprzedniego wizerunku przeszłości. Rewizja poglądów w świetle nowych faktów czy nowego podejścia do ich oceny nie jest  w nauce w ogólności, a w dyskursie naukowym historyków w szczególności, ani czymś nienormalnym ani zdrożnym lecz na porządku dziennym – często jednak następuje nie od razu lecz jest procesem długofalowym, co jest rzeczą zrozumiałą. Bowiem ów rewizjonizm historiograficzny oznacza – jak to można doczytać w wikisłowniku – „pogląd, tezę, spojrzenie na pewne zagadnienie, radykalnie odbiegające od ogólnie przyjętych. Jeśli w wyniku naukowej dyskusji prezentowane „rewizjonistyczne” poglądy przyjęte zostaną przez większość badaczy następuje zmiana przyjętego paradygmatu.” Stojąc na gruncie naukowego podejścia do opisu rzeczywistości nie można więc nikomu a priori robić zarzutu próby rewizji historii tylko dlatego, że próbuje on ponowne rozpatrzyć ustalone wnioski lub ocenić fakty według innych kryteriów, niezależnie od tego, czy ma on czy nie ma ambicji dążenia do generalnej zmiany poglądów na dany temat, bo jest to podejście nienaukowe. Zmiana sposobu interpretacji, naświetlenia faktów, oceny tego, co było poprawne, konieczne i uzasadnione, a co błędem, jest naukowo poprawna i z metodologicznego punktu widzenia bez zarzutu.

Przechodząc do czwartego pojęcia historii, które nigdy nie było i nie jest politycznie neutralne, używa się go w odniesieniu do pseudonauki, nigdy wolnej od propagandy, którą parają się państwowi historycy na żołdzie i pod kontrolą rządu. Istnieje więc taka lub inna polityczna historiografia zależnie od politycznie zabarwionej interpretacji wydarzeń i nagiętego do doraźnych politycznych celów sposobu narracji. Różne nurty politycznej historiografii służą zawsze doraźnym politycznym celom. Typowe są tu: przemilczanie lub przekręcanie przyczynowości lub nawet zaistnienia faktów, fałszywki, kreowanie i preparowanie mitów, wybiórczy dobór argumentów mających uzasadnić przyjętą tezę etc. W tej konwencji politycznego preparowania historii postrzegać trzeba przykładowo film niejakiego Sergeja Michaiłowitscha Eisensteina, Żyda, od 1918 r. na usługach Lenina i żydobolszewickiej agitpropagandy, twórcę filmu Październik (Октябрь) na osnowie wydanej w 1919 r. książki amerykańskiego komunisty Johna Reeda p.t. „Dziesięć dni, które wstrząsnęły światem” z przedmową Lenina,filmu, który całkowicie fałszywie przedstawia przejęcie władzy przez żydobolszewików w trakcie tzw. Rewolucji Październikowej. "Kłamstwo Katyńskie" propagowane przez Sowjetów i komunistów na Zachodzie zaprzeczało przez dziesiątki lat odpowiedzialności NKWD za zbrodnię katyńską twierdząc, że dokumenty je potwierdzające, zostały sfałszowane. Owe łgarstwo zaprzecza oficjalnej wersji katyńskiej zbrodni wojennej jako „ideologiczne przygotowanie do wymuszenia na Rosji miliardowych rekompensat za zabicie polskich oficerów”. Tak rozumiana historia pisana przez politruków i im podobnych nie tylko powinna lecz musi gwoli historycznej prawdy, sprawiedliwości lub porządku moralnego zostać zrewidowana.

Tyle tytułem wstępnego komentarza na temat rewizji historii zanim przejdę do nastepnej kwestii.

2) Ostatni samuraj

Ostatni Samuraj (tytuł oryginalny: The Last Samurai) to historyczny film amerykańskiego reżysera Edwarda Zwicka z 2003 roku nakręcony na podstawie wydarzeń autentycznych, słusznie odznaczony wieloma Oskarami. Posłużę się tu wpisami do polskiego i niemieckiego Wikisłownika bez wyraźnego zaznaczania zapożyczeń tekstu. Akcja filmu rozgrywa się głównie w Cesarstwie Japońskim w czasie powstań samurajów w latach 1868–1877. Fabuła filmu: Jest rok 1876. Kapitan Nathan Algren (Tom Cruise w roli głównej) – weteran amerykańskiej wojny secesyjnej, w której (bohatersko) zabił wielu rodaków, po późniejszych dodatkowych traumatycznych przeżyciach z okresu służby w armii Stanów Zjednoczonych pod dowództwem gen. Custera bezwzględnie i brutalnie pacyfikującej wioski indiańskie, jest również weteranem dopiero co mającej miejsce bitwy pod Little Bighorn, w której ginie jego dowódca, a on sam w obliczu totalnej porażki jest jednym z niewielu, którzy ją przeżyli. Nękany poczuciem współwiny za okrucieństwa dokonane na Indianach jest wrakiem człowieka nadużywającego alkoholu w stanie depresyjnym. Po opuszczeniu służby w armii zarabia na życie jako postać reklamowa dla firmy Winchester Repeating Arms prezentując na objazdowych pokazach możliwości nowej automatycznej broni.

Wylany z pracy za pijaństwo przyjmuje za pośrednictwem swych byłych towarzyszy broni, sierżanta Granta i cynicznego pułkownika Bagleya, z braku lepszych alternatyw propozycję wyjazdu do Japonii, gdzie ma szkolić tamtejszą armię przeciwko zbuntowanym rebeliantom – samurajom dowodzonym przez świetnie w rzemiośle wojennym wyszkolonego i wykształconego lokalnego szoguna księcia Katsumoto, którego przodkowie od stuleci służyli wiernie jako zbrojne ramię cesarzowi japońskiemu. Na skutek jego buntowniczego przeciwstawienia się modernizacyjnej polityce doradców cesarza pozostających pod wpływem wysłanników bisnesu amerykańskiego szukającego nowych wpływów gospodarczych w zacofanej Japonii, popada on jednak w niełaskę i zostaje wykluczony z cesarskiego gremium doradczego. Zasiadający tam jego adwersarze i zausznicy cesarza (w szczególności najbardziej wpływowy pośród nich Omura), robią wszystko co w ich mocy, żeby osłabić jego wpływ na młodego i niedoświadczonego cesarza Mutsuhito i pozbyć się nieposłusznego szoguna. Rebeliancki Katsumoto nie walczy jednak jak się wydaje z powodów osobistych, ale po to, by chronić Japonię przed zbyt wieloma i zbyt szybkimi zmianami pod presją kultury Zachodu. Chce zachować japońską kulturę i tradycję, które wydają mu się cenniejsze niż wszystko inne. Ale cesarz jest słaby, a prawdziwym zakulisowym władcą czerpiącym osobiście korzyści z budowy koleji jest Omura. Niewątpliwie budowa kolei ogromnie przyspieszyłaby rozwój gospodarczy Japonii. Więc gdy samurajowie pod wodzą księcia Katsumoto, powstając przeciwko nowoczesnym wpływom zachodniego świata i w tym duchu działającym doradcom cesarza, atakują linię kolejową, zostaje zmobilizowana cesarska armia, aby położyć temu kres.

Ale owa zmodernizowana armia, wyposażona przez Amerykanów w pistolety i muszkiety z bagnetami, nie jest zdolna do walki z samurajami, którzy są od stuleci prawdziwymi mistrzami sztuki wojennej. Potrzebni są więc ludzie, którzy mają wyszkolić cesarską armię wyposażona w amerykańską broń tak, żeby mogła stawić czoła zbuntowanym samurajom. Tym człowiekiem, od którego jego japońscy zleceniodawcy właśnie tego za godną opłatą oczekują, ma być Algren. Podejmuje się on tego zadania ale niestety nie otrzymuje dość czasu na odpowiednie wyszkolenie żołnierzy, którzy podczas szkolenia strzeleckiego są tak przerażeni ostrą musztrą, że ledwie mogą załadować swój muszkiet, nie mówiąc już o celnym strzelaniu. Trenując niedoświadczonych Japończyków Algren zdaje sobie sprawę, że z masakry w Little Bighorn nikt oprócz niego nie wyciągnął tu własciwych wniosków i nic się nie nauczył. Zagrożenia ze strony samurajów nie traktowano poważnie, ponieważ nie używali oni broni palnej, bo zaczęto postrzegać ich jako nieokrzesanych dzikusów i z tych racji podobnie jak Indianie wydawali się być łatwi do pokonania. Był to jednak gruby błąd w ocenie sytuacji. Po przyjeździe Algren spotyka się również z Simonem Grahamem, który przed laty przybył do Japonii z brytyjską misją handlową. Graham wprowadza Algrena w tajniki kultury japońskiej i daje mu wstępny pogląd na naturę samurajów. Algren wypowiada się więc przeciwko wydaniu rozkazu marszu, ponieważ żołnierze pod jego dowództwem nie są gotowi do bitwy z takim przeciwnikiem.  Mimo jego sprzeciwu rząd popełnia kardynalny błąd rzucając jego ostrzeżenia na wiatr i wysyła go wraz z nieprzygotowaną armię przeciwko świetnie wyszkolonym i bitnym samurajom. Armia ta zostaje jak przewidywał Algren rozgromiona i ponosi druzgocacą klęskę, a on sam zostaje w bitwie ciężko ranny broniąc się przed tuzinem samurajów za pomocą jednej lancy i zabijając jednego z nich, słynnego wojownika. Katsumoto wydaje rozkaz, by darować mu życie, by nie zabijać Algrena, lecz wziąć go do niewoli.  W osadzie księcia Katsumoto zostaje on oddany pod opiekę siostry Katsumoto, której męża zabił Algren podczas bitwy. Mimo tego zaprzyjaźniają się ze sobą. Zimą, zmagając się ze swoim nałogiem i odniesionymi ranami, Algren powoli dochodzi do siebie. Katsumoto stara się ze stoickim spokojem znaleźć wspólny język z wybuchowym Algrenem, chcąc się od niego nauczyć tego, czego jego kulturze jest mu obce i nieznane. Krok po kroku Algren osiedla się psychicznie w lokalnej społeczności. Obserwując i słuchając, uczy się języka, zaczyna też uczyć się stylu życia i filozofii samurajów, dzięki czemu może sobie wytłumaczyć i wybaczyć to, co zrobił podczas swojej służby wojennej w Ameryce. W wiosce samurajów Algren znajduje spokój wewnętrzny i zaprzyjaźnia się z jej mieszkańcami. I coraz bardziej porzuca swoje złe nawyki: uczy się opanowania, wewnętrznego zdyscyplinowania i rozwagi i również techniki walki japońskim mieczem. Z biegiem czasu Algren zaczyna rozumieć samurajów i motywy postepowania księcia Kasumoto. W końcu, kiedy w podstępnym nocnym ataku na wioskę dokonanym przez grupę napastników ninja mającego na celu zgładzenie Katsumoto, Algren okazując czujność, męstwo i brawurę w walce ratuje tym samym Katsumoto i jego rodzinę, zdobywa przez to szacunek jego opiekuna i samurajów i zostaje jednym z nich.

Na początku wiosny Katsumoto, zawezwany przez cesarza na audiencję, osobiście sprowadza Algrena do Tokio. Omura chce usunąć z drogi przywódcę samurajów i Algrena i wydaje rozkaz jego zabójstwa przez bandę najemników. Algrenowi, mimo tego że był bez broni, udaje się jednak dzięki wyuczonej tu technice walki wręcz, obronić i zabić napastników. Wkrótce dowiaduje się, że Katsumoto został za sprawą intryg Omury uwięziony i że dał mu on do wyboru tyklo honorową śmierć samobójczą poprzez popełnienie harakiri. Jednak Algren może temu zapobiec. Z pomocą Grahama, który nie tylko świetnie zna japoński, kulturę i mentalność Japonczyków, ale i zna się na fortelach, uzyskuje dostęp do Katsumoto kiedy Graham żądając w tonie ostrej reprymendy od naiwnej straży dopuszczenie Algrena do widzenia się z Katsumoto – i jest to jedyny naprawdę śmieszny moment filmu – przedstawia go jako prezydenta Stanów Zjednoczonych, który rzekomo umówiony jest na audiencję z Katsumito. Straż daje się na to nabrać a Algren uwalnia go przy pomocy jego samurajów i przekonuje do ucieczki. Jeżeli już ma zginąć, perswaduje mu, to nie z własnej ręki honorową śmiercią samobójczą (która była przywilejem wyłącznie kasty samurajskiej i wynikała z kodeksu Bushido będąc zadośćuczynieniem w przypadku uszczerbku poniesionego przez samuraja na honorze) lecz z ręki wroga w otwartej walce. Katsumoto przystaje na ten plan.

Wkrótce zostaje wysłana przeciwko nieposłusznym samurajom kolejna, lepiej wyszkolona i wyposażona armia cesarska. Jednak Algren, czując wstręt do podłych intryg na dworze cesarskim i identyfikując się z kulturą i męstwem samurajów postanawia stanąć po ich stronie, po stronie Katsumoto. Po powrocie do wioski razem przygotowują się do beznadziejnej bitwy z cesarskim karnym korpusem ekspedycyjnym. Katsumoto otrzymuje propozycję bezkarności dla niego i jego samurajów pod warunkiem złożenia broni i kapitulacji. Ale jest ona dla niego nie do przyjęcia. Na to nie pozwala mu ani kodeks honorowy Bushido ani jego poczucie własnej umniejszonej roli w zmieniającym się modernizującym świecie, który nie potrzebuje już samurajów i pozbawia ich dotychczasowych przywilejów.  Algren wie, że jego przeciwnikiem będzie tym razem armia znacznie lepiej niż przedtem uzbrojona w nowoczesną broń: haubice polowe i ciężkie karabiny maszynowe Gatlingi, a on będzie miał do dyspozycji tylko miecze, łuki, karność i waleczność samurajów i własne doświadczenie wojskowe.  Przychodzi mu tu na myśl bitwa pod Termopilami, w której garstka Spartan stawiała czoła przez trzy dni potędze wojsk perskiego króla Kserksesa i dodaje tym samym otuchy sobie i Katsumoto. A kiedy ten pyta go w trakcie bitwy, co się z tymi obrońcami stało, odpowiada mu: Wszyscy polegli... Katsumoto uśmiecha się – jest to po jego myśli. W pierwszej fazie bitwy udaje im się wywieść przeciwnika w pole pozorując ucieczkę i wciągając tym samym oddział cesarskiej armii w pułapkę, który dzięki temu fortelowi zostaje rozbity. Samurajowie ponoszą jednak dotkliwe straty i w tym cały tragizm sytuacji, bowiem nierówna walka karabin kontra miecz nie daje szans w wielu wypadkach na stawienie czoła przeciwnikowi na odległość wyciągniętego ramienia: wiele samurajów ginie trafionych kulami karabinów. Ale to dopiero początek prawdziwej masakry i tragedii. Bo w myśl planu Katsumoto i Algrena wszyscy po ich stronie i oni sami mają polec honorową i samobójczą śmiercią. I teraz zaczyna się to, do czego zmierzały całe ich militarne usiłowania: brawurowa i szaleńcza, samobójcza szarża konna z obnażonymi mieczami w ręku prosto przed ścianę ognia, przed lawety dział i lufy cięzkich karabinów maszynowych plujących 200 kulami na minutę w ich stronę. W tej krwawej bitwie wszyscy samurajowie giną w ogniu armat i karabinów Gatlinga, tylko Algren odnosząc rany przeżywa cudem. Bitwa kończy się niezwykła scenerią. Bo oto ta szokująca danina krwi, męstwo i pogarda śmierci samurajów ginących samobójczą śmiercią od broni dystansowej porusza serca tych, z ręki których oni polegli nie mając żadnych szans na walkę wręcz i na wygraną... armia cesarska klęka i jej żołnierze chylą w milczeniu czoła w hołdzie tym, którzy oddali swe życie w imię honoru i wyższej sprawy.

Tyle w skrócie na temat najważniejszych wątków tego doskonałego filmu opartego na faktach historycznych. Pięknie zaprojektowana, inteligentnie napisana, grana z oddaniem epopeja o głębokim przesłaniu, nad którym teraz wypada się zastanowić. (...)

Jerzy Chojnowski
Chairman-GTVRG e.V.

Keine Kommentare:

Kommentar veröffentlichen