Wybory. Na kogo zagłosuje pokolenie smartfonów?
Michał Kolanko
Wielu z nich nie jest w stanie skupić uwagi na tyle długo, by doczytać do
końca listę nazwisk na karcie wyborczej. Ale to ich głos zmieni kiedyś polską
politykę. Jacy są i czego chcą najmłodsi wyborcy?
W apogeum dyskusji o warszawskiej karcie LGBT+ na twitterowym koncie
„Strefy Starcia", programu emitowanego w każdą niedzielę wieczorem w TVP
Info, opublikowano sondę: „Czy akceptujesz możliwość adopcji dzieci przez pary
homoseksualne?". 53 proc. odpowiedzi było twierdzących. Dlaczego prawica
zawiodła? Wytłumaczenie prawej strony politycznego Twittera było proste: sonda
została „skręcona" przez boty, czyli automatyczne konta. Dlatego też
autorzy programu nie ujawnili jej wyników na antenie. Tymczasem prawda była
taka, że adopcję poparli na Twitterze fani... koreańskiego popu!
Słuchacze tzw. k-popu to bardzo młodzi ludzie, w większości poniżej 18.
roku życia, którzy tworzą w mediach społecznościowych dość specyficzną niszę,
daleko poza politycznymi dyskusjami, które – jak sami przyznają – są dla nich
nudziarskim tematem. Tylko że tweet z ową sondą jakimś przypadkiem wydostał się
ze swojej politycznej bańki i podawany dalej niespodziewanie zyskał popularność
w kręgach, w których posiadanie telewizora jest prawdziwą rzadkością. Młodzi
ludzie potrafią zaskoczyć, gdy przebijają się do świata, w którym wcześniej nie
byli zauważani.
W 2007 roku poszli głosować zachęceni hasłami akcji „Zabierz babci
dowód" i „Zmień kraj, idź na wybory". W 2015 roku młodzi również
gremialnie udali się do komisji wyborczych i odreagowali przy urnach rządy PO i
PSL, popierając ruch Kukiz'15. W USA były doradca prezydenta George'a Busha
Edward Luttwak podobne zjawisko nazwał „konserwatywnym przebudzeniem".
„Jeśli życie zawodowe i walka o ekonomiczne przetrwanie są tak pełne ryzyka,
niemal na granicy awanturniczej przygody, to w życiu osobistym, społecznym
ludzie kompensują to sobie potrzebą zakorzenienia, przywiązania do czegoś
stałego, a to właśnie dają wartości konserwatywne" – pisał Luttwak.
Reakcją młodych był konserwatywny zwrot, poszukiwanie antysystemowego buntu. W
2015 roku w Polsce skończyło się tym, że PiS przejęło władzę.
Rodzi się pytanie, czy tej jesieni młodzi również stawią się karnie przy
urnach. I kogo poprą? Z jednej strony, tylko ich nadzwyczajny szturm na komisje
wyborcze może radykalnie zwiększyć frekwencję. Z drugiej, trudno nie dostrzec,
że są dziś chyba najbardziej zaniedbaną przez polityków grupą wyborców.
Dlaczego w kampanii praktycznie nikt bezpośrednio się do nich nie odwołuje? Być
może dlatego, że stratedzy i doradcy nie wiedzą, jacy oni naprawdę są.
Program w małych dawkach
Zacznijmy od tego, jak i przez co na świat patrzą najmłodsi Polacy.
Odpowiedź jest dość oczywista, w końcu wystarczy spojrzeć na nich, gdy jedziemy
autobusem lub pociągiem – wszyscy z nosami w smartfonach. Do tego porozumiewają
się własnym slangiem, który dla wielu dorosłych brzmi jak z innej planety.
Badania również potwierdzają, że dla młodych źródłem informacji nie są media,
które dobrze znają i tworzą dorośli.
Niedawne badanie IBRiS dla „Rzeczpospolitej" (5–6 kwietnia 2019 r.)
pokazuje, że dla ogółu Polaków nadal głównym – 82 proc. – źródłem informacji o
kraju i świecie jest telewizja, a z Facebooka korzysta jedynie 26 proc. naszych
rodaków. Jednak już w grupie wiekowej 18–29 lat to portale internetowe są
najczęściej – 69 proc. – wskazywane jako źródło informacji. Na drugim miejscu
jest Facebook z 58 proc.; z telewizji korzysta jedynie 32 proc., a prasa w tej
grupie jest w odwrocie – czyta ją jedynie 16 proc. ankietowanych. Co pokazałyby
takie badania u jeszcze młodszych Polaków, możemy się tylko domyślać.
Nakładają się na to charakterystyczne i powtarzające się w opisach
socjologów cechy młodego pokolenia wynikające z regularnego korzystania z
nowych mediów: trudności ze skupieniem uwagi przez dłuższy czas i
przyzwyczajenie do robienia wielu rzeczy naraz (tzw. multi-tasking). To
sprawia, że dotychczasowe strategie polityczne przestają być aktualne, bo opowieść
dla młodych musi być nie tylko dostosowana do tego, z jakich źródeł informacji
korzystają, ale też do tego, w jaki sposób to robią i jak łatwo tracą
zainteresowanie. Publikacja jakiegokolwiek programu dla młodych w formie
broszury na kilka tygodni przed wyborami nic nie da.
A jaki ten program powinien być, by zainteresować jak największą liczbę
wyborców, którzy głosować będą po raz pierwszy? Chętnie cytowane w ostatnich
miesiącach na zapleczu obecnej opozycji są sondaże mające pokazywać rosnące
poparcie np. dla związków partnerskich, szczególnie wśród młodych wyborców. W
badaniu IPSOS z lutego tego roku dla portalu oko.press ich legalizację
popierało już 56 proc wyborców. Trudno więc się dziwić, że Grzegorz Schetyna
zaczął w ostatnich miesiącach ostrożnie deklarować, że jeśli w Sejmie znajdzie
się odpowiednia większość, to PO takie związki poprze.
Dlaczego dla młodych kwestie obyczajowe zaczęły być tak ważne? Przyjrzyjmy
się bliżej przywoływanej już sondzie. Luda, 16-letnia fanka k-popu z Łodzi,
cytowana przez portal naTemat, oburzała się, że TVP Info postanowiła usunąć
wspomnianą na początku ankietę ze względu na niekorzystny wynik. Przy czym
przyznawała, że dla niej i jej znajomych małżeństwa par homoseksualnych są dziś
już czymś oczywistym, bo „świat idzie naprzód".
Te argumenty nie powinny dziwić nikogo, kto wie, że k-pop to specyficzny
świat liberalnych wartości. Popularność tej muzyki świetnie pokazuje, na czym w
praktyce polega globalizacja. To bardzo konkretnie przemyślane i wykreowane
zespoły młodzieżowe, towar eksportowy Korei Południowej, który ma prezentować
za granicą jej ultranowoczesne oblicze. W mediach społecznościowych zespoły te
obserwują dziesiątki milionów ludzi z całego świata.
Sztabowcy i politycy, którzy szykują się do jesiennego boju o władzę, muszą
odpowiedzieć sobie na pytanie, czy wszyscy młodzi ludzie są tak liberalni. Czy
Polska przez cztery ostatnie lata tak bardzo się zmieniła? Kim jest młodzież,
która będzie tej jesieni głosować po raz pierwszy? A może niektórzy próbują już
patrzeć wprzód – kim są ci, którzy będą głosować po raz pierwszy dopiero w
kolejnych wyborach?
Można nazywać ich różnie. W USA noszą miano „pokolenia iGen" i
przyjęło się, że urodzili się po 1997 roku, w Polsce – że na przełomie wieków.
Nikt nie ma wątpliwości, że pierwsze pokolenie, które nie zna życia bez
smartfona, różni się od swoich poprzedników.
Płeć ma znaczenie
Przyszłość jest tutaj. Nie jest tylko równomiernie dystrybuowana" – to
powiedzenie, przypisywane wybitnemu teoretykowi mediów Marshallowi McLuhanowi,
dobrze pasuje do zmieniającej się polskiej sceny politycznej. W obliczu tych
zmian politycy młodego pokolenia – z różnych stron sceny – nawołują do
zbudowania nowej opowieści o Polsce. Zwłaszcza w kontekście 30-lecia III
Rzeczypospolitej, obchodzonego w tym roku. Pytanie, czy ta nowa opowieść będzie
spojrzeniem w przyszłość, czy jednak podsumowaniem III RP dokonanym przez tych,
którzy ją zakładali, budowali i którzy mają na nią teraz największy wpływ. I
jest to ważne pytanie zwłaszcza dla obecnej opozycji.
– Potrzebujemy nowej opowieści o Polsce. Jak ją sobie wyobrażamy, nie tylko
jutro czy po kolejnych wyborach, ale za kolejne 10 czy 15 lat. W jakim kraju
chcemy żyć, w jakim chcemy, by żyły nasze dzieci? Potrzebujemy opowieści o
Polsce otwartej, nowoczesnej, Polsce równych szans, Polsce europejskiej.
Jesteśmy członkiem UE, członkiem NATO, ale historia na tym się nie kończy –
mówi „Plusowi Minusowi" Monika Rosa z Nowoczesnej.
Podkreśla, że trzeba „snuć i realizować nowe historie". – I nie chcę słyszeć,
że wizje i wartości nie są ważne, że liczy się tylko tu i teraz. Dzisiejsze
działania wpłyną na nasz klimat za kilka, kilkanaście lat. Dzisiejsze wybory
będą miały swoje długofalowe konsekwencje. Dotychczasowe spory historyczne,
które dziś rozgrzewają polityków do czerwoności, nie są taką opowieścią –
podkreśla Rosa, która 2015 została wybrana do Sejmu po raz pierwszy.
Z pewnością taka nowa opowieść będzie musiała obejmować zmieniające się
postawy światopoglądowe, chociaż, jak zawsze, te zmiany bywają zniuansowane –
ze względu na wiek, pochodzenie, kapitał kulturowy. Dlatego proste odpowiedzi,
których często domagają się politycy od swoich doradców i sondaży, bywają
złudne.
I tak badanie Kantar dla „Gazety Wyborczej" (przeprowadzone 4–9
kwietnia tego roku) dobitnie ukazuje wręcz przepaść w preferencjach wyborczych
u najmłodszych wyborców. Wyraźną linię podziału wyznacza płeć. 27 proc. kobiet
w wieku 18–30 lat popiera ultraliberalną obyczajowo Wiosnę Roberta Biedronia,
tyle samo – Koalicję Europejską. Jak to wygląda u mężczyzn? 29 proc. panów w
tym wieku swój głos zamierza oddać na Konfederację, wspólną listę Ruchu
Narodowego, Janusza Korwin-Mikkego, Liroya, Grzegorza Brauna czy Kai Godek.
Niewiele mniej, bo 22 proc., chce głosować na PiS.
Liberalizacja pokolenia młodych kobiet widoczna w tym sondażu bez wątpienia
ma wielkie znaczenie polityczne. Dlatego też w kampanii samorządowej Katarzyna
Lubnauer i Barbara Nowacka twierdziły, że „ten rząd obalą kobiety". Można
dodać: przede wszystkim młode kobiety z dużych miast.
Dla najmłodszych Polaków, tych, którzy jeszcze nigdy nie głosowali w
wyborach, na pewno ważna jest też opowieść o Ziemi. Dla nich symbolem stała się
16-letnia szwedzka aktywistka klimatyczna Greta Thunberg, która przemawiała
choćby podczas konferencji ONZ w sprawie zmian klimatu w Katowicach. Frekwencja
na niedawnych marszach w ramach Młodzieżowego Strajku Klimatycznego pokazała,
że te kwestie są dla nich ważniejsze, niż wydaje się to wielu dorosłym. To był
o tyle ważny test, że osób poniżej 18. roku życia nie obejmują tradycyjne
badania politycznych sympatii.
– Młodzi ludzie wiedzą, że to oni poniosą największy koszt ocieplenia
klimatu. Trudno udawać, że wszystko jest w porządku, gdy w Polsce od lat trwa
susza, a w tym roku sytuacja jest wyjątkowo trudna. Naukowcy kreślą scenariusze
życia na Ziemi, które przypominają te z filmów „Mad Max" czy
„Interstellar". To konflikt, który ma wymiar pokoleniowy. Dorośli żyją na
koszt następnych pokoleń i młodzi czują, jakby ktoś im dosłownie kradł
przyszłość – mówi „Plusowi Minusowi" Jan Śpiewak, uczestnik jednego ze
wspomnianych marszów, aktywista, działacz miejski, kandydat na prezydenta
Warszawy w ostatnich wyborach, a dziś współtwórca projektu „Energia
Miast".
Śpiewak prognozuje, że wkrótce walka z globalnym ociepleniem stanie się
głównym tematem polityki. – W Stanach Zjednoczonych ta kwestia jest już
najważniejszym tematem kampanii w prezydenckich prawyborach Partii Demokratycznej.
W Wielkiej Brytanii sprzeciwiający się lekceważeniu tego tematu młodzi ludzie
zablokowali na kilka dni centrum Londynu. To tylko kwestia czasu, żeby i w
Polsce globalne ocieplenie stało się jednym z głównych tematów kampanii
wyborczej – dodaje.
Ale w agendzie ekologicznych tematów akcentowanych przez młodych jest nie
tylko walka ze zmianami klimatycznymi. Inne to sprzeciw wobec korzystania z
plastiku czy ochrona zwierząt. – Stajemy się jako społeczeństwo coraz
wrażliwsi, jest w nas coraz więcej empatii – zauważył kilka miesięcy temu w
wywiadzie dla „Rzeczpospolitej" prezydent Wrocławia Jacek Sutryk.
Młodzi inaczej podchodzą również do wiary. Wpływ na ich polityczne postawy
z pewnością ma postępująca sekularyzacja. Głośne badanie amerykańskiego Pew
Research Center z czerwca 2018 roku pokazuje, że Polacy w wieku 18–39 lat
bardzo często unikają codziennej modlitwy czy opuszczają uroczystości
religijne, a ogólny poziom ich religijności jest bardzo niski – pod tym
względem zajmują bardzo dalekie miejsce w świecie. To fala, na której próbuje
dziś płynąć Robert Biedroń, atakując Kościół czy lekcje religii w szkołach.
Lider Wiosny przekonuje, że rozczarowanie Kościołem dotyka nie tylko dużych
miast. – Gdziekolwiek jadę, ludzie mówią mi, że jednym z najważniejszych wyzwań
jest realne oddzielenie państwa od Kościoła. I mówią to nie tylko w Warszawie,
we Wrocławiu czy w Słupsku, które są miastami dość zeświecczonymi, ale również
w Krośnie, Zamościu, Rzeszowie. Polacy są w dużej mierze antyklerykalni i
czują, że Kościół jest dziś zbyt pazerny na wpływy – opowiadał w grudniu w
wywiadzie dla lewicowego tygodnika „Przegląd".
W dyskusję o młodszym pokoleniu włączył się niedawno Donald Tusk. Na swój
sposób. Bon moty o bitwie pod Winterfell i „Grze o tron", które pojawiły
się w jego wykładzie 3 maja na UW, miały na celu przedstawienie głównego
przesłania byłego premiera – o konieczności odbudowy wspólnoty, rezygnacji z
wyniszczającego konfliktu wewnątrz Polski – w sposób, który trafiłby do młodego
pokolenia. Tusk mówił też o zagrożeniach, które martwią wchodzących w dorosłe
życie: o wspomnianych wyżej zmianach klimatycznych, ale też o inwigilacji w
internecie.
Pytanie, na ile dla młodych ludzi Tusk będzie wiarygodny w takich sprawach
i na ile różni się w ich oczach od innych polityków. Atutem obecnego szefa Rady
Europejskiej może być to, że dla pokolenia urodzonego po 2000 roku dwie
kadencje PO (z ich wszystkimi plusami i minusami) to historia, a teraźniejszość
to rządy PiS.
Kto ich poprowadzi
Czy młode pokolenie może mieć wpływ na politykę? Na Zachodzie już ma. W USA
ton coraz mocniej narzuca tzw. pokolenie milenijne, którego przedstawiciele
kandydują w wyborach prezydenckich, jak burmistrz South Bend w stanie Indiana
Pete Buttigieg (rocznik 1982). Amerykańskie media opisują go jako pierwszego
potencjalnego „prezydenta milenialsów". Kolejnym przykładem jest
Alexandria Ocasio-Cortez (rocznik 1989). Szturmem zdobyła Kongres w 2018 roku
jako przedstawicielka nowego pokolenia polityków o liberalnych poglądach. Jej
flagowy projekt to „Green New Deal", czyli transformacja amerykańskiej
gospodarki, której celem ma być zapobieżenie nieodwracalnym zmianom
klimatycznym. Popularna AOC w budowaniu swojej opowieści korzystała właściwie
wyłącznie z mediów społecznościowych.
W amerykańskiej polityce widać też jeszcze młodsze pokolenia, czyli właśnie
tzw. iGenów, jak już wspomnieliśmy urodzonych po 1997 roku. I z roku na rok
będą oni coraz mocniej wpływać na bieg spraw publicznych w USA. Z badania Pew z
jesieni ubiegłego roku wynika, że 70 proc. z nich uważa, iż rząd federalny
powinien być bardziej aktywny. Tak samo twierdzi 64 proc. milenialsów. Stosunek
do roli rządu to jedna z najważniejszych kategorii politycznych. 84 proc.
jednego i drugiego pokolenia jest przekonanych, że małżeństwa jednopłciowe to
dobry lub neutralny pomysł. Tylko 30 proc. przedstawicieli tych generacji
uważa, że prezydent Donald Trump dobrze wykonuje swoją pracę.
Politykę w Polsce definiuje wszakże historia. Dotyczy to biografii
wszystkich przywódców – Jarosława Kaczyńskiego, Donalda Tuska, także Grzegorza
Schetyny, który przed 1989 rokiem był działaczem wrocławskiej opozycji, w tym
Solidarności Walczącej Kornela Morawieckiego. Naszą polityką i wyobraźnią
zbiorową cały czas zarządza pokolenia ojców założycieli III RP.
I wydaje się, że na razie nie ma miejsca na innych. Nawet pokolenie 50- i
40-latków nie ma swoich reprezentantów, którzy mieliby szanse na zdobycie
władzy. Ryszard Petru, Katarzyna Lubnauer czy Paweł Kukiz walczą o przetrwanie.
Pewną nowość stanowi Robert Biedroń, ale i on ma kłopoty z przebiciem się
między dwoma głównymi blokami. Władysław Kosiniak-Kamysz, lider PSL, stawia na
opowieść o potrzebie odbudowy braterstwa i wspólnoty i chce doprowadzić do
transformacji ugrupowania ludowców w nowoczesną partię chadecką. A jeszcze młodsi wyborcy mogą czuć się kompletnie
niereprezentowani.
Przed 2015 rokiem mówili do siebie, autoironicznie, że wszyscy, niezależnie
od wykształcenia, i tak spotkają się na lotnisku w Modlinie, przed odlotem do
pracy na zmywaku w Anglii. Dziś zdecydowanie częściej niż cztery lata temu po
szkole pozostają w Polsce. Czas, by politycy zwrócili na nich uwagę.
Zachęcam do dyskusji. Mój adres michal.kolanko@rp.pl. Czekam na e-maile pod
hasłem „Niezrozumiane pokolenie"
Władysław Broniewski
MODZIEŻ POLSKA
POKOLENIA SMARTFONÓW
POKOLENIA SMARTFONÓW
Ze spuszczoną głową, powoli,
idzie młodzież do smartfon-niewoli.
Idzie i pyta się w tej niedoli:
- Kto im najbardziej mózg popierdoli?... *
Na to pytanie Kolanko odpowie
swoim bełkotem... słowo po słowie.
Siedzi młodzież ze spuszczoną głową,
gapiąc się na drętwą mowę jałową,
bez słowa, oniemiała po tej gadce,
bezdomna, bezwolna na ziemi-matce.
Dudnią im w czaszkach facebooki, twittery,
Dudnią im w czaszkach facebooki, twittery,
sexmaster,
blogi, modowe blagiery
mega- lub giga-masakra
i ściema
innych
słów brak im, nie trzeba i nie ma...
Staną kiedyś
niemi nad przepaści brzegiem,
zrobią krok do przodu, a nawet z rozbiegiem,
słuchawki na uszach youtube im śpiewa,
klikną sobie selfi szybując do nieba.
klikną sobie selfi szybując do nieba.
Jerzy Chojnowski
Chairman-GTVRG e.V.
PS. Dziękuję Panu Bogusławowi Głowackiemu
za pomoc redakcyjną w uzupełnieniu wiersza.
Nota bene:
Po przeczytaniu wiersza próbowałem moim smartfonem
dodzwonić się do poety chcąc go zapytać, czy można by
z uwagi na tzw. political correctness zrezygnować
z użycia sprośnych słów... bezskutecznie. Wysłałem więc SMS
z tym zapytaniem, a w odpowiedzi na moją indagację odpisał mi
Broniewski poprzez WhatsApp następująco:
"Można, jeżeli ktoś nalega i unika dosadnych wyrażeń.
Proponuję wówczas zastąpić odnośną strofę przez:
*) - Kto im najbardziej ich mózg zniewoli?"
Załącznik:
https://de.wikipedia.org/wiki/Generation_Kopf_unten
za pomoc redakcyjną w uzupełnieniu wiersza.
Nota bene:
Po przeczytaniu wiersza próbowałem moim smartfonem
dodzwonić się do poety chcąc go zapytać, czy można by
z uwagi na tzw. political correctness zrezygnować
z użycia sprośnych słów... bezskutecznie. Wysłałem więc SMS
z tym zapytaniem, a w odpowiedzi na moją indagację odpisał mi
Broniewski poprzez WhatsApp następująco:
"Można, jeżeli ktoś nalega i unika dosadnych wyrażeń.
Proponuję wówczas zastąpić odnośną strofę przez:
*) - Kto im najbardziej ich mózg zniewoli?"
Załącznik:
Generation Kopf unten
Die
Bezeichnung Generation Kopf unten (auch Generation Head Down, Generation Kopf
runter, Kopf-nach-unten-Generation Kopf-unten-Generation, englisch head-down
generation oder head down generation) beschreibt die Kopfhaltung, mit der
insbesondere viele junge Menschen im Alltag unterwegs sind und dabei ihren
Blick und ihre Aufmerksamkeit vor allem auf ein elektronisches Gerät (Handy,
Smartphone oder Tablet) gerichtet haben.
Diese
Verhaltensweise ist immer wieder Ursache von Unfällen. Die Berliner
Verkehrsbetriebe (BVG) haben in diesem Zusammenhang die Kampagne „Achte auf
deine Linie!“ gestartet.
Gleichzeitig führt die intensive Nutzung elektronischer Kommunikationsmittel zu einem veränderten Kommunikationsverhalten und kann zu schmerzhaften Beschwerden führen.
Gleichzeitig führt die intensive Nutzung elektronischer Kommunikationsmittel zu einem veränderten Kommunikationsverhalten und kann zu schmerzhaften Beschwerden führen.
https://de.wikipedia.org/wiki/Generation_Kopf_unten
Keine Kommentare:
Kommentar veröffentlichen