Powered By Blogger

Montag, 20. Mai 2019

MORALNOŚĆ JUDASZA

[OPINIA]
Reakcja na oplucie ambasadora RP w Izraelu, 
czyli o polskiej niedojrzałości
WITOLD JURASZ  19. maja 2019


Andrzej Duda pisząc w ostrym tonie do prezydenta Izraela w sprawie znieważenia naszego ambasadora stwarza niebezpieczny precedens. W przypadku jakiegoś antysemickiego incydentu w Polsce, możemy otrzymać analogiczny list, z tym, że zostanie on zdecydowanie bardziej zauważony na świecie. Niestety, świadomość tego, że nie należy rozpoczynać licytacji, gdy jest się słabszym, jest dla obozu polskiej prawicy czymś intelektualnie nie do pojęcia.  Podobnie wygląda sytuacja z tzw. ustawą 447 - pisze dla Onetu Witold Jurasz.

Reakcja władz RP na oplucie ambasadora RP w Izraelu jest przesadna i szkodliwa. 

Polska prawica nadal nie rozumie, że dyplomacji nie uprawia się strojąc groźne miny.  Krytycy ambasadora Magierowskiego niestety nie odróżniają służenia państwu od służenia PiS. Niewykluczone, że gdyby wybory do Sejmu i Senatu wygrała opozycja, najlepiej mieliby się konformiści, którzy wysługując się PiS, równie ochoczo na liberalnych salonach głoszą jak bardzo cierpią pod pisowskim jarzmem. Innymi słowy ambasador Magierowski straciłby pracę.

W Izraelu doszło do incydentu polegającego na tym, że opluty został ambasador RP Marek Magierowski. Było to oczywiście skandaliczne i słusznie się stało, że wezwano ambasador Izraela do MSZ RP. Strona izraelska za incydent przeprosiła. Na tym się jednak nie skończyło.

Prezydent RP napisał w związku ze sprawą list do prezydenta Izraela, co jest oczywistą - dla każdego, kto miał do czynienia z dyplomacją - przesadą. W dyplomacji bowiem list głowy państwa, to w zasadzie najwyższa forma wyrażenia oburzenia i coś więcej niż zwykły protest. Standardem jest wezwanie ambasadora danego kraju do swojego MSZ. Można złożyć dodatkowo notę protestacyjną w MSZ drugiego kraju. List może wysłać szef dyplomacji. Wszystko to jednak kolejne kroki, które podejmuje się widząc złą, a nie dobrą wolę partnera, twardsze środki pozostawiając na wypadek eskalacji. W przypadku incydentu związanego z opluciem ambasadora Magierowskiego mamy tymczasem do czynienia z działaniami pojedynczego człowieka, którego skądinąd już zatrzymano i skazano na areszt domowy, a MSZ Izraela za incydent przeprosił.

Niestety, zasmuca reakcja nie tylko władz państwa. Oświadczenie ws. incydentu wydała tzw. „Konferencja Ambasadorów”, grupująca byłych ambasadorów RP. Poza słuszną konstatacją braku proporcji i politycznego tła reakcji władz RP w treści oświadczenia znalazł się jednak wysoce niefortunny passus, który wydaje się być zarzutem wobec ambasadora Magierowskiego, który zajście filmował.

Powodów do krytyki ambasadora nie ma, a filmowanie w sytuacji, gdy ma miejsce incydent jest wyrazem zimnej krwi. Byli ambasadorowie fakt ten komentują, co prawda, jedynie wykrzyknikiem w nawiasie po nazwisku ambasadora, ale jako, że są właśnie byłymi ambasadorami i precyzyjnie operują słowem, można ze stuprocentową pewnością stwierdzić, że chcieli w ten sposób ambasadora skrytykować. Tymczasem każdy ambasador RP, nawet gdy politycznie wywodzi się z innej opcji, powinien w sytuacji, gdy zostanie znieważony poza Polską, móc liczyć na stuprocentowe wsparcie ze strony wszystkich sił politycznych (nawet jeśli w innych sprawach tego poparcia nie ma). 

Ledwie skrywana niechęć do ambasadora Magierowskiego musi dziwić, tym bardziej, że godnie reprezentuje on Polskę, nie wpadając przy tym w – niestety bliskie rządzącym - nacjonalistyczne tony. Obserwując warszawskie salony można skądinąd odnieść wrażenie, że po ewentualnym zwycięstwie opozycji w wyborach do Sejmu i Senatu, lepiej będą się mieć konformiści, którzy wysługując się PiS, równie ochoczo pielgrzymują po liberalnych salonach, głosząc jak bardzo cierpią pod pisowskim jarzmem, niż uczciwi dyplomaci, którzy po prostu służą krajowi. Skądinąd źle świadczy to tak o pielgrzymujących, jak i tych, którzy udają, że nie wiedzą z kim mają do czynienia, a w rzeczywistości po prostu tak samo jak PiS uwielbiają wprost konformistów. 

Ambasador Magierowski, nie pielgrzymując po warszawskich salonach i nie zapewniając o swej niechęci do PiS, zapewne straci pracę po wyborach. To jego indywidualny problem. Znacznie większy mają jednak wszyscy Polacy, którzy płacić będą za bezmyślne działania władz. Oto bowiem przedstawiciele władz w rozmowach z Onetem argumentują, że napisanie listu poprawia nasz PR na świecie, bo „pokazuje antypolonizm w Izraelu”. Tyle, że listu prezydenta RP nie zauważyły żadne, poza izraelskimi, media na świecie.

Licytacja skończy się dla nas żle

Co najistotniejsze jednak, skierowanie listu przez Andrzeja Dudę oznacza, że gdyby miało dojść do analogicznego incydentu w Polsce w stosunku do ambasador Izraela, lub też po prostu do antysemickiego incydentu, prezydent Izraela będzie miał prawo skierować analogiczny, czyli bardzo ostry tak w treści jak i w formie list do prezydenta Polski. Taki list z racji wyczulenia światowych mediów na kwestie antysemityzmu - w odróżnieniu od listu prezydenta RP - zostanie z kolei nie tyko odnotowany, ale będzie też szeroko komentowany. Niestety, świadomość tego, że nie należy rozpoczynać licytacji, gdy jest się słabszym, jest dla obozu polskiej prawicy czymś intelektualnie nie do pojęcia. 

Analogicznie skądinąd ws. słynnej ustawy 447, o której pisałem na łamach Onetu, polscy politycy rozważają przyjęcie ustawy o treści - jakby to ujęto w czasach sanacji - „nie oddamy ani guzika”. Rzecz w tym, że żadna ustawa 447, czy inna nie oznacza, że w Polsce wylądują izraelscy komandosi i zaczną zajmować kamienice. 447 jest formą nacisku politycznego. I tak jak każdy grający w szachy, karty, czy w jakąkolwiek grę rozumie, że mając słabszą pozycję nie należy dokonywać frontalnego ataku i licytować się na kto jest silniejszy, tak i tu przyjęcie uchwały, ustawy czy jakiegokolwiek innego aktu prawnego jest błędem, bo oznacza licytacje przez słabszego.

W sprawie ambasadora Magierowskiego licytacja skończy się dla nas źle. W sprawie 447 też – z tej prostej przyczyny, że gdy my uchwalimy ustawę, Senat USA uchwali rezolucję, uchwałę, albo napisze list. I jakoś tak się dziwnie wówczas stanie, że świat bardziej się przejmie nawet zwykłym listem Senatu USA niż ustawą Sejmu RP. Może i to niesprawiedliwe. Tylko co z tego.

Polska prawica na argumenty takie jak powyżej odpowiada, że to wyraz defetyzmu i braku ducha. Na analogicznej zasadzie zapewne jak wyrazem honoru i obecności ducha było wywołanie Powstania Warszawskiego ze znikomą ilością broni i amunicji, bez realistycznego planu i bez żadnej pewności, że Sowieci przekroczą Wisłę. Niestety polska prawica, nazwana kiedyś złośliwie przez Rafała Ziemkiewicza "grupą rekonstrukcyjną sanacji" staje się ofiarą własnych mitów o klęskach, które stają się rzekomo zwycięstwami, o chwale budowanej podobno na ofierze i glorii przegranych bitew. 

Być może skądinąd należałoby pewnego dnia zmienić nazwę Muzeum Powstania Warszawskiego na Muzeum Powstańców Warszawskich i czcić nie sam zryw, ale jego bohaterskich żołnierzy i ludność cywilną. Kraj, który nie umie nazwać klęski klęską jest bowiem skazany na kolejne klęski.

Data utworzenia: 19 maja 2019
WITOLD JURASZ

########

Witold Jurasz, Prezes Zarządu Ośrodka Analiz Strategicznych, zajął ostatnio na łamach Onetu stanowisko ws. reperkusji politycznych w Polsce wokół znanego nam incydentu w Tel Avivie oplucia polskiego ambasadora Marka Magierowskiego, ale nie tylko w tej sprawie. Jurasza irytuje przede wszystkim fakt, że Prezydent RP napisał list protestacyjny do swego kolegi z urzędu w Izraelu, uważając, że na zawezwaniu ambasador Izraela do MSZ RP lub co najwyżej na nocie protestacyjnej MSZ sprawę powinno się zakończyć. Nota bene: Strona izraelska za incydent przeprosiła i wszczęto przeciwko napastnikowi an miejscu kroki prawne. Reakcja Prezydenta Dudy upolityczniła jego zdaniem cały incydent i była dla byłego dyplomaty Jurasza – jak i „dla każdego, kto miał do czynienia z dyplomacją – oczywistą przesadą”, a więc niewspółmierna do tego, co zaszło. Martwi Jurasza to, że „wszyscy Polacy, będą płacić za bezmyślne działania władz“, bowiem taka reakcja była nie tylko przesadna, ale i jest dla Polski „szkodliwa”.  Polskie władze nie rozumieją, „że dyplomacji nie uprawia się strojąc groźne miny” – twierdzi Jurasz, i że ta  „licytacja skończy się dla nas żle”.  Dlaczego? Bo „gdyby miało dojść do analogicznego incydentu w Polsce w stosunku do ambasador Izraela, lub też po prostu do antysemickiego incydentu, prezydent Izraela będzie miał prawo skierować analogiczny, czyli bardzo ostry tak w treści jak i w formie list do prezydenta Polski”. „Tyle, że listu prezydenta RP nie zauważyły żadne, poza izraelskimi, media na świecie.” – komentuje zasmucony tym faktem Jurasz. A w wypadku analogicznego incydentu w Polsce „z racji wyczulenia światowych mediów na kwestie antysemityzmu – w przeciwieństwie do listu prezydenta RP – został by on „nie tyko odnotowany, ale będzie też szeroko komentowany. Niestety, świadomość tego, że nie należy rozpoczynać licytacji, gdy jest się słabszym”, jest dla polskich władz – a Jurasz ma tu na myśli obóz polskiej prawicy – „czymś intelektualnie nie do pojęcia”.  „I tak jak każdy grający w szachy, karty, czy w jakąkolwiek grę rozumie, że mając słabszą pozycję nie należy dokonywać frontalnego ataku i licytować się na kto jest silniejszy” – tak powinno się było i tu zrobić, twierdzi Jurasz, bo w przeciwnym wypadku – jak on sugeruje – się na pewno przegra, czyli źle na tym wyjdzie.

Nie poprzestając na tym wytacza Jurasz w tym kontekście swoje najcięższe oręże i przywołuje bolesne wspomnienie o skutkach wybuchu Powstania Warszawskiego argumentując przez analogię: „Polska prawica na argumenty takie jak powyżej odpowiada, że to wyraz defetyzmu i braku ducha. Na analogicznej zasadzie zapewne jak wyrazem honoru i obecności ducha było wywołanie Powstania Warszawskiego ze znikomą ilością broni i amunicji, bez realistycznego planu i bez żadnej pewności, że Sowieci przekroczą Wisłę” [i pomogą powstańcom – J. Ch.]. I dalej: „Niestety polska prawica(...) staje się ofiarą własnych mitów o klęskach, które stają się rzekomo zwycięstwami, o chwale budowanej podobno na ofierze i glorii przegranych bitew. (...)  Kraj, który nie umie nazwać klęski klęską jest bowiem skazany na kolejne klęski.


Po tak dobitnej reprymendzie, którą udzielił Jurasz polskim władzom, a która odwołuje się przy tym w dodatku do najnowszej historii Polski, do zagłady jej stolicy i rzeki tam wylanej krwi, pozostaje czytelnikowi tych słów albo się z Juraszem zgodzić, albo dać mu na to odpowiedź. Wybrałem to drugie. 

I. Nie opluto w Tel Avivie jakiegoś polskiego turystę, tylko rezydującego tam ambasadora Polski - opluto więc Polskę i Polaków. Reakcja Prezydenta na ten incydent nie była ani ostra, ani przesadna, ani nienormalna. Wręcz przeciwnie: ton wypowiedzi był łagodny, oględny lecz stanowczy, argumenty rzeczowe i Prezydent miał nie tylko prawo ale i obowiązek właśnie tak zareagować w kontekście tego, co zaszło.  Jurasz mu tego prawa do obrony honoru i godności państwa odmawia, i nie tylko on.

W tej sprawie wydała oświadczanie „tzw. Konfederacja Ambasadorów RP”, z którą Jurasz się identyfikuje. Właściwie to pod nazwą „konfederacja“ rozumie się związek państw, ugrupowanie polityczne, zlepek partii współpracujących z sobą, organizację w celu obrony niepodległości, wiary czy innych wartości o fundamentalnym dla państwa i narodu znaczeniu, ale także antypaństwowy spisek zdrajców i sprzedawczyków, czego już historia Polski doświadczyła. W każdym razie raczej nie obejmuje to pojęcie zamierzonego spotkania kilku facetów na kawę czy wódką w celu spłodzenia paru linijek tekstu na świstku papieru na politycznie aktualny temat. Jaka wykładnia pasuje tu do tych paru prożydowskich szabasgojów, ich intelektualnie miernych wypocin i do ich gigantomanii w etykietowaniu własnych poczynań, nietrudno się domyślić: ta ostatnia. Otóż ci konfederaci twierdzą, że pragmatyka polityczna nakazuje przedkładanie relacji między dwoma państwami nad osobiste poczucie krzywdy czy urażonej godności dyplomaty. W takich sytuacjach doradzają oni przemilczenie i zatuszowanie całej sprawy, aby się broń Boże nie dowiedziała o tym opinia publiczna, tzn. głupi naród, który, w domyśle, powinien pozostać w nieświadomości tego, co zaszło. A tak się powinno postępować w imieniu obrony rzekomej polskiej racji stanu, takiej mianowicie, jaką sobie ci konfederaci wyobrażają: „Podjęto decyzje o podniesieniu incydentu do rangi konfliktu z państwem, które jeszcze niedawno uznawane było za przyjazne, sojusznicze, a nawet strategiczne dla interesów Polski. Kiedy głos zabierają głowa państwa i szef rządu wydarzenie przybiera rozmiary konfliktu międzypaństwowego.” Dla sprostowania tych jawnych i świadomie rozpowszechnianych fałszów, a więc kłamstw, trzeba zaznaczyć, że 

- Izrael nigdy nie był dla Polski ani państwem przyjaznym, ani sojuszniczym, a więc jak logika przypadku nakazuje w żadnym wypadku strategicznie ważnym – chyba że jako wróg – dla interesów Polski. Prawda jest dokładnym tego przeciwieństwem.

- Izrael miał być w pierwotnym zamyśle jego ideowych i faktycznych założycieli, a więc politycznie myślących, religijnie natchnionych i moralnie motywowanych syjonistów, państwem docelowej emigracji Żydów z diaspory żydowskiej do Ziemi Obiecanej, w której chcieli oni praktykować swój marksistowski żydokomunizm. A czym się stał faktycznie? 

- Stał się wiernym odbiciem tego, kim Żydzi w istocie swojej są i co sobą reprezentują jako naród: fasadowo-demokratycznym, w istocie teokratyczno-faszystowskim państwem chamów, łgarzy, manipulatorów, fałszerzy historii, szowinistów, rasistów, gangsterów, terrorystów, łajdaków, skrytobójczych morderców, państwem chroniącym przestępców, zbrodniarzy, rekinów i malwersantów finansowych, państwem popierającym i sterującym globalną działalność żydowskiej mafii (także mafii holokaustu, która się w Polsce eufemistycznie nazywa "przedsiębiorstwem holokaustu") i mającym pod swoją opieką dywersyjną działalność żydowskiej V kolumny w skali międzynarodowej, której celem jest opanowanie, zażydzenie i demontaż państw narodowych na całym świecie. Skutki tej wywrotowej żydowskiej subwersji są widoczne jak na dłoni szczególnie w Europie i Ameryce na każdym kroku i stan ten jest w najwyższym stopniu alarmujący.

- Izrael zatem był, jest i pozostanie w takiej formie śmiertelnym wrogiem całego Wolnego Świata, wrogiem Polski, jak i wrogiem każdego państwa narodowego, wrogiem nr 1 jego etnicznej homogeniczności i co za tym idzie wszystkich patriotycznie zorientowanych prądów, instytucji, organizacji i partii politycznych – w Polsce, w Europie i na wszystkich zamieszkałych kontynentach, teraz i w przyszłości.

- Aby osiągnąć swoje dywersyjne cele wypowiedział Izrael i proklamowało żydostwo wszechświatowe (oczywiście nieoficjalnie lecz faktycznie) zimną wojnę nie tylko Polsce lecz i całemu Wolnemu Światu. Ta wojna, przybierająca lokalnie formy wojny gorącej, prowadzona w skali globalnej w zmasowany sposób i wszystkimi brudnymi środkami, toczona jest nadzwyczaj agresywnie nie tylko w żydowskich środkach masowej dezinformacji (niem. Lügenpresse) piorącej na co dzień mózgi obywateli prożydowską propagandą, lecz i w polityce poprzez wywieranie wpływu i nacisku na partie polityczne i politykę państw sprzyjającą ich etnicznemu rozkładowi, degrengoladzie moralnej i zażydzeniu, w kłamliwych pseudonaukowych mediach łamiących kręgosłup naukowej i historycznej prawdzie, w cenzurze i manipulowaniu Internetu dla swoich niecnych celów, poprzez spekulację giełdową i w całym kompleksie jej rabunkowej gospodarki niszczącej lub podporządkowującej sobie przez żydowską kolonizację gospodarki narodowe.

- Jedną z form manifestacji tej prowadzonej przez Żydów na codzień w izraelskim państwie chamów i poza jego granicami zimnej wojny jest żydowskie agresywne chamstwo w stosunku do nie-Żydów, dla określenia którego istnieje nawet specjalna nazwa żydowskiej proweniencji, mianowicie „chucpa”. Cham to wulgarny, agresywny prostak, który atakuje, poniża, upadla i rani tym samym niewinnych ludzi, wylewając z siebie brud i pomyje, którymi zalewa otoczenie. Nie tylko w plugawym państwie żydowskim lecz i na całym świecie opluwani są przez ten plugawy naród nie-Żydzi, ci krytykujący Żydów i wszyscy ci, którzy Żydom po prostu przeszkadzają w realizacji ich niecnych celów zniewolenia narodów świata.


- Byłoby grubym i fatalnym w skutkach błędem przyjąć, że państwo żydowskie i wojna jaką ono prowadzi  ogranicza się do Izraela w jego politycznych granicach i do jego przygranicznych działań militarnych przeciwko Palestyńczykom, których Żydzi wypędzili z ich ojczyzny i ich jej pozbawili. Izrael jest i prowadzi wojnę (głównie środkami niemilitarnymi) wszędzie tam, gdzie żyją Żydzi i gdzie poprzez swoją krecią, mafijną robotę opanowali oni i podminowali całą strukturą państwa i funkcjonowania społeczeństwa, tzn. zniewolili kraj dla własnych celów, jak to ma miejsce w USA i w Niemczech. Oba te kraje są już kompletnie w niewoli  żydowskiej,  a Polska zdaje się być bliska tego stanu. Jeżeli hasło "Za Naszą i Waszą Wolność" ma mieć dzisiaj jakieś zastosowanie i aktualny sens, to właśnie w kontekście uwolnienia krajów tzw. Wolnego Świata (który okazuje się być światem po większej części zniewolonym) od żydowskiej niewoli.

- Zarówno Jurasz jak i tzw. konfederaci sugerują, że – jak to się po niemiecku mówi – podmiecenie całej sprawy pod dywan, byłoby najlepszym rozwiązaniem sprawy. Pomni tego, co Europa doświadczyła w niedalekiej przeszłości, pora przypomnieć, czym był dla Europy i reszty świata appeasement. Appeasement to pejoratywny termin oznaczający politykę ugody (np. ustępstwa polityczne, wojskowe i terytorialne) wobec państw agresywnych. Owa polityka appeasementu, tzn.  polityka ustępstw i bierności prowadzona przez rządy Wielkiej Brytanii i Francji wobec Berlina i Moskwy, ta postawa, która w zamyśle Londynu i Paryża zaspokoić miała drapieżne interesy Hitlera i Stalina, powstrzymać ekspansję hitlerowców i bolszewików i nie dopuścić do wybuchu kolejnej wojny, okazała się w swoich skutkach zgubna dla Europy i świata. Chamberlain po powrocie z Monachium we wrześniu 1938 r. oświadczył na lotnisku: "Przywożę wam pokój". Rok póżniej wybuchła 2. Wojna Światowa. Ostatnim echem appeasementu była tzw. dziwna wojna (zwaną też „śmieszną” albo „siedzącą”), jaką alianci Polski, Francja i Wielka Brytania, prowadzili na froncie zachodnim jesienią 1939 po wypowiedzeniu wojny III. Rzeszy 3. września tegoż roku.

Pomni tych doświadczeń można powiedzieć reasumując ogólnie, że jakakolwiek bierność w konfrontacji z agresorami, ugodowość i brak zdecydowanej reakcji na agresję i chamstwo nie tłumi ich agresji, lecz wręcz przeciwnie rozzuchwala chamów i napastników, by robić dalej swoje. Brak odpowiedniej reakcji ze strony władz polskich na incydent w Izraelu dających w zarodku frontalny odpór tej agresji, mógł by tu rozniecić płomyk do skali pożaru.

Zarzuty wspomnianych konfederatów, którzy chcieli się widocznie odpłacić pięknym za nadobne za to, że ich wylano z pracy,  że poprzez upublicznienie i skomentowanie przez najwyższe osobistości w państwie incydentu w Tel Awiwie rządzące środowiska polityczne postanowiły zagrać „kartą żydowską” w przededniu wyborów, że w tym cynicznym rozumowaniu polska racja stanu nie ma znaczenia. Bezcenne jest utrzymanie władzy... zarzuty te są więc bezpodstawne, a w świetle powyższych wywodów i stanu faktycznego cała argumentacja rzekomego kreowania sytuacji konfliktowej przez władze polskie chybia celu, rozmija się z prawdą i jest jawną groteskową blagą mistyfikującą faktyczny stan rzeczy. 

II. Przystępując do sprawy kwestii oceny słuszności wybuchu Powstania Warszawskiego trzeba podkreślić na samym początku, że w narodowej debacie nad Powstaniem nikt nie ma moralnego prawa do wyssanego z palca i opartego na karcianej mentalności potępienia decyzji doprowadzających do wybuchu Powstania Warszawskiego bez rzeczowego uwzględnienia argumentów aktorów w nim uczestniczącym i odwołania się do relacji naocznych świadków i współuczestników tych wydarzeń. A do takiego prawa rości sobie pretensje Jurasz, pomijając materiały źródłowe zawarte np. w książkach: Nowaka-Jeziorańskiego „Kurier z Warszawy” i Bora-Komorowskiego „Armia Podziemna”. Wydarzenia roku 1944 inaczej przedstawiały się oczom świadka, gdy oglądał je z bliska aniżeli, gdy patrzy się na nie dziś – pisał Nowak-Jeziorański. 

Koresponduje z tym metodologiczny postulat historyzmu, który nakazuje ujmowanie zjawisk społecznych i kulturowych w sposób historyczny, tj. w kontekście historycznym ze względu na ich warunki dziejowe. Poznański teoretyk metodologii historii Jerzy Topolski wyznawał pogląd, że żadnego faktu ludzkiego świata nie da się wytłumaczyć w oderwaniu od splotu towarzyszących okoliczności historycznych i "ducha" społeczeństwa. I z takiej właśnie perspektywy należy postrzegać i oceniać Powstanie Warszawskie, żeby nie wyjść na błazna, kiedy wszystko to pominie się milczeniem.

Nowak-Jeziorański szukał we własnych obserwacjach elementów łańcucha wydarzeń, które doprowadziły do Powstania i znalazł sześć następujących:

1) Złota Praha wyszła z wojny nietknięta, a straty ludzkie i materialne poniesione przez Czechów były niczym w porównaniu z polskimi. Bowiem Czesi nie prowadzili – jak Polacy – ani wojny, ani walki podziemnej z Niemcami. Skapitulowali wobec monachijskiego dyktatu i do końca zachowali wobec okupanta całkowitą bierność. Rząd polski poszedł od początku inną drogą.

2) Sam okupant swymi okrucieństwami, krwawymi masakrami, fizycznym tępieniem narodu i znieważaniem go na każdym kroku nagromadził takie zasoby nienawiści i żądzy odwetu, że musiało dojść do ekspozji, a ta była równie nieunikniona, jak przytknięcie zapalonego lontu do beczki prochu.

3) W Warszawie łudzono się (podobnie jak w 1939 r.), że sojusznicy zachodni wystąpią w obronie niepodległości Polski - była to płonna nadzieja. Rachuby, że Powstanie jako demonstracja polityczno-wojskowa wpłynąć może na politykę mocarstw zachodnich oparte były na złudzeniach i braku orientacji. Ani kierownictwo Polski Podziemnej, ani społeczeństwo nie zdawało sobie sprawy, że los Polski i jej utrata niepodległości zostały już przypieczentowane w chwili ustalenia przez zachodnich Aliantów stref okupacyjnych, tzn. podziału politycznego oddającego kraj niepodzielnie pod okupację sowiecką. Komorowski nie wziął tego pod uwagę oraz faktu, że Churchill w sojuszu z Rosją podporządkował wszystko jednamu celowi: pokonaniu hitlerowskiej Rzeszy i narzucenie Niemcom bezwarunkowej kapitulacji. Sprawa niepodległości Polski była dlań więc sprawą drugorzędną. W tym układzie Powstanie Warszawskie jako demonstracja obliczona na zewnątrz i oparta na fałszywych nadziejach osiągnięcia dla Polski korzystnych skutków politycznych nie mogło zmienić i nie zmieniło politiki Anglosasów, którzy bez ich oporu pozwolili Stalinowi pozbawić Polskę niepodległości.

4) Polska, nieświadoma tego, żyła w złudnym przeświadczeniu, że oczy świata są zwrócone na Polskę, która tak zaciekle, odważnie i solidarnie walczyła z okupantem, i że jej sojusznicy docenią ten bohaterski wkład.

5) Sowieci rozpętali przeciwko AK dywersyjną propagandę oskarżającą AK o bierność, stanie z bronią u nogi, cichą kolaborację z okupantem albo wręcz o współudział z Niemcami w tępieniu partzyantki komunistzcynej i  pchała tym samym do eskalacji orężnej z Niemcami i zrywu powstańczego aby zadać kłam tym oskarżeniom i uzyskać poparcie Anglosasów w obronie całości i niepodległości państwa.

6) Tragiczna śmierć w katastrofie gibraltarskiej gen. Sikorskiego, łączącego w jednej osobie niepodważalny autorytet, władzę cywilną i wojskową, doprowadziła w Londynie do jej rozdwojenia i podziału na zwalczające się obozy i na przesunięcie ośrodka dyspozycji z Londynu do Warszawy. Wódz Naczelny, gen. Sosnkowski, komentował i doradzał raczej miast wydawać rozkazy. Jednoznacznego i kategorycznego rozkazu Naczelnego Wodza wyraźnie zabraniającego otwartej walki o Warszawę, który mógł zmienić decyzję KG AK, brakło. W tej sytuacji Komorowski, Okulicki i Pełczyński podejmowali decyzje w Warszawie, bo nie zapadały one w Londynie albo zapadały zbyt póżno. Nie Sosnkowski jako Wódz Naczelny w Londynie, lecz Komorowski, Okulicki, Pełczyński, Płużak i Jankowski (Delegat Rządu na Kraj) w Warszawie – to byli ludzie, którzy zdecydowali o wybuchu Powstania. I dlatego, z wszystkich tych przyczyn łącznie, Powstanie wybuchło. Okazało się, że Polacy to naród, który w obronie imponderabiliów gotowy jest poświęcić wszystko... pisał Nowak-Jeziorański w Epilogu do swojej książki p.t. „Kurier z Warszawy” – Odnowa, Londyn, 1978). 
(...)


Jerzy Chojnowski
Chairman-GTVRG e.V.



*************




Zdecydowane słowa prezydenta Dudy: Ambasador Magierowski został poniżony. Władze Izraela muszą to wyjaśnić.


Ambasador RP w Izraelu Marek Magierowski został zaatakowany i poniżony; władze Izraela muszą to wyjaśnić; niestety wszystko wskazuje na to, że był to akt antypolski, akt absolutnie niesprawiedliwej nienawiści przeciwko nam - powiedział w środę w Myślenicach (Małopolska) prezydent Andrzej Duda.

Ambasador RP w Izraelu Marek Magierowski (na zdjęciu poniżej)...




został we wtorek zaatakowany fizycznie i słownie przez mężczyznę przed budynkiem polskiej placówki dyplomatycznej w Tel Awiwie. W związku z atakiem do MSZ na środę została wezwana ambasador Izraela w Polsce Anna Azari, która wyraziła ubolewanie z powodu incydentu, deklarując zarazem pomoc władz izraelskich w jego pełnym wyjaśnieniu.

Andrzej Duda podkreślił podczas spotkania z mieszkańcami Myślenic, że polski naród ma swoją dumę i swoją godność.

I nikt nie będzie nas obrażał, nie pozwolimy na to

— oświadczył.

Dziś polski ambasador, pan Marek Magierowski, którego ja osobiście wysłałem do Izraela po to, by nas tam reprezentował, został zaatakowany i został poniżony. Władze Izraela muszą to wyjaśnić, odpowiednie służby odpowiedzialne za bezpieczeństwo w tym kraju, muszą to wyjaśnić

— podkreślił prezydent.

Według niego „niestety wszystko wskazuje na to, że był to po prostu akt antypolski, akt nienawiści przeciwko nam, nienawiści absolutnie niesprawiedliwej”.

Chcę z całą mocą podkreślić: tak jak zwalczam wszelkie przejawy antysemityzmu, uważając je za coś ohydnego i niegodnego, tak samo nie zgodzę się absolutnie na żaden akt antypolski. Bo Polacy, którzy nigdy nie sprzymierzyli się z Niemcami w czasie II wojny światowej, którzy byli pierwszymi napadniętymi, przez hitlerowskim Niemców i przez Sowietów, którzy krwawili się przez całą II wojnę światową do samego końca, a po niej zostali zostawieni przez sojuszników. Polacy, którzy nigdy w żaden zinstytucjonalizowany sposób nie brali udziału w Holokauście, a których jest dziś najwięcej wśród Sprawiedliwych Wśród Narodów Świata, absolutnie nie zasłużyli na takie traktowanie. Jest to niegodne i niesprawiedliwe

— oświadczył prezydent.

Andrzej Duda zaznaczył, że polskie rodziny, jak rodzina Ulmów, „ginęły po to, by ratować swoich sąsiadów”.

Jeśli ktoś mówi: „mało Polaków pomagało Żydom podczas II wojny światowej”, to niech się zastanowi, co mówi

— dodał.

Jak zauważył, Polacy czynili wówczas „znacznie więcej niż wymaga uczciwość i moralność”.

Oczekujemy, że władze Izraela wyjaśnią tę sytuację, a przede wszystkim, że rozpocznie się uczciwa polityka, która zatrzyma tego typu antypolskie zachowania. Polacy sobie na to nie zasłużyli

— ocenił Andrzej Duda.

Rzecznik izraelskiego MSZ Emmanuel Nahszon podkreślił w środę na Twitterze, że państwo żydowskie jest wstrząśnięte napaścią na ambasadora Polski. „Nasi polscy przyjaciele” będą informowani o postępach w dochodzeniu, jakie w tej sprawie prowadzi izraelska policja - przekazał.

Dla nas to sprawa najwyższej wagi, ponieważ jesteśmy w pełni zaangażowani w bezpieczeństwo i ochronę dyplomatów

— zapewnił Nahszon.

Izraelska policja poinformowała, że napastnik podszedł do Magierowskiego, gdy ten siedział w swoim samochodzie, a następnie opluł dyplomatę. Wezwani w związku z zajściem funkcjonariusze zatrzymali podejrzanego o napaść 65-latka, który jeszcze w środę ma stanąć przed sędzią.

Izraelski portal Ynet News, a za nim internetowe wydanie dziennika „Jerusalem Post”, informowały wcześniej, że we wtorek do stojącego przed polską ambasadą Magierowskiego podszedł mężczyzna, który rzucił się na niego i zaczął na niego krzyczeć. Ambasador nie był w stanie zrozumieć, co mówił napastnik, poza słowami „Polak, Polak”, zdążył jednak zrobić zdjęcie jemu i jego samochodowi.

Bezpośrednio po zajściu polska ambasada złożyła zawiadomienie na izraelskiej policji, a Magierowski zgłosił skargę w izraelskim MSZ. Jak pisał „JPost”, resort ten skontaktował się z policją i polecił, by atak na polskiego dyplomatę traktowała priorytetowo. Podejrzanego ujęto półtorej godziny po incydencie.

gah/PAP

Zdjęcie Zespół wPolityce.pl
autor: Zespół wPolityce.pl


######### 

Konfederacja Ambasadorów RP po ataku na polskiego ambasadora: dyplomatyczne dyletanctwo

18 maja 2019
Fakt, że incydent w Tel Awiwie został upubliczniony i skomentowany przez najwyższe osobistości w państwie świadczy, że rządzące środowiska polityczne postanowiły zagrać "kartą żydowską" w przededniu wyborów - uważają przedstawiciele Konfederacji Ambasadorów RP w otwartym liście.

Reakcja części ambasadorów RP to skutek ataku na ambasadora RP w Izraelu Marka Magierowskiego, który został we wtorek zaatakowany fizycznie i słownie przez mężczyznę przed budynkiem polskiej placówki dyplomatycznej w Tel Awiwie. W związku z atakiem, do MSZ w środę została wezwana ambasador Izraela w Polsce Anna Azari, która wyraziła ubolewanie z powodu incydentu, deklarując zarazem pomoc władz izraelskich w jego pełnym wyjaśnieniu.

Izraelska prokuratura postawiła w czwartek zarzuty napaści i gróźb karalnych mężczyźnie, który zaatakował Magierowskiego. Zarzuty te zagrożone są karą do pięciu lat więzienia.

W swoim stanowisku ambasadorowie zwracają uwagę, że w przeszłości również dochodziło do takich przypadków. "Historia dyplomacji zna wiele takich, a nawet znacznie gwałtowniejszych zdarzeń" - czytamy. Nigdy jednak informacje te nie przedostawały się do publicznej wiadomości, ponieważ zagrażałyby powodzeniu ważniejszych spraw, a jednocześnie pokazywały brak profesjonalizmu skarżącego się dyplomaty.

"Zasada jest prosta: jeśli nie doszło do jawnej przemocy skutkującej uszczerbkiem na zdrowiu poszkodowanego, wypadek stanowi jedynie element wewnętrznej analizy poziomu bezpieczeństwa dyplomatycznego" - tłumaczą dalej.

Poniżej przedstawiamy całe stanowisko Konfederacji Ambasadorów RP:

Historia dyplomacji zna wiele takich, a nawet znacznie gwałtowniejszych zdarzeń. Niemal każdy pracownik dyplomatyczny pracujący za granicą, w tym także wielu ambasadorów, doświadczyło mniej lub bardziej agresywnych zachowań ze strony mieszkańców kraju urzędowania. Wielokrotnie zdarzało się, że agresja wywoływana była wrogością do kraju, który dyplomata reprezentował. Publiczna wiedza o tych przypadkach jest jednak znikoma. Wynika to z pragmatyki nakazującej przedkładanie relacji między dwoma państwami nad osobiste poczucie krzywdy czy urażonej godności dyplomaty.

Owszem, w wewnętrznych raportach przedstawicieli Polski pojawiają się skargi na fizyczną agresję, obrazę i brak uszanowania ze strony miejscowych władz czy obywateli. To zawsze była ciemna karta uprzywilejowanego – jak się powszechnie uważa - życia dyplomatów. Nigdy jednak informacje te nie przedostawały się do publicznej wiadomości, ponieważ zagrażałyby powodzeniu ważniejszych spraw a jednocześnie pokazywały brak profesjonalizmu skarżącego się dyplomaty. Zasada jest prosta: jeśli nie doszło do jawnej przemocy skutkującej uszczerbkiem na zdrowiu poszkodowanego, wypadek stanowi jedynie element wewnętrznej analizy poziomu bezpieczeństwa dyplomatycznego.

Fakt, że incydent w Tel Awiwie został upubliczniony i skomentowany przez najwyższe osobistości w państwie świadczy, że rządzące środowiska polityczne postanowiły zagrać „kartą żydowską” w przededniu wyborów. Podjęto decyzje o podniesieniu incydentu do rangi konfliktu z państwem, które jeszcze niedawno uznawane było za przyjazne, sojusznicze, a nawet strategiczne dla interesów Polski. Kiedy głos zabierają głowa państwa i szef rządu wydarzenie przybiera rozmiary konfliktu międzypaństwowego. W tym cynicznym rozumowaniu polska racja stanu nie ma znaczenia. Bezcenne jest utrzymanie władzy.


Pod listem podpisali się m.in. Jan Barcz (w latach 1995–2000 ambasador Polski w Austrii), Mieczysław Cieniuch (w latach 2013-2016 ambasador Polski w Turcji), Maciej Kozłowski (w latach 1999-2003 ambasador Polski w Izraelu), Piotr Ogrodziński (w latach 2004-2009 ambasador Polski w Kanadzie), Piotr Nowina-Konopka (w latach 2013-2016 ambasador Polski przy Stolicy Apostolskiej oraz Zakonie Maltańskim), Ryszard Schnepf (w latach 2012-2016 ambasador Polski w USA) i Jan Truszczyński (w latach 1996-2001 ambasador Polski przy Unii Europejskiej).

Krajowe media poinformowały o incydencie, którego ofiarą miał się stać ambasador RP w Izraelu Marek Magierowski. Wg dziennikarzy został zaatakowany przez mężczyznę przy wjeździe do budynku przedstawicielstwa w Tel Awiwie. Z opisów wynika, że obywatel izraelski zachował się agresywnie uderzając ręką w karoserię samochodu, a następnie, w reakcji na widok fotografującego zdarzenie ambasadora (!), opluł szybę oficjalnego pojazdu. Swoje oburzenie wyrazili premier Mateusz Morawiecki i prezydent Andrzej Duda; ambasador Izraela w Warszawie została wezwana do MSZ. Tyle sytuacja.

Z listu Prezydenta Dudy:

"Najwyższego przedstawiciela Rzeczypospolitej w Państwie Izrael znieważono słowem i czynem przed siedzibą polskiej placówki dyplomatycznej. Akt ten jest odbierany jako wyraz uprzedzeń i wrogości wobec naszego państwa i narodu" - podkreślił prezydent. "Liczę na to, że władze Państwa Izrael dołożą wszelkich starań, by rzetelnie wyjaśnić i sprawiedliwie ocenić niedawny incydent" - napisał Duda.
"Stanowczo nie godzimy się na szowinizm i nienawiść na tle narodowościowym; takie postawy muszą być piętnowane - liczę, że władze Izraela wyjaśnią i sprawiedliwie ocenią incydent z ambasadorem Markiem Magierowskim" - napisał polski prezydent.
"Zachowania godzące w bezpieczeństwo cudzoziemskich dyplomatów są niedopuszczalne. Jeszcze bardziej bulwersują powody napaści. Stanowczo nie godzimy się na szowinizm i nienawiść na tle narodowościowym. Takie postawy muszą być piętnowane, a wynikające z nich czyny surowo karane" - czytamy w prezydenckim liście. "Mając wciąż w pamięci nasze spotkanie przed rokiem i wspólny udział w Marszu Żywych na terenie byłego niemieckiego nazistowskiego obozu koncentracyjnego i zagłady Auschwitz-Birkenau, liczę na to, że władze Państwa Izrael dołożą wszelkich starań, by rzetelnie wyjaśnić i sprawiedliwie ocenić niedawny incydent" - podkreślił Andrzej Duda. Zapewnił, że "w Polsce, która jest ojczyzną i domem rodzinnym tysięcy Żydów, wszelkie przejawy antysemityzmu" spotykają się z jego stanowczym sprzeciwem. Jak dodał, docenia również zaangażowanie prezydenta Riwlina "na rzecz budowania pozytywnych relacji między Polską i Izraelem w duchu wzajemnego szacunku". "Ufam, że dbając o ważne i dobre wzajemne relacje między naszymi państwami będziemy w dalszym ciągu pielęgnować łączącą nasze narody wspólnotę wartości i przyjaźni, współpracy i zaufania" - zaznaczył polski prezydent.




###########




Keine Kommentare:

Kommentar veröffentlichen