Przyczyny wojny na Ukrainie.
Dlaczego w 2014 Rosjanie zajęli Krym i rozpoczęli rozbiór Ukrainy?
Autor
Tim Weiner
Gdy rozpadał się Związek Radziecki, na Ukrainie pozostały 2 tysiące strategicznych głowic jądrowych i 2500 pocisków taktycznych. Niestabilny i niezabezpieczony kraj posiadał trzeci co do wielkości arsenał jądrowy na świecie. Waszyngton obawiał się zgubionych głowic. Bill Clinton i Borys Jelcyn dobili w grudniu 1994 roku targu z Ukrainą.
Na mocy porozumienia Ukraina miała wysłać swe głowice do Rosji celem ich demontażu dzięki amerykańskiemu know-how. Ukraina otrzymała w zamian za to obietnicę: Rosja miała respektować jej suwerenność i granice, wyrzekając się „groźby lub użycia siły” przeciwko jej niepodległości, Stany Zjednoczone zaś miały ją chronić przed rosyjską agresją na forum ONZ. Ukraińcy mieli wkrótce się dowiedzieć, jak mało wiarygodne były te zapewnienia.
„Uosobienie korupcji i
chciwości”
W wyborach [z roku 2010] do władzy wrócił [były premier], skorumpowany Wiktor Janukowycz, dzięki wysiłkom równie zdeprawowanego politycznego konsultanta Paula Manaforta, którego biurem w Kijowie kierował Konstantin Kilimnik, głęboko powiązany z rosyjskim wywiadem.
Pieniądze wykładali oligarchowie związani z mafiami i Kremlem. Manafort pobrał od Janukowycza miliony dolarów i wyprał je przez zagraniczne konta. Przyciągnęło to uwagę FBI, które zaczęło go podsłuchiwać w ramach operacji zagranicznej. Manafort dogadywał się też z najbogatszymi i najbardziej podejrzanymi oligarchami, w tym Dmytrem Firtaszem, zbirem Putina i prominentnym współpracownikiem rosyjskiej mafii, który w październiku 2013 roku został oskarżony w Chicago za federalne przestępstwa korupcyjne.
Firtasz był ukraińskim pośrednikiem dla Gazpromu, rosyjskiego państwowego giganta gazowego. Putin wykorzystywał tę firmę jako narzędzie polityki zagranicznej i mechanizmu korupcji. Firtasz kupował od Gazpromu gaz po znacznie zaniżonej cenie. Sprzedawał go Ukrainie z trzykrotnym przebiciem, dzięki czemu zarobił 3 miliardy dolarów i opłacał prorosyjskich polityków, głównie Janukowycza, żeby spełniali życzenia Kremla.
Poprzez tych oligarchów prezydent płacił honoraria Manaforta. Naśladując nowobogackie gusta Manaforta, Janukowycz wybudował za 250 milionów dolarów posiadłość na północ od Kijowa. Znalazły się tam marmurowe klatki schodowe, złote sedesy i zoo z pawiami i dzikami – wszystko za pieniądze ukradzione ze skarbu państwa. Ci dwaj uosabiali korupcję i chciwość, jakie przenikały system polityczny i gospodarczy kraju.
Oficer prowadzący z KGB
Jesienią 2013 roku Manafort wezwał swego klienta do zawarcia z Unią Europejską umowy o wolnym handlu, która połączyłaby Ukrainę z Zachodem i amerykańskimi korporacjami. Janukowycz otwarcie ją poparł. Opowiadała się za nią przytłaczająca większość opinii publicznej. Ale nie Putin. Nie zamierzał pozwolić Ukrainie związać się z UE, tak samo jak nie chciał dopuścić, by związała się z NATO. Uważał ją za swój kraj: rdzenny element samej Rosji.
Za kulisami szczytu NATO w Bukareszcie w 2008 roku Putinpróbował wyjaśnić Bushowi tę ideę prostymi słowami: „Nie rozumie pan, George. Ukraina nie jest nawet państwem. Czym jest Ukraina? Część jej terytoriów to Europa Wschodnia, ale większość to nasz prezent”.
Największym prezentem był Półwysep Krymski, baza rosyjskiej Floty Czarnomorskiej i teren kontrolowany przez Rosję od końca XVIII wieku do roku 1954, gdy Chruszczow przekazał go Ukrainie jako zadośćuczynienie za ludobójcze represje Stalina wobec jej mieszkańców.
Putin spotkał się z Janukowyczem dwukrotnie. Pod koniec października i ponownie w początkach listopada 2013 roku i groził mu bez owijania w bawełnę, tak jak oficer prowadzący KGB rozmawiałby z mocno skompromitowanym zagranicznym agentem. Miał dwa sposoby na zastraszenie go.
Rosja mogła poważnie zaszkodzić Ukrainie gospodarczo – i tak robiła – lub mogła pożyczyć jej miliardy. Rosyjski wywiad zgromadził zaś całe tomy kompromatów na Janukowycza i był gotowy je ujawnić w każdej chwili.
Na 28 listopada wyznaczono na Litwie szczyt UE; wszyscy oczekiwali, że Janukowycz podpisze tam umowę. On się jednak wycofał.
„Byłoby wspaniale skleić tę
sprawę”
Tego wieczoru ulicami Kijowa pomaszerowało na Majdan tysiąc demonstrantów. Trzy dni później było ich 100 tysięcy. Wkrótce setki tysięcy. Nie powiewali pomarańczowymi sztandarami, ale niebieskimi flagami Unii Europejskiej. Rosyjskie media przedstawiały ich jako bandę neonazistów.
Janukowycz przeforsował w Radzie Najwyższej Ukrainy prawo zakazujące protestów i próbował dodać putinowskie klauzule do konstytucji. Demonstranci domagali się teraz dwóch rzeczy: zbliżenia z UE i ustąpienia prezydenta.
Stany Zjednoczone naciskały na Unię Europejską, aby wynegocjowała umowę o podziale władzy pomiędzy ukraińskim prezydentem a jego przeciwnikami politycznymi, unijni ministrowie jednak zwlekali, wzdragając się przed starciem z Putinem.
27 stycznia 2014 roku podsekretarz stanu do spraw Europy i Eurazji Victoria Nuland zatelefonowała do amerykańskiego ambasadora na Ukrainie Geoffreya Pyatta. Nuland posiadała najwyższą rangę dyplomatyczną w służbie zagranicznej – zawodowego ambasadora i miała doświadczenie w kontaktach z Rosją, zajmowała się tym w ten czy inny sposób przez trzydzieści lat. Uważała, że już najwyższy czas, by do procesu negocjowania zmiany władzy na Ukrainie włączyć ONZ.
– Byłoby wspaniale skleić tę sprawę i nakłonić ONZ do pomocy, no bo wiesz, pieprzyć UE [fuck the EU - J.Ch.].
– Właśnie – powiedział Pyatt. – Sądzę, że powinniśmy coś zrobić, żeby to sklecić, bo na pewno, jeśli to zacznie nabierać kształtu, Rosjanie będą działali zakulisowo, by to storpedować.
Rosyjscy szpiedzy monitorowali i podsłuchiwali tę rozmowę, w trakcie której amerykańscy dyplomaci rozmawiali o tym, którego z przeciwników Janukowycza należy poprzeć. Kilka dni później wrzucili zapis tej rozmowy na YouTube, by posłuchał jej sobie świat.
„Od dwudziestu pięciu lat nie opublikowali rozmowy telefonicznej”, stwierdziła potem Nuland. „Putin dokładnie wiedział, co robimy […]. Później bardzo mu się przydało pokazywanie nas jako modelowego przykładu mieszania się w sprawy innych krajów”.
Demonstracja w Kijowie 24 listopada 2013 roku
Operacja Armagedon
Ta kradzież strategicznych informacji była częścią szerszej, prowadzonej od miesięcy rosyjskiej kampanii na Ukrainie. „Operacja Armagedon”, czyli prowadzenie stałego szpiegostwa internetowego w celu zakłócenia procesu zbliżania kraju z UE, wzięła na cel ukraiński rząd, wymiar sprawiedliwości i wojsko.
Gdy Putin dumnie przewodniczył zimowej olimpiadzie w Soczi, tysiąc kilometrów na południowy wschód od Kijowa – rosyjscy sportowcy zdobyli co najmniej 15 medali dzięki wsparciu państwowego programu dopingowego nadzorowanego przez oficerów wywiadu – jego ludzie bombardowali ukraińskie stacje telewizyjne, media i polityków kolejnymi atakami DDoS (blokady usług).
18 lutego żołnierze i snajperzy Janukowycza zaczęli używać ostrej amunicji; doszło do masakry cywilów. W ciągu trzech dni zabili 100 osób. Prezydenta zaczęli opuszczać sojusznicy. Pięć dni później na rozkaz Putina został ewakuowany do Rosji.
Rosyjskie media uderzyły w wyższe tony: w Kijowie władzę przejąć miała faszystowska junta w wyniku zamachu stanu inspirowanego przez Stany Zjednoczone i Unię Europejską, po usunięciu siłą demokratycznie wybranego prezydenta.
Bezprecedensowa agresja. Zajęcie
Krymu
Gdy Janukowycz się ukrył, Putin poprowadził ceremonię zamknięcia igrzysk w Soczi, po czym nakazał rosyjskim siłom specjalnym i oddziałom z głównej bazy Floty Czarnomorskiej opanować krymskie lotniska i gmach regionalnego parlamentu.
Półwysep zalały tysiące rosyjskich żołnierzy w mundurach pozbawionych odznak. Putin twierdził, że to miejscowe grupy paramilitarne. Minister obrony Siergiej Szojgu zaprzeczył, by na Krymie znajdowali się rosyjscy żołnierze, mimo że poddawali się im żołnierze ukraińscy. Ukraińcy zaczęli nazywać najeźdźców „zielonymi ludzikami”, jako że najwyraźniej musieli przybyć z kosmosu.
Rosjanie przecięli światłowody i zaatakowali krajową firmę telekomunikacyjną, odcinając połączenia między Krymem i resztą Ukrainy. Ucierpiały sieci komórkowe, kablowe i Internet. Główne serwisy ukraińskich ministerstw i mediów zostały unieruchomione atakami DDoS. Telefony komórkowe parlamentarzystów zhakowano. Putin wezwał Janukowycza do swej willi i nakazał mu podpisać antydatowany list, w którym w imieniu Ukrainy prosił Rosję o pomoc.
18 marca Putin wkroczył na Kreml i oświadczył wśród gromkich braw, że Krym został połączony z Rosją. Putin złamał zasady, traktaty i porozumienia dotyczące suwerenności państw i nienaruszalności granic, które pozwalały utrzymać w Europie pokój od czasu II wojny światowej. Żaden kraj nie zabrał innemu ziemi w taki sposób od czasu inwazji Husajna na Kuwejt w 1990 roku.
W dodatku Rosja uczyniła to bez jednego wystrzału. Wystarczyły cyberataki, manipulacje medialne i operacje psychologiczne. Był to przykład wybitnej skuteczności wojny politycznej XXI wieku.
Ogromna stawka
Rosyjski prezydent nie zamierzał na tym poprzestać. W południowo-wschodniej części Ukrainy mieszkały tysiące ludzi mówiących po rosyjsku i identyfikujących się ze Związkiem Radzieckim. 17 kwietnia Putin nazwał te tereny „Noworosją”, tak jak nazywały się w XVIII wieku za Katarzyny Wielkiej. Już wcześniej zarejestrowano domeny internetowe o tej nazwie.
Ukraińskie czołgi podczas
defilady z okazji Dnia Niepodległości w 2016 roku.
Ukraińskie czołgi podczas
defilady z okazji Dnia Niepodległości w 2016 roku (materiały prasowe urzędu
Prezydenta Ukrainy, lic. CC-BY-SA 4,0).
W ciągu kilku dni nowe zastępy zielonych ludzików opanowały budynki władz regionalnych i lokalnych, proklamując powstanie Donieckiej i Ługańskiej Republiki Ludowej. Słabiej uzbrojona armia ukraińska starała się wiosną i latem mobilizować, podczas gdy Putin posyłał dziesiątki tysięcy żołnierzy bez mundurów oraz tony broni i amunicji, cały czas twierdząc, że ich tam nie ma.
W ciągu następnych pięciu lat Ukraina miała stracić ponad 13 tysięcy żołnierzy. Wojna stworzyła miliony uchodźców; 4 miliony pozostały uwięzione na terenie separatystycznych republik. Stawka była ogromna.
„Jeśli Ukrainie uda się wyrwać spod rosyjskich wpływów, jest możliwe, że Europa będzie zjednoczona, wolna, demokratyczna i będzie cieszyć się pokojem”, stwierdził William B. Taylor, amerykański ambasador na Ukrainie w latach 2006–2009. „Jeśli natomiast Rosja zdominuje Ukrainę, stanie się ponownie imperium, prześladującym własnych obywateli i zagrażającym sąsiadom i reszcie świata”.
Źródło
Powyższy tekst stanowi fragment książki Tima Weinera pt. Szaleństwo i chwała. Wojna polityczna pomiędzy Stanami Zjednoczonymi a Rosją, 1945-2020. Ukazała się ona nakładem Domu Wydawniczego Rebis w 2022 roku.
Tytuł, lead oraz śródtytuły pochodzą od redakcji. Tekst został poddany podstawowej obróbce korektorskiej.
Autor
Tim Weiner
Reporter „The New York Timesa”,
specjalista w tematyce najnowszej historii wywiadu i dyplomacji. Laureat
Nagrody Pulitzera. Autor książek Dziedzictwo popiołów. Historia CIA, Wrogowie.
Historia FBI oraz Szaleństwo i chwała. Wojna polityczna pomiędzy Stanami
Zjednoczonymi a Rosją, 1945-2020.
Keine Kommentare:
Kommentar veröffentlichen